6 - My world is black
Mój ponury świat jest czarny
Początek i koniec zmienia się, czerń i biel
Ludzie są przebiegli, czasem ulegają złudzeniom
Serio, dlaczego taki jestem, dlaczego?
Zastanawiam się ciągle. Moje rozmyślania ciągną się nocą, we dnie, tak bez końca, jednak nie dochodzę do żadnych wniosków. Nie mogę odnaleźć odpowiedzi na pytania, krążące po głowie.
Czemu?
To najczęstsze. Nawiedzające bez ustanku, chwili odpoczynku. To przerażające. Widzę w myślach wielki neon, taki jakich pełno w centrum dużych miast. Przyciąga uwagę i nie chce wypuścić ze swoich zabójczych objęć. Duszę się.
Wątpliwości, niepewność, znaki zapytania to moja codzienność. A między nimi nieprzenikniona ciemność, tak pochłaniająca.
Czuję się jak ślepiec, który zgubił psa przewodnika. Nie wiem, w którą stronę skręcić, którą drogą podążyć, by odnaleźć w końcu swój sens.
Jestem tchórzem. Wybieram najprostsze rozwiązanie, chcę zatonąć w duszących objęciach śmierci. Życie za bardzo dało mi w kość, zbyt wiele razy podłożyło nogę, aż w końcu przyszedł taki czas i nie potrafię się podnieść. Spoglądam ze strachem na wszystko, co mnie otacza, z niepewnością przyjmuję to, co ma mi do zaoferowania los, jednak powoli spadam ze wzgórza zwanego życiem.
I mimo że leżę teraz, tak ponury, tak zniszczony, to cieszę się, bo nikt nie widzi moich łez, które torują sobie własną drogę po mojej skórze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro