Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwsze zabójstwo

Shadow nie spała przez pół nocy. Zasnęła dopiero po 4. O dziwo po 2 godzinnym śnie wstała w pełni wypoczęta. Wstała i szybko się ogarnęła, słuchając przy okazji swojej ulubionej piosenki. Kiedy była już w pełni ubrana, wyszła ze swojego pokoju lekko zamykając drzwi. Gdy wyszła na korytarz, zobaczyła Helena. Chłopak również nie spał, jednak było po nim widać, że nie mógł jeszcze zmyć ciemności ze swoich oczu.

- A ty co tak wcześnie? - zapytał, gdy zauważył Shadow stojącą przy drzwiach.

- Jakoś tak, po prostu nie mogłam już zasnąć. A poza tym, mógłbyś założyć na siebie jakąś koszulkę? - dodała, patrząc na chłopaka.

- Jestem u siebie, to chyba mi wolno - odparł, kładąc sobie ręce na biodrach, przy okazji ziewając.

Kącik ust dziewczyny lekko się uniósł. Nic więcej nie dodała, tylko odwróciła się i skierowała w stronę schodów. Gdy Shadow miała już zejść do kuchni, spojrzała jeszcze raz w stronę chłopaka, który zniknął w swoim pokoju.

- Cześć Shadow! - krzyknęła Clockwork, stojąc na dole przy schodach.

- Cześć Clocky. Nie musisz tak krzyczeć, przecież stoję przed tobą. A poza tym, dopiero wstałam - dodała, przecierając ręką oczy.

Shadow poszła do salonu i położyła się na kanapie.

- Przesuń się trochę. Chciałam pooglądać telewizję zanim wszyscy się tu zejdą - powiedziała Clockwork.

- A zanim go włączysz, zrobisz mi herbatę? - zapytała Shadow, uśmiechając się do dziewczyny.

- Ale ja cię nie lubię - powiedziała, wzdychając i idąc w stronę kuchni.

- Tak, tak. Ja też cię lubię - dodała Shadow, zamykając na chwilę oczy.

Mimo tego, że była wypoczęta, zamykając oczy zasnęła jeszcze na chwilkę. Poczuła lekkie uderzenie w tył głowy co spowodowało, że wyrwała się ze świata snu.

- Co jest? - zapytała, podnosząc się powoli z kanapy.

- Chciałaś herbaty. A poza tym, chłopaki przyszli z tobą pogadać. - dodała Clockwork, kładąc napój dziewczyny na stoliku przed kanapą.

- Dobra, dobra. Już wstaję.

Kiedy miała się już podnieść na równe nogi, ktoś złapał ją od tyłu za ramiona i ponownie posadził na kanapie.

- Siedź i się tłumacz - dodał Toby - Dlaczego mnie z nimi zostawiasz?

- Przecież to, że z wami nie pracuję nie znaczy, że cię z nimi zostawiam. Ale decyzja już została pojęta.

- Dobra Toby, chodź już - odparł Masky, łapiąc Tobyego za kaptur.

- A ty co? Lewą nogą wstałeś?

- Dziewczyno, on jest taki zawsze. Ty go nie widziałaś jak zabrałem mu sernik - dodał Hoodie, podczas gdy Masky ciągnął Tobyego po schodach za kaptur.

Hoodie poszedł za nimi. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem i wzięła swoją herbatę. Wypiła ją po czym poszła na górę. Na chwilę się zamyśliła przez co potknęła się na ostatnim schodku. Dziewczyna myślała, że po raz drugi jej twarz spotka się z podłogą. Jednak mimo myśli dziewczyny, ta sytuacja nie miała miejsca.

- Który to już raz cię łapię?

- Dzięki Candy. Dziwne, że pojawiasz się zawsze wtedy, kiedy mam się wywalić. Co ty, jakiś mój ochroniarz jesteś?

-Może. A powiedz mi, masz coś dzisiaj w planach?

- Tak. Mam do załatwienia jedną sprawę - odpowiedziała po chwili namysłu.

-Ok. Ja idę na dół. Tylko uważaj, żeby znowu się nie potknąć.

- Dobrze - odpowiedziała, po czym skierowała się w stronę swojego pokoju.

-No cześć Shadow! - krzyknęła Clockwork, gdy dziewczyna przekroczyła próg swojego pokoju.

-Kurwa, Clockwork. Znowu? Weź tak nie krzycz.

- Dobrze. To kiedy robimy naszą podmiankę?

- Może jutro, bo dzisiaj muszę coś załatwić.

- A co takiego? - zapytała Jane, siedząc na łóżku dziewczyny.

- No po prostu mam pewną sprawę do załatwienia. Powiem wam później.

- A kiedy chciałaś zacząć?

- W sumie...myślałam nad tym czy już teraz nie wyjść.

- Dobra. To ja idę do siebie - odparła Jane, wstając z łóżka i idąc w stronę drzwi.

- Poczekaj na mnie - dodała Clockwork, idąc za Jane.

Shadow pozostała sama w swoim pokoju. Postanowiła, że wyjdzie na taras zaczerpnąć świeżego powietrza. Gdy tylko otworzyła drzwi, chłodny podmuch wiatru uderzył prosto w jej twarz. Oparła ręce na barierce i spojrzała przed siebie. Jedyne co widziała ze swojego pokoju to las. Stała tak przez jakiś czas, dopóki nie zaczęły jej drętwieć nogi. Zamknęła drzwi od balkonu, wzięła swój łuk i nóż po czym wyszła z pokoju. Poszła do salonu gdzie siedział Jeff.

* Dobra. A teraz cichutko, żeby nie zauważył *- pomyślała Shadow, przechodząc za siedzącym chłopakiem.

Jednak, jak zawsze, los nie był jej przyjazny. Jedna z jej nóg postanowiła się zbuntować i zamienić miejscami z drugą. Innymi słowy, potknęła się o swoje własne nogi. Jak zwykle. Szybko spojrzała w stronę chłopaka.

- A ty co odwalasz? - zapytał zdziwiony Jeff.

- Ja...muszę gdzieś pójść - odpowiedziała, wstając z podłogi.

- Pójdę z tobą - dodał, wstając z kanapy.

- Nie. To sprawa prywatna. Muszę to zrobić sama.

- No dobra. Ale ja i tak wychodzę - dodał, gdy Shadow chciała już wyjść z domu.

Dziewczyna westchnęła i wyszła na zewnątrz, zamykając Jeffowi drzwi przed nosem.

- Ej no. Shadow? - odparł zdziwiony chłopak.

Nie otrzymał jednak odpowiedzi. Shadow pobiegła na tył rezydencji. Skierowała się w stronę lasu.

- Pora się zrewanżować - powiedziała cicho do siebie, kierując się do swojego starego domu.


TIME SKIP


Stała już przed domem. Było dobrze po południu więc jej matka powinna być w domu. A zwłaszcza, że jest sobota. Zanim jednak weszła do środka, sprawdziła czy sąsiedzi wyjechali. Na jej szczęście opuścili dom jak co weekend. Weszła do domu najciszej jak mogła.

- Mamo, wróciłam - powiedziała, ciekawa jej reakcji.

~ Shadow? To na pewno ty? ~ zapytała z góry.

- Tak. Zejdź na dół i sama zobacz - dodała podchodząc do schodów.

~ Już idę.

- Heh...jak zwykle naiwna - odparła pod nosem.

Dziewczyna oparła się o ścianę i wyciągnęła nóż. Zaczęła go sobie obracać w dłoniach, czekając na spotkanie ze swoją matką.

- Gdzieś ty była? Wiesz jak ja... - stanęła na schodach, nie kończąc swojej wypowiedzi.

- No cześć, mamo. Jak ci mija dzień? Bo mi wręcz wspaniale - odparła, podchodząc powoli do niej.

- T-ty nie jesteś Shadow. Nie jesteś moją córką! - krzyczała cofając się na górę.

- Powtarzasz się, wiesz? Ale spokojnie, niedługo nie będziesz się musiała niczym martwić.

Kobieta zaczęła uciekać i wołać pomocy.

- Przede mną nie uciekniesz. Śmierć i tak po ciebie przyjdzie.

Shadow szła powoli za kobietą, szurając nożem po ścianie. Zostawiała dosyć głębokie ślady za sobą. W końcu znalazła swoją matkę w jej pokoju. Już chciała zamknąć drzwi i "porozmawiać" w cztery oczy z kobietą, gdy niespodziewanie...

~ Halo, jest tu ktoś?

- Jakiś twój znajomy? - zapytała, kierując złośliwy uśmieszek do kobiety - Zaraz wracam, a ty lepiej się stąd nie ruszaj, bo i tak cię znajdę.

Shadow skierowała się na dół. Naciągnęła strzałę na łuk i stanęła przy schodach. Na korytarzu było ciemno, więc chłopak nie mógł jej zobaczyć.

- Słyszałem krzyki, czy ktoś tu potrzebuje pomocy? - zapytał rozglądając się po domu.

- Tak, jest osoba, która potrzebuje pomocy. Właśnie na nią patrzę - odparła, schodząc po schodach z nadal przygotowaną bronią.

- Słucham?

Widać było, że jest trochę przestraszony. Przez cały czas stał w miejscu, jakby miał nogi przyczepione na stałe do ziemi.

- Czego nie zrozumiałeś? Przywitaj się ze śmiercią - odpowiedziała, celując do chłopaka.

Dopiero po tych słowach się ocknął i zaczął uciekać. Przebiegł przez salon, a gdy chciał wbiec do kuchni, jego pierś przeszyła strzała dziewczyny.

- Jeden z głowy - dodała i poszła z powrotem na górę.

- Masz jakieś ostatnie życzenie? - dodała, gdy była już w pokoju u kobiety.

- Ty nie jesteś moją córką! - krzyczała, siedząc pod ścianą i trzymając się za głowę - Nie jesteś!

- Tak, tak, Oczywiście. Dlaczego nie chcesz dopuścić do siebie taj myśli? A pamiętasz dlaczego teraz jesteś sama, bez męża? Kto wtedy spowodował wypadek, przez który on zginął? - zaczęła dręczyć swoją matkę - Dlaczego pozbawiłaś mnie osoby, którą tak bardzo kochałam? Zresztą...teraz to już nie ważne. Ja zrobię tobie to, co ty zrobiłaś jemu.

Już chciała do niej podejść i zakończyć jej marne życie, ale ona jej przerwała.

- Czekaj! - krzyknęła przez łzy - Dobra, wierzę ci. Ale odpowiedz mi na jedno pytanie, dobrze?

- No, czekam - odpowiedziała, bawiąc się nożem.

- Dlaczego mi to robisz? Przecież ja robię dla ciebie wszystko.

- Dlaczego? Zastanówmy się...Może dlatego, że prawie w każdą noc byłaś pijana i się na mnie wyżywałaś? Myślałaś, że te siniaki to po kim miałam. Sama się biłam? Nie. To twoja wina i teraz moja kolej żeby się trochę rozerwać. Czy taka odpowiedź ci wystarcza? - zapytała, kucając przed nią.

- Ale... - nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo w jej ramieniu znalazło się ostrze dziewczyny.

- Już dosyć gadania. Zaraz muszę wracać, więc... Przywitaj się ze śmiercią - posłała jej złośliwy uśmieszek i podcięła jej gardło.

Krew rozlała się po całym pokoju. Dotknęła palcami krwi na podłodze. Spojrzała na ścianę, o którą było oparte ciało jej matki. Po chwili zamyślenia napisała na ścianie 'Say 'hallo' to the DEATH'. Gdy już skończyła, wyszła z domu i rozglądając się, pobiegła w stronę lasu. Kiedy była dosyć daleko od miasteczka, zwolniła trochę kroku. Szła powoli rozglądając się po lesie. Wsłuchiwała się w ciszę panującą w nim. Ze spokojem w duszy słuchała każdego dźwięku, który się tam pojawiał. Kiedy doszła do rezydencji, był wczesny wieczór. W salonie było tylko kilka osób, więc spokojnie poszła do pokoju. Mimo iż rano była pełna energii, teraz położyła się wcześniej niż zwykle. Zmyła z siebie ślady krwi, przebrała i poszła spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro