Nowa Shadow i nowi ludzie
Było już po południu, więc matka Shadow powinna już wrócić do domu. Idąc przez las dziewczyna strzelała z łuku do drzew najbliżej ścieżki aby móc od razu je zbierać. Po ok. 40min dotarła już do domu.
- Cześć mamo. Już jestem - zawołała dziewczyna.
- Cześć kochanie, jak tam.. - przerwała nagle jej matka.
-Coś się stało?
-K-kim jesteś?-zapytała jej matka
-Żartujesz sobie tak?zapytała zdziwiona dziewczyna
-Wyjdź stąd albo zadzwonię po policję!
-Mamo...
Nie mów tak do mnie! Nie znam cię! Wynoś się stąd!
-Ale....-mówiła roztrzęsiona i przez łzy.
-Wynoś się!
Shadow wzięła swój łuk, noże i wybiegła z płaczem do lasu.
-Co to miało być!? O co chodzi?
Dziewczyna biegła przez całą drogę. W końcu się zatrzymała i usiadła pod drzewem. Skuliła się, chowając głowę w kolanach. Płakała przez długi czas, nie rozumiejąc co się stało. W końcu jakoś się uspokoiła. Wzięła noże i zaczęła rzucać w drzewa.
-Kompletnie nic nie rozumiem....co się stało?
Przestała rzucać. Pozbierała noże i poszła dalej w las. Idąc przez niego zauważyła na ścieżce potłuczone lustro. Podeszła do niego i się przejrzała. Zamiast zobaczyć normalną siebie zauważyła całkowicie inną dziewczynę. Postać ta była blada, miała długie czarne włosy do końca pleców i całe czarne oczy.
-T-to nie jestem ja!-krzyczała zrozpaczona dziewczyna-Co oni mi zrobili!?
Była wściekła na już martwych ludzi ale i wystraszona. Wiedziała, że skoro jej własna matka jej nie poznała, nie ma co liczyć na pomoc od innych. Znowu zaczęła biec. Nie patrzyła nawet dokąd podążała, biegła tylko tam gdzie ją nogi poniosą. W końcu, gdy się zatrzymała, zorientowała się, że zabłądziła.
-Super. Jeszcze tego brakowało.
Usłyszała szelest za sobą (znowu XD).
-Candy, mam nadzieję, że tym razem to ty.-mówiła już trochę zmęczona tym wszystkim.
Gdy się odwróciła ok. 8m dalej zauważyła dwóch chłopaków. Jeden z nich miał maskę z czarnymi oczami i ustami, a drugi miał czarną kominiarkę z czerwonymi oczami i smutnym uśmiechem pod nienaturalnym kątem. Obydwaj mieli żółto-pomarańczowe kurtki. Nagle, tak bez powodu rzuciła nożem za siebie. Okazało się jednak, że trafiła trzeciego chłopaka w ramię. Miał on gogle i chustę (wybacz Toby:) ). Gdy to się zdarzyło tamci dwaj podbiegli i zaatakowali Shadow. Jednak dziewczyna przez ten "zabieg" miała wyostrzony szósty zmysł. Bez problemu uniknęła ciosów napastników, sama ich raniąc. Jednemu wbiła strzałę w udo, a drugiego ogłuszyła uderzając rękojeścią noża w głowę.
-Nie jest źle. Zaraz...a gdzie trzeci?-zapytała zaniepokojona dziewczyna.
Z tyłu w pasie złapał ją trzeci chłopak.
-Puszczaj mnie!-krzyczała zdenerwowana Shadow.
-Przestań się tak szarpać! Nic ci nie zrobimy.
-Żartujesz sobie?
-Nie! Teraz cię puszczę, a ty się uspokoisz, dobrze?
-Dobra...
Chłopak puścił Shadow. Ten, którego ogłuszyła, obudził się i chciał ponownie zaatakować dziewczynę, ale ona się przesunęła przez co ten wpadł na drzewo, które było za nią.
-Masky, spokojnie, już jest ok. Dobrze, to ja jestem Toby, to jest Masky, a tamten co leży z twoją strzałą w nodze to Hoodie. -mówił chłopak, pokazując na swoich towarzyszy.
-Jestem Shadow-powiedziała uśmiechając się do chłopaków.
-Chcieliśmy abyś z nami gdzieś poszła.
-A dokładniej to gdzie?
-Zobaczysz jak z nami pójdziesz-powiedział Toby uśmiechając się lekko do Shadow.
-No dobra i tak nie mam zbytnio dokąd wracać, więc..
-Postanowione. Idziesz z nami.
-Ej no Toby, nie dałeś mi dokończyć!- powiedziała, gdy tamci zaczęli już iść.
Wzięła swoje noże, łuk i pobiegła do chłopaków. Przez całą drogę przypominała sobie poprzedni dzień. Słyszała wrzaski ludzi ginących w psychiatryku. Wyobraziła sobie jak to musiało wyglądać w środku budynku. Zamyśliła się i wpadła przez przypadek wpadła na Hoodiego.
-Coś się stało?
-Nie, po prostu...przypomniałam sobie dzisiejszy ranek.
-Zrobiłaś coś?
-Tak jakby...
-Tak jakby? A co zrobiłaś?- wypytywali dalej.
-Najpierw zabiłam trzech psychiatrów, którzy prawdopodobnie mnie porwali, a potem podpaliłam cały psychiatryk.
Chłopaki się zatrzymali i spojrzeli na Shadow.
-No co?
-Nic, po prostu....nie spodziewałem się, że tak szybko zabijesz tyle ludzi-powiedział trochę zaskoczony Toby.
-Sama się zdziwiłam. Najpierw się przeraziłam, ale potem jakoś poszło.- mówiła powoli idąc przed siebie.
Chłopaki przez chwilę patrzyli raz na siebie, raz na Shadow.
-No chodźcie już. Przecież to wy znacie drogę a nie ja.-powiedziała idąc tyłem i śmiejąc się z reakcji chłopaków.
Przez większość drogi żartowali i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Po tej gadaninie zabrakło już tematów, przez co na 5min. zapadła głucha cisza. Shadow miała już dosyć milczenia.
-Mam pytanie?
-Tak?-jako pierwszy odezwał się Hoodie
-Jest was więcej?
-No trochę....
-A ile? Tak mniej więcej?
-Zobaczysz jak dojdziemy.
-Toby....zamknij się zanim powiesz słowo za dużo i zdradzisz miejscówkę.
-Dobra już się nie odzywam.
Porozmawiali jeszcze przez ok. 30 min, po czym byli już na miejscu.....
Witajcie ;D
Chciałam powiedzieć, że będzie siedem rozdziałów, bo nie mam pomysłu na więcej.
I jeszcze raz bardzo was proszę o zostawianie komentarzy i klikanie tych prostokącików z napisem "głosuj" XD
Do zobaczenia jutro....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro