16.
Pov. Felix
Zbladłem. Moja skóra zaczęła się pocić jak jeszcze nigdy, a serce waliło mi, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Słowa z jej ust zdzieliły mnie niczym nieposłuszną marionetkę. Nigdy się tego nie spodziewałem, a mój organizm reagował bardzo gniewnie. Spojrzałem na nią ponownie! Piękne oczy uciekały ode mnie cały czas.
- To niemożliwe!- wykrzyczałem- Mój ojciec nigdy by mi tego nie zrobił!
Dalej się w nią wpatrywałem i czekałem na reakcję. Nic nie chciała mi odpowiedzieć.
- Dlaczego oczerniacie mojego tatę? Jakie macie dowody na jego winę?
Dalej brak reakcji.
Do środka weszło kilku mundurowych wraz z technikiem, który rozpoczął przeszukiwać mieszkanie. Byłem otępiały, nic nie byłem w stanie wypowiedzieć, a myśli kłębiły się w mojej głowie, niczym w kalejdoskopie.
Mój ojciec, Władcą Ciem!
Ze strachu aż przypomniałem sobie swój nocny koszmar, który śnił mi się akurat tej nocy, przed tym aresztowaniem. Ten sen o dziwo, na moje nieszczęście musiał okazać się proroczy. Byłem naiwny, myśląc, że to tylko zwykły koszmar!
Jednak nie było to koniec niemiłych zdarzeń. Policjant wyszedł z innego pomieszczenia, krzycząc:
- Patrzcie, co tutaj mamy!
Trzymał jakąś reklamówkę, skąd zaczął wyciągać rzeczy, które pierwszy raz widziałem na oczy. Jakąś starą księgę, rękawiczki do usuwania śladów, czy nawet broń palną z amunicją. Znaleziono też, powieszony jakby gdyby nic, mundur strażnika, który został użyty do napadu!
Co ciekawe, jak przeglądałem kilka razy szafę w ciągu trzech miesięcy, nigdy tego nie znalazłem, a jednak policjant dostrzegł to z ogromną łatwością. Zacząłem protestować:
- Tego u nas nie było! Nigdy tego nie znalazłem!
Funkcjonariusz spojrzał na mnie wrogo, jakbym uraził jego dumę.
- Nie odzywaj się, synu Władcy Ciem! Wiemy, że podle kłamiesz.
- Uspokójcie się!- rzekła oburzona Biedronka- Felix mógł o tym nie wiedzieć!
Policjant poczuł się zażenowany, ale nie przestał spoglądać wrogo na mnie.
Jego słowa, mocno mnie zabolały. W tym koszmarze tak samo zostałem nazwany synem Władcy Ciem i miałem nadzieję, że to się nie powtórzy.
- Biedronko!- rzekł Roger- jedziemy z naszym gagatkiem na komendę. Idziesz z nami?
- Tak.- odpowiedziała- muszę uczestniczyć w przesłuchaniu winnego. Zaraz do was dołączę.
Roger się oddalił, jednak również dostrzegłem, że raczej nie jest do mnie mile nastawiony. Na domiar złego, przed naszym domem, akurat pojawiły się zarówno media francuskie, jak i angielskie BBC, czy ogólnoświatowe. Filmowali oni akurat ten moment, gdy mojego ojca wyprowadzili, zakutego w kajdankach do radiowozu.
Moje myśli i obserwacje przerwała, stojąca ciągle za mną super bohaterka.
- Felix! Masz jakąś rodzinę, która mogłaby się tobą zaopiekować?
- Mam tylko dziadków od strony mamy, ale oni się mną nie zajmują.
- Musimy się z nimi skontaktować. To są twoi jedyni opiekunowie.
- Nie mam do nich numeru telefonu!- rzekłem oburzony- mój tata był dla mnie wszystkim!
Znowu widziałem, że bohaterce zrobiło się głupio.
- A może twój tata ma gdzieś zapisany? W jakieś księdze telefonicznej, czy coś?
Odrzekłem:
- Chyba tak, ale książka znajduje się w przedpokoju. Pokażę ci gdzie.
Biedronka na znak potwierdzenia skinęła głową i razem za mną ruszyła do miejsca, gdzie znajdował się telefon stacjonarny. Wyciągnąłem z kredensu książkę telefoniczną i po chwili grzebania, trafiłem na numer telefonu, który prawdopodobnie należał do moich dziadków. Jednak sam atrament, jakim nr został napisany, był tak wyschnięty, że ledwo zdołało się odczytać cyfry.
Bohaterka wyjęła swój Biedrofon, wpisała wybrany ciąg cyfr, po czym zaczęła dzwonić. Na początku nie mogła nawiązać połączenia z moimi dziadkami, jednak po kolejnej próbie udało się nawiązać połączenie.
- Dzień dobry! Tutaj Amelie Graham de Vanily się kłania. Kto dzwoni?
- Dzień dobry! Nazywam się Biedronka i jestem superbohaterem Paryża. Musicie państwo tutaj koniecznie przyjechać!
- A po co?- zapytała kobieta.
- Gabriel Agreste, został zatrzymany przez policję- rzekła- jego syn, nie ma za bardzo opieki.
Kobieta na wieść o zatrzymaniu ucieszyła się, jakby nie miała z czego.
- Dobrze tak, staremu dziadowi, który uwiódł naszą córkę!
Felix, usłyszawszy to, miał ochotę wykrzyczeć w ich kierunku wiele rozmaitych obelg, jakie cisnęły się mu na usta, ale z szacunku dla osób starszych, zrezygnował z tego pomysłu. Widać było po nim, że ledwo to znosi.
- Wasz wnuk potrzebuje opieki. Musicie państwo przyjechać.
Z drugiej strony słuchawki słychać było jakieś jęki zawodzenia, ale ostatecznie oni się zgodzili. Mieli wsiąść w samolot i przylecieć wieczorem.
- Do widzenia!- powiedziała Biedronka i się rozłączyła.
Spojrzała ponownie na mnie, po czym mruknęła:
- Muszę już iść! Dasz radę sobie sam?
Byłem dalej wściekły, ale, jako że poniekąd ją kochałem, ukrywałem swoje negatywne emocje.
- Tak, dam sobie radę. Jeszcze nie jestem warzywem!
Ona otworzyła okno i wyskoczyła. Gdy opuściła pomieszczenie, mogłem nareszcie porozmawiać z Plaggiem. Sam nie dałbym rady. Upadłem na ziemię.
- Młody, co się stało?- zaczęło zagadywać kwami.
Nie mogłem już się powstrzymać. Wybuchłem wręcz płaczem.
- Mój tata jest rzekomo Władcą Ciem!
***
Pov. Narrator
W tym samym czasie w rezydencji Martin Roth spoglądał na telewizję, gdzie Nadja Chamack nadawała relację z interwencji policjantów w domu Agrestów. Jego mina stawała się coraz bardziej podła. Śmiał się do rozpuku, kpił sobie z nich.
Dowiedział się o tym z telewizji, a konkretnie od swojego ojca, który już wiedział, że zatrzymano Gabriela. On również pod jego kierunkiem szeptał słowa, które dane nie było usłyszeć nawet jego synowi.
***
Nino, również oglądał serwis informacyjny akurat tego samego dnia. Gdy usłyszał, że rzekomo Gabriel Agreste jest Władcą Ciem, zaraz chciał zadzwonić do Felixa. Niestety, telefon nie odpowiadał...
***
Pov. Felix
- Chyba nie wierzysz w to, że twój własny ojciec jest Władcą Ciem! - odrzekł Plagg.
- No coś ty! Oczywiście, że w to nie wierzę. Jednak znaleźli w domu wiele dowodów na mojego tatę. I jedyną nadzieją będzie zamienienie się w Czarnego Kota.
- Czy jesteś pewny?- szepnęło kwami.
Spojrzałem na niego zdziwiony. Pierwszy raz słyszałem od niego pewny opór.
- Oczywiście, że tak! Muszę rozwikłać, co się dzieje! Plagg, wysuwaj pazury!
Przeszedłem transformację. Moje kule jak zawsze stały się moją bronią, natomiast ja zostałem pokryty całym czarnym kostiumem z maską oraz sztucznym ogonem i uszami. Jak tylko wyciągnąłem swój koci-kij, zaraz dostrzegłem masę wiadomości od Biedronki, których nie mogłem odczytać. Teraz już wiedziałem, co ode mnie chciała, jednak, aby nie naruszyć swojej tożsamości (a teraz na tym mi nie zależało) zapytałem z głupa, o co jej chodzi. Nie minęła nawet minuta, a zadzwoniła do mnie.
- Czarny Kocie, gdzie się podziewałeś? Ile razy mam do ciebie wydzwaniać?
- Cześć, Biedronko. W jakiej sprawie chciałaś się ze mną spotkać?
- Teraz już nieważne- westchnęła- musisz jechać z nami na Komendę Miejską. Zatrzymaliśmy Gabriela Agresta, jako podejrzanego.
- Podejrzewacie jego, że akurat on jest Władcą Ciem?
- Tak. A dowody znalezione w jego domu tylko potwierdzają nasze podejrzenia.
- Skąd się w ogóle narodziły? - zapytałem.
Wywnioskowałem po dźwiękach, że Biedronka wahała mi się udzielić odpowiedzi, lecz po chwili rzekła:
- Od trzech miesięcy, od momentu naszej walki z Księciem Natury, pojawił się informator. Jakaś osoba strzeliła do mnie z procy kamieniem z wiadomością, gdzie napisała, że wie, kim jest Władca Ciem.
- A skąd wiesz, że to nie był oszust?- zapytałem, starając się ukryć moje oburzenie.
- Wiele jego obaw sprawdzało się w czasie walki. Ten informator potrafił przewidzieć, jakich teraz złoczyńców stworzy nas przeciwnik, dzięki czemu zawsze znałam jego słabe punkty. Wszystko się zgrywało. Słowa do wydarzeń.
- A dlaczego mi nic o tym nie powiedziałaś?
- Ta osoba prosiła mnie o dyskrecję. Nie chciała się bardziej narażać.
Jej słowa jeszcze bardziej wzbudziły we mnie najczarniejsze podejrzenia. A co, jeżeli ta osoba zrobiła to, aby nas jeszcze bardziej udupić?
Jednakże, z drugiej strony, miałem o wiele gorsze myśli, w tym też tą, że jednak mój własny ojciec jest Władcą Ciem.
- To będziesz?- zapytała zniecierpliwiona.
- Oczywiście, że tak. Już do ciebie pędzę. Na razie, cześć!
- Cześć!- rzekła i rozłączyła się ze mną.
Wybiłem się na swoim kiju.
***
Po kilku minutach doleciałem na Komendę Miejską w Paryżu. Byłem świadkiem, jak wyprowadzali mojego ojca z radiowozu i prowadzili go do pokoju przesłuchań. Miałem chęć przeszkodzić im i odbić mojego tatę, ale niestety nie mogłem tego uczynić. Serce mnie mega bolało, a czułem, że mdlę. Nikt chyba by nie uwierzył w fakt, że swój własny rodzic może mieć tak mroczny sekret i w głębi duszy chciałem, aby to wszystko okazało się bajeczkami zmyślonymi przez informatora.
Gdy wprowadzili go do wnętrza, zeskoczył z dachu i za nimi wszedłem do budynku. Szliśmy przez bardzo długi korytarz, wspinaliśmy się na schodach, aż dotarliśmy do pokoju przesłuchań. Spotkałem tutaj mocno zniecierpliwioną Biedronkę, wpatrującą się na moją twarz.
- Musimy potem poważnie porozmawiać- szepnąłem w jej kierunku, ale tak, żeby nikt tego nie usłyszał.
- Dobrze- odpowiedziała.
Widziałem po jej twarzy, że również nie czuję się z tym komfortowo. Roger wprowadził zakutego w kajdany, zezłoszczonego Gabriela Agresta, mojego ojca, a my weszliśmy do pomieszczenia za lustrem i czekaliśmy na rozpoczęcie przesłuchania.
Sekretarka wchodziła co chwilę do pokoju, dostarczając różne dziwne teczki, a Roger tylko skinął głową. Wreszcie usłyszałem pewny pretensji, głos mojego rodzica:
- Jakim prawem mnie tutaj przetrzymujecie? Co ja złego zrobiłem? Wiecie, że jeżeli mojemu synowi coś się złego stanie to wówczas pozwę was wreszcie?
- Zamknij się- odrzekł w odpowiedzi Roger- Nie zostałeś zatrzymany dla jaj. Wiemy, kim jesteś.
- Niby kim?- parsknął Gabriel z nonszalancją- kosmitą z Marsa?
- Nie. Wiemy, że jesteś tym, który sprawia zamęt praktycznie co chwilę. Pochwal się, Władco Ciem.
Kiedy Roger to powiedział, po moim tacie dostrzegłem, że jego mina zamieniała się z roześmianej na oburzoną.
- Tak! Nie mam co robić, tylko za jakimiś miraculami ganiać! Mój syn jest ciężko chory.
- To nie jest alibi, panie Agreste- odrzekł Roger - ataki Władcy Ciem akurat nasilały się wtedy, gdy pana syn chodził do szkoły, na zajęcia. Co pan przez ten czas robił w domu?
- Odpoczywałem. Pan tego nie rozumie, bo nie ma pan na wychowaniu niepełnosprawnego dziecka. To nie jest takie proste, dziecko pójdzie do szkoły, to problem z głowy, no, chyba że dla pana. W przeciwieństwie do was cały czas coś robię. Albo to sprzątam, albo robię zakupy. Nie mam czasu na zabawę w kotka i myszkę z Biedronką i Czarnym Kotem.
Wydawało mi się przez chwilę, że Rogera nawet to przekonało, ale niestety, myliłem się. Wyciągnął bowiem teczkę ze zdjęciami i rzucił ją na biurko.
- Próbujesz nas oszukać, Władco Ciem- rzekł Roger- jednak pewna osoba akurat zrobiła zdjęcie, jak chełpisz się swoją nową osobą! Co pan ma to powiedzenia w tej kwestii?
Mój tata spojrzał na niego wyzywająco.
- CO PAN mi tutaj imputuje? Że to niby jestem ja tak?
- Pan serio ma problemy ze wzrokiem. Na zdjęciach widać pana, ubranego jak Władcę Ciem. Poza tym w pana domu znaleźliśmy mundury ochroniarskie oraz broń palną.
- To nie moje!- zaprotestował- Ktoś musiał nam to podrzucić!
- I serio uważasz, że my uwierzymy w bajeczkę wytrawnego kłamcy. Nie licz na to!
- Wy naprawdę nie macie innych zajęć do pracy, co nie.... Podejrzewacie mnie o bycie najgorszym złoczyńcą w mieście, pokazujecie mi spreparowane w jakimś programie zdjęcia, pokazujecie rzeczy, które pierwszy raz widzę na oczy. Jak pan śmie tak oskarżać!!! Do roboty się lepiej zabierzcie!! Wy, do dzisiaj nie znaleźliście zabójców mojej żony, Emily Agreste oraz sprawcy, który doprowadził do ciężkiego uszczerbku na zdrowiu mojego syna. Wie pan, jakie to jest uczucie, jak on nigdy nie będzie mógł postawić kroku!!! Rozumiesz to, kupo siana? Zajmijcie się prawdziwymi problemami!
Wstał i zaczął wymachiwać rękoma. Po minie Biedronki zobaczyłem, że teraz oprócz zmieszania była jeszcze bardziej zdezorientowana. Ja również byłem zaskoczony odwagą i monologiem mojego ojca. Zobaczyłem, jak natychmiast podeszła do niego dwójka funkcjonariuszy i go wyprowadziła z pokoju przesłuchań. Roger również był zaszokowany takim wybuchem złości.
- Jesteście głupi!- krzyczał mój ojciec. Próbował szarpać się z funkcjonariuszami, ale nie mógł się uwolnić od tego ścisku. Mieli go odprowadzić na dołek. Przesłuchanie się skończyło.
***
- O czym chciałeś porozmawiać Czarny Kocie? - zapytała mnie moja partnerka.
Na początku nie do końca skupiłem się na zadanym pytaniu. Siedzieliśmy ciągle na korytarzu policyjnym. Ciągle w głowie miałem ten monolog, jaki wygłosił mój ojciec do pana Rogera. Jednak, widząc pytającą minę, zdecydowałem się odpowiedzieć:
- Powiedz mi, co teraz będzie? - zapytałem.
- Nie wiem. Niestety na tego człowieka mamy sporo dowodów.
- A jaką macie pewność, że rzeczywiście ktoś nie chciał mu zaszkodzić?
- Posłuchaj mnie, Czarny Kocie. Ja wiem, że masz troskliwe serce, które wie, że Felix nie może zostać sam. Jednak, on był Władcą Ciem. Wiesz, jak człowiek często potrafi kłamać, żeby tylko się uratować.
Te słowa wzbudziły we mnie oburzenie, ale musiałem je przemilczeć. Dla ochrony swojej tożsamości.
***
Pov. Narrator
Czarny Kot wybił się na swoim kiju i poszedł, starając się nie okazywać swoich emocji. Biedronka stała jeszcze przez chwilę na korytarzu. Wzięła do ręki książkę, którą rzekomo w posiadaniu miał podejrzany i bez wątpienia zrozumiała, że nie jest to byle jaka książka. Postanowiła porozmawiać ze swoim kwami, ale nie mogła zrobić tego tutaj. Musiała udać się do toalety. Tam, w kabinie przeszła transformację zwrotną.
- Tikki! Muszę z tobą pogadać. Wiesz, o czym jest tak książka?
Pokazała ją.
- To jest bardzo ważna rzecz, Marinette! Starożytny Grymuar. Dzięki niemu można wzmacniać wasze moce.
- Jak to "wzmacniać"?
- Normalnie. Można wzbudzać nowe możliwości, których nie ma się standardowo. Skąd ją masz?
- Zatrzymaliśmy Gabriela Agresta. Jego wskazywał nasz tajemniczy informator.
- I w jego domu to znaleźliście?- dopytało stworzonko.
- Tak.
- To świetna wiadomość. Muszę zaprowadzić cię do tej osoby, która podarowała ci twoje miraculum. Jeżeli chcesz, mogę cię tam zaprowadzić.
- Ok, chodźmy- rzekła nastolatka.
Wyszła z toalety i skierowała się do wyjścia. Uchyliła lekko drzwi, gdzie zobaczyła piękne słońce, które powoli zachodziło. Już miała iść tam, gdzie pokazywała jej Tikki, ale ktoś ją zawołał. Gdy się odwróciła, zobaczyła starszego pana.
- Biedronko!
- Przepraszam bardzo, ale musiał mnie pan pomylić- zareagowała dziewczyna, próbując ukryć swoją tożsamość przed nieznajomym.
- Spokojnie! Jestem tą osobą, którą szukasz! To ja podarowałem ci Miraculum Biedronki.
Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną.
- Marinette, porozmawiajmy lepiej w spokojniejszym miejscu. Zapraszam do mnie!
***
Pov. Felix
Wracałem do domu z wielkim kamieniem na sercu. Słowa Biedronki wywołały we mnie powszechne oburzenie, ale nic nie mogłem zrobić. Wszedłem do środka tym samym oknem, jakim wyszedłem. Po ponownej transformacji, znowu zmieniłem się w tego chłopaka, którego wszyscy mieli gdzieś. Bez mojego taty w domu było pusto. Musiałem zażyć insulinę, bo nie wytrzymałbym długo.
Spoglądałem w nadziei przez okno. Mój dom był jakby przeszło przez nie tornado. Nawet policjanci nie mieli zamiaru w nim posprzątać!
Moje oburzenia jeszcze bardziej wzrosło. Jednak musiałem się uspokoić, bo usłyszałem, że ktoś podjechał przed naszą bramę.
Była to wielka limuzyna, bogata, pełna przepychu i swobód. Już wiedziałem, kto jedzie.... Moi dziadkowie.....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro