21.
Dedykuje za udzielone mi wsparcie, pisanie opinii do moich pierwszych dzieł i me pierwsze ukształtowanie. Dziękuje za to :)
Pov. Felix
Momentalnie zamarłem. Widziałem, jak złoczyńca trzymał Biedronkę na muszce, totalnie bezbronną. Nie wiedziałem, jakim dziwnym trafem się to stało, że tak nagle z Biedronki uleciała moc oraz cała jej siła. Przecież nie widziałem niczego niepokojącego....
W każdym razie byłem mocno przerażony, a moja złość na nią momentalnie w tej chwili uleciała.
- Dlaczego to robisz?- krzyknąłem do niego.
- Bo ona zrujnowała mi życie- dostałem momentalnie odpowiedz.
- Co ona ci zrobiła?- zapytałem. Zrobiłem to celowo, bo doskonale znałem odpowiedz, ale nie chciałem ryzykować ujawnieniem tożsamości.
- Ty się mnie pytasz, o co!- ryknął As Sprawiedliwości. Rzucił w moim kierunku gazetę.
Były na niej takie nagłówki jak: "Gnębił Paryż od kilku miesięcy! Gabriel A. został zatrzymany!", czy "Dosadne opinie ludzi: Takiego zwyrodnialca na szubienicę!". Pojawiały się też nagłówki związane z synem Gabriela, czyli ze mną.
- Rozumiem, że szukasz zemsty. Ktoś zniszczył ci życie i pragniesz nad nim odegrać.
- Tu nawet nie chodzi o mnie!- nagle ponownie krzyknął złoczyńca. Rzucił w moim kierunku kolejnym zwiniętym w rulon kartce papieru.
Otworzyłem ją i zamarłem. Był to bowiem list, jaki zostawiłem rano, kiedy pragnąłem wreszcie skończyć swoje cierpienia. Spojrzałem na Asa, a ten płakał.
- Mój syn był hejtowany. Został wyrzucony ze szkoły. Wszyscy z niego sobie kpili. Dokuczali mu. A ja nic nie mogłem zrobić. Bo siedziałem w więzieniu przez nią! Rozumiesz? Przez ciebie mój syn popełnił samobójstwo! - krzyknął do bezbronnej bohaterki.
Po jej minie, jaką zdołałem ledwo zauważyć, malował się strach w jej oczach.
- Teraz. Czasu już nie cofnę. Tylko zostało pomszczenie mojego syna!
- Nie rób tego. - krzyknąłem- Gdy zabijesz Biedronkę ściągniesz na siebie więcej kłopotów, nic pożytku. A twój syn żyje.
- Nieprawda!- wrzasnął- A teraz wycofaj się, bo ją zabiję!- krzyknął.
Musiałem się wycofać. Sytuacja robiła się coraz bardziej groźniejsza.
***
Pov. Narrator
Władca Ciem obserwował wszystko ze swojej bazy. Był mocno zaskoczony siłą tego złoczyńcy. W końcu rozpacz jest najlepszą bronią....
- Nie zapomnij o miraculum!- krzyknął Władca Ciem.
- Spokojnie- odrzekł As- najpierw wykończę ją, a potem ci osobiście przyniosę. Może być.
- Dobrze, ale się pośpiesz!- wycedził przez zęby.
***
Pov. Felix
Wpadłem na pomysł, jak podjąć negocjację z moim ojcem. Był on bardzo ryzykowny, ale był to jedyny sposób, aby uniknąć strat oraz szkód, jakie mógłby ojciec urządzić.
Poza tym, chciałem uniknąć walki z moim tatą. Bardzo go kochałem, był on najwspanialszym człowiekiem na świecie. Nie miałem innego wyjścia, musiałem zaryzykować.
***
Pov. Narrator
Biedronka wpatrywała się ciągle przerażona w potwora. Tylko to jej pozostało. Nie mogła się ani za bardzo ruszyć, ani walczyć. A każdy ruch mógł sprowadzić na nią śmierć, musiała zatem bacznie uważać.
Złoczyńca chodził strasznie wściekły po opuszczonej wieży i mocno rozpaczał. A jego gniew tylko zmieniał się w furię, którą wyładowywał właśnie na zakładniczce.
- Zobacz, co narobiłaś!- wykrzyczał.
Pokazał jej zdjęcie syna, wraz z jego mamą oraz nim.
- To ty zniszczyłaś nam życie!
Biedronka próbowała zaprotestować, ale nie potrafiła wydać z siebie żadnego odgłosu.
- Mój syn nie żyje. Przez ciebie! Cały hejt go zjadł. Nie wytrzymał mój biedny syn i zakończył swój żywot! Jak śmiesz zatem nazywać się bohaterką, wielką miłośniczką Paryża. Bo w mojej opinii nigdy nie zasłużysz na ten tytuł!
- Przepraszam - wyszeptała lekko.
- Za późno na twoje przeprosiny. Ani mi syna nie przywrócą, ani nie zrehabilitują mi straconych z nim chwil! Poczuj dokładnie to co mój syn! - wyszeptał z nieskrywaną nienawiścią.
Jego szaleństwo w oczach tylko jeszcze mocniej przeraziło bohaterkę. Zwłaszcza wtedy, kiedy nachylał się ze swoją "włócznią" gotowy zadać śmiertelny cios.
Jednak nagle coś usłyszał za swoimi plecami. Jakiś głos wołający go:
- Tato! Tato!
As Sprawiedliwości odwrócił się i nie mógł uwierzyć swoim oczom! W drzwiach stanął Felix Agreste w całej okazałości.
***
Pov. Felix
- Tato! Proszę cię, nie zabijaj jej! Potrzebuje cię!- powiedziałem spokojnie.
Mój ojciec nie dowierzał temu, co słyszał, bo widziałem po jego oczach, jak w nim malowało się zaskoczenie i smutek. Wreszcie łamiącym się głosem spytał:
- Synku! Skąd tutaj się wziąłeś? Marguerite dała mi list, gdzie napisałeś o samobójstwie.
Musiałem ostrożnie rozegrać całą sprawę. W końcu chodziło mi o to, aby Biedronka żyła dalej.
- Tato!- zacząłem- planowałem się zabić. Nawiedzały mnie w śnie różne koszmary. Moja ciemna strona przekonywała mnie, że po stronie śmierci życie jest znacznie proste i beztroskie. Chciałem uciec od tego paskudnego hejtu, wyzywania i szydzenia sobie ze mnie. Ale.....
Nie wiedziałem, co miałem powiedzieć. Była tutaj bowiem Biedronka oraz kilka innych osób mocno osłabionych przez mojego ojca.
- Moja mama przekonała mnie, że muszę walczyć o nią. W jej imieniu, o prawdę, o dobre traktowanie. Że nie mogę się poddawać. Ty też tak możesz. Potrzebuje cię, tato! Proszę cię, wyrzecz się tej złej i paskudnej mocy. Bo ja nie chcę stracić ciebie.
Nagle zauważyłem, jak ojciec upada. Trzymał się przeraźliwie po głowie. Jego ciałem ogarnęły konwulsję. Już wiedziałem, co to oznacza. Władca Ciem chciał za wszelką cenę zmusić mojego ojca do posłuszeństwa!
Postanowiłem zatem podejść bliżej i chwyciłem ojca za rękę.
- Dasz sobie radę! Wyrzeknij się tego zła! Teraz każdy będzie wiedział, że nie jesteś Władcą Ciem. Zrób to dla mnie!
Jeszcze przez chwilę mocno miotał głową, trzymając się silnie za nią, aż ostatkiem sił i tchu wykrzyczał.
- Nie potrzebujecie ciebie Władco Ciem! Ty bowiem tylko odpowiadasz za tą katastrofę, jaką spotkała mnie oraz mojego syna! Wyrzekam się ciebie. - odpowiedział najbardziej zdecydowanym głosem.
Usłyszałem wówczas jakiś trzask, uderzyła we mnie fala powietrza, a z hełma, jaki Gabriel miał na głowie, wyleciała akuma, która w ciągu kilku chwil stała się białym motylkiem.
Podmuch wiatru strącił całą masę książek oraz papierów na podłogę. Jak ustał, przede mną nie znajdował się As Sprawiedliwości. Tylko mój ojciec w całej okazałości. Rozpłakałem się na jego widok, a on odwzajemnił moje uczucia.
- Tata!- wykrzyczałem i podszedłem na tyle szybko, na ile pozwalały mi kule.
Wtuliłem się do jego klatki piersiowej.
- Felix! Myślałem, że ciebie straciłem. Przepraszam synku, że cię zawiodłem.
Popatrzyłem na niego bardziej poważniej, ale potem znowu się do siebie przytuliliśmy. Nawet nie dojrzałem, jak Biedronka podniosła i otrzepała się z kurzu. Użyła mocy niezwykłej Biedronki, przez co całe miasto znowu wróciło do normalności. Jednak z tego co dojrzałem, to mój tata patrzył na nią z mocnym wyrzutem.
Bohaterka podeszła do nas i chyba próbowała ukryć wstyd, jaką została opanowana.
- Panie Agrest!- zaczęła- bardzo mi przykro z pana powodu. Przykro mi i wstyd, że taki hejt się na pana i pańskiego syna wylał, niczym szambo. Chcę w imieniu tych, co pana obrażali, poprosić o przebaczenie. Tak samo chcę, aby pan wybaczył mi to fałszywe oskarżenie. Zbyt mocno uwierzyłam nieznanej osobie i przez to pan mocno ucierpiał wraz ze swoim synem na psychice. Obiecuje, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc państwu odbudować swoje życie. Bardzo proszę o wybaczenie!- mówiła błagalnym tonem dziewczyna.
- Wybaczamy- odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą, jednak bardzo niechętnie. Bardzo dawno nie widziałem się z tatą i chciałem pobyć z nim trochę czasu na uboczu. Chyba nasza częściowa ignorancja bardziej zasmuciła Biedronkę, jednak na tamtą chwilę niezbyt mnie to interesowało. Teraz liczył się tylko mój ojciec.....
***
Pov. Marinette
- Chowaj kropki!- krzyknęłam pełna złości.
Mój strój zniknął, a przede mną pojawiło się moje kwami. Objęłam je i zaczęłam bardziej płakać.
- Tikki, skrzywdziłam biednych, niewinnych ludzi! Byłam tak zadufana w pewność tego co robię, tego co mówię, że nie widziałam jaka jest prawda. Czarny Kot gdzieś zniknął i to teraz nie odbiera żadnych połączeń. I jeszcze durna uważałam, że Paryż nie jest w niebezpieczeństwie. Przez taką ignorancję tylko pogorszyłam swoją sprawę. A na dodatek Mistrz Fu nie dostanie miraculum motyla. Zawiodłam go.....
- Każdy człowiek popełnia błędy. Ważne jest, aby je naprawić. Aby zło jakiego dokonałaś, wynagrodzić dobrem. Porozmawiaj z Mistrzem, może ci coś doradzi.
- Dobrze, Tikki! Jedz, zaraz się do niego wybiorę.
***
Pov. Narrator
- Cały plan poszedł gdzieś!- krzyknął Martin do Marca, swojego ojca- Musiał się ujawnić ten idiota, Władca Ciem!
- Synu, nie przejmuj się. Jeszcze zemścisz się na tym całym Felixie. Na pewno będą ku temu inne okoliczności.
- Dobrze, tato- odrzekł chłopak z widoczną rezygnacją.
***
Pov. Marinette
- Mistrzu!- krzyknęłam, przepychając się przez drzwi- chciałam ci coś powiedzieć.....
- Tak, wiem, co się stało- odpowiedział on z dosyć poważnym akcentem. Siadaj sobie.
Wskazał on najbliższe krzesło, a dziewczyna, wahając się podeszła do niego i usiadła. Wpatrywała się w tego starszego pana i czekała na jego słowa.
Dziadek się krzątał przez chwilę, aż ostatecznie usiadł. Pierwszy zabrał głos:
- Marinette! Jak powiedziałem, wiem, dlaczego mnie odwiedziłaś. Gabriel Agreste okazał się niewinny, nieprawdaż?
- Tak- odrzekła dziewczyna- Nie posiada on Miraculum Motyla. Mistrz miał rację, zaufałam zupełnie obcemu człowiekowi, nie sprawdziłam go i uwierzyłam w jego bzdury. Gabriel bardzo mocno cierpiał. Jego syn także. Wyrzucili go ze szkoły, a jego rówieśnicy nie dają mu żyć. Wiem, bo chodzę z nim do klasy i widziałam, jak uczniowie go znienawidzili po tej informacji o Władcy Ciem.
Nagle przerwałam, dalej wpatrując się w niego.
- Śmiało, kontynuuj.
- Felix chciał targnąć się na własne życie- szepnęłam cicho- Jego ojciec jako złoczyńca znalazł list, gdzie jego syn poinformował, że chcę się zabić. On z tego powodu o mało mnie nie zabił, ale w porę Felix przyszedł i mnie uratował. Jestem mu wdzięczna życie i to, że dalej tutaj stoję.
Mistrz wpatrywał się we mnie z dalszą powagą.
- Chciałabym naprawić to co ja zrobiłam. Bo wiem, że skrzywdziłam niewinnego człowieka. Tylko nie wiem, co miałabym zrobić. Policję poinformowałam o wszczęciu śledztwa przeciwko pomówieniom ze strony tajemniczego informatora, ale nie wiem, czy kiedykolwiek go znajdą....
- Marinette- przerwał jej staruszek- mam pewny pomysł, jak wynagrodzić im te straty wizerunkowe..... Słuchaj uważnie....
***
Pov. Felix
Przyjechaliśmy do naszego domu na obrzeżach miasta mocno zmęczeni oraz też szczęśliwi.
Mój ojciec został wreszcie oczyszczony z zarzutów o bycie Władcą Ciem. Pomimo tego, ludzie się dalej na nas patrzyli krzywo, bo nikt o sprawie dotąd nie wiedział. Jednak nie przejmowaliśmy się tym. Wiedziałem bowiem, że zawsze wspierać mnie będą moi rodzice. Z nimi mogłem się czuć bezpiecznie.
W każdym razie, gdy przyjechaliśmy na miejsce, tata zwrócił uwagę na limuzynę, stojącą pod blokiem. Ja dobrze wiedziałem, że należy do moich dziadków, ale tata o tym nie miał bladego pojęcia. On nawet nie wiedział, że to oni się mną opiekowali, zatem na ten widok zareagował dosyć impulsywnie.
- Felix! Kto to jest?- zapytał mnie poważnie.
- To są moi dziadkowie- odpowiedziałem z pełną rezygnacją.
- Skąd oni się tu wzięli?
- Biedronka ich zaprosiła. Bo nie miał kto się mną opiekować.
- Nie wypowiadaj tego paskudnego imienia przy mnie!- powiedział mój tata dosyć stanowczo. Ciągle się na nią chyba gniewał, a jej "przepraszam" nie wystarczyło do tego, aby zakończyć tą wrogość.
Zaparkowaliśmy samochód i wyszliśmy z niego. Zaczęliśmy się kierować do środka budynku.
Nagle usłyszałem jakieś wrzaski, dobiegających z balkonu. To mój dziadek krzyczał z oczami płonącymi od furii. Zauważył mnie przez okno i zaraz zbiegł na dół. Drzwi otworzyły się na oścież.
- Gówniarzu- wycedził przez zęby- bardzo sobie poważnie porozmawiamy.
- Zostaw mojego syna!- wrzasnął mój ojciec.
Pan Graham de Vanily puścił mnie i spojrzał na niego.
- Co śmieciu? Nie powinieneś gnić w kryminale?
- Do kryminału- zaczął poważnie- tylko wy się nadajecie.
- Kto rozpuścił swojego synalka?- zapytał drwiąco- Wylazł wcześniej z domu, zostawił jakąś kartkę. Jakby tylko trafił do mnie....
- To zrobiłby się z niego taki sam egoista, nacjonalista oraz chciwy bogacz, jak wy!- wykrzyczał Gabriel.
- Jak ja?
- Tak, jak ty. A syn uciekł z domu, bo chcieliście go oddać do domu dziecka.
- Jakiego domu dziecka?- próbował dziadek Felixa udawać głupiego- co to za bzdury?
- Syn was podsłuchał podczas waszej wczorajszej "debaty". I wyszła prawda na jaw. Więc nie rób ze mnie idioty. Bo nie jestem jak ta pierwsza naiwna. Chcieliście się go tylko pozbyć. Nigdy nie kochaliście nikogo i nigdy innych kochać nie będziecie.
Dziadek próbował uderzyć Felixa, ale Gabriel odepchnął go. Z budynku wyszła jego żona.
- Wynoście się stąd! - powiedział dosadnie Gabriel- Jeżeli mojego domu nie opuścicie w ciągu 20 minut wezmę policję. Czy to jasne?
Widziałem, jak dziadkowie patrzą na mojego ojca z ogromnym gniewem, ale on nie zwrócił na to uwagi. Wszedłem tuż za nim.
Mój tata kierował się do kuchni. Jednak i tam się zaskoczył, gdyż zobaczył pewną kobietę, która krzątała się po pomieszczeniu.
- A kim Pani jest?- zapytał.
- To moja opiekunka tato- wtrąciłem - Została zatrudniona przez moich dziadków. Bardzo troskliwie się mną opiekowała.
Miałem jednak pewne wrażenie, że tata nie zwracał na mnie pełnię uwagi. Spojrzał na nią. Jej nieśmiały uśmiech mówił mu więcej, niż tysiąc słów.
- To pan tutaj mieszka?- odważyła się zapytać.
- Tak. - odrzekł mój ojciec- Jednak spokojnie. Chcę, aby pani była dalej opiekunką Felixa. Ile pani płacili?
- Na razie płacą mi 4 euro za godzinę. - odpowiedziała mu.
- Nie wiem, czy na razie będzie mnie stać. - odrzekł zasmucony Gabriel- Po żonie została mi tylko renta oraz dostaje od państwa pieniądze na dziecko. Nie wiem, czy będzie mnie stać...
- Niech się pan nie przejmuje - odpowiedziała mu młodsza kobieta - Ja wiem, co pan czuję. Moja krewna też samodzielnie wychowuje dziecko niepełnosprawne. Mogę na razie pogodzić się z niższą stawką. Może być 3 euro?- zapytała.
Gabriel, mój tata w sekundzie omieniał. Nie mógł odezwać się na tak miłą propozycję.
- Dobrze. Jak będzie pani u nas pracować, to poszukam jakieś pracy, bo posiadam wykształcenie. Wtedy obiecuje, że pensja wzrośnie. Dobrze?
- Dobrze, panie Agrest. Bardzo panu dziękuję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro