13.
Piątek. Ostatni dzień tygodnia szkolnego. Każdy uczeń pewnie zna ten dzień i stara się go najlepiej przeżyć. W końcu weekend już za pasem, będzie go można spędzić z znajomymi, rodziną, na świeżym powietrzu, czy przed komputerem. Po pracowitych dniach nareszcie będzie można odetchnąć.
Jednak nie wszyscy tego dnia mogli sobie odetchnąć z ulgą. Wśród nich choćby Nino i Alya, którzy od dzisiaj mieli pracować w szkolnej policji, specjalnej jednostce zajmującej się ochroną uczniów na terenie szkoły, czy prowadzeniem zajęć. Była to ogromna odpowiedzialność.
Mieli się dopiero tego dnia dowiedzieć, kto z kim będzie pracował, ale oboje nie mogli się doczekać. Stanęli o godzinie 6 rano, zjedli obfite śniadanie, po czym, jak dokonali niewielkiej toaletki, wybiegli w tym samym momencie.
Nino marzył o noszeniu przy sobie munduru policyjnego, czy pilnowania porządku na terenie budynku. A najważniejsze, odetnie się od tej nieszczęśliwej miłości, jakiej doznał w Clermont i jaka niemal każdej nocy dawała o sobie znać.
Być może czytelnicy o tym wiedzą, ale takie ciągłe uczucie bezradności i cierpienia, niekiedy nas mocno przeszywa, zwłaszcza, jeżeli zawiedliśmy się na kimś, kogo uważaliśmy za cennego towarzysza, towarzyszkę życiową. Jednak najważniejsze było zawsze podnosić się z upadku. I to był swego rodzaju krok tego nastolatka.
Natomiast Alya.... Ona była mega żywiołowa, ciekawska. Chciała dostrzegać prawdy, rozwiązywać zagadki, wzorować się na swojej ulubionej postaci Sherlocka Holmesa. Wierzyła, że w tym zawodzie uda się jej osiągnąć cele, jakie postawiła przy wyborze.
W szkole nie musieli zbyt długo czekać pod salą, bo ledwo co minęło 5 minut, odkąd nasi bohaterowie przybyli do szkoły, a miała się rozpocząć pierwsza obrada.
Pierwszym zaskoczeniem dla Alyi i Nina był fakt, że Alix Kubdel objęła stery jako przewodnicząca szkolnej policji. Jej doradcą i jednocześnie opiekunem miała zostać pani magister Carine Bustier, ich wychowawca, a mieli podlegać zarówno dyrektorowi, samorządowi szkolnemu, jak i wyższym strukturom policji.
Alix siedziała elegancko ubrana, przy ogromnym stole. Do służby przystąpiło 10 szkolnych policjantów, włącznie z naszymi bohaterami. Panował chwilowy harmider, ale ostatecznie sytuacja się uspokoiła, a Alix mogła rozpocząć przemówienie.
- Witam was wszystkich na pierwszej odprawie naszej szkolnej jednostki KSP. Cieszę, że kilka osób z was dołączyło do naszych struktur i szkoła stanie się o wiele bardziej bezpieczna. Wasze poświęcenie nie pójdzie na marne, zawsze miejcie świadomość, że robicie to dla naszej szkolnej społeczności. Każdy z was dostanie broń. Jedną sztukę broni na kulki, jaką będziecie mieć przy sobie w czasie codziennej służby, jak i broni palnej przy bardzo niebezpiecznych sytuacjach. Obowiązują was podobne procedury, jak w wyższych strukturach. Na spokojnie zapoznacie się z nimi, lecz wierzę, że sobie poradzicie. Wasza praca będzie na zmiany. Wyższe klasy, które lekcje zaczynają w godzinach popołudniowych, również i w tych godzinach będzie pracować, a młodsze od rana. Zrozumiano?
- Tak jest pani komendant- krzyknęli donośnie wszyscy funkcjonariusze.
- To świetnie! Teraz ogłoszę, kto z kim będzie pracował. Każdy/każda z was tutaj obecnych podejdzie do dyżurnego, który wyda wam mundur szkolnej policji, wraz z bronią i amunicją. Mam tutaj przy sobie listę, tylko pozwólcie, że ją wyciągnę z torebki.
W czasie, gdy Alix w niej grzebała, Nino zdecydował rozejrzeć się po sali odpraw. Było tutaj kilka twarzy, których nie znał, jak i pojawiły się twarze z jego klasy, choćby Alya Cesaire, najbliższa przyjaciółka Marinette, ale też Kagami czy Luka.
- Otóż tak patrol 001, Jean Duparc i Kagami Tsurugi.
Obaj wymienili szybkie spojrzenia i słuchali dalej.
- Patrol 002: Luka Couffaine i Zoe Lee.
Przywitali się z sobą i zaczęli zapoznawać.
- Patrol 003: Nino Lahiffe i...... Alya Cesaire!
To dopiero był szok dla nastolatka. Miał szkołę patrolować z osobą, która podobnie jak Marinette jest wpatrzona w Martina, niczym w obrazek. Ale z drugiej strony, też to nie było głupim pomysłem, więc zdecydował się pogodzić z wyborem ich szefowej.
- Rozejść się!- wydała ona rozkaz.
Wszyscy opuścili jej gabinet.
***
Felix Agreste, musiał wyrwać się z swoich sennych marzeń i ponownie zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami, jakie postawiło mu życie. Jednak teraz bardziej żwawiej obudził się, przygotował na tyle, ile mógł, ponownie wstrzyknął insulinę, a ojciec bardzo szybko go odwiózł do szkoły. Znowu powtórzyła się z sytuacja z Martinem, znowu go zaczepił, ale udawał, że niby chcę się z nim pogodzić, co nie było prawdą.
Obłudny fałsz, jaki do niego wygłaszał, tylko dla opinii publicznej był żenujący, aczkolwiek, jak było wspomniane wcześniej, Martin otaczał się wieloma lizusami, którzy wierzyli w każde jego słowo.
Felix musiał pogodzić się z faktem, że teraz jego pozycja jest jeszcze bardziej na stratnej pozycji. Co wzbudzało w nim lęk i niepokój, ale na pewno nie taki, co wczoraj. Szedł z trochę większym podejściem do dzisiejszego dnia, choć nadal czuł rozgoryczenie tożsamości i osobowości swojej, a Czarnego Kota. Która była prawdziwa? Która najlepiej by go odwzorowywała?
Pytanie, choć dla niektórych z was nie powinno stanowić najmniejszego trudu, u nastolatka była to wręcz bariera nie do przebicia! Wzbudzająca męki. Ten kryzys miał rozpocząć nową epokę życia chłopaka....
***
Dzień pracowity panował również dzisiaj w ratuszu. Rada miasta miała przegłosować wniosek prezydenta, Andre Bourgeois o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego. Dlaczego zmianę? Do burmistrza niedawno zgłosił się deweloper z zamiarem zbudowania nowych hoteli w istniejącym terenie zielonym. Miasto bowiem w czasie sezonu miał taki nawał turystów, że panowało prawdziwe oblężenie, a turyści, którzy przyjeżdżali do tego historycznego centrum Europy, wielokrotnie skarżyli się na małą ilość miejsc noclegowych.
Z wnioskiem prezydenta nie zgadzał się natomiast jeden z radnych, który był zagorzałym obrońcą przyrody. Uważał, że nie powinno dochodzić do zjawiska betonozy, jakie panowały w innych aglomeracjach, miasto powinno posiadać podstawowe korytarze wywietrzania miasta, a poza tym do atmosfery trafiałby większa ilość dwutlenku węgla, czy tlenków azotu, niszczące miejską florę. Większość argumentów opierał na książce polskiego radnego miasta Krakowa, pana Łukasza Gibały, który zmagał się z takim podobnym zjawiskiem.
Oczywiście, jak pewnie większość się z was domyśliła, nie było większości, która popierała wniosek Gibały. Radni, oślepieni "niepohamowaną potrzebą" zagłosowali za projektem zmian zagospodarowania przestrzennego. Wzburzony radny, widząc, że wszyscy mają gdzieś sprawy natury, wyszedł wściekły z sali obrad. Jego emocję były negatywne....
Władca Ciem był przygotowany do swojego zadania. Przywołał motyla, któremu nadał złą moc, po czym wypuścił go.
- Leć, moja akumo! I zawładnij nim!
Motylek nie potrzebował żadnego GPS-u, aby trafić na miejsce. Po prostu same emocje go prowadziły. Dotarł na dziedziniec, gdzie znajdował się ratusz, miejsce ataku sprzed kilka dni niejakiego Pana Gołębia. Przez niewielką szczelinę w drzwiach wleciał do środka, po czym namierzył zrozpaczonego radnego. Bez żadnych zbędnych ceregieli wniknął on w kwiat stokrotki, jaki miał wpięty w koszulę marynarki. Radny już się nie kontrolował. To Władca Motylków przejął nad nim kontrolę.
- Książe Natury, jestem Władca Ciem! Jedyny orędownik, który zgadza się z twoimi argumentami. Trzeba chronić zieleń przed agresją innych ludzi. Dlatego daję ci moc, dzięki której będziesz mógł uratować miasto przed totalnym zabetonowaniem, zanim stanie się drugim Krakowem. W zamian za to, chcę poprosić cię o mini przysługę. Zdobądź dla mnie Miraculum Biedronki i Czarnego Kota. Wchodzisz w ten układ?
- Będę chronił naszą florę, za wszelką cenę- zaśmiał się radny.
Cały został pokryty zielonym kostiumem. Jego włosy, zamieniły się w trawę. Twarz pokryła się zielonym barwnikiem, oczy miał brązowe, niczym grudkę ziemi. W ręce dzierżył berło, dzięki któremu mógł pokryć niemal całe miasto piękną przestrzenią.
- Teraz nikt nie będzie łamał praw natury!- krzyknął do siebie zaakumanizowany radny.
Jego pierwszym celem stanęła się sala obrad, gdzie radni przystąpili do rozpatrzenia kolejnych wniosków i trwało oddawanie głosów. Panowała cisza, aż do pewnego momentu. Potwór z hukiem rozwalił drzwi.
Większość radnych wystraszyło się nowego przeciwnika i zaczęli uciekać z swoich miejsc, ale Książe był na to przygotowany. Drzwi wyjściowe zarosły tak mocnymi pędami roślin, że za nic nie można było ich ruszyć.
- Panowie, nie ma co uciekać- zwrócił się obelżywie w kierunku radnych- Przedę mną i tak nie uciekniecie! Nadejdzie dla was słuszna kara za poparcie wniosków, które mnie niszczą!
Przy części polityków wyrosły tak silne pędy, że zaraz splątały ich nogi, a następnie całkowicie owinęła ich roślina w kokonie. Los podzielili niemal wszyscy, tylko jeden radny zdołał się ukryć pod swoim biurkiem.
Stwór jednak nie tracił czasu. Zaraz zniszczył wszystkie karty do głosowania, wraz z protokołem z sesji. Dzięki temu, przegłosowany przepis nie wejdzie w życie!
Był to tylko jednak połowiczny sukces dla zaakumanizowanego radnego, bo teraz miało czekać dla niego kolejne zadanie. Zwiększenie zaplanowanej flory na całą aglomerację. Dzięki swojemu magicznemu berłu, wybił się w kierunku słońca, do góry!
Rozwalił cały sufit, z którego nic wiele nie zostało. Gdy wniósł się na odpowiednią wysokość, wycelował berłem w budynek. I w jednym momencie momentalnie zarósł. Ściany zostały pokryte porostami, szybko się rozwijającymi, placyk zamienił się w trawę, a z wnętrza budynku wyrastały olbrzymie świerki i dęby. Wystarczyło zaledwie kilka sekund, a z dawnego ratusza pozostały tylko gorzkie wspomnienia.
***
Szkolni policjanci w tym samym momencie patrolowali szkołę. Dyżurny, przydzielił im niewielki rewir, czyli głównie tereny znajdujące się na zewnętrzu szkoły. Alya i Nino, którzy się stopniowo do siebie przyzwyczajali, darzyli się coraz większym zaufaniem.
Kilka minut wcześniej udało się im, tylko dzięki sprawnej reakcji oraz współpracy, zapobiec linczowi na jednym z uczniów klasy pani Mendeleivev, przez szkolnych chuliganów (nie tych powiązanych z Martinem). Napastnicy mieli na niego zasadzić się w pobliżu drzwi wyjściowych, ale udało się ich rozgryźć i zatrzymać. Mieli teraz stanąć na niezbyt przyjemnej rozmowie u dyrektora, a oni mogli delektować się ostatnimi promieniami słońca. W prognozach na najbliższe dni zapowiadali nadejście silnych deszczów, a drzewa zaczęły się przygotowywać do zimniejszych okresów. Liście powolutku, ale sukcesywnie zaczęły nabierać nowych barw, co jako nastolatkowie dostrzegali.
Jednak Nino nie zapominał o swoim ciężko chorym przyjacielu, cierpiącym przez celebrytę. Akurat byli na samotności, więc chłopak zdecydował się zainicjować temat.
- Alya, posłuchaj mnie! Wy znacie Martina Rotha?
- Tego Martina?- dopytała.
- Tak, tego.
- Oczywiście, że tak.
- Zauważyłem, że Marinette zaczyna coś do niego czuć....
- No i? - zapytała mnie dziewczyna- chyba nie jesteś z tego powodu zazdrosny?
- Nie, nie....- zaczął wymachiwać strachliwie rękami, czuł bowiem nadchodzące niepowodzenie, ale chodzi mi o to, że Martin nie jest zwyczajnym chłopakiem. On jest cynicznym oszustem!
- O czym ty mówisz? Martin jest jednym z najporządniejszych ludzi w tej szkole. Jak tak możesz obrzucać kogoś błotem!?
- To on was obrzuca błotem i robi z was idiotów!!! Felix jest moim przyjacielem.
- Nie dziwię się, że taka nienawiść przez ciebie przemawia. Co ten niepełnosprawny chłopak ma do najlepszego chłopaka w szkole?
- Nie znacie jego prawdziwej twarzy- szepnął chłopak- ale to do czasu. W każdym razie ostrzeż Marinette, żeby nie ufała w jego sztuczne uśmiechy i gry uczuciami.
Mina Alyi stawała się coraz bardziej rozbawiona, aż wreszcie się tak zaśmiała, że masa ptactwa poderwała się do lotu. Kpiła z niego!
- Żeby potem nie było, że nie ostrzegałem- rzekł Nino.
Niespodziewanie przerwał. Alya próbowała teraz w jego stronę rzucić docinkami, ale Nino zakrył jej usta jednym palcem, a drugim wskazał na coś niepokojącego.
Jakieś wielkie kolosalne monstrum zmierzało w kierunku ich szkoły. Usłyszeli jego parszywy śmiech. Zobaczyli masę ludzi, uciekający, gdzie tylko to było możliwe. Jednak duża z nich część została uwięziona w kokonie z rośliną. Cały Paryż też w coraz większym stopniu stawał się terenami zalesionymi.
Alya nie wiedziała, co ma robić. Zazwyczaj cechowała ją bystrość umysłu, ciekawość i spryt, lecz tym razem ściągnęła tylko na siebie kłopoty. Stwór ją dojrzał i zaatakował.
Nino widząc dramatyczną sytuację swojej koleżanki z patrolu, zignorował swoją obrażoną dumę i pociągnął ją do siebie. Następnie wziął za rękę i zaczęli uciekać. Planowali udać się do piwnicy, gdzie stwór nie będzie mógł ich dopaść.
Pomimo ogromnego ryzyka, poprzez drzwi główne udało się im wbiec do placówki, gdzie już panowała panika, a ludzie masowo biegali i krzyczeli. To tylko wabiło potwora, skuszonego dużą ilością "przeszkadzajek" w jego zamiarach.
***
Spokój w czasie ataku zachowali tylko dwaj uczniowie. Marinette i Felix. Ta pierwsza zdecydowała się w panującym harmidrze zamienić się w Biedronkę. Natomiast Felix usunął się bardzo szybko z pola widzenia chłopaków, po czym wypowiadając słowa transformacji, pojawił się jako Czarny Kot. Obaj wyskoczyli na dach szkoły, niszczonej przez potwora.
***
Alya i Nino wbiegli do piwnicy. Była ona opustoszała, dochodziły ogromne huki z góry, a sufit zaczął pokrywać się korzeniami nowych drzew, ale przynajmniej tutaj było bezpiecznie. Na razie. Wbiegli oni w samą porę, bo wyjście niemal natychmiast zarosło, więc nie mogli się stąd wydostać. Oboje się martwili.
Nino, nie wiedział, co podziewa się z jego słabszym przyjacielem. Czy podzielił los większości mieszkańców i stał się ozdobną roślinką, czy może się wyratował jak oni? Alya miała dokładnie niemal te same wątpliwości. Można wręcz stwierdzić, że nawet pod wpływem myśli się zgrywali, niestety nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Musieli oczekiwać na rezultat walki Biedronki i Czarnego Kota. To miała być ich trzecia akcja, więc mieli tą nadzieję, że po dwóch zwycięstwach nabrali więcej odwagi, a przeciwnik szybko zostanie pokonany i odmieniony w swoją pierwotną postać.
Schronili się oni w jednym kącie dosyć ciemnego, wilgotnego pomieszczenia. Robiło się coraz groźniej.
---
Dziękuje za kolejny rozdział! Ten rozdział dedykuje @Fernmist , która opracowała dla was nową okładkę ZA DARMO. Jeżeli ktoś jest ciekawy, o kim mówię, zapraszam na posta do tablicy z dnia 27.03.2022! Dzięki za wsparcie, jakie mi okazujecie! Dzięki niemu moja książka, znalazła się na 10 miejscu z ok. 1200 pozycji. Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro