XV
Kilka dni później Alexander chodził po szkole w kompletnej konfuzji z powodu Nathana. Zupełnie nie rozumiał, co ten chłopak znowu wymyślił. Przez ostatnie dni zachowywał się, jakby blondyn nie istniał. Jednak nie robił tego tak zwyczajnie. On specjalnie stawał lub siadał blisko najlepszego ucznia oraz patrzył w odwrotnym od niego kierunku. Jakby chciał zwrócić na siebie uwagę, specjalnie ignorując Alexa. Za to zielonooki nie miał potrzeby pytania bruneta o te idiotyczne zagrywki, a gdy już pytał, Nathan udawał, że nie słyszy. Udawało mu się także uniknąć każdej próby uderzenia przez blondyna, choć ten tracił nerwy na rywala. Doprowadzał go do szału, ale Rawson nic nie mógł zrobić.
Blondyn akurat szedł do swojej szafki, kiedy zauważył w pobliżu Nathana. Spojrzał na niego, marszcząc brwi, lecz brunet jedynie oddał mu sekundowe spojrzenie. Następnie odszedł w nieznanym kierunku. Alexander westchnął głęboko w irytacji, kręcąc głową. Nagle zauważył obok siebie niską blondynkę o niebieskich oczach, która z ekscytacją lustrowała chłopaka. Alex natychmiast zmienił wyraz twarzy na opanowany i pogodny, po czym posłał dziewczynie delikatny uśmiech. Wtedy na twarzy niewiasty pojawiły się rumieńce, lecz Rawson nie zwrócił na to uwagi.
- Potrzebujesz pomocy, Amber? - spytał uprzejmie.
- Nie! - nerwowo zaprzeczyła, łapiąc zabandażowaną rekę blondyna w dłonie - Jak twoje rany?! Boli jeszcze?!
- Nie ma o czym mówić, haha. Już prawie się zagoiło. Nie martw się...
- To moja wina! Przepraszam!
- Nie! Nie! - zaczął ją uspokajać - Jestem mężczyzną. Miałem obowiązek cię obronić...
- To było wspaniałe, Alex - uśmiechnęła się, a w jej oczach lśnił podziw, jakim obdarzała wyższego.
- To naturalne - zaśmiał się oraz podrapał w potylicę w zakłopotaniu.
- Nie jesteś taki jak inni - wyszeptała, pokazując mu, aby się nachylił.
Gdy Alex to zrobił, dziewczyna pocałowała go w policzek z uśmiechem, po czym odeszła. W międzyczasie pomachała mu na pożegnanie. Blondyn przez chwilę nie dawał znaku życia przez szok, jakiego doznał. Nie był do końca pewny, ale chyba właśnie dziewczyna zaczęła go podrywać. On, jako gej i samotny człowiek, nie był przyzwyczajony do takich sytuacji. Nie miał pojęcia, jak to interpretować. Tymbardziej nie wiedział, co zrobił, że spodobał się Amber.... Pokręcił przecząco głową, po czym podszedł do swojej szafki. Gdy ją otworzył, zauważył jakiś zbiór kartek. Nie musiał dokładnie sprawdzać, aby wiedzieć, czym one są. Była to zwyczajna ankieta, którą często prowadzono w tej szkole. Tym razem pytania dotyczyły relacji wśród tutejszych uczniów. Chłopak westchnął cicho, po czym chwycił ankietę i długopis. Następnie oparł się o szafkę, zaczynając wypełniać. Chwilę mu zajęło, aż doszedł do spraw romantycznych, czyli najmniej lubianych przez niego relacji. Nie miał przecież pojęcia o miłości, więc zbrodnią było kazać mu odpowiadać na pytania związane z nią. Nagle blondyn poczuł silny zapach męskich perfum oraz obecność równie mocnej osobowości. Nie musiał nawet podnosić głowy, aby ujrzeć tajemniczą postać, sama dała o sobie znać.
- Tutaj zrobiłeś błąd - rzekł jakiś chłopak ze spokojem, lecz z pewnością w swoich słowach.
- Co? - zaskoczony spojrzał na autora zdania.
Wtedy Alexander zobaczył rudowłosego młodzieńca o oczach w kolorze liścia po deszczu. Za to w okolicach jego zadartego nosa istniały urocze piegi, dodające mu chłopięcej aury. Samo ciało chłopaka wyglądało dobrze, jakby pod ubraniami ukrywał całkiem wyrzeźbione ciało. Jego naturalna elegancja oraz zadbany wygląd podsuwał myśl, że może jest modelem...
- Tutaj - tajemnicy chłopak wskazał blondynowi pytanie o drugą połówkę - Zaznaczyłeś, że nikogo nie masz.
- Bo nie mam - uśmiechnął się.
- A ja? - brzmiał dość poważnie.
- Co?! - wyśmiał go - Pierwszy raz na oczy cię widzę!
- Jeszcze się przyzwyczaisz do mojej twarzy - uśmiechnął się pewnie, lecz szczerze. Nie wyglądał na egocentryka.
- Chyba wolę nie... - zaczął odchodzić, ale poczuł, że rudowłosy łapie go za nadgarstek. Alex spojrzał przez ramię.
- To przeznaczenie. Jeszcze się spotkamy, tak sądzę.
- Ta... - wyrwał się i odszedł.
Alexander kręcił przecząco głową, nie wierząc w sytuację przed chwilą. Jakiś chłopak właśnie zaczął stosować wobec niego flirt i to ten typowy, na przeznaczenie. To bawiło go najbardziej, bo zaskakująco często słyszał tego typu teksty. Jednak tego ucznia naprawdę nigdy wcześniej nie widział, nie zauważył go nawet kątem oka. Brzmiało to niewiarygodnie, ponieważ rudowłosy wyglądał charakterystycznie. Żaden chłopak w szkole nie miał w sobie tyle uroku, gracji oraz tej elegancji. Zresztą nigdy nie widział tak czystego rudego koloru włosów, co jeszcze bardziej charakteryzowało tajemniczego chłopaka.
Trochę później trwały już lekcje. Każdy uważnie słuchał nauczyciela, ponieważ przedstawiał interesującą informację o dwóch nowych osobach w klasie. Gdy Alex usłyszał ,,nowych" od razu zareagował. Przypomniał sobie o chłopaku, którego pierwszy raz w życiu widział...
Nagle do klasy weszła dwójka nastolatków - chłopak i dziewczyna. Obydwoje wyglądali podobnie do siebie, poza biologicznymi różnicami. Zarówno niska dziewczyna, jak i wysoki chłopak, mieli rude włosy. Najbardziej w oczy rzucał się uroczy uśmiech młodzieńca, który posiadał również pieprzyk na szyi. Niby nic, a jednak to niesamowicie mocno przyciągało uwagę damskiej części klasy.
Alexander otworzył szerzej oczy, bo dobrze znał jednego z nowych uczniów. Może nie dobrze, jednak miał już okazję go poznać. Nie wierzył, że ten podrywacz ma być z nim w klasie, aż złapał się za głowę. Z drugiej strony nie krył szoku na widok śliniących się dziewczyn z powodu rudowłosego modela. Znów nie potrafił pojąć, co one w nim widzą... Kompletnie nie rozumiał gustu młodych kobiet. Nawet, jeśli sam zawsze pakował się w związki z ulubieńcami damskich serc. Nie doceniał swojego szczęścia, czy też wyśmiewał naiwne uczucia dziewczyn... Nagle chłopak usłyszał imię, które nie wróżyło już nic dobrego. Tylko nie wiadomo dla kogo...
- Noah Johnson - rzekł rudowłosy z uśmiechem pełnym poczucia wartości.
Po klasie rozległ się pisk, na co chłopak reagował uprzejmością. Widocznie był przyzwyczajony do takich reakcji.
Tymczasem Nathan kątem oka obserwował Alexandra, opierając policzek na dłoni. Widząc zainteresowanie blondyna, od razu skierował całą twarz w stronę niższego, przy czym marszczył brwi ze złości. Nie mógł znieść, że miłość jego życia interesuje się kimś innym niż nim. Nagle Alex odwzajemnił spojrzenie, przez co speszony brunet od razu spuścił wzrok z Rawsona. Ten jak zawsze pokręcił przecząco głową, wzdychając cicho. Uważał zachowanie Nathana za dziecinne i żałosne.
- Gloria Johnson - przedstawiła się rudowłosa. Była pewniejsza, gdy jej brat objął jej ramiona ręką.
Wtedy damska część klasy rzuciła nowej gniewne spojrzenia. Wszystkie były zazdrosne, choć dwójkę łączyły rodzinne relacje. Jednak wtedy dziewczyna po prostu zignorowała te negatywną reakcję, posyłając wyższemu uśmiech.
- Dobrze zatem - zaczął nauczyciel - Usiądźcie teraz tam, gdzie są wolne miejsca - wskazał na miejsca obok Nathana i Alexa. Po prostu obok nich nikt nie chciał siedzieć, znając ich barbarzyńskie zachowania wobec siebie. Bali się przypadkowo znaleźć na polu bitwy - Później przewodniczący pokaże wam szkołę.
- Nie ma mowy! - wrzasnął Alex, gwałtownie wstając i uderzając rękoma w ławkę.
Noah wraz z nauczycielem spojrzeli zaskoczeni na chłopaka.
- To twój obowiązek, Alex. Proszę nie dyskutować - rzekł stanowczo nauczyciel, wracając do swojego biurka.
- Ja... Przepraszam... - opadł na krzesło, jakby sam był zaskoczony swoim zachowaniem.
Nim się zorientował, obok niego usiadł rudowłosy kolega. Temu uśmiech nie schodził z ust, przez co Alex przewracał oczami. Aktualnie ten cały Noah był dla niego o wiele bardziej nieznośny niż dziecinny Nathan. Jednak cisza między nimi nie trwała długo:
- Mówiłem, że to przeznaczenie - rzekł pewnie Noah.
- Nie wierzę w przeznaczenie - westchnął cicho w irytacji.
- A jednak! Już możesz zaznaczyć, że masz chłopaka.
- Nie mam i na pewno nie będziesz nim ty!
- Nie złość się tak - przybrał ten swój wyjątkowo uroczy i opiekuńczy uśmiech, gładząc policzek blondyna - Złość piękności szkodzi, skarbie.
- Przysięgam. Zaraz. Ci. Coś. Zrobię.
- Nie tutaj, Alex... - wyszeptał prowokująco chłopak. Zresztą każde jego zdanie takie było.
- Ehhh!!!
Blondyn złapał się za głowę, po czym walnął głową w ławkę. Nie mógł znieść nowego ucznia, który z taką łatwością wyrażał zainteresowanie nim.
Tymczasem w dłoni wściekłego Nathana złamał się ołówek, którego kawałek poleciał w samego Alexa. Brunet to zauważył, ale udawał, że nic nie wie. Patrzył gdzieś w sufit, jak gdyby nic.
- Ała! Za co to?! - wrzasnął Alex, patrząc na Nathana.
Za chwilę Rawson przymknął oczy, opierając się o ścianę. Jego irytacja była już tak wysoka, że nic nie mogło jej przebić. Właśnie miał do czynienia z nachalnym podrywaczem oraz z dziecinnym rywalem.
Na lekcji matematyki Noah znów siedział ze swoim obiektem flirtowania. Ani na moment nie przestał się uśmiechać w kierunku Alexandra, chociaż ten był na skraju wytrzymałości. Zupełnie inaczej wyglądało to w oczach zakochanych w rudowłosym dziewczynach. Według nich uśmiech Noah był taki ciepły i czuły, do tego najszczerszy na świecie. Chłopak nie ukrywał niczego. Gdyby coś mu nie pasowało, pewnie powiedziałby. Nagle nauczyciel zaprosił samego Johnsona do tablicy w celu rozwiązania zadania. Piegowaty chłopak bez najmniejszego jęknięcia wstał i dumnie podszedł do rozwiązywania matematycznej zagwostki. Zrobił to w mniej niż minutę, co zaskoczyło samego nauczyciela. Okazało się również, że Noah wykonał zadanie wręcz perfekcyjnie. Alexander otworzył szerzej oczy i usta w szoku. Ten głupi podrywacz tak naprawdę nie jest głupi... Noah grzecznie wrócił na swoje miejsce, po czym z uśmiechem spojrzał na Alexa:
- Co cię tak zszokowało, kochanie?
- Przestań! - powiedział rozpaczliwie.
- Co takiego?
- Ty dobrze wiesz co! I masz przestać być mądry!
- Co? - zaśmiał się - Dobrze się czujesz, Alex?
- Nie! Bo mnie denerwujesz!
- O nie, przepraszam! - spojrzał na bandaż na dłoni chłopaka, po czym chwycił jego rękę - Jak mogłem nie zauważyć, że jesteś ranny...
Rudowłosy zmysłowo zbliżył usta do białego materiału na dłoni blondyna, po czym złożył na nim delikatny pocałunek. W tym czasie na policzkach Alexa pojawiły się ciepłe wypieki, a sam chłopak już tylko zażenowany obserwował nowego kolegę. To, co robił, było miłe... Ale jeszcze przed chwilą był taki... Taki chętny do flirtów i rzuchania chamskimi tekstami na podryw. Teraz wyglądał tak... Romantycznie i szlachetnie. Szczególnie, że w czasie czynności subtelnie opuścił powieki. Chłopak mocno trzymał dłoń Alexa, jednocześnie delikatnie ją unosząc. To połączenie najbardziej imponowało blondynowi. Nagle zadzwonił dzwonek, więc klasa w mgnieniu oka wybiegła z sali. Za to Noah nijak się nie śpieszyło, a mimo to spokojnie odsunął twarz od ręki Alexa. Następnie uśmiechnął się do niego ciepło oraz pomachał na pożegnanie. W końcu była to ostatnia lekcja, a rudowłosy zdążył szybko zniknąć. Prawdopodobnie popędził za siostrą. Wtedy blondyn westchnął cicho, po czym również powoli opuścił salę, a potem i samą szkołę.
W domu Alexander robił to, co zwykle. Czytał lub przeglądał internet, choć tej drugiej czynności nie wykonywał aż tak często. Czuł, że głowa go boli od za dużej dawki informacji. Poza tym głupi nie był i wiedział, że połowa z nich to fakenewsy. Za to tym razem jego głowa również przetwarzała informację o nowym uczniu, który już na dzień dobry dał popis swojego uroku. W ciągu kilku godzin zdążył zdenerwować, zaskoczyć oraz zainteresować blondyna swoją osobą. Cała ta mieszanka sprawiła, że Alexander mimowolnie zaczął o nim myśleć bardziej. Im głębiej się zastanawiał, tym mocniejsze uczucia to w nim wywoływało. Nagle przypomniał sobie moment, kiedy rudowłosy wywołał rumieńce na policzkach Rawsona. Przez to jego serce zabiło szybciej, a jego ciało, jakby nabrało temperatury. Nie takiej gorączkowej, tylko przyjemnego źródła ciepła, szczególnie na twarzy.
Gdzieś o 18 do domu wrócił ojciec chłopaka, co było dziwne. Mężczyzna zwykle wracał o wiele później, czasem nawet następnego dnia. Jednak na tłumaczenie nie musiał długo czekać. Za chwilę usłyszał pukanie do drzwi od jego pokoju. Wprawdzie były otwarte, dlatego jego ojciec bez problemu wszedł do środka.
- Witaj, synu. Wróciłem szybciej, ponieważ mamy spotkanie - rzekł beznamiętnie.
- Mamy? - spytał w lekkim zdziwieniu.
- Tak. Idziemy na kolację do mojej partnerki.
- Co?! Nigdzie nie idę! - wrzasnął.
- Musisz, ponieważ ona chce cię poznać. Zresztą niedługo staniemy się rodziną... Musimy spędzać czas razem.
- Co?!
- Porozmawiamy na kolacji - powiedział, po czym wyszedł z pokoju.
Chłopak myślał, że zaraz coś rozwali. Tym razem czuł, jak przez jego całe ciało przechodzi nieujarzmiona energia, która pragnie burzyć. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał... Nie dość, że teraz będzie musiał siedzieć z tym idiotą przy stole, to jeszcze zamieszkają razem. W końcu jego ojciec wyraźnie powiedział, że niedługo zostaną rodziną. Ta informacja kompletnie nie pozwalała mu się uspokoić. Jego serce oraz ręce pulsowały ze złości, a on sam zaciskał zęby. Nie miał zamiaru tego tak zostawić... Lecz jak na razie musiał jeszcze słuchać swojego ojca. Przecież mógł go przepisać do innej szkoły, a Alex nie lubił zmian środowiskowych. Mimo, że było mu obojętne na kogo trafi, bo i tak każdy to idiota i prostak. Może to krzywdzące, ale tak uważał blondyn.
Finalnie Alexander posłusznie pojechał z ojcem na kolację. Pech chciał, że został posadzony obok swojego największego wroga - Nathana. Chociaż ten kompletnie nie zwracał uwagi na blondyna, to i tak obecność bruneta dusiła młodszego Rawsona. Nagle Alex postanowił wejść w głąb swojej głowy. Znowu ten dziwny stan... Wszystkie jego myśli dotyczyły... Noah. Oczami wyobraźni widział jego oczy, nos, piegi, idealny uśmiech... A nawet ten uroczy pieprzyk na atrakcyjnej szyi chłopaka. Poczuł w brzuchu specyficzny ból, ale to było przyjemne... Jeszcze nie znał tego rodzaju bólu brzucha, co pogłębiło jego przemyślenia. Tymczasem obok niego Nathan wszystko widział. Doskonale zauważył Alexandra gdzieś z głową w chmurach. W dodatku blondyn miał nieobecny wyraz twarzy, a jego policzki prawie płonęły, choć sam Rawson pewnie o tym nie wiedział. Brunet przygryzał wargę oraz lekko marszczył brwi w złości, czując też podświadomą zazdrość o Noah. W końcu nie znał nikogo innego, kto doprowadziłby Alexa do takiego stanu... Kompletnie nie podobało mu się to.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro