14.
Książe Natury kontynuował swoją roślinną ofensywę. Przemieszczał się po całym mieście, rozrzucając nasiona, z których kiełkowała różnorodna roślinność. Część ludzi oraz ich dobytku była zamykana w ogromnych kokonach.
Furia, wściekłość, wielki angaż w ratowaniu środowiska, udzielał się temu radnemu. Dzięki jego lasce, niemal 60% miasta pokryły lasy.
Do próby oczyszczania miasta wkroczyli lokalni antyterroryści, wraz z panem Rogerem, ale jak się możecie domyśleć, wszystko spaliło się na panewce. Co wyczyścili niewielki fragment miasta, tym on bardziej pokrywał się tym zielskiem. Akcja z góry była skazana na niepowodzenie.
Główną nadzieję opierano na superbohaterach. Nawet Roger, który ciągle palał do nich niechęcią, zwłaszcza do Czarnego Kota, wiedział, że tylko oni mogą uwolnić tą osobę spod władzy akumy, a tym samym zakończyć to szaleństwo.
Biedronka i Czarny Kot stali na dachu szkoły, obserwując sytuację i poczęli się pilnie naradzać. Coraz większe nieszczęście dotykało bowiem zwykłych ludzi, tracili nie dość, że swoich bliskich, to także ich dorobek życia. Musieli go powstrzymać. Chociaż kochali przyrodę, kochali dbać o środowisko, to jednak tym razem potwór zdecydowanie przesadził.
- Przestań pustoszyć miasto!- krzyknęła Biedronka w jego kierunku.
- Bo co? Zabronisz mi czerwony pasożycie!?
- Nadmiar szkodzi....
- Czego nadmiar? Słyszałaś babo, o tym, że burmistrz akurat planuje zabetonować ostatni korytarz miasta. Ja jako radny, mam obowiązek troszczyć się o mieszkańców.
- Ty się o nich nie troszczysz!- odpowiedział mu Czarny Kot- zobacz, do czego doprowadziłeś! Część biednych osób jest pozamykanych w kokonach. Cała ich praca poszła na marne!
Książę się chwilowo zawahał, ale Władca Ciem był już na to przygotowany i wydał mu rozkaz ataku na bohaterów. Zaraz on wycelował w nich swoim berłem i strzelił, ale oni zdążyli odskoczyć. W miejscu uderzenia zaraz wyrosła ogromna pułapka. Potwór tylko bardziej się zirytował. Zaczął strzelać, jakby używał karabinu maszynowego. Pociski latały z prędkością światła. Bohaterowie, albo to od nich odskakiwali, albo odbijali pociski.
- Wiesz, gdzie mogła ukryć się akuma?- spytał Czarny Kot.
- Podejrzewam, że w jego berle. Używa go do zamieniania miasta w las tropikalny! Jeżeli podejdziemy go wystarczająco dobrze, uda się go nam pokonać.
- No cóż... Spróbujmy- szepnął poufale.
***
Pędy stawały się coraz bardziej bujniejsze. Uwięzieni w szkolnej piwnicy para policjantów Alya i Nino starali się zachować spokój, co jednak nie było takie proste. Gałązki już dawno temu zarosły wyjście ucieczki, ale na szczęście mieli, czym oddychać (jeszcze tlen był w pomieszczeniu). Skulili się w najdalszym rogu ściany.
Poczuł mega ogromne ściskanie w sercu. Waliło niczym młot. Poczuł coś, czego nie czuł od dawna, od kiedy wyjechał z Clermont. Pomimo najcięższej sytuacji, była tutaj z nim Alya Cesaire. Co prawda ich pierwsza znajomość nie zaczęła się od róż, czy wiwatów, ale ich stosunki coraz bardziej się poprawiały. Nino był tak zamyślony, ale wyrwała go reakcja dziewczyny, które się do niego przytuliła.
Jego serce teraz wariowało jak oszalałe. Nie miał ochoty jej karcić, wręcz chciał odwzajemnić uścisk. Podjął decyzję. Uścisnął ją.
Wtedy usłyszał jej cichy szloch. Płakała. Najwidoczniej taka sytuacja ją mocno przerosła.
- Spokojnie!- wyszeptał i zaczął gładzić jej włosy- oni nas stąd wydostaną. Musimy w to wierzyć. Nie zawiedli nas podczas walki z Gliniarzem. Uwolnili Paryż od Pana Gołębia, to wygrają również z Księciem.
- To nie o to chodzi- szlochała dalej- czuję się, jakbym zaraz miała odejść z tego świata. Jak moja przyszłość lega w gruzach. Popatrz. Moja przyjaciółka nie wiadomo, czy przeżyła. Co się dzieje z moimi rodzicami? Zrozum, że jest mi bardzo ciężko.
- Mi też- odrzekł nadzwyczaj przejęty chłopak- niestety nic nie możemy zrobić.
Słyszeli nad sobą ogromne trzaski zniszczeń. Tynk odpadał powoli z sufitu. Fragment jego miał upaść prosto na głowę Alyi, ale Nino własnym ciałem ją osłonił. Poczuł przeszywający go ból w kręgosłupie. Upadł koło dziewczyny.
- Nino!- wrzasnęła przerażliwie.
Pociągnęła jego ciało do siebie. Chłopak był przytomny, ale uczucie bólu było mega silne.
- Dlaczego mnie uratowałeś? Przecież ten głaz jaki na ciebie spadł był niebezpieczny.
- Tak postępują kumple- odrzekł cicho z ogromnym bólem, jednak nie dokończył. Nagle na swoich ustach poczuł jej usta. Ona go pocałowała.
Chłopak, pomimo tego, że mega bolały jego plecy, oddał pocałunek. Oboje się speszyli, ich twarze pokryły rumieńce, ale nie żałowali tego co robią. Chemia była zbyt wysoka, a okoliczności tylko sprawiły, że poziom endorfin tylko wzrósł.
- Kocham Cię!- wyszeptała Alya, odsuwając się od jego ust, aby zaraz ponownie się wbić.
- Ja ciebie też!- odrzekł, pomimo grozy, szczęśliwy chłopak.
***
- Teraz, albo nigdy- krzyknęła Biedronka- do ataku!
Uderzyli na zaakumanizowanego z obu stron. Książe Natury totalnie nie spodziewał się tego momentu. Biedronka owinęła potwora za pomocą swojego jojo i teraz przyszedł czas na Czarnego Kota. Miał on rozwalić bowiem berło, gdzie znajdował się czarny motylek, ale Biedronka zauważyła, że partner nie wykonuje jego części planu. Krzyczała do niego, całym głosem, ale Czarny Kot wpatrywał się w jeden punkt i się zamyślił.
Myślał ciągle o sytuacji w szkole. Myśli te nie dawały mu akurat teraz spokoju. Pamiętał też słowa swojej mamy w śnie, która wyraźnie powiedziała, że Biedronka może pomóc mu rozwiązać tajemnice przeszłości. Tylko jakie?
Próbował rozpaczliwie znależć odpowiedz, ale nie potrafił.
Biedronka nie była w stanie utrzymać tak dużego stwora i ostatecznie wyrwał się jej spod jej jarzma. Następnie wykorzystując swoją moc, odepchnął Biedronkę od siebie i postanowił zająć się najsłabszym punktem planu. Czarnym Kotem. Wycelował berło i już go miał zamienić, jak niespodziewanie ktoś wskoczył nad Czarnego Kota. I tym ktosiem okazał się, że był posterunkowy Roger.
Pomimo, że nie lubili się od początku ich znajomości, tym razem poczuł, że musi mu pomóc. I zapłacił za to wysoką cenę, został zamieniony w roślinę, ale przynajmniej Czarny Kot oprzytomniał. Zobaczył, jak potwór niezadowolony chciał kolejny raz strzelić w jego kierunku, ale wtedy udało się mu uciec.
Dołączył do superbohaterki, która stała oddalona od stwora.
- Czarny Kocie!- rzekła niesamowicie zdenerwowana- potem porozmawiamy o twoim wybryku. Na razie postaraj się być skoncentrowany, bo gdyby nie ofiarność, już pewnie byłbyś w kokonie.
- Dobrze, Biedronko!
- Jeszcze raz spróbujmy dokonać tego samego ataku! Ale tym razem użyj kotaklizmu, dobrze?
- Tak jest, Moja Pani.
I ponownie się wzdrygnął. Był zaskoczony tymi słowami, jednak Biedronka chyba nie zwróciła uwagi na to, co mówił. Ruszyli ponownie do ataku! Zaczęli realizować swój plan!
Tym razem wszystko się udało. Biedronka ponownie złapała na swoim jo-jo przeciwnika, następnie dała znać Czarnemu Kotu, aby użył kotaklizmu na jej berle. Dokonał tego. Jego główna broń zamieniła się w pył, ale okazało się, że nie było tam akumy. Moc została użyta niepotrzebnie!
Znowu wykorzystał to Książe Natury, który uwolnił po raz drugi z chwytu. Jednak tym razem był mega zdenerwowany i dokonał ruchu, jakiego nie spodziewali się bohaterowie. Za pomocą gestów ściągnął burze i niespodziewanie nad Paryżem pojawiły się ciemne chmury. Zaczęło mocno padać, a niebo co chwilę przecinały błyskawicę. Huki grzmotów były tak głośne, że bohaterowie byli o wiele bardziej podatni na rozkojarzenie, a to mogło tylko pomóc Księciu! I rzeczywiście znów objął dominację! Ataki jeszcze się wzmogły. Rośliny zaczęły owijąć się wzdłuż nich, ale dalej je zrywali. Omijali pociski. Musieli tym razem użyć Szczęśliwego Trafu.
Wypadł worek z pierzem i super bohaterka zdała sobie sprawę, co należy z nim zrobić. Rozerwała go nad głową Księcia Natury, sprawiając, że stał się pierzastą poduszką. Tym razem udało się jej zlokalizować odpowiedni przedmiot, jakim była jego przypinka i zniszczyć ją. Wyleciała dosyć duża akuma. Biedronka szybko pochwyciła pasożyta, a następnie go oczyściła. Wzięła worek w czerwono-czarne kropki i cisnęła nim do góry, krzycząc: Niezwykła Biedronka!
Jej moc naprawiła wszystkie szkody, a zaakumanizowany znowu stał się naszym radnym, który kochał zieleń.
- Zaliczone!- krzyknęła Biedronka, przybijając żółwika z Czarnym Kotem.
Mężczyzna opętany przez akumę, był mocno zszokowany. Nie był świadom tego, ile narobił w Paryżu zniszczeń. Cała pamięć uleciała z niego. Mógł im tylko dziękować.
- Dziękuje za to, że uratowaliście mnie z opresji i nikomu nie wyrządziłem krzywdy. Byłem wściekły, bo miasto chciało postawić nowe osiedla w miejscu, skąd ulatują wszystkie zanieczyszczenia. Chciałem tego uniknąć. Teraz wiem, że był to jeden z najgorszych sposobów.
- Nic się nie dzieje. Każdemu zdarza się błądzić. Ważne jest, aby swoje winy naprawić. Życzę panu powodzenia!
- Nawzajem. Do widzenia! - machał Biedronce.
- Do widzenia!- odwzajemniła.
Niespodziewanie przypomniała sobie, że chciała porozmawiać z partnerem o dzisiejszym jego braku skupienia w czasie akcji. Jako, że do przemiany zwrotnej zostało jej jeszcze sporo czasu, chciała z nim o tym porozmawiać. Usiedli sobie na dachu, skąd było widać piękną panoramę miasta.
- Posłuchaj mnie, Czarny Kocie! Dzisiaj widziałam, że dziwnie się zachowujesz. Ledwo co, skupiałeś na akcji. Przecież gdyby nie ja, zostałbyś pięknym kokonem. O co chodzi?
Felix w masce dziwnie się odwrócił od niej plecami. Nie mógł jej powiedzieć, bo nie chciał, aby ona poznała jego tożsamość. W jego głowie kłębiły straszne myśli, jakby ona się śmiała z kaleki. A te myśli wzmagały w nim dreszcze, zwłaszcza, że ją bardzo kochał, o czym ona nie wiedziała.
Poczuł on dotknięcie w ramię.
- Powiedz mi, proszę!
- Nie mogę. - westchnął- To szwank naszej tożsamości. Mam pewne problemy w życiu prywatnym, ale nie chcę tutaj ich zgłębiać. W każdym razie obiecuję, że nie powtórzy się sytuacja, gdy to przekłada się na moim życiu zawodowym. Muszę już iść. Za chwilę przejdę przemianę zwrotną. Cześć. - machnął nieśmiale i podskoczył na swoim kiju.
- Cześć!- odrzekła Biedronka. Szybko straciła swojego partnera z pola widzenia.
Ona już też miała uciekać z budynku, bo jej sytuacja również była nieco skomplikowana, ale poczuła jakieś uderzenie kamykiem. Odwróciła się.
Na ziemi leżał kamyk, ale owinięty był jakąś karteczką. Zanim zdecydowała się sprawdzić, co w niej jest, szybko wstała i rozejrzała się. Nie było widać nikogo podejrzanego. Ludzie jeździli samochodem, ale ulica była bardzo ruchliwa. Nie wiedziała, skąd spadł pocisk. Nie widziała też nowych złoczyńców.
Jednak karteczka nie zdawała dawać jej spokoju. Szybko wyjęła kamień i zaczęła czytać:
Biedronka!
Przepraszam, że w ten sposób, ale obawiam się o swoje życie. Chcę pozostać anonimowy. Ja wiem, kim jest Władca Ciem. Jeżeli chcesz dowiedzieć się wszystkich szczegółów, zawsze tutaj będę dostarczał ci niezbędne informacje. Nie mów na razie nic swojemu partnerowi. Dobrze?
Mówiąc szczerze, kiedy Biedronka skończyła czytać, co tutaj było napisane, była mówiąc szczerze w wielkim szoku. Jeszcze się raz odwróciła, ale nikogo nie dojrzała. Auta pędziły po leżącej w pobliżu autostradzie, a w mieście panowały ogromne korki. Zrezygnowana zdecydowała się szybko wrócić do domu. Zaraz miała przejść transformację zwrotną.
***
W międzyczasie Felix właśnie wrócił do szkoły i znowu przeszedł transformację zwrotną w swoim ulubionym miejscu, jakim była toaleta szkolna. Przyzwyczaił się już do tej miejscówki. Gdy było już po wszystkim, nakarmił Plagga i wyszedł z kabiny. Dochodził już pomalutku wieczór, a uczniowie zaczęli powoli wracać się do domu. Spróbował skontaktować się z swoim przyjacielem, Ninem, jednak on nie odbierał telefonu. Nie zdawał sobie sprawy, że teraz spędzał romantyczne chwilę z Alyą Cesaire.
- No cóż!- westchnął sam do siebie chłopak- tym razem sam pójdę na szkolny parking!
Schodził powolutku po schodach, kurczowo trzymając się barierki oraz swoich kul, które pozwoliły mu utrzymać równowagę. Miał wielką nadzieję, że nie spotka Martina z bandą jego przydupasów, ale jak doskonale zdajecie sobie sprawę, nadzieja okazała się płonna, bo ledwo dotknął podłoża, a już ich zobaczył czających się przed wyjściem z budynku. Gdy tylko dręczyciele zauważyli mizernego chłopaka, bez wielkich wahań zaczęli się z niego nabijać. Chłopak postanowił ruszyć dalej. O dziwo nikt mu nie zagrodził drogi.
- Felix Agreste! - mruknął rozbawiony Martin- chłopak, który myślał, że wszyscy mu uwierzą. Teraz straciłeś resztę swojej wiarygodności!
Chłopak chciał go zbyć, ale Martinowi to nie przeszkadzało.
- Na twoim miejscu zacząłbym się martwić. Bo to nie jedyna szkoda, jaką poniesiesz! Moja zemsta za próbę wyjawienia prawdy będzie o wiele większa, niż możesz sobie wyobrazić! Wtedy stracisz dosłownie wszystkich, nawet swoją rodzinę!
Tego dla nastolatka było za dużo.
- Od mojej rodziny się odpieprz, stara śrubko!- wrzasnął do niego.
- Bohater z ciebie taki mizerny, albo wręcz żałośny!
Wszyscy się roześmiali, a Felix dalej ich zbywał. Mimo tego, te słowa utknęły w jego sercu. Martin ewidentnie mu groził, ale nie wiedział jeszcze wówczas, do czego miałby się posunąć.
Oddalił się do swojego ojca, który już na niego czekał pod szkołą. Uścisnął go i wprowadził go do samochodu, bo czym opuścili parking.
***
Martin wpatrywał się w odjeżdżający samochód z nieskrywaną nienawiścią. Jego koledzy już się rozpierzchli.
- Tym razem Felixie, to nie jest groźba!- zasyczał cicho z nonszalancją- Tym razem moja zemsta będzie słodka! Zniszczę ciebie fizycznie i psychicznie!
Po tych słowach, również założył plecak na ramię i odszedł.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak! Wiem, że dawno mnie nie było i nawet nie chcę już tego tłumaczyć, bo prostu nie było mnie dosyć długo na wattpadzie, za co was najserdeczniej przepraszam i postaram się, aby to się więcej nie powtarzało, albo z o wiele mniejszą częstotliwością. Teraz będę starał się wam wrzucać rozdziały, a jako, że mamy długi weekend, może kilka się uda!
Do następnego :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro