Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Black Sabbath nadstawił uszu na dźwięk przyczepy wjeżdżającej na żwir. Nowe konie? Podszedł bliżej ogrodzenia.

Po chwili z przyczepy wyszły dwa konie, które Matt trzymał na uwiązie. Jeden trzymał bardzo wysoko głowę, aż nią rwał, wyglądał przy tym jak żyrafa XD

Po chwili wahania Matt skierował je na padok. Black bardzo ucieszył się tą wiadomością - Golden nie było na padoku, więc się zwyczajnie nudził.

- Cześć. - zarżał donośnie podchodząc stępem w stronę nowych przybyszy.

- Hej. - powiedział gniady koń.

- Hejka, jestem Black California, w skrócie po prostu California. - uśmiechnęła się karuska.

- Black Sabbath. - powiedział Sabbath robiąc kilka kroków w stronę gniadosza. - A ty?

- Spalding Pharoah. - mruknął odwracając głowę.

Sabbath potrząsnął głową. Co mu się stało?

Zakłopotany zaczął skubać trawę.

                                                 *

Black nie wiedział czy to dobrze czy źle, ale dzisiaj miał dzień wolny od treningów, bo wczoraj miał zwowdy. Już od 4 godzin galopował i tarzał się na padoku.

Rzucił kątem oka w stronę pastwiska dla klaczy - zobaczył tam znajomą złotą kropkę obok czarnej kropki. Puścił się galopem w stronę ogrodzenia dla klaczy

- Hej Golden! - zarżał hamując pół metra od płotu. O mało co się o niego nie rozbił. (Chcecie naleśniki z Black Sabbatha?)

- Hej. - mruknęła Golden wracając do rozmowy z...Dark Rice'm.

Ze złością tupnął kopytem.

- Czemu nie chcesz ze mną rozmawiać?

- Bo wolę rozmawiać z Dark Rice'm. - popatrzyła w oczy Rice'owi.

Rice zastrzygł uszami.

- Ona j... - zaczął Dark, ale Golden momentalnie mu przerwała.

- Po prostu Rice wszystko mi powiedział. Że jesteś zwykłym, napuszonym koniem, dla którego liczą się tylko wygrane! Jaka byłam ślepa... - zmrużyła oczy i odgalopowała na drugą stronę padoku posyłając za sobą chmary kurzu.

Zatkało go. Dark przesunął ją na swoją stronę? Był tak bardzo zamyślony, że nawet nie usłyszał jak Rice coś do niego mówi. Powoli odszedł na drugą stronę padoku. Podgiął nogę, tak jak to zazwyczaj robi i zaczął wszystko przemyślać.

Spacer w nocy.

Rozmowy.

Dotykanie pyszczkami.

Potrząsnął głową tak, że grzywka nonszalancko opadła mu na oko. Przymknął je. Pogrążył się w smutku, że raczej już na zawsze stracił Golden.

Nie miał już na nic siły.

Po prostu nogi same mu się ugięły, runął na ziemię i dał upust łzą.

Rice wszystko zepsuł.

Zabije go.

358 słów.
Biedy Sabbath DDD;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro