Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowy rozdział życia

Stanęli przed  dużym budynkiem. Z zewnątrz wyglądał na niezbyt zadbany. Jednak mimo to bardzo zachęcał aby do niego wejść.

-Panie przodem-powiedział z uśmiechem Toby, lekko się kłaniając.

-No to może niech gospodarz otworzy mi drzwi. Ja jestem gościem.

-Ok. Masky, otwieraj gościowi.

-Dlaczego ja?

-Jesteś gospodarzem.

-Ale to ty...

Shadow przez całą ich kłótnie się śmiała. Zauważyła, że Hoodie stoi przy drzwiach budynku i macha ręką, żeby do niego podeszła. Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na kłócących się chłopaków. Wyglądali naprawdę komicznie. Toby leżał plecami na ziemi, a Masky go do niej przyciskał. Był zdenerwowany, a Tobyemu jak zawsze dopisywał humor. Podeszła do wejścia budynku. Kiedy Hoodie otworzył jej drzwi, pierwsze co zauważyła to duży salon z telewizorem i kanapą. Weszła do środka i się trochę rozejrzała. Widziała kuchnię, jadalnie i schody prowadzące na górę. Dopiero po ok. 10 min. przyszedł Masky i Toby. Masky od razu poszedł zdenerwowany  na górę, a Toby stanął obok Shadow opierając się o nią.

-No i jak. Podoba ci się?

-Całkiem tutaj fajnie. Myślałam, że będzie gorzej-mówiła, zdejmując ze swojego ramienia łokieć Tobyego.

Gdy odsunęli się od drzwi, ktoś zrobił "z buta wierzdżam" do domu.

-Siema!-krzyknął chłopak.

Shadow, Hoodie i Toby odwrócili się gwałtownie. Kiedy dziewczyna zobaczyła kto to, była trochę zaskoczona, a zarazem cieszyła się, że to akurat on.

-Cześć Candy- powiedziała, uśmiechając się do chłopaka.

-Zaraz, zaraz... Shadow? Co ty tutaj robisz? I co ci się stało?-wypytywał Candy.

-Candy, spokojnie. Wszystko ci jutro wytłumaczę, ale daj mi się najpierw czegokolwiek dowiedzieć. Dopiero weszłam.

-Ok. To ja idę na górę.

Kiedy Candy szedł po schodach wpadł na Maskyego. Chłopak chyba trochę ochłonął, bo mówił dużo spokojniej.

-Operator cię wzywa.

-Znacie się?-zapytał znienacka Toby.

-Ale, że kto?

-No ty i Candy.

-Poznałam go trzy dni temu w lesie. Mało brakowało a moja strzała wylądowałaby w jego głowie.

-Dobra, później sobie poopowiadacie. Teraz idź na górę bo Operator na ciebie czeka.

-Ok, już idę. A gdzie to...

-Największe drzwi na końcu korytarza. Na pewno je zauważysz- wtrącił Toby, gdy Masky chciał jej to wytłumaczyć.

-Dzięki.

Shadow pomachała do chłopaków i poszła na górę. Gdy schody się skończyły, stanęła na początku długiego korytarza. Na jego końcu były ok.2-2,5 m drzwi, o których mówił Toby.

-Faktycznie, trudno ich  nie zauważyć.-zaśmiała się pod nosem dziewczyna.

Powoli ruszyła przed siebie. Zauważyła, że na wszystkich drzwiach były tabliczki z jakimiś napisami. Kiedy podeszła do jednych drzwi i przeczytała napis, zorientowała się, że są na nich napisane imiona.

-Sally. Ładne imię.

Odeszła od drzwi i poszła dalej przed siebie. Kilka imion kojarzyła. W końcu stanęła przed odpowiednimi drzwiami.

-Wejdź dziecko.

Usłyszała w głowie, zanim zdążyła zapukać do drzwi. Weszła do pokoju. Zauważyła biurko, dwa fotele, duże okna i ...2m postać.

-Dzień dobry.

-Witaj dziecko. Usiądź-wskazał na fotel stojący naprzeciwko biurka.

-Mógłby mi pan wytłumaczyć, po co tutaj jestem? A tak poza tym, jestem Shadow, a pan jak się nazywa?-spytała podchodząc do biurka.

-Jestem Slenderman. I owszem, powiem ci, ale najpierw chciałem się ciebie spytać czy chciałabyś tu zamieszkać?

-W sumie, tak. Do domu nie mogę już wrócić więc mogę tu zostać. Odpowie pan teraz na moje pytanie?

-Cześć Shadow!-krzyknął Toby, wchodząc do pokoju razem z Hoodiem i Maskym, kiedy Slender chciał odpowiedzieć na pytanie dziewczyny.

-Cześć chłopaki.

-I co powiedziałeś jej?-zapytał wyraźnie zadowolony chłopak.

-Właśnie do tego zmierzałem. A więc, czy chciałabyś zostać moim proxy?

-Czyli?

-Będziesz pracowała razem z nami!-krzyknął Toby przytulając Shadow.

-Toby, uspokój się!- krzyknął Masky, kiedy Hoodie próbował odczepić Tobyego od dziewczyny.

-Dzięki Hoodie. A wracając do pańskiej propozycji. Potrzebowałabym trochę czasu na danie odpowiedzi.

-Rozumiem. Oczywiście dam ci czas, ale nie może to trwać wiecznie. A teraz możesz już wyjść. Chłopcy pokarzą ci twój pokój.

-Dziękuję. Dowidzenia.

-Dowidzenia.

Shadow i reszta wyszli z gabinetu Slendera.

-Dlaczego od razu się nie zgodziłaś?

-Toby, chciałabym się trochę zapoznać z tym co robicie. Jeżeli mi się spodoba to zostanę proxy. Ale jeżeli nie, to nie.

-Dobra, rozumiem.

-To...pokarzecie gdzie jest mój pokój?

-Tak. Chodź za nami-powiedział Masky.

Dziewczyna zrobiła tak jak mówił. Szła obok Tobyego, a Masky i Hoodie szli przed nimi. Nie rozmawiali ze sobą przez ok.5-7 min. W końcu stanęli pod czarnymi drzwiami z dwoma czerwonymi paskami, które były ustawione tak, że przedstawiały znak "X".

-Zapraszamy do środka-powiedział Toby.

Shadow uśmiechnęła się do chłopaka.

-Przebierz się i zejdź na dół. Zapoznasz się z resztą.

-Dobrze-powiedziała zadowolona dziewczyna.

Otworzyła drzwi i weszła do środka. Pokój był dość duży i ładny. Ściany były czerwone. Jedynie za łóżkiem była czarna. Znajdował się na niej łuk, kołczan, a pod nim były powieszone przeróżne rodzaje noży. Łóżko miało czarną pościel z białymi wzorami. Przed nim była duża szafa i dwie półki. Znajdowały się tam również okna i wyjście na taras.

-Ładnie tu. Chciałam mieć taki pokój-powiedziała, kierując się w stronę tarasu.

Otworzyła drzwi i wyszła na powietrze. Odetchnęła trochę, porozmyślała. Posiedziała tam jeszcze przez 5 min., po czym przypomniała sobie co miała zrobić. Weszła z powrotem do środka i udała się w stronę szafy. Otworzyła ją.

-Mają całkiem dobry gust- powiedziała lekko zaskoczona doborem ubrań.

Wyjęła skórzany kombinezon z dwoma czerwonymi paskami na zewnętrznej stronie nóg. Poszła do łazienki się ogarnąć. Umyła się, związała włosy w kucyk, zrobiła sobie lekki makijaż.

-Nie spodziewałam się takiego efektu. wyglądam świetnie-mówiła przeglądając się w lusterku.

Wyszła z łazienki i skierowała się w stronę drzwi. Wyszła na korytarz, ale kiedy miała wejść już na schody, zaskoczył ją Toby.

-No nareszcie. Ile można się ubierać. Wszyscy już czekają- powiedział, ciągnąc za sobą Shadow.

Gdy byli już prawie na dole, Toby potknął się o własne nogi i wylądował pod nogami Maskyego. Dziewczyna śmiała się z całej zaszłej akcji, nie zauważając, że oczy wszystkich są zwrócone na nią. Dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że nie ma Candyego. Nagle, od tyłu, ktoś złapał ją w pasie.

-Stęskniłaś się?

-Nie do końca-powiedziała, odwracając się do chłopaka.

-Wiesz, że ślicznie wyglądasz?

-Po pierwsze, tak wiem. Po drugie, takie teksty na mnie nie działają.

-Pożyjemy, zobaczymy co będzie dalej- powiedział puszczając oczko do dziewczyny.

-Dobra, skończcie już. To jest Shadow, nowa przyszła proxy- wtrącił po chwili Toby.

-Jeszcze nie wiem czy będę proxy.

-Jak zobaczysz co robimy, to na pewno ci się spodoba.

-A więc będziesz nowym sługusem Slendera, tak? Przynajmniej będzie dziewczyna, a nie kolejny matoł-powiedział chłopak w białej bluzie.

Miał on czarne włosy i wycięty uśmiech na twarzy.

-Ej no!!-powiedzieli wszyscy trzej na raz.

-No przecież powiedziałam, że jeszcze nie wiem. Jeżeli mi się spodoba to tak, będę. Ale jeżli nie to nie. Proste. A tak w ogóle, to kim ty jesteś?

-Jeff the killer. Ale możesz mówić po prostu Jeff.

-Przyszła jakaś nowa dziewczyna a ty od razu się podlizujesz-powiedział jakiś chłopak grający na laptopie w rogu salonu.

-Ben, przynudzasz. Mógłbyś zająć się swoim marnym i bardzo nudnym życiem, a nie się mnie czepiać.

-Nudne życie? I kto to mówi. Chłopak z wiecznym okresem na mordzie.

-Że co takiego?! Jak możesz mnie obrażać! Ja jestem piękny! To ty...- Jeff krzyczał tak na Bena przez cały czas ganiając go z nożem w ręku.

Shadow uśmiechnęła się. To była już trzecia sytuacja, która ją rozbawiła. Zaczynało jej się coraz bardziej tam podobać.

-Mam takie pytanie. Czy ktoś z was wie, która jest godzina?

-Za minutę będzie północ, a co?-wtrącił Jeff, ciągnąc Bena po podłodze za kołnierz.

-Po prostu jestem zmęczona. nie spałam już dwa dni, więc...

-Wytrzymaj jeszcze kilka minut- mówił zasmucony Toby.

-Z chęcią bym została, no ale jestem zmęczona.

-Na dobra. To już idź. Dobrej nocy.

-Dobranoc- powiedziała dziewczyna, machając do chłopaków.

Poszła na górę, słysząc jeszcze rozmowy chłopaków. (Takie znaki "~" będę pisała przed dialogami mówionymi tak jakby w tle).

~ Nawet fajna jest. Myślicie, że będzie się nadawać?

~Na pewno. Zanim się spotkaliśmy, spaliła cały psychiatryk wraz z personelem.

~A używa jakiejś broni?

~Głównie łuk i noże.

~Noże? Czuję, że się dogadamy.

~Możliwe.

Shadow idąc przez korytarz wpadła na jakąś dziewczynkę.

-Przepraszam. Jak się nazywasz?

-Jestem Sally. A ty jesteś ta nowa? Shadow, tak?

-Dokładnie- powiedziała Shadow uśmiechając się do dziewczynki.

~Sally, gdzie jesteś?~powiedziała jakaś dziewczyna.-Tu cię mam.

-Cześć. Jestem Shadow, a ty?

-Jane. Wiesz, że wyglądasz podobnie jak ja?

-Właśnie widzę, chłopaki nas pomylą.

-Dobre. A gdzie teraz idziesz?

-Szłam właśnie do pokoju, bo chciałabym się położyć spać. Nie spałam dwa dni.

-A no to nie przeszkadzamy. Dobranoc.

-Dobranoc Shadow.

-Dobranoc Sally- pomachała dziewczynom i poszła do swojego pokoju. Doszła do niego, weszła do środka, przebrała się i dosłownie podła na łóżko ze zmęczenia. Przypomniała sobie jeszcze te sytuacje, które ją rozbawiły po czym "utonęła w objęciach Morfeusza"...


============================

Łał, ale długi rozdział. Chyba najdłuższy ze wszystkich. Co prawda miałam go dodać już kilka tygodni temu, ale miałam dużo nauki. Ale piszcie w komach czy wam się spodobał ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro