Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49

Sabbath z podekscytowaniem dreptał w startmaszynie z niecierpliwością czekając na nowego, tymczasowego konia do treningów. Nadstawił uszy i z przyjemnością zauważył, że w stronę toru idzie osiodłany siwek. 

Bardzo wysoki, chude, cienkie nogi i dużo mięśni. Gniady okalał go wzrokiem i odwrócił się tak, aby patrzeć przez kraty startboksu. Wyobraził sobie, że jest na Belmont Stakes, i jak pobija Secretariata...

Zmiażdżę tego siwego, pomyślał Black. Mieli się ścigać na dystansie 1 mili, to był ulubiony dystans ogiera, a do Preakness Stakes zostało tylko półtora tygodnia, więc miał mało czasu na treningi.

- Start! - obwieścił trener włączając stoper. Dało się słyszeć ciche kliknięcie, a konie ruszyły.

Siwy momentalnie wystrzelił do przodu, przez co Black Sabbath został daleko w tyle. Zbliżał się zakręt, więc gniady zarwał łbem i mocno przyspieszył. Biała postać zadziwiająco szybko zbliżać. Black jeszcze bardziej wydłużył krok, ale nie miał szans - siwy był już daleko w przodzie. Przebiegł przez celownik 8 długości w tyle.

- Avon to chyba za dobry koń dla naszego Black Sabbatha... - zaśmiał się Matt.

Ogier zarżał w odpowiedzi.

--------

Black Sabbath żyje
To był żart

*Tu się przyznawać, kto się nabrał :)*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro