Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

>~> 7 <~<

>~>~<~<

"Kiedy drzemiąca w tobie moc się budzi, wraz z nią oczy otwierają koszmary"

Lot z każdą chwilą wydawał coraz dłuższy, a Tantai cały czas zachowywał spokój. Tylko ja wiłam się z myślami, które tak strasznie zaczynały męczyć. "Może tak odpocząć?" Ułożyłam wygodnie głowę na jego szyi i chwyciłam się mocniej rękami, aby nie spaść. Obserwowałam tak chmury, które jedna za drugą zmieniały kształty i w zaskakującym tempie przemijały ,dając miejsce nowym. W końcu delikatnie przymknęłam oczy i po chwili pogrążyłam się w śnie. Liczyłam, że sen pomoże mi odpocząć i przyśpieszy drogę. Nie wiem ile czasu minęło kiedy spałam, ale po obudzeniu naprawdę czułam się lepiej. Podniosłam się i rozejrzałam się po okolicy. To moczary! "Udało się, część zagadki za nami, teraz tylko rozgryźć drugą." Według Nirvy gdzieś w tej okolicy powinna być stara chata, ale wokoło tylko błoto i  drzewa. "Tak niczego nie znajdziemy, trzeba będzie spojrzeć na to z innej perspektywy."

- Zlećmy na dół, na ziemi będzie łatwiej znaleźć chatę i może uda nam się wyczuć jakieś zioła. - nie musiałam czekać, bo wiedziałam, że mnie zrozumiał. Od raz poszybował w dół i już po krótkiej chwili znaleźliśmy się na ziemi. "No cóż do najładniejszych to miejsce nie należy." Kiedy tylko zeszłam z grzbietu smoka, zaczęliśmy przemierzać las. Nie czułam się najlepiej, wręcz ściskało mnie od środka. Suche rośliny, mielizny i nieprzyjemne powietrze to wszystko tak pozbawione życia... Gdyby nie obecność Tantai"a w pobliżu, ciężko byłoby mi iść dalej , wiedząc jak tutaj jest. Szedł taki skupiony, jakby niczym się nie przejmował. Czułam, że w głebi duszy przeżywa to gorzej niż ja.  Zwracając swoją uwagę głównie na smoku, przestałam odczuwać niepokoju. W końcu do mojego nosa dotarł delikatny i przyjemny zapach ziół. "To musi być to! Jesteśmy blisko!" Zaczęłam się kierować w stronę źródła tego zapachu i w tedy poczułam coś jeszcze, coś znajomego...Lawenda! "Tutaj? Ale jak może rosnąć w tym miejscu?" Szyliśmy dalej, kiedy rozległ się tajemniczy szmer. Zorientowałam się dopiero , kiedy Tantai zasłonił mnie swoim skrzydłem, a dźwięk się powtórzył.  "Co znowu? Co tym razem?" Wyszłam, aby stawić czoła zagrożeniu. "Cokolwiek to jest, ja nie mam zamiaru się ukrywać!" Czekaliśmy. W końcu szmer znowu się pojawił i za drzew wyszła kobieta. Nosiła czarny, długi płaszcz , którego kaptur zasłaniał twarz. W dłoni trzymała mały sierp, który po chwili zaczęła wkładać do koszyka, wypełnionego różnymi roślinami. "Czyżby to ona była wiedźmą, której szukamy?" Przyglądałam się twarzy, a dokładniej temu co można było zobaczyć. Nagle się uśmiechnęła..."Czyżby wiedziała, że na nią patrzę?" Nawet się nie poruszała, wciąż stała w miejscu i obserwowała nas w całkowitej ciszy. Uniosła po chwili dłonie i złapała za kaptur płaszcza, następnie powoli ściągnęła go z głowy. "Jak na wiedźmę jest całkiem ładna. Ale zaraz!" Dopiero przyglądając się, zauważyłam, że jej uszy są podobne do moich. "Jest elfką!" Oprócz tego miała piwne oczy i zielone włosy upięte w kitkę z warkoczem, w które wplątane było kilka liści.

- Nie nauczono was, że nie ładnie tak kogoś obserwować? - "Czy ona właśnie zwróciłam nam uwagę?" Zdziwiłam się, jednocześnie kątem oka zerknęłam na Tantai'a. Nie wyglądał na zadowolonego. "Raczej nie przypadła mu do gustu." 

- My...

- Wiem kim jesteście i czego chcecie... - "Czy ona mi przerwała!?" Po tym mój wyraz twarzy znacznie się zmienił, ale kobieta wciąż się uśmiechała. "Jakby wszystko ją bawiło..." - Chodźcie z mną, to nie jest odpowiednie miejsce na rozmowy. O tej porze moczary bywają zdradliwe... - po tych słowach, obróciłam się i zaczęła iść. Tantai nie miał zamiaru się ruszać, wyglądało, jakby jej nie ufał. Położyłam dłoń na łapie smoka, dając znać, żeby się nie martwił i zaczęłam iść za kobietą. Po paru minutach doszliśmy do starej chaty, z której roztaczała się przyjemna woń ziół. Miejsce wyglądało a skromne , a zarazem przytulne. Oprócz samego domu były też klomby z kwiatami i mały ogród. "Całkiem tu ładnie, tak spokojnie i cicho. Mogłabym bym tak mieszkać, ale szybko zatęskniłabym za towarzystwem." Po wejściu do środka, wnętrze mile mnie zaskoczyło. "Bardziej przypomina chatę wróżbitki, niż wiedźmy" Przypomniałam sobie o Tantai'u, który został na zewnątrz i od razu podeszłam do okna. "Zachód...Zaraz się przemieni." Odwróciłam się, słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Widząc go, odetchnęłam z ulgą i przy niosłam wzrok na kobietę. Gestem dłoni wskazała wolne krzesła i sama także zasiadła. Na stole znajdowała się kula, karty tarota i zioła, w tym lawenda. Kobieta patrzyła to na mnie to na Tantai'a , ale ostatecznie jej wzrok spoczął na mojej twarzy. "Nie wiem czemu to robi, ale trzeba poprosić o pomoc. Przecież po to tu jesteśmy..." 

- Czy jesteś wiedźmą? - sama nie wiem czemu spytałam akurat o to, ale najwidoczniej na to czekała.

- Wolę określenie osoby o wyjątkowych zdolnościach, ale tak msza rację jestem wiedźmą, elfią wiedźmą. Mam też imię, a brzmi ono Avrin. - odparła, poprawiając swojej włosy. "Zawsze to jakiś początek...Zaraz skądś znam to imię i ta lawenda..."

- Jesteś siostrą Nirvy ,zgadza się ? - uśmiechnęła się w odpowiedzi na moje słowa. "Czyli trafiłam." 

- Jesteś spostrzegawcza moje drogie dziecko, ale nie przyszliście tutaj rozmawiać o mnie czyż nie?- "Niestety ma rację, ale i tak jestem ciekawa...Może innym razem uda mi się dowiedzieć więcej  na ten temat." - A więc, nie mogę sprawić, że książę z powrotem stanie się zwykłym człowiekiem, ale mogę zmienić klątwę w dar... - spojrzałam na niego. "Chociaż jest poważny, w środku zawiedziony, że wciąż będzie smokiem...Obiecałam i dotrzymam obietnicy!" 

- Dar? Co masz na myśli!? 

- Sprawię, że będzie mógł przybrać smoczą skórę kiedy tylko zapragnie, a nie pod przymusem, jak do tej pory. A więc, decydujecie się czy nie? - spoglądałam na nią przez chwilę, po czym dotknęłam jego dłoni. Spojrzał na mnie, delikatnie masując moje palce.

- Wiem, jak musiałeś się męczyć nosząc na sobie klątwę Tantai, dlatego chce abyś to ty podjął decyzję...Chcesz tego? - uśmiechnął się tak czule i odwrócił w kierunku Avrin, a potem skinął głową. "Nawet jeśli nie ma innego sposobu niż ten, chcę abyś był szczęśliwy". Nic nie mówiąc odeszła od stołu i zaczęła zbierać różne składniki. Tantai również wstał i opuścił chatę, na szczęście stał przy oknie i mogłam do widzieć. Obserwowałam go w ciszy i co jakiś czas kątem oka zerkałam na Avrin. "Mam nadzieję, że to co robi zadziała i nie przyszliśmy tu na darmo..."

- Łączy was głęboka więź, która przeradza się w uczucia. Nie prawdaż? - na dźwięk słów, odwróciłam głowę i wyrwałam się z myśli.

- Co? Ja...

- Nie martw się dziecko niedługo jej zrozumiesz, tak samo jak budząc się w tobie moc... - odparła, wkładając do miski kolejne składniki.

- Czekaj...Jaką moc...?

- Te, która płynie twoich żyłach. Nigdy nie byłaś jedynie elfem, to była tylko część ciebie, ale ta druga zaczyna się budzić. - chwyciła miskę i podeszła do kociołka. Wsypała zawartość i zaczęła delikatnie mieszać. Nie wytrzymałam i wstałam, po czym zbliżyłam się do niej.

- Jak mogę nie być, skoro wyglądam jak elf! - mój ostry głos rozległ się po chacie. Kobieta przerwała mieszanie wywaru i odwróciła się do mnie.

- Po pierwsze przestań krzyczeć, po drugie wygląd nie czyni z ciebie elfa tylko moc. Nie masz jej i wiesz o tym. Wiesz, że nie jesteś w pełni kompletna i czujesz, że druga część ciebie zaczyna się budzić. - odskoczyłam do tyłu przestraszona jej słowami.

- Nie! Ja...

- Masz prawo odczuwać strach to normalne... Ale kiedy twoja druga część się obudzi, przyjmij ją i stwórz całość, a najważniejsze to nie obawiaj się jej... - po tych słowach powróciła do mieszania wywaru. "O czym do cholery mówiła!?" Zdenerwowana wróciłam do stołu i zaczęłam zastanawiać się nad słowami Avrin. Nawet nie pamiętam kiedy pogrążyłam się w śnie, ale może to i lepiej? W sumie pomoże mi to skrócić czas czekania na wywar dla Tantai"a. Miałam także dziwne przeczucie, że nie długo zdarzysz się coś złego...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro