Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII

Chorowity tydzień dłużył się Nathanowi niemiłosiernie. Szczególnie, że zamiast biegać po boisku i rzucać się na piłkę, brunet leżał w łóżku w swojej białej pościeli. No fakt, było wygodnie i ciepło, chociaż... Jego ciało w czasie choroby nie wie, co to znaczy "ciepło". Przez cały tydzień drżał pod grubą kołdrą, którą tulił niczym małe dziecko. Niechętnie brał leki. W końcu sport jest dobry na wszystko, jednak Stefania ani matka nie pozwalały mu wykonywać najprostszym ćwiczeń. Chłopak myślał, że zwariuje. Szczególnie, że gosposia nie zawsze chciała mu dawać lody pistacjowe... A przecież to było jedyne lekarstwo na jego zły humor. Gdy trochę sobie pomarudził, pojęczał, postękał, to szybko się męczył i szedł spać. To też było jego główne zajęcie w czasie pobytu w domu. Inną sprawą było to, że przez cały tydzień nie mógł zrobić tej przeklętej prezentacji. Jego wielmożny rywal odwoływał spotkania trzy razy, jednak przy tym ostatnim Nathan nie wytrzymał. Nabuzowany emocjami i gotowy nawciskać Alexandrowi, próbował do niego zadzwonić. Próbował, ponieważ blondyn nie raczył odebrać. Brunet wykonał 50 prób połączenia, lecz nieskutecznie. Zacisnął dłoń w pięść, po czym szybko się ubrał i wręcz wyszedł razem z drzwiami. Był wściekły i może to lepiej, że pocałował klamkę, gdy miał zamiar "porozmawiać" z Alexandrem.

Jednak nic straconego, ponieważ Nathan właśnie zauważył obojętnego na wszystko dookoła blondyna. Szybko trzasnął drzwiami od swojej szafki. Zrobił podobnie Alexowi, gdy ten ledwo co zdążył ją otworzyć. Lekko zaskoczony, lecz niewzruszony blondyn obojętnie spojrzał na bruneta stojącego przed nim. 

- Czego chcesz, pijawko? - zapytał Alex, nie robiąc sobie nic z bulwersu na twarzy wyższego.
- Mieliśmy zrobić jebaną prezentację, szczylu! - złapał go za kołnierz, po czym przyparł do szafek. 
- Napisałem ci, że nie mogę. Czego nie zrozumiałeś, idioto? - świetnie zakamuflował swoje przejęcie sytuacją, posiadając kamienną twarz. Doskonale wiedział, że tym razem to jego wina...
- Czego ty nie zrozumiałeś?! Trzy razy mnie wystawiłeś, kujonie! - Alex się uśmiechnął zadziornie - I co się tak szczerzysz?! Wczoraj nie miałeś nawet odwagi pogadać ze mną! - wyśmiał go - pizda jesteś i tyle! 

Za chwilę puścił Alexandra, czując opadające emocje. Nie został długo w tym stanie, a Rawson już o to zadbał. Gdy blondyn tylko poczuł się wolny, od razu popchnął Nathana na szafki: 

- To tobie nie chciało się ruszyć dupy i kazałeś mi przychodzić do siebie! 

Brunet nie pozostał dłużny, gdyż po chwili zachłannie złapał jedną ręką kołnierz rywala. Za to ten drugi odruchowo zrobił to samo.

- Przyszedłem do ciebie do domu, a ciebie kurwa nie było! 
- Mówiłem, że miałem ważne sprawy do zrobienia! 
- Trzeba było odebrać! 

Dwójka stykała się czołami, gniewnie patrząc sobie w oczy. Oprócz tego ich ciała drżały z chęci zaatakowania, aż zaciskali zęby. 

Nagle usłyszeli jednoznaczne kaszlnięcie sekretarki szkolnej. Otworzyli szerzej oczy, po czym narwanie odskoczyli. Zaraz po tym z niewinnymi twarzami zaczęli poprawiać sobie wzajemnie ubrania i włosy. 

- Dzień dobry! - uśmiechnął się życzliwie Nathan. Alex jedynie pokiwał głową z podobną miną.
- Dzień dobry... - przez chwilę lustrowała dwójkę. - Przyszłam wam powiedzieć, że pani dyrektor nie będzie również w tym tygodniu. Rozchorowała się...
- To co z naszą prezentacją? - spytał Alex. 
- Zobaczy ją w przyszłym tygodniu. 

Chłopcy odetchnęli z ulgą, ale nie na długo.

- Nie cieszcie się tak, chłopcy. Widziałam waszą kolejną bójkę. Za karę jutro będziecie czyścić salę gimnastyczną. Co za tym idzie, ominie cię trening, Nathanie. Przykro mi, ale nie będziemy tolerować waszego zachowania. Miłego dnia, chłopcy - odeszła.

Dwójka posłała sobie spojrzenia pełne nienawiści, po czym Nathan odszedł...

Za chwilę do Alexandra podszedł ktoś, kto od razu zwrócił uwagę Nathana. Wbrew pozorom daleko nie odszedł, przez co doskonale wiedział, że przy blondynie stoi nikt inny jak Caspian Fuller. Zastanawiało go jedynie, czego on chce od tego kujona. Z zainteresowaniem zaczął lustrować dwójkę.

- Hej, Alex... Wszystko dobrze? - spytał troskliwie czarnowłosy.
- Mhm... - pokiwał niepewnie. 
- Wczoraj uciekłeś z mojego domu, więc nie mogłem spytać. - Nathana olśniło.
- Caspian, to nie ma sensu... - wyznał blondyn. 
- Wiem - uśmiechnął się, klepiąc go po ramieniu - Nie martw się, Alexandrze. Jakoś to przeżyję... No, trzymaj się. 

Caspian zniknął gdzieś w tłumie, a wtedy do ataku ruszył kapitan drużyny piłkarskiej. Bez próby tłumaczenia sytuacji, postanowił wyłożyć kawę na ławę: 

- Wystawiłeś mnie dla NIEGO?! - wrzasnął z nutą zazdrości. W tym czasie Alex już szukał odpowiedzi na szuficie. 
- Jest lepszy od ciebie!!! 
- Co?! - wybuchnął śmiechem. - Alex, proszę cię! Bo nie wytrzymam... Nie znasz go.
- A ty niby znasz?! 
- Zabrałem mu tytuł kapitana - uśmiechnął się diabelsko, jakby zabieranie sprawiało mu największą na świecie radość.
- Bo jesteś baranem! - trzepnął go w głowę. 

Nathan odwzajemnił, marszcząc brwi. 

- To on jest słaby...
- Ale co to ma do rzeczy w ogóle?!
- Jest napastnikiem jak ja. Na treningach to bestia bez skrupułów. Udaje anioła przed wszystkimi, ale na boisku drze ryja jak nienormalny...
- W ogóle mam to gdzieś już... Spławiłem go. 

Chwila ciszy zaowocowała nowym konfliktem:

- Po tym jak uciekłeś z jego domu... - uśmiechnął się perfidnie pod nosem. 
- Coś ty powiedział?! 
- Uciekłeś z jego domu! - wyśmiał go, patrząc mu prosto w oczy. - Oho! Alex zrobił coś, co wypomina innym! 
- Nie miałem wyboru! 
- Znowu zgrywasz cnotkę niewydymkę, kujonie? 
- Nie zgrywam cnotki niewydymki, idioto! Po prostu nie mogłem, bo... Dbam o reputację! - palnął pierwszą lepszą myśl. 
- No tak. Taki wzorowy uczeń nie mógłby mi zrobić laski w szkole. A może zrobi to przy całej klasie... No chyba, że się boisz? - uśmiechał się zadziornie, używając znanej dwójce sztuki podjudzania. 
- Niczego się nie boję! - wrzasnął w złości.
- To zrobisz to bez jęknięcia - uznał pewnie i zdecydowanie. 
- A zrobię! 

Alexander doskonale wiedział, że dzisiaj na ostatniej lekcji klasa ma oglądać film. To doskonała okazja, aby zrobić coś tak odważnego. Jednak teraz nie miało znaczenia, jakiego rodzaju jest zadanie. Liczyło się jedynie zaliczenie zadania. Wciąż walczył o dominację, której za nic nie oddałby Nathanowi. Szczególnie nie jemu. Za dużo też nie myślał o konsekwencjach, jakby wyłączył wstyd lub moralność. To nawet nie miał być żaden kontakt seksualny, a jedynie zadanie jak każde inne...

Ostatnia lekcja nadeszła szybciej niż się każdy spodziewał, a szczególnie Alexander. Dopiero teraz poczuł dreszcz adrenaliny, co nie do końca pomagało jego pewności. 

Blondyn stał przed salą, bo akurat była przerwa. Na twarzy wyglądał na znudzonego jak to miał w zwyczaju. W środku planował, jak to wszystko rozegrać. Znowu przeszedł na tryb osoby zainteresowanej tylko i wyłącznie dominacją nad drugim. Zupełnie nie myślał, co tak właściwie dwójka będzie robić. 

Nagle podszedł do niego brunet, po czym zbliżył wargi do jego ucha i powiedział półszeptem: 

- Jest ostatnia lekcja, kujonie. Czyżbyś jednak był cnotką niewydymką? 
- Zrobię to na tej lekcji, dzbanie - kopnął go w kolano. 
- Alex! - syknął cicho z bólu, po czym złapał chłopaka za kołnierz, mrużąc oczy. - Zaraz stąd spierdolę i chuja zrobisz.
- Ale wtedy to będzie twoja wina, tępy piłkarzyku - uśmiechnął się zadziornie prosto w jego twarz.
- Ehh... - westchnął cicho, po czym puścił blondyna i wskazał mu plamę na koszuli.

Tylko, że Rawson nie miał żadnej plamy. Gdy spojrzał w dół, Lee uśmiechnął się złośliwie. Następnie walnął chłopaka w żuchwę pięścią, ale nie na tyle mocno, jak mogłoby się wydawać. Oczywistym faktem było, że Alex gwałtownie uniósł brodę ku górze, przy czym krzyknął z bólu. Lecz zamiast móc oddać rywalowi, dostał tylko gest środkowego palca od odchodzącego bruneta. Wtedy zielonooki warknął pod nosem. 

Wkrótce przerwa się skończyła, a wszyscy zaczęli wchodzić do klasy. Wraz z tłumem szedł Alexander, który pchał się o jak najszybsze zajęcie miejsca. W końcu musiał dostać ostatnią ławkę dla siebie i Nathana, i dla swojego planu... Udało się zdobyć ostatnią ławkę przy ścianie. Idealnie. Blondyn usiadł tam, kładąc plecak na miejscu obok ściany. Tam musiał usiąść Nathan, którego jeszcze nie było. Nagle owy brunet wbiegł do sali ze swoim jakże urokliwym uśmiechem. Grzecznie przeprosił za spóźnienie, po czym poszedł usiąść. Tym razem lekcja była z nauczycielką, która akurat uwielbiała Lee, także nie miał problemów. Chłopak szybko zauważył swoje miejsce, bo ono było przy Alexandrze. Bez żadnych uprzedzeń zrzucił nogą plecak blondyna, po czym usiadł. Problem był taki, że zrobił to za daleko od ławki i dodatkowo siedział jak typowy chłopak, dodatkowo opierając się łokciami o ścianę i oparcie krzesła. 

- Mógłbyś się bardziej wsunąć? - spytał niechętnie blondyn. 
- Ojej, kujonek boi się, że ktoś zobaczy, że robi dobrze kapitanowi drużyny piłkarskiej... - zaśmiał się wrednie i cynicznie, po czym posłusznie zbliżył krzesło do ławki. Teraz jego dolne partie ciała zostały idealnie odkryte. 

Nauczycielka przez chwilę coś gadała, lecz w końcu włączyła klasie film. Nie było zdziwieniem, że jedynymi niezainteresowanymi byli Nathan i Alexander. Mimo to musieli stwarzać pozory, że jednak grzecznie oglądają jak reszta klasy. Gdy uwaga wszystkich była idealnie uśpiona, to znaczy skierowana na film, blondyn postanowił wkroczyć. Wciąż patrząc na jakże ciekawe ruchome obrazki, zbliżył rękę do Nathana. Za chwilę położył ją na brzuchu chłopaka przez materiał czarnej koszulki, na to Lee uniósł kąciki ust ku górze. Wiedział, że Alex właśnie  zaczyna... Lecz, gdy poczuł pod ubraniem zimną dłoń blondyna, wzdrygnął się. Szczególnie, że sam miał dość ciepłe ciało zawsze i wszędzie. Niższy też to poczuł, co spowodowało te samą reakcję. Postanowił chwilę pospacerować opuszkami palców po ciepłym brzuchu bruneta, choć to nie było dla niego łatwe. W końcu miał słabość do dotykania Nathana w tym konkretnym miejscu. Kiedy na niego nie patrzył, wyobrażał sobie szaleńczo przystojnego i gorącego chłopaka, którego chciał... Chciał pocałować. Alex poczuł lekko rumieńce na policzkach, ale musiał szybko wrócić na ziemię. Gwałtownie rozpiął rozporek śniadoskórego, po czym zaczął mocno masować okolice od jego podbrzusza do miejsca, gdzie już można było śmiało uznać to za męskość Nathana. Alexandrowi robiło się gorąco, lecz musiał wykonywać własną misję. Wiedział, że ciało Lee reaguje, ponieważ brunet oddychał szybciej i napinał mięśnie. Za chwilę Rawson wsunął dłoń w bokserki wyższego, a wraz z tym odwrócił twarz w jego stronę. Musiał zobaczyć, nie mógł się powstrzymać... Ku jego zdziwieniu, brunet wyglądał na spokojnego. Z dziecinną niewinnością oglądał film razem z innymi, a jednak... Alexander zauważył, że Nathan przygryza wargę dość znacząco, a jego policzki... posiadają wypieki. Nie mówiąc już o pięści, do zaciśnięcia której używał całej siły. Zielonooki uśmiechnął się wrednie, po czym postanowił zjechać opuszkami palców aż na sam czubek członka Lee. Delikatnie o niego pocierał, co szybko wywołało u ciemnookiego reakcję. Już miał westchnąć, pewnie  głośno, kiedy Rawson zakrył mu usta drugą dłonią. 

- Morda, bo nas usłyszą - wyszeptał, zmieniając rękę. W końcu jedna się już zmęczyła.

Pogrążony w przyjemności Nathan zmrużył oczy, odchylając lekko głowę do tyłu. Do tego przygryzał mocno dolną wargę oraz złapał blondyna za nadgarstek. Zaczął lekko prowadzić jego rękę, wyczuwając gdzie dokładnie Alex powinien dotykać. Zielonooki przez chwilę czuł niepewność i nie miał pojęcia, co zrobić... Miał przed sobą widok odpływającego do raju Nathana. Najgorsze było to, że... Wyglądał naprawdę dobrze w takiej sytuacji. Szczególnie jego dość mocno zarysowana szczęka. Jednak Alexander szybko zrozumiał, że właśnie traci dominację. Zaczął poruszać ręką mocniej, intensywniej... Robił to w miejsca, których przed chwilą nauczył go brunet. Działało, bo chłopak jeszcze bardziej napinał mięśnie i w końcu puścił nadgarstek blondyna... 

Blondynowi brakowało miejsca w bieliźnie wyższego przez jego dość znacząco nabrzmiałą męskość, więc zdecydował się ją uwolnić. Nawet nie spodziewał się, co może zobaczyć. Wcześniej czuł to tylko w sobie i nie zwracał uwagi... Tak naprawdę nie miał zbyt wielu partnerów seksualnych i nie miał porównania, jednak... Nathan nie musiał mieć kompleksów. 

Zielonooki bez wahania chwycił jego penisa w dłoń i zaczął nią jeździć. W pewnych momentach zaciskał mocniej dłoń, bo zauważył, że brunetowi się to podoba. Czasem też wracał na jego podbrzusze, co rozpalało jeszcze bardziej podnieconego brązowookiego.  W końcu Lee nie wytrzymał i zastękał najciszej jak umiał, a wtedy postanowił spojrzeć na twarz Alexandra. To był bardzo zły pomysł, więc blondyn szybko spuścił głowę w dół. Zdążył jednak zauważyć ciemne tęczówki chłopaka, w których pływała rozkosz... Ta najwyższej klasy i najczystsza rozkosz. Teraz Nathan miał oczy szlachetniejsze niż cokolwiek innego na świecie... A cała jego twarz... Cud świata.

Nagle na podłogę upadł długopis, co wystraszyło Alexandra.

- Spokojnie, kujonku - zaśmiał się przez podniecenie, mówiąc szeptem - Może podniesiesz, co? 

Alex wiedział, że to sugestia. Nathan chciał, żeby blondyn wziął jego męskość do ust. To i tak było lepsze niż Lee miałby zobaczyć jego zaczerwienioną twarz... Bez zawahania schylił głowę, po czym wziął do ust jakąś część członka ciepłoskórego. Wtedy brunet zakrył sobie usta dłonią. Kiedy poczuł na czubku swojego penisa mokry język myślał, że zaraz dojdzie. Ale to jeszcze nie ten moment... 

Tymczasem Alex zajmował się coraz większą częścią, obdarzając każde miejsce bez wyjątku mokrą przyjemnością. Nie cofnął się nawet przed chwilowym possaniem, czym również przyplusował. 

W końcu Nathan poczuł, że to już za chwilę. Złapał Alexa za włosy drżącą z podniecenia dłonią, po czym spytał: 

- Połkniesz? 

Rawson pokręcił głową na nie.

- Połknij - zażyczył sobie brunet. 
- Dobrze - cicho wyszeptał, dysząc. To również wpływało na wyższego.

Blondyn zdążył jeszcze raz dotknąć językiem czubka męskości bruneta, po czym Nathan doszedł. Wraz z tym zadzwonił dzwonek, co wystraszyło Alexandra. Jednak postanowił to wykorzystać w ryzykownej sytuacji. Natychmiast złapał plecak, po czym wybiegł z sali z pełnymi ustami. Niezwłocznie pognał do łazienki, następnie otworzył pierwszą lepszą kabinę. Na szczęście nie zajętą. Natychmiast wypluł całą zawartość swoich ust, czyli spermę Nathana. Następnie spuścił wodę. Za chwilę odwrócił się, ale wtedy ujrzał coś zupełnie niespodziewanego. Przed nim stał lekko zaskoczony Caspian. 

- Alex.... Wszystko w porządku? Jesteś cały czerwony i wymiotowałeś...
- Tak, tak! Wszystko dobrze! Nie martw się! - zaśmiał się nerwowo. W środku było mu wstyd... 

Caspian akurat wyszedł z łazienki, więc Rawson wykorzystał te sytuację. Zaczął płukać usta i wciąż był w szoku, co się stało, ale... Udało się! 

Tymczasem w przebieralnii trwało istne poruszenie.

- Ty, Nathan! Co ty taki wesoły? 
- Co? O co ci chodzi? - zaśmiał się brunet. 
- Widzę, że jesteś czerwony! Zamiast na lekcji to z Monicą się bzykałeś! Przyznaj się, dzikusie! 

Caspian właśnie wszedł tam i zauważył na twarzy kapitana wypieki. Zaczął się zastanawiać...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro