41
- Dla Black Sabbatha High Empire to żadna konkurencja, ale widać, że jest dobry.
Matt gwałtownie potrząsnął głową.
- Nie, nie widzisz jak mu poszło na San Vincente Stakes?
- Jego wynik to 9:8-1-0... - Jim przewrócił oczami.
- A Black Sabbatha 8:8-0-0 - powiedział Matt wstając od stołu.
*
Black Sabbath ze świstem wypuścił powietrze, które zgromadziło mu się w płucach. Czuł się dziwnie, ale to zignorował. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz. (DRESZCZ Mooonstereq blueberryy111)
Otępiale odwrócił głowę w stronę poidła, ale zaraz zrezygnował z picia. Wolał, żeby woda była zimna, ta była letnia. Parsknął z niezadowolenia.
*
- Cześć Black - Jennifer obdarzyła ogiera szerokim uśmiechem.
Gniady zawsze reagował postawieniem uszu na sztorc i podejściem bliżej stajennej. Tym razem tak się nie stało. Black nawet nie zmienił pozycji. Spojrzał na nią, a później znowu skierował wzrok na jałową ściółkę.
Na twarzy Jennifer zagościła zmarszczka. Podeszła bliżej ogiera i dotknęła jego już bardzo spoconego ciała. Pokręciła przecząco głową i skierowała kroki do wyjścia ze stajni.
Po kilku minutach Sabbath usłyszał znajome kroki. Ujrzał Jennifer zmierzającą w jego stronę z zieloną derką w ręku oraz Matta.
- Wydaje mi się, że ma gorączkę. - na jej twarzy pojawił się grymas.
- Zadzwońmy lepiej po weterynarza. Na wszelki wypadek - mruknął pospiesznie Matt, jak to on, i zaczął szperać w kieszeni w poszukiwaniu telefonu. - Zaraz będzie - powiedział po chwili.
Jennifer pokiwała głową w milczeniu i zarzuciła derkę na Blacka. Gniadosz otrząsnął się i prychnął.
Na żwirze zaraz zachrzęściły kroki weterynarza. Skierował się od razu do boksu Black Sabbatha.
- Słynny Black Sabbath, tak? Podobno ma gorączkę? - Ben zalał ich pytaniami od razu na wejście.
- Tak, tak. - odpowiedziała Jennifer.
Weterynarz podszedł do Blacka, na co on położył uszy. Zbadał mu temperaturę i inne podstawowe rzeczy.
- 39,8 °C...Proszę na początek podać mu to trzy razy dziennie do posiłków - wręczył właścicielowi stajni buteleczkę - i oczywiście nie pobiegnie w Santa Anita Derby. Do widzenia.
Za chwilę do boksu ogiera zagościł Jim.
- I jak, co z nim?
- Nie pobiegnie w Santa Anita Derby - zamartwił się Matt.
- Oby szybko wyzdrowiał, a po chorobie wrócił do formy. - dziewczyna poklepała Sabbatha.
Jim uniósł brwi.
346 słów.
Dzisiaj taki długi rozdział ❤😁
Adios!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro