Nowy rozdział życia
Stanęli przed dużym budynkiem. Z zewnątrz wyglądał na niezbyt zadbany. Jednak mimo to bardzo zachęcał aby do niego wejść.
-Panie przodem-powiedział z uśmiechem Toby, lekko się kłaniając.
-No to może niech gospodarz otworzy mi drzwi. Ja jestem gościem.
-Ok. Masky, otwieraj gościowi.
-Dlaczego ja?
-Jesteś gospodarzem.
-Ale to ty...
Shadow przez całą ich kłótnie się śmiała. Zauważyła, że Hoodie stoi przy drzwiach budynku i macha ręką, żeby do niego podeszła. Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na kłócących się chłopaków. Wyglądali naprawdę komicznie. Toby leżał plecami na ziemi, a Masky go do niej przyciskał. Był zdenerwowany, a Tobyemu jak zawsze dopisywał humor. Podeszła do wejścia budynku. Kiedy Hoodie otworzył jej drzwi, pierwsze co zauważyła to duży salon z telewizorem i kanapą. Weszła do środka i się trochę rozejrzała. Widziała kuchnię, jadalnie i schody prowadzące na górę. Dopiero po ok. 10 min. przyszedł Masky i Toby. Masky od razu poszedł zdenerwowany na górę, a Toby stanął obok Shadow opierając się o nią.
-No i jak. Podoba ci się?
-Całkiem tutaj fajnie. Myślałam, że będzie gorzej-mówiła, zdejmując ze swojego ramienia łokieć Tobyego.
Gdy odsunęli się od drzwi, ktoś zrobił "z buta wierzdżam" do domu.
-Siema!-krzyknął chłopak.
Shadow, Hoodie i Toby odwrócili się gwałtownie. Kiedy dziewczyna zobaczyła kto to, była trochę zaskoczona, a zarazem cieszyła się, że to akurat on.
-Cześć Candy- powiedziała, uśmiechając się do chłopaka.
-Zaraz, zaraz... Shadow? Co ty tutaj robisz? I co ci się stało?-wypytywał Candy.
-Candy, spokojnie. Wszystko ci jutro wytłumaczę, ale daj mi się najpierw czegokolwiek dowiedzieć. Dopiero weszłam.
-Ok. To ja idę na górę.
Kiedy Candy szedł po schodach wpadł na Maskyego. Chłopak chyba trochę ochłonął, bo mówił dużo spokojniej.
-Operator cię wzywa.
-Znacie się?-zapytał znienacka Toby.
-Ale, że kto?
-No ty i Candy.
-Poznałam go trzy dni temu w lesie. Mało brakowało a moja strzała wylądowałaby w jego głowie.
-Dobra, później sobie poopowiadacie. Teraz idź na górę bo Operator na ciebie czeka.
-Ok, już idę. A gdzie to...
-Największe drzwi na końcu korytarza. Na pewno je zauważysz- wtrącił Toby, gdy Masky chciał jej to wytłumaczyć.
-Dzięki.
Shadow pomachała do chłopaków i poszła na górę. Gdy schody się skończyły, stanęła na początku długiego korytarza. Na jego końcu były ok.2-2,5 m drzwi, o których mówił Toby.
-Faktycznie, trudno ich nie zauważyć.-zaśmiała się pod nosem dziewczyna.
Powoli ruszyła przed siebie. Zauważyła, że na wszystkich drzwiach były tabliczki z jakimiś napisami. Kiedy podeszła do jednych drzwi i przeczytała napis, zorientowała się, że są na nich napisane imiona.
-Sally. Ładne imię.
Odeszła od drzwi i poszła dalej przed siebie. Kilka imion kojarzyła. W końcu stanęła przed odpowiednimi drzwiami.
-Wejdź dziecko.
Usłyszała w głowie, zanim zdążyła zapukać do drzwi. Weszła do pokoju. Zauważyła biurko, dwa fotele, duże okna i ...2m postać.
-Dzień dobry.
-Witaj dziecko. Usiądź-wskazał na fotel stojący naprzeciwko biurka.
-Mógłby mi pan wytłumaczyć, po co tutaj jestem? A tak poza tym, jestem Shadow, a pan jak się nazywa?-spytała podchodząc do biurka.
-Jestem Slenderman. I owszem, powiem ci, ale najpierw chciałem się ciebie spytać czy chciałabyś tu zamieszkać?
-W sumie, tak. Do domu nie mogę już wrócić więc mogę tu zostać. Odpowie pan teraz na moje pytanie?
-Cześć Shadow!-krzyknął Toby, wchodząc do pokoju razem z Hoodiem i Maskym, kiedy Slender chciał odpowiedzieć na pytanie dziewczyny.
-Cześć chłopaki.
-I co powiedziałeś jej?-zapytał wyraźnie zadowolony chłopak.
-Właśnie do tego zmierzałem. A więc, czy chciałabyś zostać moim proxy?
-Czyli?
-Będziesz pracowała razem z nami!-krzyknął Toby przytulając Shadow.
-Toby, uspokój się!- krzyknął Masky, kiedy Hoodie próbował odczepić Tobyego od dziewczyny.
-Dzięki Hoodie. A wracając do pańskiej propozycji. Potrzebowałabym trochę czasu na danie odpowiedzi.
-Rozumiem. Oczywiście dam ci czas, ale nie może to trwać wiecznie. A teraz możesz już wyjść. Chłopcy pokarzą ci twój pokój.
-Dziękuję. Dowidzenia.
-Dowidzenia.
Shadow i reszta wyszli z gabinetu Slendera.
-Dlaczego od razu się nie zgodziłaś?
-Toby, chciałabym się trochę zapoznać z tym co robicie. Jeżeli mi się spodoba to zostanę proxy. Ale jeżeli nie, to nie.
-Dobra, rozumiem.
-To...pokarzecie gdzie jest mój pokój?
-Tak. Chodź za nami-powiedział Masky.
Dziewczyna zrobiła tak jak mówił. Szła obok Tobyego, a Masky i Hoodie szli przed nimi. Nie rozmawiali ze sobą przez ok.5-7 min. W końcu stanęli pod czarnymi drzwiami z dwoma czerwonymi paskami, które były ustawione tak, że przedstawiały znak "X".
-Zapraszamy do środka-powiedział Toby.
Shadow uśmiechnęła się do chłopaka.
-Przebierz się i zejdź na dół. Zapoznasz się z resztą.
-Dobrze-powiedziała zadowolona dziewczyna.
Otworzyła drzwi i weszła do środka. Pokój był dość duży i ładny. Ściany były czerwone. Jedynie za łóżkiem była czarna. Znajdował się na niej łuk, kołczan, a pod nim były powieszone przeróżne rodzaje noży. Łóżko miało czarną pościel z białymi wzorami. Przed nim była duża szafa i dwie półki. Znajdowały się tam również okna i wyjście na taras.
-Ładnie tu. Chciałam mieć taki pokój-powiedziała, kierując się w stronę tarasu.
Otworzyła drzwi i wyszła na powietrze. Odetchnęła trochę, porozmyślała. Posiedziała tam jeszcze przez 5 min., po czym przypomniała sobie co miała zrobić. Weszła z powrotem do środka i udała się w stronę szafy. Otworzyła ją.
-Mają całkiem dobry gust- powiedziała lekko zaskoczona doborem ubrań.
Wyjęła skórzany kombinezon z dwoma czerwonymi paskami na zewnętrznej stronie nóg. Poszła do łazienki się ogarnąć. Umyła się, związała włosy w kucyk, zrobiła sobie lekki makijaż.
-Nie spodziewałam się takiego efektu. wyglądam świetnie-mówiła przeglądając się w lusterku.
Wyszła z łazienki i skierowała się w stronę drzwi. Wyszła na korytarz, ale kiedy miała wejść już na schody, zaskoczył ją Toby.
-No nareszcie. Ile można się ubierać. Wszyscy już czekają- powiedział, ciągnąc za sobą Shadow.
Gdy byli już prawie na dole, Toby potknął się o własne nogi i wylądował pod nogami Maskyego. Dziewczyna śmiała się z całej zaszłej akcji, nie zauważając, że oczy wszystkich są zwrócone na nią. Dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że nie ma Candyego. Nagle, od tyłu, ktoś złapał ją w pasie.
-Stęskniłaś się?
-Nie do końca-powiedziała, odwracając się do chłopaka.
-Wiesz, że ślicznie wyglądasz?
-Po pierwsze, tak wiem. Po drugie, takie teksty na mnie nie działają.
-Pożyjemy, zobaczymy co będzie dalej- powiedział puszczając oczko do dziewczyny.
-Dobra, skończcie już. To jest Shadow, nowa przyszła proxy- wtrącił po chwili Toby.
-Jeszcze nie wiem czy będę proxy.
-Jak zobaczysz co robimy, to na pewno ci się spodoba.
-A więc będziesz nowym sługusem Slendera, tak? Przynajmniej będzie dziewczyna, a nie kolejny matoł-powiedział chłopak w białej bluzie.
Miał on czarne włosy i wycięty uśmiech na twarzy.
-Ej no!!-powiedzieli wszyscy trzej na raz.
-No przecież powiedziałam, że jeszcze nie wiem. Jeżeli mi się spodoba to tak, będę. Ale jeżli nie to nie. Proste. A tak w ogóle, to kim ty jesteś?
-Jeff the killer. Ale możesz mówić po prostu Jeff.
-Przyszła jakaś nowa dziewczyna a ty od razu się podlizujesz-powiedział jakiś chłopak grający na laptopie w rogu salonu.
-Ben, przynudzasz. Mógłbyś zająć się swoim marnym i bardzo nudnym życiem, a nie się mnie czepiać.
-Nudne życie? I kto to mówi. Chłopak z wiecznym okresem na mordzie.
-Że co takiego?! Jak możesz mnie obrażać! Ja jestem piękny! To ty...- Jeff krzyczał tak na Bena przez cały czas ganiając go z nożem w ręku.
Shadow uśmiechnęła się. To była już trzecia sytuacja, która ją rozbawiła. Zaczynało jej się coraz bardziej tam podobać.
-Mam takie pytanie. Czy ktoś z was wie, która jest godzina?
-Za minutę będzie północ, a co?-wtrącił Jeff, ciągnąc Bena po podłodze za kołnierz.
-Po prostu jestem zmęczona. nie spałam już dwa dni, więc...
-Wytrzymaj jeszcze kilka minut- mówił zasmucony Toby.
-Z chęcią bym została, no ale jestem zmęczona.
-Na dobra. To już idź. Dobrej nocy.
-Dobranoc- powiedziała dziewczyna, machając do chłopaków.
Poszła na górę, słysząc jeszcze rozmowy chłopaków. (Takie znaki "~" będę pisała przed dialogami mówionymi tak jakby w tle).
~ Nawet fajna jest. Myślicie, że będzie się nadawać?
~Na pewno. Zanim się spotkaliśmy, spaliła cały psychiatryk wraz z personelem.
~A używa jakiejś broni?
~Głównie łuk i noże.
~Noże? Czuję, że się dogadamy.
~Możliwe.
Shadow idąc przez korytarz wpadła na jakąś dziewczynkę.
-Przepraszam. Jak się nazywasz?
-Jestem Sally. A ty jesteś ta nowa? Shadow, tak?
-Dokładnie- powiedziała Shadow uśmiechając się do dziewczynki.
~Sally, gdzie jesteś?~powiedziała jakaś dziewczyna.-Tu cię mam.
-Cześć. Jestem Shadow, a ty?
-Jane. Wiesz, że wyglądasz podobnie jak ja?
-Właśnie widzę, chłopaki nas pomylą.
-Dobre. A gdzie teraz idziesz?
-Szłam właśnie do pokoju, bo chciałabym się położyć spać. Nie spałam dwa dni.
-A no to nie przeszkadzamy. Dobranoc.
-Dobranoc Shadow.
-Dobranoc Sally- pomachała dziewczynom i poszła do swojego pokoju. Doszła do niego, weszła do środka, przebrała się i dosłownie podła na łóżko ze zmęczenia. Przypomniała sobie jeszcze te sytuacje, które ją rozbawiły po czym "utonęła w objęciach Morfeusza"...
============================
Łał, ale długi rozdział. Chyba najdłuższy ze wszystkich. Co prawda miałam go dodać już kilka tygodni temu, ale miałam dużo nauki. Ale piszcie w komach czy wam się spodobał ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro