Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

dos

[ jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz i gwiazdkę 💞]

Po wyjściu z samolotu odetchnąłem prawdziwym nowojorskim powietrzem, które przyjemnie drażniło mój nos. Było chłodno, mimo tego że świeciło słońce, dlatego cieszyłem się, iż miałem na sobie bluzę. Dzięki niej było mi ciepło.

Odebrałem swoją walizkę i na szczęście nie było z tym problemu jak często bywało w takich miejscach. Po ruszeniu do wyjścia z lotniska postanowiłem wezwać taksówkę, więc wyciągnąłem telefon z kieszeni i wyłączyłem tryb samolotowy. Od razu wyskoczyło mi kilka wiadomości. Od Zayna. Więc Liam już mu powiedział i teraz pewnie mój były choć jeszcze obecny chłopak musiał wrócić do Anglii. Zabawnym faktem było, że jeszcze z nim nie zerwałem.

Od Zayn: Niall, o czym do cholery mówi Liam?

Od Zayn: Jakie Kurwa USA?!

Od Zayn: Niall!!

Od Zayn: Powiedz mi co się dzieje

Od Zayn: Błagam cię!

Odczytałem wszystkie wiadomości i westchnąłem ciężko. Nie chciałem go ranić ani denerwować, naprawdę. Choć byłem głupcem, myśląc że tak po prostu o mnie zapomni.

Chciałem chować telefon, jednak wtedy przyszły mi dwa nowe esemesy. Z kolejnym westchnięciem zatrzymałem się i zasłaniając dłonią oczy, odczytałem je.

Od Zayn: Dlaczego mi to robisz?

Od Zayn: Niall, kocham cię tak bardzo. Nie zostawiaj mnie. Zrobię wszystko, tylko wróć, błagam.

Musiałem z nim natychmiast zerwać, mimo że bałem się tego. Kurwa, jestem takim cholernym dupkiem, Zayn zasługuje na normalne zerwanie będąc twarzą w twarz ze mną, a jednak miałem zamiar zakończyć nasz związek przez esemesa.

Do Zayn: Nie kontaktuj się ze mną więcej, daj mi spokój, to koniec.

Zablokowałem numer Zayna i zadzwoniłem po taksówkę, po czym wcisnąłem telefon z powrotem do kieszeni czerwonej bluzy. Nie wiedziałem co robić, będę musiał to przemyśleć, gdy dojadę do domu moich przyjaciół, którzy także znali Zayna, ale zgodzili się nie mówić o moim pobycie u nich.

Mieli dom na wsi, gdzie było spokojniej, dlatego gdy taksówka pojechała pod najbliższy przystanek autobusowy przy lotnisku, wsiadłem do niej mówiąc ich adres. Nie obchodziło mnie jak dużo kilometrów wyjdzie i jak dużo zapłacę za przebytą drogę, miałem sporą sumę pieniędzy przy sobie.

Trzy lub czterogodzinna droga przebiegła wyjątkowo spokojnie przy ciągle gadającym kierowcy i muzyce puszczanej w tle. Taksówkarz zatrzymał się przy typowym wiejskim, lecz pięknym domu z zewnątrz. Czułem podekscytowanie będąc w zupełnie innym środowisku niż to w Anglii.

Odpiąłem pas i zerknąłem z uśmiechem na mężczyznę, który patrzył na licznik.

- Ile się należy? - spytałem teraz zerkając ponownie na przytulnie wyglądający domek, który już mi się bardzo spodobał.

- 550 - mruknął pod nosem. Skinąłem i zapłaciłem mu należną sumę, po czym opuściłem wnętrze żółtego samochodu. Kierowca zrobił to samo, w następnej kolejności podchodząc do bagażnika, z którego wyciągnął walizkę. Podziękowałem, a wtedy kiwnął głową i życzył mi miłego dnia przed powrotem do swojego auta.

Wziąłem głęboki wdech z szerokim uśmiechem na ustach jeszcze przez chwilę obserwując z uwagą otoczenie, w którym teraz będę mieszkał przez jakiś czas, dopóki nie poukładam swoich myśli i nie zdecyduję co chcę robić dalej w życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro