Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowa Shadow i nowi ludzie

Było już po południu, więc matka Shadow powinna już wrócić do domu. Idąc przez las dziewczyna strzelała z łuku do drzew najbliżej ścieżki aby móc od razu je zbierać. Po ok. 40min dotarła już do domu.

- Cześć mamo. Już jestem - zawołała dziewczyna.

- Cześć kochanie, jak tam.. - przerwała nagle jej matka.

-Coś się stało?

-K-kim jesteś?-zapytała jej matka

-Żartujesz sobie tak?zapytała zdziwiona dziewczyna

-Wyjdź stąd albo zadzwonię po policję!

-Mamo...

Nie mów tak do mnie! Nie znam cię! Wynoś się stąd!

-Ale....-mówiła roztrzęsiona i przez łzy.

-Wynoś się!

Shadow wzięła swój łuk, noże i wybiegła z płaczem do lasu.

-Co to miało być!? O co chodzi?

Dziewczyna biegła przez całą drogę. W końcu się zatrzymała i usiadła pod drzewem. Skuliła się, chowając głowę w kolanach. Płakała przez długi czas, nie rozumiejąc co się stało. W końcu jakoś się uspokoiła. Wzięła noże i zaczęła rzucać w drzewa.

-Kompletnie nic nie rozumiem....co się stało?

Przestała rzucać. Pozbierała noże i poszła dalej w las. Idąc przez niego zauważyła na ścieżce potłuczone lustro. Podeszła do niego i się przejrzała. Zamiast zobaczyć normalną siebie zauważyła całkowicie inną dziewczynę. Postać ta była blada, miała długie czarne włosy do końca pleców i całe czarne oczy.

-T-to nie jestem ja!-krzyczała zrozpaczona dziewczyna-Co oni mi zrobili!?

Była wściekła na już martwych ludzi ale i wystraszona. Wiedziała, że skoro jej własna matka jej nie poznała, nie ma co liczyć na pomoc od innych. Znowu zaczęła biec. Nie patrzyła nawet dokąd podążała, biegła tylko tam gdzie ją nogi poniosą. W końcu, gdy się zatrzymała, zorientowała się, że zabłądziła.

-Super. Jeszcze tego brakowało.

Usłyszała szelest za sobą (znowu XD).

-Candy, mam nadzieję, że tym razem to ty.-mówiła już trochę zmęczona tym wszystkim.

Gdy się odwróciła ok. 8m dalej zauważyła dwóch chłopaków. Jeden z nich miał maskę z czarnymi oczami i ustami, a drugi miał czarną kominiarkę z czerwonymi oczami i smutnym uśmiechem pod nienaturalnym kątem. Obydwaj mieli żółto-pomarańczowe kurtki. Nagle, tak bez powodu rzuciła nożem za siebie. Okazało się jednak, że trafiła trzeciego chłopaka w ramię. Miał on gogle i chustę (wybacz Toby:)  ). Gdy to się zdarzyło tamci dwaj podbiegli i zaatakowali Shadow. Jednak dziewczyna przez ten "zabieg" miała wyostrzony szósty zmysł. Bez problemu uniknęła ciosów napastników, sama ich raniąc. Jednemu wbiła strzałę w udo, a drugiego ogłuszyła uderzając rękojeścią noża w głowę.

-Nie jest źle. Zaraz...a gdzie trzeci?-zapytała zaniepokojona dziewczyna.

Z tyłu w pasie złapał ją trzeci chłopak.

-Puszczaj mnie!-krzyczała zdenerwowana Shadow.

-Przestań się tak szarpać! Nic ci nie zrobimy.

-Żartujesz sobie?

-Nie! Teraz cię puszczę, a ty się uspokoisz, dobrze?

-Dobra...

Chłopak puścił Shadow. Ten, którego ogłuszyła, obudził się i chciał ponownie zaatakować dziewczynę, ale ona się przesunęła przez co ten wpadł na drzewo, które było za nią.

-Masky, spokojnie, już jest ok. Dobrze, to ja jestem Toby, to jest Masky, a tamten co leży z twoją strzałą  w nodze to Hoodie. -mówił chłopak, pokazując na swoich towarzyszy.

-Jestem Shadow-powiedziała uśmiechając się do chłopaków.

-Chcieliśmy abyś z nami gdzieś poszła.

-A dokładniej to gdzie?

-Zobaczysz jak z nami pójdziesz-powiedział Toby uśmiechając się lekko do Shadow.

-No dobra i tak nie mam zbytnio dokąd wracać, więc..

-Postanowione. Idziesz z nami.

-Ej no Toby, nie dałeś mi dokończyć!- powiedziała, gdy tamci zaczęli już iść.

Wzięła swoje noże, łuk i pobiegła do chłopaków. Przez całą drogę przypominała sobie poprzedni dzień. Słyszała wrzaski ludzi ginących w psychiatryku. Wyobraziła sobie jak to musiało wyglądać w środku budynku. Zamyśliła się i wpadła przez przypadek wpadła na Hoodiego.

-Coś się stało?

-Nie, po prostu...przypomniałam sobie dzisiejszy ranek.

-Zrobiłaś coś?

-Tak jakby...

-Tak jakby? A co zrobiłaś?- wypytywali dalej.

-Najpierw zabiłam trzech psychiatrów, którzy prawdopodobnie mnie porwali, a potem podpaliłam cały psychiatryk.

Chłopaki się zatrzymali i spojrzeli na Shadow.

-No co?

-Nic, po prostu....nie spodziewałem się, że tak szybko zabijesz tyle ludzi-powiedział trochę zaskoczony Toby.

-Sama się zdziwiłam. Najpierw się przeraziłam, ale potem jakoś poszło.- mówiła powoli idąc przed siebie.

Chłopaki przez chwilę patrzyli raz na siebie, raz na Shadow.

-No chodźcie już. Przecież to wy znacie drogę a nie ja.-powiedziała idąc tyłem i śmiejąc się z reakcji chłopaków.

Przez większość drogi żartowali i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Po tej gadaninie zabrakło już tematów, przez co na 5min. zapadła głucha cisza. Shadow miała już dosyć milczenia.

-Mam pytanie?

-Tak?-jako pierwszy odezwał się Hoodie

-Jest was więcej?

-No trochę....

-A ile? Tak mniej więcej?

-Zobaczysz jak dojdziemy.

-Toby....zamknij się zanim powiesz słowo za dużo i zdradzisz miejscówkę.

-Dobra już się nie odzywam.

Porozmawiali jeszcze przez ok. 30 min, po czym byli już na miejscu.....

Witajcie ;D

Chciałam powiedzieć, że będzie siedem rozdziałów, bo nie mam pomysłu na więcej.

I jeszcze raz bardzo was proszę o zostawianie komentarzy i klikanie tych prostokącików z napisem "głosuj" XD

Do zobaczenia jutro....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro