Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XII

W weekend Alexander lubił sobie pospać dłużej, dlatego o 10:00 jeszcze spokojnie drzemał w swoim ukochanym łóżku. Niczym niemowlak przytulał kołdrę do twarzy oraz obejmował ją obydwiema nogami. Jego twarz wyrażała odprężenie oraz ukojenie, jednak ktoś śmiał przerwać księciu ten niezwykle przyjemny seans senny. Z drzwi dochodził ogromny hałas, jakby to była policja. Chociaż Alexa ciężko obudzić to ten dźwięk w końcu dotarł i do niego. Tylko otworzył oczy, a na jego twarzy pojawił się grymas irytacji. Nie dość, że wstał zawsze lewą nogą, to jeszcze ktoś był za to odpowiedzialny, w aktualnej sytuacji. Chłopak ziewnął, przejeżdżając po twarzy dłońmi, szczególnie przy oczach, a następnie niewyspany podszedł do drzwi. 

Jego oczom ukazała się sylwetka wysokiego i umięśnionego chłopaka, a dokładniej jego wyrzeźbiony tors oraz brzuch. Bowiem brunet właśnie podnosił swoją białą koszulkę do góry i obserwował własną skórę, jakby czegoś szukał. Nawet nie zauważył, kiedy "właściciel" mieszkania otworzył drzwi. 

- Ee... - zdezorientowany Alex marszczył brwi zgodnie ze swoim aktualnym humorem. 
- O! - zaskoczony Nathan spojrzał na potarganego blondyna i od razu serce zabiło mu szybciej - Dobrze wyglądasz, Alex.
- Co ty tu robisz, idioto? I czemu świecisz klatą przed moimi drzwiami? 
- A nieee - zaśmiał się, drapiąc w tył głowy - Czułem, że coś po mnie łazi i musiałem to sprawdzić. Ale! Przyszedłem, bo musimy zrobić RAZEM prezentację. 
- Wiesz, jest coś takiego jak telefon. Mogłeś napisać, zadzwonić, cokolwiek. Nie jestem gotowy. 
- Mi nie przeszkadza, jak wyglądasz. Bo wyglądasz... - Alex mu przerwał.
- Wciąż lepiej od ciebie - westchnął cicho, po czym otworzył szerzej drzwi. 

Nathan wszedł do środka, czując jakieś dziwne uczucie. Ktoś właśnie wjechał na jego urodę, o której był święcie przekonany. Nikt nigdy nie powiedział złego słowa, wręcz od zawsze był ślicznym chłopcem. Po prostu miał takie geny od strony ojca, tam nie brakowało piękności. Szczególnie wśród przedstawicieli płci męskiej. Głównie to przez to, że byli latynosami z przewagą na korzenie meksykańskie oraz kubańskie. Dopiero ojciec Nathana ożenił się ze słowianką, stąd chłopak nie ma aż tak wyraźnych rys latynoskich. Mimo wszystko ta egzotyczna i gorąca uroda pozostała w nim. Wracając do opinii Alexa, Nathanowi nie było wcale przykro. W końcu teraz dla niego Alexander wydawał się naprawdę ósmym cudem świata. Wrodzona wredota blondyna przestała mu przeszkadzać, nawet uznał to za urocze. Za to angielska uroda zielonookiego była w stanie przyćmić nie jedną ładną dziewczynę. 

Chłopak spokojnie zdjął ciemne buty oraz kurtkę, po czym poszedł w głąb. Alexander uznał, że nie da rady w takim stanie pracować. Postanowił wziąć prysznic oraz umyć zęby, ignorując śniadanie. Przez ten czas Nathan miał szukać informacji na laptopie Alexa i je zapisywać lub umieszczać na slajdach. Później Rawson popoprawiałby wszystko, żeby było w porządku. 

Na początku Nathan pracował tak jak to przewidywał Alexander, bo mimo wszystko trochę jeszcze zostało mu szacunku do wyższego. Uznał, że brunet nie może być takim idiotą, żeby nie umieć zrobić głupich slajdów z informacjami... Z drugiej strony Rawson mógłby sam zrobić to szybciej i lepiej, a przez uparcie drugiego muszą tworzyć razem. Alex doskonale wiedział, że praca w grupie, a nawet w parze nie przynosi dobrych skutków albo... zwyczajnie to on nie umiał tak pracować. Jednak on naprawdę lepiej pracował sam. 

Problem zaczął się w momencie, gdy Nathana poniosła euforia za bardzo. Był w takiej radości, że aż niechcący zamknął laptopa. Znowu. Wszystko dlatego, że skończył robić prezentację, która miała zostać tzw. zaliczeniem z zachowania. W końcu to był warunek, aby dwójka nie utraciła swoich tytułów.

Przerażony chłopak aż złapał się za policzki, otwierając szerzej oczy. Nie mógł uwierzyć, że jest taki głupi, żeby dwa razy zrobić ten sam błąd. Na szczęście teraz krzywdę zrobił tylko sobie i zmarnował się tylko jego wysiłek. Mimo to nie zamierzał załamywać rąk, więc pośpiesznie otworzył laptopa, aż doszło do wpisywania hasła. Zestresowany Nathan zaczął wpisywać tysiące, może trochę mniej, haseł, lecz żadne nie pasowało. W końcu wyskoczył komunikat o pozostałych 2 próbach. Jeśli wciąż nie napisze poprawnie hasła to system będzie zablokowany przez 1. dzień. Brunet panikował i czuł, że to dopiero jest życie na krawędzi... Wolał jednak walczyć. Nerwowo zaczął wpisywać: ,,Nathan to idiota". Był w desperacji, a przecież Alex go nienawidził... Jednak to również nie pasowało. Chłopak odłożył grzecznie i spokojnie sprzęt, po czym chwycił najbliższą szarą poduszkę. Następnie przystawił ją sobie do twarzy, żeby za chwilę zacząć się drzeć ze złości. Trwało to jakiś czas, po czym wypadła mu poduszka z rąk, a on ze zmęczenia zaczął szybciej oddychać. W końcu w wyładowanie emocji włożył prawie całą siłę, jaką posiada. 

Chwilę tak siedział, po czym uznał, że jednak powie Alexandrowi. Najwyżej nastawi policzek... 

Niepewnie wszedł do, o dziwo, otwartej łazienki. Już na wstępie dostał w głowę jakimś szamponem lub żelem pod prysznic. 

- Co ty tu robisz?! - wydarł się Alex, będąc pod prysznicem.
- Alex, bo... 
- Nie... - na te słowa blondyn przybrał jednoznaczną minę cichej irytacji.

Brunet kiwnął głową, spuszczając głowę w dół. Wstydził się za swoją głupotę. 

- Znowu zjebałeś coś... Boże, naprawdę jesteś taki tępy... - złapał się za czoło i zaczął ruszać głową przecząco.
- Bo chodzi o to, że.. niechcący zamknąłem laptopa, bo się ucieszyłem, że skończyłem...
- Zapisałeś to? 
- Co... - zaczął się zastanawiać - Nie pamiętam... 

Alexander wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć, jednak jedyne co zrobił, to westchnął cicho: 

- Idź tam, poczekaj na mnie. 

Nathan pokiwał głową niczym mały chłopiec, po czym grzecznie poszedł do pokoju blondyna.

Za jakiś czas wrócił Alexander już w stanie niemal idealnym. Tak się ogarnął, że Nathan otworzył szerzej usta. Nie mógł uwierzyć, że zielonooki może prezentować taki nienaganny sposób bycia. Blond włosy były idealnie uczesane i odpowiednio zadbane, co pasowało do perfekcyjnych rys twarzy Rawsona. Lekko zadarty nos Alexa tylko dodawał mu uroku. Jeśli chodzi o ubranie to, poza bielizną, założył luźną białą koszulkę oraz jakieś najprostsze spodnie w odcieniu szarości, do tego najzwyczajniejsze w świecie czarne skarpetki. Jednak dla Nathana blondyn w tej chwili wyglądał cudownie. 

- Hej! - wrzasnął blondyn, czując na sobie wzrok bruneta.
- Co?! 
- Przestań się na mnie gapić, zjebie - po czym usiadł obok i zaczął robić jakieś rzeczy na laptopie. 
- Wybacz, jesteś taki przystojny... Zapatrzyłem się... - podrapał się w potylice. 

Tymczasem Alexander odblokował sprzęt i okazało się, że mądry Nathan nie zapisał. Alex skomentował krótko: 

- To nic. I tak było do dupy - westchnął.
- Co?! - zmarszczył brwi w złości i rozpaczy - Nie mów tak! Starałem się! 
- Jeszcze nic nigdy ci nie wyszło, nieudaczniku. To żadna nowość - mówił, patrząc w ekran.
- Trzy razy doprowadziłem cię do orgazmu - uśmiechnął się zadziornie - a mówiłeś, że nie potrafię. 

Alexander przełknął lekko ślinę, po czym kątem oka spojrzał na bruneta. Następnie przybrał kamienną twarz: 

- Zajmij się pracą, a nie myślisz tylko o ruchaniu! 

Brunet zaśmiał się głośno, odchylając lekko głowę do tyłu. Wtedy blondyn walnął go w brzuch, przez co Nathan od razu się za niego złapał i lekko zwinął z bólu. Trochę jednak zabolało... Jednak teraz nie mógł oddać Alexowi, co zirytowało blondyna. Męczyło go zgodne życie z brunetem, przecież nie miał z kim rywalizować ani się kłócić. Bez nathanowej próby dominacji Rawson nie miał nic, co mógłby przewyższyć, bo wszystko inne było o wiele niżej jego poziomu. 

Drugie podejście do prezentacji. Wyglądało to podobnie do tego, kiedy pierwszy raz mieli to robić. Alexander siedział i realizował plan, a Nathan jęczał, że mu się nudzi. Jednak każdy jego pomysł był odrzucany przez blondyna, bo podobno wszystkie były głupie i popsułyby ciężką pracę Rawsona. W końcu brunet przestał się wtrącać i zwyczajnie oglądał, co robi niższy. Czasem jednak zmieniał pozycję. To siedział przy chłopaku, to na łóżku, to leżał... Aż ze znudzenia położył głowę na ramieniu zielonookiego, ale w równie szybkim tempie upadł na podłogę w drugą stronę. Blondyn zwyczajnie go zrzucił. Wtedy Lee rozłożył się cały, cicho wzdychając. Za to Alexander niewzruszony kontynuował "swoją" pracę. 

W międzyczasie Nathan spytał z ciekawości: 

- Jakie jest hasło? 
- ,,NATHANTOIDIOTA" - odpowiedział spokojnie blondyn. 
- Co?! - zaczął się wiercić nerwowo - Wpisywałem to i nie pasowało. 
- Bo to jest napisane capslockiem bez spacji. 
- Alex, jesteś taki inteligentny! 
- Zamknij mordę, bo zaraz sam ci ją zamknę.

Nathan gwałtownie wstał, patrząc uważnie na chłopaka: 

- Zamknij mi mordę. 

Wtedy Alexander szybko sprawdził, czy na pewno zapisał pracę. Następnie odłożył laptopa, a potem chwycił nożyczki i taśmę klejącą. Szybko odciął odpowiedni kawałek, po czym przykleił śniadoskóremu na usta. Uśmiechnął się niewinnie i znów kontynuował tworzenie prezentacji. Zdezorientowany chłopak zmarszczył brwi, odklejając taśmę z twarzy. 

- Wiesz, chodziło mi o coś innego... - wyznał smutno Nathan. 
- Nie będziemy się całować, pajacu! Ani dzisiaj, ani jutro, nigdy! N I G D Y ! W ogóle wyjdź stąd, jesteś mi niepotrzebny! - machał nerwowo rękoma.
- Wyjdę, jak skończysz - uśmiechnął się niewinnie. 
- Po co tu siedzisz? 
- Bo to NASZA praca. 

Blondyn westchnął, przewracając oczami. Reszta tworzenia wyglądała podobnie. 

Nathan przeszkadzał Alexandrowi, a ten odrzucał każde zdanie brązowookiego. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro