Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ocho

[ jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz i gwiazdkę 💞]

Obudziłem się po piątej, byłem sam w pokoju i to utwierdzało mnie w tym, że obecność Zayna tutaj po prostu mi się przyśniła. Całe zdarzenie po spacerze to sen i cóż, było mi trochę przykro, choć nie powinno. Przecież nie chciałem Zayna, zostawiłem go i tak miało być. Powinienem trzymać się swojej decyzji do końca, a nie rezygnować z niej już po tak krótkim czasie. Czułem do Zayna tylko sam pociąg seksualny, nic więcej, nie kochałem go.

Chciałem wstać, ale coś mi to uniemożliwiło. Zmarszczyłem brwi i pociągnąłem za ręce, ale były, kurwa, przywiązane do łóżka. Co do chuja!? 
Sapnąłem i szarpnąłem się mocno, ale to nie dało żadnych rezultatów.

- Chłopaki! - wrzasnąłem wściekłe, zaraz po tym słysząc głośne śmiechy na dole - Ja pierdole! - zacząłem szarpać za materiał krawata - To nie cholerny Grey!

- Jedziemy do miasta, będziemy za parę godzin! - Harry krzyknął ze śmiechem przed zatrzaśnięciem drzwi frontowych. Wtedy czując nagłą adrenalinę zacząłem ciągle ciągnąc za ręce, wkrótce owładnęła mną panika, a co za tym szło, płacz. Musiałem siku i byłem głodny, a oni mnie tu uwięzili. Schowałem twarz w prawym przedramieniu trzęsąc się z nerwów. Przysięgam, że zabiję te fajtłapy!

Leżałem tu trzy godziny nim ktoś wszedł do mojego pokoju, kiedy wciąż płakałem. Uniosłem głowę i spojrzałem na Zayna.

- Zayn - pisnąłem zapłakany. Chłopak patrzył na mnie ze zdezorientowaniem na twarzy, uważnie lustrując moje ciało, potem tylko ręce przywiązane do łóżka. Uniósł brew i oparł się z wrednym uśmiechem o framugę.

- Nie wiedziałem o twoim fetyszu - mruknął, krzyżując ręce na klatce. Pokręcił głową, a kiedy załkałem, znów chowając twarz w przedramieniu, podszedł i zdjął buty, po czym wdrapał się na moje ciało, siadając okrakiem, żeby mnie odwiązać. Siłował się z krawatem w mniej niż minutę, miał skoncentrowaną twarz, zawsze przy niej wystawiał język i marszczył brwi,  a to uwielbiałam, ponieważ wyglądał zabawnie. Wkrótce moje ręce były wolne od tego cholerstwa, Zayn chwycił moje nadgarstki, przyciągając je do siebie i masując delikatnie. Patrzyliśmy sobie w oczy, podczas tego uśmiechałem się wdzięcznie, żadne z nas nie potrzebowało słów, rozumieliśmy się bez nich. Mulat przybliżył jeden z obolałych, czerwonych nadgarstków do swoich ust i ucałował go, przez co rumieniec wszedł na moje policzki.

- Dobrze spałeś? - spytał w końcu, jego głos był cichy i zachrypnięty. Był idealny taki. Kiwnąłem głową, a wtedy i u Zayna pojawił się na twarzy uśmiech - Mówiłem, że będziesz mógł spać spokojnie - wychrypiał i och, czyli to nie był sen.

- O-och - wyjąkałem z zaskoczeniem. Byłem pewien, że było moim wytworem wyobraźni całe zdarzenie po spacerze, ale to faktycznie działo się w rzeczywistości - Och - powtórzyłem, mrugając szybko z większymi rumieńcami na policzkach.

- Bolą cię jeszcze? - kiwnął głową na nadgarstki, w odpowiedzi pokręciłem głową i przyciągnąłem go do siebie, nie potrafiąc się powstrzymać przed ujarzmieniem swoich emocji i zdradzieckich ruchów ciała - To bardzo dobrze - wyszeptał, gdy patrzył na moje rozchylone usta. Sapnąłem zabierając ręce i kładąc je na karku Zayna. Przyciągałem go jeszcze bliżej dopóki nasze usta się nie spotkały. I, kurwa, cały plan szlag wzięło.

X

Dupny ten rozdział ;(

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro