seis
[ jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz i gwiazdkę 💞]
Po trzeciej nad ranem przebudziłem się przez rozmowy na zewnątrz, które nie koniecznie należały do cichych. Westchnąłem ciężko i przetarłem twarz dłońmi, zupełnie już nie czując zmęczenia. Rozbudzony wstałem i przeciągnąłem się, patrząc na okno, gdzie na szybie odbijał się płomień z ogniska. Zmarszczyłem brwi. Robili ognisko o tej porze?
Ubrałem szybko dresy i bluzę, zaraz potem wychodząc z pokoju i schodząc na parter, gdzie skierowałem się na taras, z którego było widoczne ognisko a wokół niego dwie siedzące osoby. Liam i Zayn...chwila...
- Liam!? - wykrzyknąłem z szerokim uśmiechem, który uformował się na moich ustach. Szatyn uniósł głowę i rozpromienił się bardziej na mój widok, zaś Zayn uważnie mnie obserwował z nieodczytanym wyrazem twarzy.
- Niall! - Payne wstał i podbiegł, od razu unosząc mnie do góry, gdy obejmował mnie ramionami. Podkuliłem nogi ze stęknięciem i odrobinę przymkniętymi oczami.
- Cholera, Liam, nie mogę oddychać - wykrztusiłem, a Liam zaśmiał się wesoło i odstawił mnie na trawę, na której przed chwilą stałem - Ile ty masz w sobie jeszcze siły? - potrząsnąłem głową z lekkim uśmiechem - Co tak właściwie tu robisz?
- Przyjechałem odwiedzić moich przyjaciół - wskazał do tyłu kciukiem na siedzącego na krześle Zayna, po czym palcem wskazującym na mnie - Nie widzieliśmy się tydzień!
Parsknąłem i znów zacząłem kręcić głową z rozbawieniem. Zachowanie Liama było rozbrajające.
- Tak, to rzeczywiście bardzo długo - powiedziałem z sarkazmem, za który oberwałem od przyjaciela - Wybacz...a co z robotą? - wzruszył ramionami.
- Nic, a co ma być? - złapał mnie pod łokieć i poprowadził w stronę ogniska, przy którym obecnie Zayn grzał dłonie - Poznałeś już tego słodkiego chłopczyka? - posadził mnie na pieńku i sam usiadł obok, zaraz potem czochrając mulatowi włosy, wtedy ten odsunął się od niego z grymasem niezadowolenia, który właściwie wyglądał uroczo.
- Nie jestem słodki, do cholery - warknął i walnął Liama w dłoń, która była w powietrzu.
- Przestańcie sobie ze mnie robić pieprzone żarty! - wykrzyknąłem nagle, mając dosyć tego, że wciąż każdy próbował mi wmówić coś, co było niemożliwe. Nie wiedziałem co się do cholery dzieje.
Chłopaki spojrzeli na mnie ze zdziwieniem i coś w błysku Zayna jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło.
- Może idź spać - powiedział - Musisz być zmęczony - przychylił lekko głowę na bok, wciąż mnie bacznie obserwując
- Przestań, Zayn - powiedziałem o wiele spokojniejszy - To nie jest śmieszne - poprawiłem się na miejscu - Odpuść sobie tę szopkę, proszę - jęknąłem i schowałem twarz w dłoniach, czując się źle. Moje ciało trzęsło się, a gula w gardle była coraz większa i wiedziałem, że to zwiastowało płacz.
- Hej, Niall - Zayn wstał i sekundę później już przy mnie kucał, oplatając rękami moje ciało, które pod wypływem jego dotyku napięło się, jednak potem rozluźniło po tym jak poczułem charakterystyczny zapach należący do Zayna i to było takie...dobre - Uspokój się, mały - mruknął w moje włosy i słyszałem jak się zaciągał ich zapachem, a to... rzecz w tym, że to było tak bardzo znajome i urocze. Zayn zawsze to robił, kiedy mnie przytulał, to jego pewien nawyk, który na początku dosłownie wielbiłem i uważałem za słodkie. Teraz po prostu było w porządku i bezpiecznie.
- Masz rację, naprawdę powinienem iść spać, zawsze kiedy budzę się w nocy, jestem niestabilny emocjonalnie - powiedziałem, mimo że Zayn o tym wiedział niemal od początku. Choć teraz wydawał się skupiony, jakby chłonął każde moje słowo, by je zapamiętać. Patrzył uważnie w moje oczy, będąc trochę ode mnie oddalonym, potem bacznie skanował spojrzeniem moją twarz i to spowodowało, że odwróciłem głowę w stronę ognia. Usłyszałem westchnięcie Zayna zanim wstał, wyciągając dłoń w moją stronę, więc po krótkim zastanowieniu złapałem ją, a wtedy pomógł mi wstać - Dzięki - wymamrotałem.
- Leć do łóżka spać, okej? - kiwnąłem głową patrząc na niego ukradkiem - Jutro pójdziemy na spacer po tym jak wstaniesz wyśpiony - powiedział z ledwo widocznym uśmiechem nalepionym na usta. Kiwnąłem głową ledwo przytomny, właściwie byłem naprawdę padnięty i dopadło mnie to tak nagle.
- Dobranoc - bąknąłem i wróciłem do środka, słysząc jeszcze za sobą niewyraźne szepty Zayna i Liama.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro