Akt V
Szłam po lesie bez konkretnego celu.
Mijałam krzaki oraz wysokie drzewa na, które kusiło mnie by się wspiąć, ale wiedziałam, że zedre z siebie skórę gdyż kora była dziwnie ostra jak by ktoś powbijał w nią igły.
Woda była natomiast lodowata na tyle by zanużyć palca u nogi, który po minucie był by kostką lodu.
Szłam w formie lisa przez las przez co za mną zdążyła się zebrać grupka małych lisków, które obserwowały mnie jak bym naruszyła ich teren lecznie miały odwagi się na mnie rzucić.
Byłam zmęczona, a do tego zachodziło powoli słońce, ale z jkiegoś powodu czułam znany mi dobrze zapach, którego dawno już nie czułam.
Zatrzymałam się usłyszałam, że coś lub ktoś za mną jest.
Lisy od kilku minut już mnie nie śledziły gdyż nie wyczuwałam ich zapachu...
- Dawno się nie widziałyśmy co Futrzaku?- Ten kto to powiedział miał czysty głos, spokojny, a za razem troskliwy. Był to kobiecy głos, który znałam, aż za dobrze.
- Kopę lat. Ile to minęło? 25 tak?- Spytałam odwracając się do dziewczyny wyższej ode mnie, blond włosej o morskich oczach i jasnej karnacji skóry. Miała wiśniowe usta.
Ubrana była w białą bluzkę ze wzorami podków na rękawach i czarną kamizelkę ze złotymi guzikami. Czarne spodnie pasowały do kamizelki i, dozielonych Adidasów.
- Nie 25 tylko 27! Ahaha jesteś taka zapominalska! - Uśmiechnęła się dziewczyna.
- Angel co porabiałaś przez 27 lat? Czekaj, zgadnę... Siedziałaś w lesie ze swoim stadem?
- Nie dokońa, byłam w dolinach na Dzikim Zachodzie z końmi. - Powiedziała uśmiechając się i pokazując zdjęcie jej i koni na Zachodze.
- Chodź zatrzymasz się u mnie- powiedziałam i zmieniłam się w srokatego konia z biała grzywą.
Jechałyśmy galopem przez las.
Angel była i jest dla mnie jak siostra.
Poznałyśmy się w 1962 podczas mojej wędrówki natknęłam się na Nimfę nad Jeziorem w Szkocji.
Angel posiada moce natury :
1. Kontroluje Żywioły.
2. Może przybrać postać wody, ognia i roślin.
3. Nauczyła się też przybierać postać każdego człowieka.
Na nią czas działał podobnie jak na mnie tyle, że byłam starsza od niej.
Zawsze stałyśmy w ramię w ramię i byłyśmy niezwyciężone.
Rozdzieliłyśmy się gdy Angel zdecydowała się dołączyć do grupy podobnych do niej, którzy działali jako mała grupka antyprzestępcza.
Z Ligi Sprawiedliwych wiedziała o niej tylko Diana gdyż na jej wyspie przez wiele lat sprawowała pieczę nad tamtejszą roślinnością i zwierzyną. Była tak jakby Pasterzem dopóki nie zdecydowała się wyruszyć w świat.
Posłałam jej łóżko kiedy ona bawiła się z małym jelonkiem.
I poszłyśmy spać.
Ona normalnie, ja zmieniłam się w rysia i utuliłam się do swojej poduszki i zasnęłam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro