VIII
Następnego dnia zadowolony z siebie Nathan chodził po szkole w dobrym humorze. Wszystko dlatego, że wczorajszego dnia znowu wszystkim dał do zrozumienia, że ta słynna rudowłosa Monica jest tylko jego. W jaki sposób to udowodnił, to już mało istotna sprawa...
W każdym razie tak było cały dzień i brunet zdawał się nie zauważać swojego rywala. Nawet drobne zaczepki blondyna traktował jako brzęczenie muchy, która natrętnie prosi się o uwagę. Czasem mu pokazał, żeby popukał się w głowę, ale nic poza tym.
Prawdziwy kontakt między dwójką rozpoczął się dopiero, gdy byli zmuszeni sprzątać salę gimnastyczną. Służyła też do przedstawiania sztuk, stąd scena i kurtyny. Wtedy Nathanowi trochę już opadły pozytywne emocje, lecz wciąż miał dobry humor. Wolał nie rozmawiać z Alexandrem w obawie przed zniszczeniem sobie dnia, a nie miał ochoty się kłócić dzisiaj. Nawet przez to, że przez ich bójkę dzisiaj Nathan nie mógł iść na trening. Ponieważ udowodnił prawie całej drużynie, że on wciąż dominuje, chociażby posiadając najbardziej pożądaną dziewczynę w szkole, to na chwilę nakarmił swoje ego. Nie myślał nad tym, żeby walczyć z Rawsonem o dominację, bo był przekonany o własnej. Jedynej i oczywistej. Spokojnie czyścił drabinki, kiedy nagle usłyszał krzyk. Sam nie wiedział czy przeraźliwy, czy pogardliwy... Dochodził zza kurtyny, a tam sprzątał Alex. Lekko rozbawiony Nathan postanowił sprawdzić, co się dzieje. Podszedł tam, a wtedy ujrzał zgorszonego blondyna.
- Co, kujonku? Zobaczyłeś muchę i się przestraszyłeś? - zaśmiał się.
- Muchę... - powiedział pod nosem, po czym spojrzał na twarz bruneta - O, właśnie, mucha!
- Co...? Gdzie?
- Tutaj! - sprzedał mu liścia w twarz.
Oczywiście za chwilę Nathan złapał blondyna za kołnierz, po czym spojrzał złowrogo, zaciskając zęby:
- Słuchaj, ty mały...
- Ludzie się tu zabawiali - powiedział zwyczajnie, olewając atak bruneta. Nathan go puścił ze zdziwienia. - Sprzątałem i nagle w mojej ręce było to... - w drugiej ręce, która gdzieś zniknęła z tyłu, trzymał prezerwatywe.
- Co? - wyśmiał go. - Nigdy nie widziałeś prezerwatywy?
- To nie o to chodzi... W szkole... tutaj ktoś się ruchał! To łamanie regulaminu!
Wtedy Nathan już nie wytrzymał. Po prostu położył się na podłodze i zaczął karuzelę śmiechu, przy czym turlał się jak nienormalny. Alexander zmarszczył brwi w złości, po czym kopnął leżącego.
- Co się śmiejesz, frajerze?!
Nathan usiadł, chwilę się uspokajał, po czym zaczął głęboko oddychać i położył łokcie na kolanach.
- Ty jesteś ostatnią osobą, która powinna mówić coś na ten temat...
- Ja?! Jestem wzorowym uczniem!
- Jakoś wczoraj ci to nie przeszkadzało... - uśmiechał się pod nosem, patrząc w bok.
- Podpuściłeś mnie!
- Ty mnie też.
- Co?! Kiedy?! - wyglądał wiarygodnie, gdy przeżywał szok. Oprócz tego był zdenerwowany.
Nathan wstał, po czym chwycił żuchwę blondyna. Spojrzał mu arogancko w oczy i rzekł:
- Wybiegłeś z klasy, mając wypchane usta. Chyba nie sądzisz, że jestem taki głupi?
- Cóż... - uśmiechnął się pokerowo.
- Nie połknąłeś, kmiocie. Cienias z ciebie.
- Ciekawe, czy ty byś połknął...
- Chodź, sprawdzimy to - chwycił go za nadgarstek. - Przy okazji nauczysz się, jak to się robi naprawdę. Bo twój wczorajszy wyczyn godny jest... Niczego!
- Idiota! - kopnął go w nogę.
- Dobra, zamknij mordę i chodź - trzepnął go w głowę, po czym pociągnął za sobą.
Gdy tylko znaleźli się w schowku na szczotki i inne artykuły do sprzątania, Nathan trzasnął drzwiami, uśmiechając się przy tym szaleńczo. Następnie bez uprzedzeń popchnął Alexandra na małą szafkę, żeby za chwilę złapać chłopaka w udach i posadzić go na niej. Już samo to wprowadziło blondyna w dziwny stan, bo serce biło mu szybciej oraz czuł wzrost temperatury na ciele. Nim zdążył zareagować, Nathan bez zbędnego muskania wprosił się do jego ust. Odważnie zahaczał swoim mokrym językiem o język blondyna, lekko odchylając głowę w bok, co uwydatniało jego żuchwę. W międzyczasie ułożył dłoń na kroczu Alexa i intensywnie nią poruszał. Do tego nie cofnął się przed wsunięciem drugiej ręki pod luźną koszulkę chłopaka, co wywołało u niego drżenie oraz momentalne napięcie mięśni. Brunet to poczuł. Szczególnie, gdy jego palce doszły do nabrzmiałego sutka Rawsona. Alex natychmiast oderwał się od Nathana i od razu zmarszczył nerwowo, będąc zdezorientowanym.
- Miałeś dotykać tylko penisa! - warknął lekko zasapanym głosem. Na jego twarzy powoli powstawały wypieki.
- Nie rozmawialiśmy o tym, gdzie mam dotykać - uśmiechnął się przebiegle - Miałem - wsunął dłoń w rozpięte przed chwilą spodnie blondyna, kontynuując swoje dokładne ruchy - zrobić ci dobrze. Nikt nie powiedział, że mam się ograniczać do twojej najwrażliwszej części ciała...
Alex odchylił głowę do tyłu, mrużąc powieki oraz przygryzając dolną wargę. Mimo to nie umiał zatrzymać cichych westchnień oraz stęków.
Natomiast Nathan przylgnął miękkimi wargami do rozgrzanej szyi blondyna. Subtelnie muskał jego delikatną skórę niczym cenne dzieło sztuki. Jego dotyk przypominał bardziej muśnięcie anioła, co tylko pobudzało zmysły zielonookiego. Oprócz tego, Lee sunął ręką po równie gorącym torsie niższego, a robił to podobnie do ruchów wyżej. Za chwilę jego język dołączył do zabawy, zaznaczając mokre ślady po bocznej stronie szyi blondyna. W ten sposób dojechał do jego żuchwy, gdzie stworzył łańcuch drobnych muśnięć. Dochodząc do brody, postanowił zejść niżej, na środek szyi. Tam dość znacząco uraczył krtań chłopaka pieszczotami. Zaczął od kilku dość mokrych liźnięć, skąd przeszedł do bardziej widocznych śladów. W tamtym miejscu zostawił mocną malinkę, po czym podobną stworzył trochę niżej i ona była już mniejsza. Tak samo postąpił jeszcze w paru miejscach niedaleko pierwszego oznaczenia. Alexander jedynie trzymał dłonie na ramieniu bruneta oraz w jego włosach, a oprócz tego zginał kolana, samoczynnie rozchylając nogi. Cały drżał i prawie płonął z przyjemności, jakiej doznawał. Zupełnie się oddał, bo jego cielesna rozkosz nawet nie pozwoliłaby mu uciec. Nawet nie myślał już o tym, że jego policzki barwią się na bladą czerwień. Sama osoba pieszcząca go wydzielała naturalne ciepło, które jeszcze bardziej i przyjemniej parzyło w skórę podnieconego Rawsona. W tym czasie Nathan wyczuł w bokserkach Alexandra twardą erekcję, co dało mu wskazówkę na przejście dalej. Bez skrępowania zsunął z bioder niższego spodnie wraz z bokserkami, lekko go podnosząc, czego sam blondyn prawie nie zauważył. Był zbyt pochłonięty rozkoszą, jaka ogarniała całe jego ciało. Przypominał uległą lalkę, chociaż on czuł aż za bardzo...
Następnie Nathan podwinął białą koszulkę Alexa, jednocześnie chwytając jego męskość w dłoń. To sprawiło, że blondyn nie powstrzymał się i wraz z otwarciem ust wypuścił z siebie charakterystyczny jęk. Od razu jego dłoń z ramienia wyższego wylądowała na twarzy, zakrywając usta. Przecież ktoś mógłby ich usłyszeć...
Brunet zdawał się tym nie przejmować, ponieważ namiętnie kontynuował swoje dokonania. Zmysłowo drażnił sutek blondyna językiem, ruszając nim tak, jakby miał w ustach węża. Nic dziwnego, że Rawson wypiął tors do przodu, dociskając dłoń mocniej. Jednocześnie lekko ciągnął włosy brązowookiego oraz przylegał kolanami do jego boków. Nie mówiąc już o jego szybszym tętnie oraz ciągłym drżeniu z podniecenia...
Lecz Lee potrafił zrobić o wiele więcej. Za chwilę przeszedł wargami na drugi sutek, zasysając się na nim. Przy czym puścił koszulkę zielonookiego, która opadła na głowę wyższego chłopaka. Następnie ciemnowłosy chwycił między palce wcześniej pieszczonego sutka. Sprawnie ruszał palcami, jakby doskonale znał potrzeby swojego rywala. Świadczyły o tym reakcje blondyna, a on z całą pewnością się nie nudził. Gdy Nathan zaczął opuszkiem palca ocierać o czubek męskości Alexandra, ten nie wytrzymał i odsunął dłoń, wydając z siebie głośny dźwięk rozkoszy. Wtedy brunet niespodziewanie odsunął się od zielonookiego, chcąc zobaczyć zawstydzenie Alexandra. Zdziwiony blondyn spojrzał na chłopaka, choć jego nie wyglądała na po prostu zdziwioną. Przy skrajnym podnieceniu mimowolnie opuszczał lekko powieki, do tego był cały w wypiekach, a także oddychał ciężej. Jednak twarz Nathana nie wyrażała zuchwałej pogardy jak to miał w zwyczaju. On również posiadał lekkie rumieńce, ale jeszcze coś się nie zgadzało... Jego wyraz był... łagodny. W jego oczach był czysty kolor. Teraz, jakby ta prawie czerń błyszczała...
Nagle Nathan chwycił rozgrzany nadgarstek zielonookiego, po czym przyłożył do niego usta. Złożył tam czuły pocałunek, opuszczając powieki. Alexander trwał w szoku... Nagle Lee uśmiechnął się, po czym wyszeptał:
- Wiedziałem, że to twój słaby punkt...
- Co? - jeszcze bardziej zdziwiony spytał, lecz szybko sam zagłuszył siebie - Aaah!!
Alexander jęknął dość głośno, rozszerzając wargi na maksymalną szerokość. Do tego jeszcze bardziej zgiął kolana, gwałtownie odchylając głowę do tyłu. Również mocniej napiął mięśnie. To dlatego, że brunet wykorzystał reakcję blondyna na szybką akcję. W sekundę ściągnął z niższego spodnie i bokserki do jego kostek, po czym dotknął językiem czubka pulsującego członka chłopaka. Doskonale wiedział, że z zaskoczenia doznanie będzie o wiele, wiele bardziej odczuwalne. Lecz nie spoczął na laurach, w końcu musiał spełnić swoją deklarację. Bez owijania w bawełnę zaczął językiem jeździć po całej męskości, pomagając sobie dłonią. Tam, gdzie aktualnie nie urzędował język, używał palców. Alexander próbował hamować dźwięki rozkoszy, lecz nieskutecznie. W wyniku czego stękał i jęczał przemiennie, a nawet wzdychał. Już trochę mocniej ciągnął Nathana na włosy, czując bliski szczyt. Już nie wytrzymał... W końcu w usta bruneta trafiła część męskości zielonookiego, natomiast jego dłoń chwyciła resztę. Zassiewał się rodem z filmu porno, za to jego masywna dłoń jeździła w górę i w dół. Jego śmiały język również teraz rwał się do pomocy przy czubku penisa...
Alexander miał już wszystko gdzieś. Jego napięte ciało drżało, będąc na skraju. Jego jęki oraz ruch brzucha zwiastowały, że to już kwestia kilku sekund...
Minęła jeszcze chwila, aż nagle jamę ustną Nathana wypełniło ciepłe nasienie blondyna. Brunet odruchowo rozchylił wargi, przez co z jego kącików ust zaczęło trochę wypływać. Jednak chłopak, gdy tylko zobaczył spojrzenie Alexandra, z butnym uśmiechem połknął zawartość swoich ust. Następnie wstał, wytarł usta i okolice koszulką Rawsona, po czym z pewnym siebie uśmiechem wyszedł. Miał gdzieś, że zostawił zmęczonego silnym orgazmem Alexandra... Chyba miał gdzieś... bo gdy widział podnieconą twarz blondyna, był pewny, że zauważył niezwykły zielony odcień tęczówek chłopaka. Te uległe oczy błyszczały, prosząc o więcej... Jeszcze nikt nie wyrażał tak wyraźnej rozkoszy od czynów Lee oraz nie miał śmiałości prosić o więcej. Nie w taki sposób. Każda dziewczyna do tej pory używała słów, krzyku lub jęku, ale Alex... Alex miał w oczach coś wyjątkowego, a Nathan umiał to odczytać. Brunet pokręcił przecząco głową. Szybko pobiegł do szatnii po kurtkę i plecak, po czym w równym tempie opuścił szkołę. Z jakiegoś powodu kompletnie nie chciał tam już być, a najlepiej, jakby odszedł jak najdalej od niej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro