Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

- Marco, oddaj mi mój dziennik! - zawołała, goniąc bruneta przez cały korytarz.

W końcu dogoniła go i niespodziewanie uniosła zielonookiego w górę. Chłopczyk zaśmiał się przy tym wesoło, zaczynając wierzgać nogami. Dziewczyna postawiła go na ziemi, odbierając mu swoja własność. Zadowolona z siebie odwróciła się i niespodziewanie natrafiła na czyiś tors. Uniosła wzrok ku górze, z radością stwierdzając, że doskonale zna tą budowę ciała.

- Yū! - rzuciła się mężczyźnie na szyję, po czym pocałowała go namiętnie. Przez ostatnie dwa tygodnie już zdążyła trochę nabrać w tym wprawy.

Po chwili z delikatnym rumieńcem oderwała się od niego, wtulając się w niego. Była teraz tak bardzo szczęśliwa. Wszystko świetnie się układało, chociaż wiedziała, że zło nigdy do końca nie umiera. Nawet jeśli, nie obchodziło ją to teraz zbytnio.

Hayato, Nataniel i Yuri zostali oficjalnie członkami Zakonu, ale spokojnie - ich Innocence nie zostało przekute. Pomińmy fakt, że ta trójka przez pół tygodnia uciekali spod ostrza Komui'ego... Ekhem. W każdym bądź razie, Candy ostatecznie udało się pogodzić z Yurim, a wszystkie niedomówienia między nimi stały się przeszłością. Kilka dni temu Czarny Zakon dokonał niesamowitego odkrycia, jakim była Księga, dotychczas znana im tylko z opowiadań. Teraz oddział naukowy miał co studiować,  dniem i nocą zagłebiając się w dotychczas nieznanym świecie. A co z Innocence miodowowłosej? Stało się kompatybilne z Innocence Kandy, które samoistnie przekształciło się w drugą połówkę Serca. Marco chciał teraz spędzać jak najwięcej czasu z dziewczyną, co uniemożliwiał mu poważnooki, na którego miał niezłego focha przez dobry tydzień. Ostatecznie błękitnooka wbiła mu do główki, że jej ukochany, to nie rywal, a jedynie jego przyjaciel. Życie w Zakonie stało się teraz nadzwyczaj spokojne i wesołe.

- Ja też chcę buziaka! - oburzył się brunet, na co miodowowłosa zachichotała.

Uklękła przy chłopczyku, odgarnęła jego włosy i pocałowała go w czółko.

- Candy!!! - wrzasnął Komui z drugiego końca korytarza.

Podbiegł do niej prędko, a następnie oznajmił, a raczej wykrzyczał na cały Zakon:

- Kiedy ślub?!?!?!

- Co?! - zmarszczyła brwi - Jak ja nawet pierścionka nie mam!

Oburzona, wydymała policzki, a Kanda zaśmiał się z reakcji dziewczyny. Przytulił ją od tyłu, oplatając rękami jej talię.

- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy - uśmiechnął się, groźnie patrząc na swojego szefa.

Komui odwrócił się tylko na pięcie i poszedł w swoją stronę, gubiąc po drodze jakieś dokumenty.

- Chodź ze mną na spacer! - zrobiła słodkie oczka, patrząc do góry na ciemnowłosego.

~~~

- Yū - krzyknęła, udając oburzoną.

Odgoniła nasiona dmuchawca ze swojej twarzy, a następnie podbiegła do szermierza i ściągnęła mu sznurek z włosów. Granatowe włosy opadły na dół, lśniąc w blasku zachodzącego słońca. Miodowowłosa prowokacyjnie machnęła mu sznurkiem przed oczami, uśmiechając się zawadiacko.

Ciemnowłosy złapał dziewczynę za nadgartek, przyciągając ją do siebie. Pisnęła zaskoczona, wpadając na jego tors. Szermierz po chwili pocałował ją namiętnie i ukląkł na jedno kolano przed nią. Zdezorientowana patrzyła na poczynania ukochanego.

- Candy... Spędzisz ze mną resztę życia? - zapytał, wyciągając pierścionek.

Dziewczyna rzuciła się na niego, przewracając go z głośnym "tak" na ustach. Przytuliła go mocno, eksplodując z radości.

- Kocham cię...

- Ja ciebie też!

Happy End.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro