Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

seis

[ jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz i gwiazdkę 💞]

Po trzeciej nad ranem przebudziłem się przez rozmowy na zewnątrz, które nie koniecznie należały do cichych. Westchnąłem ciężko i przetarłem twarz dłońmi, zupełnie już nie czując zmęczenia. Rozbudzony wstałem i przeciągnąłem się, patrząc na okno, gdzie na szybie odbijał się płomień z ogniska. Zmarszczyłem brwi. Robili ognisko o tej porze?

Ubrałem szybko dresy i bluzę, zaraz potem wychodząc z pokoju i schodząc na parter, gdzie skierowałem się na taras, z którego było widoczne ognisko a wokół niego dwie siedzące osoby. Liam i Zayn...chwila...

- Liam!? - wykrzyknąłem z szerokim uśmiechem, który uformował się na moich ustach. Szatyn uniósł głowę i rozpromienił się bardziej na mój widok, zaś Zayn uważnie mnie obserwował z nieodczytanym wyrazem twarzy.

- Niall! - Payne wstał i podbiegł, od razu unosząc mnie do góry, gdy obejmował mnie ramionami. Podkuliłem nogi ze stęknięciem i odrobinę przymkniętymi oczami.

- Cholera, Liam, nie mogę oddychać - wykrztusiłem, a Liam zaśmiał się wesoło i odstawił mnie na trawę, na której przed chwilą stałem - Ile ty masz w sobie jeszcze siły? - potrząsnąłem głową z lekkim uśmiechem - Co tak właściwie tu robisz?

- Przyjechałem odwiedzić moich przyjaciół - wskazał do tyłu kciukiem na siedzącego na krześle Zayna, po czym palcem wskazującym na mnie - Nie widzieliśmy się tydzień!

Parsknąłem i znów zacząłem kręcić głową z rozbawieniem. Zachowanie Liama było rozbrajające.

- Tak, to rzeczywiście bardzo długo - powiedziałem z sarkazmem, za który oberwałem od przyjaciela - Wybacz...a co z robotą? - wzruszył ramionami.

- Nic, a co ma być? - złapał mnie pod łokieć i poprowadził w stronę ogniska, przy którym obecnie Zayn grzał dłonie - Poznałeś już tego słodkiego chłopczyka? - posadził mnie na pieńku i sam usiadł obok, zaraz potem czochrając mulatowi włosy, wtedy ten odsunął się od niego z grymasem niezadowolenia, który właściwie wyglądał uroczo.

- Nie jestem słodki, do cholery - warknął i walnął Liama w dłoń, która była w powietrzu.

- Przestańcie sobie ze mnie robić pieprzone żarty! - wykrzyknąłem nagle, mając dosyć tego, że wciąż każdy próbował mi wmówić coś, co było niemożliwe. Nie wiedziałem co się do cholery dzieje.

Chłopaki spojrzeli na mnie ze zdziwieniem i coś w błysku Zayna jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło.

- Może idź spać - powiedział - Musisz być zmęczony - przychylił lekko głowę na bok, wciąż mnie bacznie obserwując

- Przestań, Zayn - powiedziałem o wiele spokojniejszy - To nie jest śmieszne - poprawiłem się na miejscu - Odpuść sobie tę szopkę, proszę - jęknąłem i schowałem twarz w dłoniach, czując się źle. Moje ciało trzęsło się, a gula w gardle była coraz większa i wiedziałem, że to zwiastowało płacz.

- Hej, Niall - Zayn wstał i sekundę później już przy mnie kucał, oplatając rękami moje ciało, które pod wypływem jego dotyku napięło się, jednak potem rozluźniło po tym jak poczułem charakterystyczny zapach należący do Zayna i to było takie...dobre - Uspokój się, mały - mruknął w moje włosy i słyszałem jak się zaciągał ich zapachem, a to... rzecz w tym, że to było tak bardzo znajome i urocze. Zayn zawsze to robił, kiedy mnie przytulał, to jego pewien nawyk, który na początku dosłownie wielbiłem i uważałem za słodkie. Teraz po prostu było w porządku i bezpiecznie.

- Masz rację, naprawdę powinienem iść spać, zawsze kiedy budzę się w nocy, jestem niestabilny emocjonalnie - powiedziałem, mimo że Zayn o tym wiedział niemal od początku. Choć teraz wydawał się skupiony, jakby chłonął każde moje słowo, by je zapamiętać. Patrzył uważnie w moje oczy, będąc trochę ode mnie oddalonym, potem bacznie skanował spojrzeniem moją twarz i to spowodowało, że odwróciłem głowę w stronę ognia. Usłyszałem westchnięcie Zayna zanim wstał, wyciągając dłoń w moją stronę, więc po krótkim zastanowieniu złapałem ją, a wtedy pomógł mi wstać - Dzięki - wymamrotałem.

- Leć do łóżka spać, okej? - kiwnąłem głową patrząc na niego ukradkiem - Jutro pójdziemy na spacer po tym jak wstaniesz wyśpiony - powiedział z ledwo widocznym uśmiechem nalepionym na usta. Kiwnąłem głową ledwo przytomny, właściwie byłem naprawdę padnięty i dopadło mnie to tak nagle.

- Dobranoc - bąknąłem i wróciłem do środka, słysząc jeszcze za sobą niewyraźne szepty Zayna i Liama.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro