Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.


Dedykuje ci w podzięce za wiele rad! Dzięki nim mogłem poprawić (mam nadzieję), swoje błędy, jakie popełniałem przy pisaniu czegoś na Wattpadzie.

+++

Tymczasem w więzieniu CR4.....

- Wypuście mnie, stąd!- wrzeszczał Gabriel. 

Od dobrych kilkunastu minut tłukł się w drzwi izolatki. Nikt mu jednak nie chciał odpowiedzieć. Gabriel walił we wszystko co popadnie. Na głowie miał założony specjalny hełm, który miał go uchronić przed obrażeniami spowodowanymi autoagresją. Na rękach miał splecione bransoletki i był przypięty do więziennej kuli. 

To jednak go nie powstrzymywało. Był coraz bardziej wściekły. 

Na Biedronkę, która zniszczyła życie mu i Felixowi, na policję, która traktowała go nierówno jak pospolitego kryminalistę i wreszcie na tych ludzi, którzy w to wszystko uwierzyli. Po pewnym czasie odpuścił sobie tłuczenie się w drzwi. I tak przecież nikt nie reagował na jego wrzaski i krzyki. 

Zaczął płakać i powtarzać słowa, jak to on nienawidził Biedronki. 

Nagle usłyszał dziwny trzepot skrzydeł. Jakby coś latało po jego izolatce, pomimo, że nikt raczej nie powinien mieć tutaj dostępu. TO COŚ zbliżało się do niego i nagle poczuł przeszywający prąd. Akuma wysłana przez Władcę Ciem wniknęła  i wtedy nagle zobaczył promienną maskę. 

Zaczął walczyć z negatywnymi uczuciami!

- Gabriel Agreste, to ja jestem Władcą Ciem!- szepnął do niego tajemnicy mężczyzna w swojej bazie.

- Nienawidzę Cię, Władco Ciem! Mnie posądzono o ten czyn. I bardzo chętnie mam ochotę cię dopaść. 

- Spokojnie, szalony człowieczku! W końcu to nie przeze mnie poszedłeś siedzieć, tylko przez Biedronkę, co nie?

- Zgadza się. Nienawidzę tej kropkowanej baby.

- Zatem, chcę ci tylko pomóc. Dam ci wspaniałe moce i uczynię cię moim najwspanialszym arcydziełem, który wreszcie zmiecie z powierzchni ziemi Biedronkę oraz Czarnego Kota, a zwłaszcza ją- powiedział z przekąsem.

- W zamian- kontynuował- zdobędziesz dla mnie Miraculum obu tych żałosnych stworzeń. Wchodzisz w to?

- Nie!- próbował walczyć Gabriel. 

- Ulegnij, żałosny człowieczku! 

Wreszcie negatywne emocje wzięły nad nim tak dużą przewagę, że oddał się pod ich działanie. 

***

Oddziałowy zauważył, że Gabriel przestał walić w drzwi izolatki. Początkowo myślał, że on sobie odpuścił. Jednak nagle usłyszał potężny huk. Dochodził on właśnie z izolatki, gdzie trzymali Gabriela. Strażnik zaraz poleciał na miejsce. Zobaczył wyrwane drzwi z zawiasów. 

- Oficerze dyżurny!- krzyknął do krótkofalówki- Gabriel wyrwał drzwi z zawiasami.

- Że co takiego? Co ty opowiadasz za farmazony?

- Nie wiem. Przyślijcie natychmiast atandę. 

Nie dokończył, bo nagle poczuł na sobie jakiś ogromny oddech. Odwrócił się  i o mało nie przewrócił. Przed nim nie stał wcale Gabriel Agreste. Przed nim stał dosłownie potwór. 

Był o wiele większy, stworzony ze stali. Miał ubraną więzienną koszulkę z cyframi 00213. Z boków wystawały ogromne igły, tnące niczym miecze. W bocznej kieszeni znajdowała się jego niewielka metalowa tarcza, również naszpikowana igłami. 

- I co frajerze? Dalej uważasz, że jestem Władcą Ciem?

Nagle zaatakował, a oddziałowy ledwo co uskoczył. Zahaczył o kolec, który mocno przeciął mu skórę. Strasznie zaczął krwawić, a bolało go jak cholera. 

- Nie mam zamiaru tracić czasu na bezdennych frajerów. Idę dopaść tą osobę, która najbardziej mi zaszkodziła. Wreszcie udowodnię, kto tutaj jest Władcą Ciem! 

Zaakumanizowany złoczyńca rozpędził się i tak uderzył w ścianę, że zaraz połowa z niej wyleciała z hukiem. W powietrze uniósł się bardzo duży pył z gruzu. 

- Nara, frajerzy!- krzyknął zaakumanizowany złoczyńca.

Wyskoczył on przez rozwaloną ścianę. Kiedy pył się rozsunął, jego już nie było w więzieniu. Strażnicy wiedzieli, że koniecznie muszą powiadomić Biedronkę oraz Rogera. I o ile z drugim kontakt nie był trudny, tak z pierwszą już najlepiej nie było. Postanowili nawiązać kontakt z posterunkowym. 

Oficer zmiany z sekretariatu zadzwonił na Komendę Miejską Policji. Po dwukrotnym sygnale, sekretarka odebrała telefon. 

- Halo!

- Oficer zmiany z Zakładu Karnego dzwoni. Natychmiast łączyć z Rogerem!

***

---

Pov. Felix

Otworzyłem oczy  i zamarłem ze zdumienia.

Byłem zawieszony w jakieś białej pustce. Nic mnie nie otaczało. Na horyzoncie było pusto i biało. Po bokach też sama biel. Czułem się totalnie zdezorientowany. 

- Halo!- krzyknąłem. 

Usłyszałem echo. Ewidentnie przebywałem w jakieś próżni. 

- Felix! - nagle usłyszałem.

Skądś kojarzyłem ten głos. Słyszałem go wielokrotnie w moich snach. To była moja mama!

Kiedy odwróciłem wzrok ona stała i wpatrywała się tą samą matczyną miłością. 

Usłyszałem jakieś chóry odgłosów. 

- Mama! 

Wpatrywała się we mnie dalej, trzymając się na dosyć duży dystans. Przez chwilę się tylko uśmiechnęła, aż w końcu zaczęła szeptać:

- Synku!- zaczęła moja mama-  Słyszałam przez co przeszedłeś. Areszt twojego ojca. Wyrzucenie cię ze szkoły. Prześladowanie przez moich rodziców, którzy zamiast okazać ci wsparcie, jeszcze bardziej cię gnębią. Oraz twoja wielka odpowiedzialność przed mieszkańcami Paryża. Pamiętaj jednak, że śmierć nie jest rozwiązaniem tych problemów. Śmierć nie pozwoli ci uciec przed problemami! Musisz stawić im czoła! Musisz wspierać swojego tatę! Nie możesz się poddać!

- Mamo! Ja, nie potrafię! - wyjąkałem - Moja ciemna strona nie daje mi spokoju. Cała nadzieja na pokorne rozwiązanie tej sytuacji przepadła. Skoro nawet Biedronka wierzy w winę mojego ojca, to co dopiero Paryż?  Ja nie wiem, co mam robić. - te ostatnie zdanie wręcz wykrzyczałem rozpaczliwie. 

Stanęły mi łzy w oczach.

- Skarbie - odparła delikatnie moja mama - Każdy z nas ma swoją ciemną stronę. Każdy. Ciemna strona, kiedy przychodzą kłopoty, kiedy dotykają nas problemy kocha wrzucać w nasz mózg poczucie bezsilności i beznadziei. Podsuwa rozwiązanie, które choć z pozoru wydają się być poprawnym rozwiązaniem, jest tylko pułapką. To nic wstydliwego, że doświadczyłeś tego, o czym mówisz. Ważne jest, aby nasze słabości zwalczać i przede wszystkim starać się nad nią zapanować. 

Płakałem. Moja mama miała rację.

-  Pamiętaj Felix! Każdemu zdarzają się złe chwile. Ważne jest, aby z nich powstać i nie dać wpędzić się w krainę szaleństwa.

- Mamo - szepnąłem, przerywając jej - a co jeśli okaże się, że te wszystkie pogłoski są prawdą? Że mój tata jest Władcą Ciem? Nigdy bym sobie tego nie darował..... 

- Felix, znasz swojego tatę. Bardzo go kochasz, tak jak ja go kochałam na tej ziemi, bez względu na to, czy on był biednym, czy bogatym mieszczaninem. Znam go od bardzo dawna i możesz mi wierzyć, że on nigdy nie przełożyłby interesu naszej rodziny nad całym Paryżem. 

- Wiem. I jestem tak głupi, że tak pomyślałem. 

Nagle jasność zaczęła powoli rozstępować. Czułem, że kres dobiegał mój sen. 

- Felix! - nagle rzekła stanowczo moja mama - To może być ważne! Niektórzy ludzie chcą zagłuszyć prawdę. Chcą doprowadzić do tego, abyś zapomniał o swoim dziedzictwie. Pamiętaj! Liczę na to, że odkryjesz tajemnicę i doprowadzisz wreszcie moją sprawę do końca, tak, abyś mógł dalej żyć w spokoju. Kocham cię i nie zapominaj o tym. 

- Mamo, o kim ty mówisz? Mamo!?

Kobieta jednak zamiast odpowiedzieć, zniknęła w jasnej otchłani. Wokół mnie znowu zapadła ciemność. 

***

Pov. Marinette

Sobotni poranek, tak jak zresztą każdy poranek w tym tygodniu był dla mnie ciężki. Bardzo trudno było wyrwać mi się z łóżka, bo bardzo lubiłam spać. Jednak krzyk mego kwami zaraz mnie zbudziło. 

- Marinette! Wstawaj! Dzisiaj szkoła, a tuż po niej randka z Martinem. Nie możesz o niej zapomnieć!

Na słowo "Martin" zaraz wstałam, wypełniona do cna energią. 

Wczoraj wieczorem kontaktowałam się z nim i on bardzo mile i szelmeczko zaprosił mnie na godzinę 20:00 do jednej z najsłynniejszych restauracji. Nie ukrywam, był to najbardziej romantyczny gest i zawsze marzyłam o takim wypadzie, zwłaszcza z osobą, którą kocham. 

Byłam szczęściarą, że chłopak odwzajemnił moje uczucia, chociaż bardzo bałam się, że wielokrotnie spieprzę swoje szczęście i taka Chloe znowu zacznie się ze mnie nabijać. 

Szybko wstałam i zaścieliłam łóżko bardzo starannie. Następnie podeszłam do szafy. Zaczęłam grzebać jak najęta, aby znaleźć odpowiednią odzież na dzisiejszą randkę. Oczywiście nie planowałam jej teraz zakładać do szkoły, jednak wolałam mieć ją przygotowaną. Nie było zbyt dużego wyboru. Wygrzebałam piękną, czarną sukienkę, którą miałam ubraną na poprzednim ślubie. Do tego czarne szpilki oraz rajstopy, żeby nie było zimno po nogach. Na to miałam narzucić bardzo elegancki czarny płaszcz. Byłam gotowa. 

Kolejną rzeczą była oczywiście fryzura i makijaż. Włosy spięłam tak jak zawsze w dwa kucyki. Na twarz nałożyłam niewielką warstwę kremu nawilżającego (z powodu coraz chłodniejszych dni bardzo łatwo wysuszała i pękała mi skóra) oraz drobny makijaż, tak, aby nauczycielom nie rzucał się bezpośrednio w oczy. Pomalowałam paznokcie bezbarwnym lakierem. 

Po tej mojej porannej toaletce, postanowiłam poprosić mamę, aby wyprasowała mój dzisiejszy strój. Zaczęłam schodzić na dół. O mały włos nie potknęłam się na schodku, ale na szczęście utrzymałam równowagę. 

- Mamo! Jesteś tutaj?- zawołałam.

Na razie nie usłyszałam odpowiedzi. Jednak gdy podeszłam do niej bliżej widziałam, jak ogląda wiadomości. Chciałam jej przeszkodzić i poprosić ją o małą przysługę, jednak ona nie zwracała na mnie uwagi. Była mocno zagapiona w telewizor. Gdy to tylko zobaczyłam, od razu zapaliła mi się lampka ostrzegawcza. I byłam pewna co się dzieje. 

Pojawił się nowy złoczyńca w mieście. Chciałam odrzucić tą myśl, gdyż wiedziałam, że jeden z podejrzanych o bycie Władcą Ciem został przecież zamknięty w więzieniu, a nie znaleźli przy nim broszki motyla. Jednak Nadja Chamack rzeczywiście informowała o jakimś antagoniście.

- Drodzy Paryżanie! Wydawało się, że aresztowanie Gabriela Agresta zakończy plagę złoczyńców. Jednak najwidoczniej, nie dało to rezultatu. W mieście pojawił się nowy złoczyńca, wysoki na kilka metrów, ubrany w więzienną koszulkę. Ofiarą akumy padł sam podejrzany, Gabriel Agrest.

- Co takiego?- byłam w szoku. 

- Gabriel Agreste padł ofiarą akumy, gdy został zamknięty w izolatce, podaje rzecznik prasowy więzienia CR4, z którego zbiegł podejrzany. Policja apeluje o pozostaniu w bezpiecznym miejscu i oczekiwania na super bohaterów. Miejmy nadzieję, że ponownie uda się przywrócić spokój w Paryżu. 

Nadja nie dokończyła, gdyż nagle tajemniczy stwór wyrwał sobie igłę długą i ostrą niczym oszczep, po czym cisnął ją w kierunku balonu, który pękł z hukiem. Relacja na żywo się przerwała.

Musiałam szybko ewakuować się na górę, aby przemienić się w Biedronkę. Paryżowi teraz ja byłam bardziej potrzebna. 

***

Pov. Felix

Oddychałem bardzo ciężko. Oczy miałem zamglone, czułem się słabo. Bardzo mocny ból przyszpilił mnie do podłoża wieży, na której leżałem. 

Nagle usłyszałem bardzo znajomy głos, który skądś kojarzyłem. Był on dosyć cichy, ale wyraźny. Musiało krzyczeć bardzo małe stworzonko. 

Zebrałem się i z ogromnym wysiłkiem otworzyłem szerzej oczy. Przede mną latał Plagg, który trzymał glukometr wraz z insuliną. Nie wiem do dziś, jak on to udźwigał przez taki kawał drogi, ale wiedziałem jedno, lepszego przyjaciela nie mogłem spotkać.

- Felix! Podaj sobie szybko insulinę! Zanim będzie za późno!- krzyczało moje kwami. 

Ledwo przytomniały wziąłem glukometr i wbiłem sobie igłę z lekarstwem. Chciałem wypełnić wolę swojej mamy. 

Poleżałem jeszcze tak przez kilka minut, aż poczułem się lepiej. Plagg wpatrywał się we mnie z olbrzymią troską. Przytulił się do mnie, a ja do niego. Byliśmy w końcu nierozłączni, a nasze życie tak naprawdę od siebie zależało.

- Bardzo się o ciebie martwiłem!- powiedział naprawdę przejętym głosem.

- Plagg! Jak to się stało, że wyszedłeś z pierścienia?

- Kiedy upadłeś- zaczął tłumaczyć- dotknąłeś miraculum, przez co znowu się aktywowało. Dzięki temu mogłem przynieść dla ciebie lekarstwo. 

- Jesteś moim najwspanialszym przyjacielem!- odrzekłem bez chwili wahania.

- Ty też zawsze będziesz dla mnie bliski!- dodało stworzonko. 

Nagle coś przerwało naszą chwilę. Usłyszałem przeraźliwy ryk, huk, jaki nie panował od dawna i wreszcie panikę ludzi. Byłem zszokowany. 

Postanowiłem szybko uruchomić telefon, na którym nadawano relację na żywo. I wtedy dowiedziałem się czegoś strasznego.

Mój tata padł ofiarą akumy. 

Wiedziałem, że muszę go ratować, bo nie mogłem pozwolić na to, aby zrobił komuś krzywdę. Dlatego bez wahania krzyknąłem:

- Plagg, wysuwaj pazury!

Moja transformacja przebiegła bardzo szybko. Najbardziej jednak dalej cieszyło mnie to, że chociaż moja sprawność mogła wrócić na ten czas, kiedy będziemy walczyć o sprawiedliwość w mieście. Zdawałem sobie sprawę z wysiłku Plagga, jaki musiał używać podtrzymując mnie w pełnej sprawności i dając jeszcze dodatkowo super moce, ale przynajmniej choć wtedy mogłem być użyteczny. 

Zeskoczyłem z wieży, tym razem pod postacią Czarnego Kota i udałem się w kierunku, z którego dobiegały straszne odgłosy. 

***

Pov. Narrator

As Sprawiedliwości przemierzał po mocno uszkodzonym mieście. Jego igły tnęły wszystko jak miecze. Latarnie uginały się pod jego mocą, tak samo wszystkie ławki. Ludzie próbowali uciekać przed potworem, ale często byli osłabiani poprzez odpowiednie groty igieł. Policja oczywiście próbowała interweniować. Użyła kilkakrotnie gazu łzawiącego oraz armatek wodnych, jednak jak możecie się domyślać, złoczyńca po prostu nic sobie z tego nie robił. Atakował zwłaszcza policjantów, których pozbawiał wszelkich sił i porzucał na pastwo losu. 

Jednak on nie zapomniał o swoim celu. Chciał dopaść Biedronkę za wszelką cenę. Postanowił zatem użyć swojej igły, której celem było wskazanie mu, niczym drogowskaz kierunku do super bohaterki. Na początku zawisła ona w powietrzu, jednak nagle niespodziewanie pokazała mu jakiś kierunek i zaczęła lecieć w wskazane miejsce. Olbrzym, mając już totalnie gdzieś ludzi, poleciał tuż za nią. 

***

Czarny Kot dotarł na dach, gdzie spotkał się z Biedronką, a raczej wymienił tylko z nią kontakt wzrokowy. Nie miał zamiaru odezwać się do niej ani słowem. Był skonfudowany oraz wściekły na nią. Zaufała fałszywemu informatorowi, który wprowadził ją w maliny. Życie jego oraz ojca było zniszczone. Na dodatek padł on ofiarą akumy.

Wreszcie ona zdołała zacząć mówić. 

- Czarny Kocie! Pewnie słyszałeś, kto padł ofiarą akumy?

- Taa- uciął szybko - Gabriel Agreste. 

- Mój podejrzany. Tego, którego zamknęłam za bycie Władcą Ciem. 

Czarny Kot nie wytrzymał.

- Tego, na którego mieliście tyle dowodów?- zaczął sobie z niej kpić- Roger ledwo wywalił się z teczkami prezentując je, co nie? Ciekawe, co poszło nie tak?- ironizował dalej. 

- Słuchaj!- nagle wrzasnęła dziewczyna- Myślisz, że ja się czułam z tym komfortowo? 

- Ja odniosłem wrażenie, że nawet bardzo. Wręcz byłaś przekonana na milion procent kogo zamykasz. 

- A ty gdzie byłeś?- zapytała.

- A gdzie miałem być? Przez 3 miesiące zachowywałaś się jak idiotka, nic nie chciałaś mi powiedzieć o informatorze. Łaskawie, kiedy miało akurat dojść do aresztowania, raczyłaś nawiązać ze mną kontakt. Potem na komendzie, byłaś wręcz przekonana o jego winie. 

- Ale....

- Nie przerywaj mi!- krzyknął- Bo wiem, jaki argument padnie. Że niby ten informator był wiarygodny, bo wszystko wiedział. A skąd wiesz, że ten informator to nie był tak naprawdę Władca Ciem? Może potrzebował nowego superzłoczyńcy, arcydzieła, który dokończy swoje dzieło? Uwierzyłaś w tą bajeczkę, że był jakimś współpracownikiem. 

Biedronka popatrzyła na niego z naprawdę przerażającą miną. 

- A teraz, zniszczyłaś życie i tego człowieka oraz jego syna. Czytałaś komentarze pod niektórymi artykułami i ten pokaz hejtu? Zainteresowałaś się tym tematem? Słyszałaś może o tym, że Felix Agreste został wyrzucony ze szkoły, bo rodzice się chcieli go pozbyć?

- A ty skąd niby o tym wiesz?- nagle zapytała jeszcze coraz bardziej przerażona.

On tylko w kpiącym spojrzeniu, wyciągnął swój koci-kij i pokazał jeden z artykułów, jaki ukazał się na stronie internetowej. 

- Czytaj! - powiedział, podając swoją broń z włączonym ekranem. 

Biedronka wzięła ją lekko do ręki. Spojrzała i zaczęła czytać. 

Jej mina tylko coraz bardziej poważniała. 

Zaczęła palcem lekko przesuwać tekst, aby być na bieżąco. Wkrótce doszła do sekcji komentarzy, gdzie panoszyło się dużo hejterów, niczym myszy. Wtedy doznała olbrzymich wyrzutów sumienia. 

Mogła sobie tylko wyobrażać, przez jakie piekło ostatnio przechodziła rodzina Agrestów. 

- Co ja narobiłam?- zaczęła mówić. 

Popatrzyła na Czarnego Kota, który tylko zrobił znowu w jej kierunku poważną minę. 

- Jak mogłam być tak głupia i uwierzyć jakiemuś kłamcy?- dodała po chwili. 

Nagle Czarny Kot zobaczył, że coś leciało w jej kierunku. To była wielka igła, tak duża niczym oszczep. 

Bez chwili wahania odrzucił ją od niebezpieczeństwa. Pomimo, że się z nią pokłócił, to dalej ją bardzo szanował za działania w mieście. Do dziś nie zapomniał chwili, kiedy ona uratowała go przed atakiem Gliniarza. Teraz on postanowił jej pomóc. Igła, wbiła się w budynek. 

Po chwili na budynku, gdzie stali wskoczył nieduży mężczyzna, który nie wyglądał jak Gabriel. Był to złoczyńca z prawdziwego zdarzenia. Na widok Biedronki, ze skóry wyciągnął kolejną  stalową łuskę, tak samo długą i ostrą niczym igła.  Ruszył w jej kierunku. 

Wtedy jednak do walki włączył się Czarny Kot. 

- Zostaw ją! 

Wydłużył swój koci-kij. Zamachnął się i uderzył z ogromnym impetem w broń złoczyńcy, próbując ją wytrącić. On jednak zachował ją w swojej dłoni. 

- Ty bronisz takiej wariatki w czerwone kropki!- krzyknął, po czym dokonał szarży w jego kierunku, niczym husarz. On jednak zdołał odparować cios. 

- Dalej pracujemy razem!- wyszczerzył zęby i tym razem próbował zadać cios. 

Niestety nie sięgnął ciała złoczyńcy. Nagle ten zaczął walczyć całym ciałem, próbując zbliżyć się na tyle, aby inne igły przebiły go na wylot. Czarny Kot próbował wycofać się, ale nie miał zbyt wielkiego pola do manewru. Dach nie był zbyt duży oraz płaski. A nie chciał się wycofać bez swojej partnerki. 

Ta widząc, że Czarny Kot mógł zacząć przegrywać, postanowiła zrobić pożytek ze swojego joja i oplotła nim złoczyńcę. Odciągnęła go na tyle daleko, że Czarny Kot mógł nabrać nieco sił.

- Uciekamy stąd, szybko!- wrzasnęła Biedronka. 

Bohaterowie zaczęli szybko uciekać z dachu. 

Złoczyńca, który leżał, widząc to wpadł w ogromną furię. Wypluł tyle oszczepów, że trafiły w kilkadziesiąt budowli. Ranne zostało jedno dziecko, które dostało kawałkiem szkła, na szczęście nie w oko, ani w główkę, tylko bardziej w nóżkę. Jednak złoczyńca o tym nie wiedział. 

Widział sylwetki oddalających się bohaterów. Wtedy jednak wpadł na sprytny plan. Wyciągnął bardzo małą igiełkę, która była zdolna przebić się przez strój bohaterów, zwłaszcza wystrzelona z dużej prędkości. W miejscu wyciągnięcia tej igły, zaraz odrosła kolejna. 

Jednak nie była to zwykła igła. Ona potrafiła zabierać siły, oraz moce bohaterów. As Sprawiedliwości zdołał ją przetestować tylko na policjantach, ale zrobiła ona dobrą swoją robotę. Rzucił ją w przestworza. Zaśmiał się cicho.....

***

Biedronka nawet nie zorientowała się, że coś wbiło się w jej skórę. Malutka igiełka wprowadzała do jej organizmu substancje, które miały wyssać jej magiczne moce i zdolności. Miała ona działać jednak bardzo powoli, żeby bohaterka nie mogła się zorientować tak szybko. A uczucie bólu?

Wyeliminowali je przy użyciu specjalnej toksyny, jaką często używały komary przy atakowaniu swojej ofiary. W ten sposób nikt z nich nie wykrył, że coś jest nie tak. 

***

Złoczyńca wyszedł po jakieś chwili, poza granicę miasta. Planował dojść do swojego domu, leżącego na uboczach. Nie był on tak blisko miasta, przez co droga trochę mu zajęła. Jednak ostatecznie dotarł. 

Pod domem nie było jak się mu wydawało nikogo. Żadnego auta. Mężczyzna postanowił zatem wparować uzbrojony do wnętrza.

O dziwo, środek domu był bardzo zadbany. Nawet sam As Sprawiedliwości był w szoku. Jednak jeszcze większego doznał, kiedy usłyszał nagle czyiś kobiecy głos.

- Kim pan jest?

Mężczyzna zaakumanizowany odwrócił się i zaskoczony spojrzał na dziewczynę. Była ona bardzo piękna, pomimo noszonego przez nią ubioru. Jednak i tak nie powstrzymało go to przed furią.

- A kim pani jest?

Kobieta się wystraszyła i mocno speszyła. Wydukała:

- Bardzo przepraszam. Wynajęli mnie dziadkowie Felixa. 

- Jacy dziadkowie?- zapytał on z coraz większą furią w jego oczach.

- Państwa Graham de Vanily. 

- A oni co tutaj robią? To jest mój dom! - wrzasnął agresywnie. 

- Bardzo pana przepraszam- powiedziała pokornie i bardzo strachliwie kobieta.

Gabriel, pomimo faktu, że był zaakumanizowany, poczuł to ciepło, jakie wytryskiwało z tej kobiety. Mocno zraziło to Władcę Ciem. 

- Co ty wyprawiasz? Masz zdobyć dla mnie miraculum!

- Cicho!- szepnął- wypełnię to, a potem zajmę się tą wariatką. 

- Panie Gabrielu!- nagle rzekła.

- Teraz jestem Asem Sprawiedliwości. 

- Asie Sprawiedliwości, Pana syn zaginął. Od wczoraj wieczora nikt nie może nawiązać z nim kontaktu. 

- Że co takiego?- zapytał skonfudowany. 

- Zostawił taki list na pożegnanie. Państwo Graham de Vanily zaczęło jego poszukiwania. 

- Co w nim napisał?- zapytał mężczyzna.

Margaretka w odpowiedzi przekazała mu ostatni list Felixa, jaki znalazła na jego łóżku. 

Było w nim napisane: "Przepraszam cię! Moje życie nie ma już sensu!"

Kiedy Gabriel się zapoznał z treścią listu, jego oczy zapłonęły jeszcze większą żądzą zemsty.

- Zapłacisz mi za to Biedronko!

Wziął kartkę w niewielki kłębek, po czym wyskoczył przez okno. Margaretka tylko patrzyła jak odchodzi.

*** 

Miasto zostało strasznie zniszczone. Łuski były wbite wszędzie w ziemie. Wiele budynków rozwalonych. Wiele ludzi totalnie pozbawionych sił. 

Bohaterowie patrzyli na tą skalę zniszczeń i nie dowierzali. Nawet w pierwszej walce z Gliniarzem, czy w walce z samym Księciem Natury strat nie było tak dużo, jak teraz. A ledwo doszło do pierwszego starcia z Asem Sprawiedliwości, a już złoczyńca zdołał poczynić olbrzymie zniszczenia. A kolejne pociski spadały, niszcząc kolejne budynki. To nie było to samo miasto, co kiedyś. Zamieniło się ono niemal w strefę 44. I to wszystko przez zaledwie godzinę od powstania złoczyńcy. 

Biedronka poczuła, że walkę przegrała. I to nie tylko ze złoczyńcą, ale też z samym Czarnym Kotem. Bohater od tej kłótni nie odzywał się do niej ani słowem. 

Niespodziewanie usłyszeli, że coś niepokojącego dzieje się w Wieży Montparnasse. Według doniesień medialnych, głównie przez reportera TF1, złoczyńca wtargnął do tej wieży, aby dokonać kolejnych zniszczeń. Schroniło się tam bardzo dużo ludzi, więc priorytetem było ich uratowanie. Dlatego Biedronka poleciała wraz z jej partnerem do wieży. 

Kiedy dotarli na miejsce, kolejne oszczepy musieli mijać. Teren tak samo był mocno zniszczony, szkło walało się po stopach, o mało nie wbijając się do stóp. Ciągle stamtąd dobiegały jakieś huki oraz wrzaski płaczących ludzi. Złoczyńca ewidentnie siał postrach. 

Weszli bardzo powoli do holu głównego. Biedronka trzymała swoje jojo, obracając je, tworząc w ten sposób tarczę. 

Panowała cisza, chociaż jak wspomniałem wcześniej dochodziły jakieś jeszcze dźwięki, głównie z dalszych pięter. 

Po cichu bohaterowie weszli na klatkę schodową i zaczęli piąć się w górę. Odgłosy niemal natychmiast ucichły. 

Przez ich głowy przeleciały straszne myśli, ale postanowili dalej się piąć wyżej. Wkrótce dotarli do czerwonych drzwi, które otwarte były na oścież. Zobaczyli oni wielkie zniszczenia, komputery były poprzewracane, na wielu biurkach wylana kawa, a przy nich w niektórych miejscach leżeli mocno osłabieni pracownicy. Na widok Biedronki ich nieprzytomne oczy ruszały się, ale sami nie mogli wydusić żadnego słowa. 

Bohaterka weszła powoli do pomieszczenia, ze swoim partnerem. Nagle usłyszeli czyiś krzyk:

- Idioci!

Drzwi zaraz się za nimi zamknęły. Wpadli w pułapkę!

Przed nimi wyłonił się zaraz za przewróconego komputera złoczyńca. Był on jeszcze bardziej wściekły, niż za pierwszym razem. Tym razem on rzucił się do ataku. 

Próbował zadać ciosy Czarnemu Kotu, ale ten ciągle odbijał jego ataki. 

- Panie Agrest! Niech pan uwolni się od tej akumy. 

- Mowy nie ma! Teraz i tak jest na wszystko za póżno!

Czarny Kot przez chwilę zastanawiał się nad sensem wypowiedzianych słów, ale musiał bardzo uważać, bo złoczyńca postanowił wykorzystać kolejny raz swoją taktykę. Rozłożył całe kolce, po czym bardzo szybko zaczął podchodzić do Czarnego Kota. Biurowiec też nie był największą powierzchnią do walki, przez co ten zetknął się z murem. Złoczyńca napierał na niego. 

Biedronka postanowiła zastosować tą samą sztuczkę co wcześniej. Chwyciła go na swojej jojo i próbowała przeciągnąć go i odepchnąć. Jednak doznała bardzo niemiłej niespodzianki, kiedy nagle okazało się, że jej jojo nie chciało się rozwinąć. Próbowała podskoczyć, ale nie uskoczyła więcej niż jeden metr. Zaczęła jeszcze bardziej słabnąć, aż w końcu upadła na ziemię, strasznie wycieńczona, jakby walczyła przez dobre 10 lat. 

- Biedronka!- krzyknął jej partner dosyć ostentacyjne, przyparty do muru.

Nagle Gabriel oddalił się od niego i wyciągnął długą łuskę ze swojego grzbietu. Podszedł do Biedronki i nakierował na nią. 

Ona z wielkim wysiłkiem spojrzała na niego. Była przerażona. Taki widok chciał właśnie doświadczyć Gabriel, przez którego przemawiała chęć zemsty. 

Czarny Kot chciał użyć kotaklizmu, kiedy nagle mężczyzna zbliżył jeszcze bardziej łuskę, niemal opierając ją na klatce piersiowej bohaterki. 

- Waż się tylko!- wykrzyczał- a zabije ją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro