diez
[ jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz i gwiazdkę 💞]
Leżeliśmy na kocu, miałem głowę położoną na brzuchu Zayna, kiedy wpatrywałem się od długiego czasu w ciemniejące z każdą chwilą niebo. Coraz więcej gwiazd pojawiało się na tafli granatu, a to był wspaniały widok. I byłoby naprawdę romantycznie gdyby nie fakt, że Zayn przed przyjściem tutaj powiedział chłopakom gdzie idziemy. Tym sposobem nad jeziorem była nas piątka, ja z Zaynem rozleniwieni, obijaliśmy się na kocu, podczas gdy pozostała trójka rozpalała ognisko, wykrzykując przy tym totalnie wiele bzdur i przekleństw, przy czym nie dało się odpocząć. Stawałem się bardziej poirytowany z każdym momentem ich darcia, a Zayn po prostu starał się mnie opanować i odwrócić uwagę od Harrego, Louisa i Liama. Bawił się moimi włosami i ten gest rzeczywiście sprawiał, że byłem bardziej rozkojarzony. Mruczałem po chwili z zadowoleniem, patrząc spod przymrużonycn powiek do góry na uśmiechniętego i równie usatysfakcjonowanego, co ja Zayna.
- Jesteś piękny - powiedział sięgając wolną dłonią do mojego policzka, który zaczął delikatnie gładzić opuszkiem kciuka. Ten dotyk sprawił drżenie mojego ciała, a następnie opadnięcie całkiem w dół powiek. Westchnąłem głośno, kierując głowę w kierunku jego dłoni, na co położył ją całą na moim policzku. Czułem na sobie spojrzenia pozostałych i gdyby nie tak kojący dotyk Zayna, po prostu bym wstał i im przywalił w nosy.
- Chcesz mnie zawstydzić? - wymruczałem cicho, skupiąjąc się całkowicie na przyjemności, którą dawał mi Zayn poprzez zwykły dotyk.
- Tylko komplementować - odpowiedział szeptem, jego głos wciąż był niski i głęboki. Kochałem jego barwę, przyprawiała mnie o dreszcze i palpitację serca - Zasługujesz na to - powiedział i poczułem ogromne wyrzuty sumienia za to, że go zostawiłem. Był najlepszym co kiedykolwiek mogło mnie spotkać w życiu, wspierał mnie i moje decyzję, jak i pokazywał na każdym kroku wielką miłość do mnie. Okazałem się podłym draniem, myślącym tylko i wyłącznie o sobie, a on wciąż uważał mnie za godnego noszenia jego serca przy sobie, idealnego dla siebie, choć nie było to prawdą. Zachowałem się nie fair, zraniłem go, okropnie go zrobiłem, a Zayn mimo wszystko był w stanie mi to wszystko wybaczyć. W dodatku starał się być taki jak kiedyś za czasów liceum, bo wtedy było między nami wszystko w porządku, kochaliśmy się szalenie. Zayn to po prostu skarb, którego ciągle nie potrafię docenić. Nie kocham go. Jednk ten wciąż próbuje.
- Spróbuj skomentować mój upadek dzisiaj - parsknąłem i przeniosłem głowę na tors chłopaka, kładąc ją po lewej stronie jego piersi, żeby wsłuchiwać się w rytm bicia serca, które mi oddał. Cholera, jestem takim dupkiem.
- Był... - przerwał na chwilę, żeby dopasować właściwie słowa - Był bardzo efektowny - powiedział w końcu, a ja zacząłem chichotać pod nosem jak głupi. Schowałem twarz w jego koszulce, kręcąc z rozbawieniem głową.
- Dziękuję, starałem się - zażartowałem, na co dostałem całusa w głowę. Po tym geście przyjemne ciepło rozlało się po moim brzuchu i, wow, dawno tego nie czułem. Może naprawdę "terapia" wymyślona przez Zayna działa?
Chłopaki wkrótce rozpalili nieudolnie ognisko, ale jednak, dlatego wstaliśmy i podeszliśmy do ciepła, bijącego od ognia. Ja z Zaynem zajęliśmy miejsca na niewielkim trzonie drzewa, które było już w kawałkach, zaś Liam z Harrym i Louisem po prostu usiedli na kamieniach, które tu przytaszczyli.
Zaczęliśmy robić sobie pianki na patykach, okryci wszyscy kocami.
- Hej, chłopaki - odezwał się Liam, więc każde cztery pary oczu powędrowały w jego kierunku - Może pojedziemy na weekend do Nowego Jorku, huh? Mam tam do załatwienia parę spraw, nocami moglibyśmy imprezować i rozbić cokolwiek co zechcemy.
- Nie jestem przekonany - mruknąłem - Zawsze wybierasz za drogie hotele, ćwoku - uśmiechnąłem się złośliwie, na co wystawił mi środkowy palec. Zaśmiałem się, a wtedy Zayn mnie szturchnął.
- I co z tego? - spojrzał mi w oczy, uwielbiałem barwę jego tęczówek, za każdym razem kiedy mam skierowany ku nich wzrok, mam ochotę na czekoladę. Zabawne, nie? - Zaszalejmy, raz się żyję.
- I kto to mówi? - dokuczyłem mu, gdy oparłem brodę na jego ramieniu.
- Ja Zayn Malik, bóg seksu - wyszczerzył się, na co wywróciłem oczami z uśmiechem.
- Dobra, raz się z tobą zgodzę, jesteś dobry w łóżku - mruknąłem cicho tak, by tylko on to usłyszał. Przygryzł chwilowo wargę, po czym pochylił się do mojego ucha, ocierając wargami jego płatek. Och.
- Lepiej niż dobry i wiesz o tym - wychrypiał, a to przyprawiło mnie o dreszcze. Cholera, co on ze mną robi?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro