60
Black wystawił głowę przez drzwiczki stajni, na której torze miał pobiec w Pennsylvania Derby za niecałe dwa dni. Uniósł łeb wysoko do góry i zarżał szczęśliwy. Jego rywale jeszcze nie wiedzieli, że poniosą porażkę. Postanowił ich poznać.
- Witam - parsknął niepewnie, ale zaraz nadstawił uszu.
- Witam.- jabłkowity ogier zmrużył oczy i napiął mięśnie. - Jesteś taki pewny wygranej?
Sabbath zaczął gryźć drewno od drzwi.
- Tak. - Powiedział i wyprostował się.
Siwy parsknął śmiechem.
- Też startuję jako faworyt. To ja, Intresting Joke, który wygrał z tobą na treningu.
Gniady położył po sobie uszy. Nie chciał rozmawiać o tej porażce, bo Black był trochę zarozumiały.
- Miałem zły start.- wytłumaczył odwracając się swoim umięśnionym zadem do Joke'a.
- Jesteś żałosny. - Odgryzł mu się siwy i zaczął rozmawiać z klaczą o ładnej maści.
Black Sabbath westchnął. Jeśli tak mu będzie szło z zawieraniem nowych przyjaźni, nie będzie ciekawie. Intresting Joke to był dobry koń, ale Black nie chciał się przyznać, że ma rywala.
Musi się skupić na zawodach, bo inaczej przegra.
Niepokonany Black Sabbath ma przegrać z jakimś zarozumiałym przegrywem? Nigdy.
------------
173 słowa.
Wychodzą rogi Black Sabbath 😈
Adios! ~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro