catorce
[ jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz i gwiazdkę 💞]
Przeciskałem się między spoconymi ciałami na parkiecie, chciałem jak najszybciej dostać się do tylnych drzwi, którymi chwilę temu wyszedł Zayn w towarzystwie jakiegoś napalonego na niego zboczeńca. Minąłem ostatnie osoby, aż w końcu stałem przed drzwiami prowadzącymi na zewnątrz. Opuściłem wnętrze klubu, zaciągając się świeżym powietrzem. Rozejrzałem się za Zaynem i zobaczyłem go przy śmietnikach, całującego się z tych patałachem. Nikt nie ma prawa dotykać jego ust, prócz mnie!
Podbiegłem do nich wściekły, odciągająć mężczyznę do tyłu.
- Co do chuja!? - krzyknął starszy. Złapałem za jego kurtkę, pchając go na przeciwną ścianę, do której przycisnąłem jego ciało.
- Odwal się od niego, kretynie - wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
- To moja laleczka na dzisiaj - odepchnął mnie mocno, przez co upadłem na tyłek z cichym jękiem - Wypieprzę go dzisiaj, a tobie nic do tego - kopnął mnie w brzuch. Skrzywiłem się, kiedy przyłożyłem ręce na bolącym brzuchu. Przekręciłem się na bok, lądując na ziemi z zaciśniętymi oczami. Poczułem uderzenie w twarz i och, cholera, to było mocne.
- Zostaw go! - Zayn warknął i podszedł do niego z zaciśniętymi pięściami, jedna z nich zderzyła się z policzkiem mężczyzny, który go wyprowadził.
- Co z tobą? - wykrzyknął zdezorientowany i zły - Jeszcze przed chwilą byłeś uległą dziwką! - po raz kolejny dostał w twarz i tym razem musiało być to mocne uderzenie, ponieważ zatoczył się do tyłu, aż upadł na beton.
Zayn podbiegł do mnie i pomógł mi powoli wstać. Bez słowa złapał mnie pod ramię i zaczął iść w stronę przystanku autobusowego. Spojrzałem na niego, wciąż trzymając jedną dłoń na brzuchu. Zauważył, że mu się przyglądam, odwrócił głowę w moim kierunku, po czym westchnął ciężko.
- Co to było, Niall? - mruknął ze zmarszczonymi brawami. Był zły na moje pochopne zachowanie - Powinieneś przestać udawać, że umiesz się bić.
- Przepraszam, po prostu...nie mogłem się powstrzymać - powiedziałem cicho i odwróciłem głowę w przeciwnym kierunku. Wiedziałem, że zbłaźniłem się przy Zaynie, ale musiałem coś zrobić. Nie mogłem pozwolić, by zrobił błąd poprzez przespanie się z tym kolesiem. Poza tym nie zniósłbym tej świadomości, że ktoś inny go dotykał poza mną.
- Wytłumacz mi po co to zrobiłeś - poprosił cicho, potrząsając moją ręką - Niall...
- Nie chciałem, żeby cię dotykał - wymamrotałem po chwili pod nosem. Zayn zamrugał zaskoczony, przetwarzając to, co właśnie powiedziałem. Potem uśmiechnął się i potrząsnął głową ze śmiechem.
- Nie jesteśmy razem, nie masz prawa wtrącać się w to z kim wychodzę, a z kim nie - odpowiedział wrednie, patrząc mi w oczy w ten sam sposób. Wyrwałem się z jego uścisku, usilnie zaciskając szczękę. Jego zachowanie mnie zabolało, ale w pełnię sobie na to zasłużyłem.
- Jasne - bąknąłem - Cześć - odwróciłem się na pięcie i odszedłem w przeciwnym kierunku, mając jeszcze gorszy humor, niż przedtem. Nie minęła minuta, nim zostałem przyciśnięty do ściany jakiegoś budynku. Zayn wpił się w moje usta, uzyskując przez to ode mnie głośny jęk. Złapał moje ręce i przycisnął je do cegły nad moją głową. Ruszaliśmy niedbale i mocno ustami, zderzając się przy tym zębami. Moje ciało zostało jeszcze mocniej przyciśnięte do budynku, na co z moich ust wyleciał kolejny jęk.
- Nigdy już nie odchodź w ten sposób - wysapał w moje wargi, po czym znów zderzył ze sobą nasze usta.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro