Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Piątek. Ostatni dzień tygodnia szkolnego. Każdy uczeń pewnie zna ten dzień i stara się go najlepiej przeżyć. W końcu weekend już za pasem, będzie go można spędzić z znajomymi, rodziną, na świeżym powietrzu, czy przed komputerem. Po pracowitych dniach nareszcie będzie można odetchnąć. 

Jednak nie wszyscy tego dnia mogli sobie odetchnąć z ulgą. Wśród nich choćby Nino i Alya, którzy od dzisiaj mieli pracować w szkolnej policji, specjalnej jednostce zajmującej się ochroną uczniów na terenie szkoły, czy prowadzeniem zajęć. Była to ogromna odpowiedzialność. 

Mieli się dopiero tego dnia dowiedzieć, kto z kim będzie pracował, ale oboje nie mogli się doczekać. Stanęli o godzinie 6 rano, zjedli obfite śniadanie, po czym, jak dokonali niewielkiej toaletki, wybiegli w tym samym momencie. 

Nino marzył o noszeniu przy sobie munduru policyjnego, czy pilnowania porządku na terenie budynku. A najważniejsze, odetnie się od tej nieszczęśliwej miłości, jakiej doznał w Clermont i jaka niemal każdej nocy dawała o sobie znać. 

Być może czytelnicy o tym wiedzą, ale takie ciągłe uczucie bezradności i cierpienia, niekiedy nas mocno przeszywa, zwłaszcza, jeżeli zawiedliśmy się na kimś, kogo uważaliśmy za cennego towarzysza, towarzyszkę życiową. Jednak najważniejsze było zawsze podnosić się z upadku. I to był swego rodzaju krok tego nastolatka. 

Natomiast Alya.... Ona była mega żywiołowa, ciekawska. Chciała dostrzegać prawdy, rozwiązywać zagadki, wzorować się na swojej  ulubionej postaci Sherlocka Holmesa. Wierzyła, że w tym zawodzie uda się jej osiągnąć cele, jakie postawiła przy wyborze. 

 W szkole nie musieli zbyt długo czekać pod salą, bo ledwo co minęło 5 minut, odkąd nasi bohaterowie przybyli do szkoły, a miała się rozpocząć pierwsza obrada. 

Pierwszym zaskoczeniem dla Alyi i Nina był fakt, że Alix Kubdel objęła stery jako przewodnicząca szkolnej policji. Jej doradcą i jednocześnie opiekunem miała zostać pani magister Carine Bustier, ich wychowawca, a mieli podlegać zarówno dyrektorowi, samorządowi szkolnemu, jak i wyższym strukturom policji. 

Alix siedziała elegancko ubrana, przy ogromnym stole. Do służby przystąpiło 10 szkolnych policjantów, włącznie z naszymi bohaterami. Panował chwilowy harmider, ale ostatecznie sytuacja się uspokoiła, a Alix mogła rozpocząć przemówienie. 

- Witam was wszystkich na pierwszej odprawie naszej szkolnej jednostki KSP. Cieszę, że kilka osób z was dołączyło do naszych struktur i szkoła stanie się o wiele bardziej bezpieczna. Wasze poświęcenie nie pójdzie na marne, zawsze miejcie świadomość, że robicie to dla naszej szkolnej społeczności. Każdy z was dostanie broń. Jedną sztukę broni na kulki, jaką będziecie mieć przy sobie w czasie codziennej służby, jak i broni palnej przy bardzo niebezpiecznych sytuacjach. Obowiązują was podobne procedury, jak w wyższych strukturach. Na spokojnie zapoznacie się z nimi, lecz wierzę, że sobie poradzicie. Wasza praca będzie na zmiany. Wyższe klasy, które lekcje zaczynają w godzinach popołudniowych, również i w tych godzinach będzie pracować, a młodsze od rana. Zrozumiano?

- Tak jest pani komendant- krzyknęli donośnie wszyscy funkcjonariusze. 

- To świetnie! Teraz ogłoszę, kto z kim będzie pracował. Każdy/każda z was tutaj obecnych podejdzie do dyżurnego, który wyda wam mundur szkolnej policji, wraz z bronią i amunicją. Mam tutaj przy sobie listę, tylko pozwólcie, że ją wyciągnę z torebki.

W czasie, gdy Alix w niej grzebała, Nino zdecydował rozejrzeć się po sali odpraw. Było tutaj kilka twarzy, których nie znał, jak i pojawiły się twarze z jego klasy, choćby Alya Cesaire, najbliższa przyjaciółka Marinette, ale też  Kagami czy Luka. 

- Otóż tak patrol 001, Jean Duparc i Kagami Tsurugi. 

Obaj wymienili szybkie spojrzenia i słuchali dalej. 

- Patrol 002: Luka Couffaine i Zoe Lee. 

Przywitali się z sobą i zaczęli zapoznawać.

- Patrol 003: Nino Lahiffe i...... Alya Cesaire!

To dopiero był szok dla nastolatka. Miał szkołę patrolować z osobą, która podobnie jak Marinette jest wpatrzona w Martina, niczym w obrazek. Ale z drugiej strony, też to nie było głupim pomysłem, więc zdecydował się pogodzić z wyborem ich szefowej. 

- Rozejść się!- wydała ona rozkaz. 

Wszyscy opuścili jej gabinet. 

***

Felix Agreste, musiał wyrwać się z swoich sennych marzeń i ponownie zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami, jakie postawiło mu życie. Jednak teraz bardziej żwawiej obudził się, przygotował na tyle, ile mógł, ponownie wstrzyknął insulinę, a ojciec bardzo szybko go odwiózł do szkoły. Znowu powtórzyła się z sytuacja z Martinem, znowu go zaczepił, ale udawał, że niby chcę się z nim pogodzić, co nie było prawdą. 

Obłudny fałsz, jaki do niego wygłaszał, tylko dla opinii publicznej był żenujący, aczkolwiek, jak było wspomniane wcześniej, Martin otaczał się wieloma lizusami, którzy wierzyli w każde jego słowo. 

Felix musiał pogodzić się z faktem, że teraz jego pozycja jest jeszcze bardziej na stratnej pozycji. Co wzbudzało w nim lęk i niepokój, ale na pewno nie taki, co wczoraj. Szedł z trochę większym podejściem do dzisiejszego dnia, choć nadal czuł rozgoryczenie tożsamości i osobowości swojej, a Czarnego Kota. Która była prawdziwa? Która najlepiej by go odwzorowywała? 

Pytanie, choć dla niektórych z was nie powinno stanowić najmniejszego trudu, u nastolatka była to wręcz bariera nie do przebicia! Wzbudzająca męki. Ten kryzys miał rozpocząć nową epokę życia chłopaka....

***

Dzień pracowity panował również dzisiaj w ratuszu. Rada miasta miała przegłosować wniosek prezydenta, Andre Bourgeois o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego. Dlaczego zmianę? Do burmistrza niedawno zgłosił się deweloper z zamiarem zbudowania nowych hoteli w istniejącym terenie zielonym. Miasto bowiem w czasie sezonu miał taki nawał turystów, że panowało prawdziwe oblężenie, a turyści, którzy przyjeżdżali do tego historycznego centrum Europy, wielokrotnie skarżyli się na małą ilość miejsc noclegowych. 

Z wnioskiem prezydenta nie zgadzał się natomiast jeden z radnych, który był zagorzałym obrońcą przyrody. Uważał, że nie powinno dochodzić do zjawiska betonozy, jakie panowały w innych aglomeracjach, miasto powinno posiadać podstawowe korytarze wywietrzania miasta, a poza tym do atmosfery trafiałby większa ilość  dwutlenku węgla, czy tlenków azotu, niszczące miejską florę. Większość argumentów opierał na książce polskiego radnego miasta Krakowa, pana Łukasza Gibały, który zmagał się z takim podobnym zjawiskiem. 

Oczywiście, jak pewnie większość się z was domyśliła, nie było większości, która popierała wniosek Gibały. Radni, oślepieni "niepohamowaną potrzebą" zagłosowali za projektem zmian zagospodarowania przestrzennego. Wzburzony radny, widząc, że wszyscy mają gdzieś sprawy natury, wyszedł wściekły z sali obrad. Jego emocję były negatywne....

Władca Ciem był przygotowany do swojego zadania. Przywołał motyla, któremu nadał złą moc, po czym wypuścił go. 

- Leć, moja akumo! I zawładnij nim! 

Motylek nie potrzebował żadnego GPS-u, aby trafić na miejsce. Po prostu same emocje go prowadziły. Dotarł na dziedziniec, gdzie znajdował się ratusz, miejsce ataku sprzed kilka dni niejakiego Pana Gołębia. Przez niewielką szczelinę w drzwiach wleciał do środka, po czym namierzył zrozpaczonego radnego. Bez żadnych zbędnych ceregieli wniknął on w kwiat stokrotki, jaki miał wpięty w koszulę marynarki. Radny już się nie kontrolował. To Władca Motylków przejął nad nim kontrolę. 

- Książe Natury, jestem Władca Ciem! Jedyny orędownik, który zgadza się z twoimi argumentami. Trzeba chronić zieleń przed agresją innych ludzi. Dlatego daję ci moc, dzięki której będziesz mógł uratować miasto przed totalnym zabetonowaniem, zanim stanie się drugim Krakowem. W zamian za to, chcę poprosić cię o mini przysługę. Zdobądź dla mnie Miraculum Biedronki i Czarnego Kota. Wchodzisz w ten układ?

- Będę chronił naszą florę, za wszelką cenę- zaśmiał się radny. 

Cały został pokryty zielonym kostiumem. Jego włosy, zamieniły się w trawę. Twarz pokryła się zielonym barwnikiem, oczy miał brązowe, niczym grudkę ziemi. W ręce dzierżył berło, dzięki któremu mógł pokryć niemal całe miasto piękną przestrzenią. 

- Teraz nikt nie będzie łamał praw natury!- krzyknął do siebie zaakumanizowany radny. 

Jego pierwszym celem stanęła się sala obrad, gdzie radni przystąpili do rozpatrzenia kolejnych wniosków i trwało oddawanie głosów. Panowała cisza, aż do pewnego momentu. Potwór z hukiem rozwalił drzwi. 

Większość radnych wystraszyło się nowego przeciwnika i zaczęli uciekać z swoich miejsc, ale Książe był na to przygotowany. Drzwi wyjściowe zarosły tak mocnymi pędami roślin, że za nic nie można było ich ruszyć. 

- Panowie, nie ma co uciekać- zwrócił się obelżywie w kierunku radnych- Przedę mną i tak nie uciekniecie! Nadejdzie dla was słuszna kara za poparcie wniosków, które mnie niszczą!

Przy części polityków wyrosły tak silne pędy, że zaraz splątały ich nogi, a następnie całkowicie owinęła ich roślina w kokonie. Los podzielili niemal wszyscy, tylko jeden radny zdołał się ukryć pod swoim biurkiem. 

Stwór jednak nie tracił czasu. Zaraz zniszczył wszystkie karty do głosowania, wraz z protokołem z sesji. Dzięki temu, przegłosowany przepis nie wejdzie w życie!

Był to tylko jednak połowiczny sukces dla zaakumanizowanego radnego, bo teraz miało czekać dla niego kolejne zadanie. Zwiększenie zaplanowanej flory na całą aglomerację. Dzięki swojemu magicznemu berłu, wybił się w kierunku słońca, do góry! 

Rozwalił cały sufit, z którego nic wiele nie zostało. Gdy wniósł się na odpowiednią wysokość, wycelował berłem w budynek. I w jednym momencie momentalnie zarósł. Ściany zostały pokryte porostami, szybko się rozwijającymi, placyk zamienił się w trawę, a z wnętrza budynku wyrastały olbrzymie świerki i dęby. Wystarczyło zaledwie kilka sekund, a z dawnego ratusza pozostały tylko gorzkie wspomnienia. 

***

Szkolni policjanci w tym samym momencie patrolowali szkołę. Dyżurny, przydzielił im niewielki rewir, czyli głównie tereny znajdujące się na zewnętrzu szkoły. Alya i Nino, którzy się stopniowo do siebie przyzwyczajali, darzyli się coraz większym zaufaniem. 

Kilka minut wcześniej udało się im, tylko dzięki sprawnej reakcji oraz współpracy, zapobiec linczowi na jednym z uczniów klasy pani Mendeleivev,  przez szkolnych chuliganów (nie tych powiązanych z Martinem). Napastnicy mieli na niego zasadzić się w pobliżu drzwi wyjściowych, ale udało się ich rozgryźć i zatrzymać. Mieli teraz stanąć na niezbyt przyjemnej rozmowie u dyrektora, a oni mogli delektować się ostatnimi promieniami słońca. W prognozach na najbliższe dni zapowiadali nadejście silnych deszczów, a drzewa zaczęły się przygotowywać do zimniejszych okresów. Liście powolutku, ale sukcesywnie zaczęły nabierać nowych barw, co jako nastolatkowie dostrzegali. 

Jednak Nino nie zapominał o swoim ciężko chorym przyjacielu, cierpiącym przez celebrytę. Akurat byli na samotności, więc chłopak zdecydował się zainicjować temat. 

- Alya, posłuchaj mnie! Wy znacie Martina Rotha?

- Tego Martina?- dopytała.

- Tak, tego. 

- Oczywiście, że tak. 

- Zauważyłem, że Marinette zaczyna coś do niego czuć.... 

- No i? - zapytała mnie dziewczyna- chyba nie jesteś z tego powodu zazdrosny?

- Nie, nie....- zaczął wymachiwać strachliwie rękami, czuł bowiem nadchodzące niepowodzenie, ale chodzi mi o to, że Martin nie jest zwyczajnym chłopakiem. On jest cynicznym oszustem! 

- O czym ty mówisz? Martin jest jednym z najporządniejszych ludzi w tej szkole. Jak tak możesz obrzucać kogoś błotem!?

- To on was obrzuca błotem i robi z was idiotów!!! Felix jest moim przyjacielem. 

- Nie dziwię się, że taka nienawiść przez ciebie przemawia. Co ten niepełnosprawny chłopak ma do najlepszego chłopaka w szkole?

- Nie znacie jego prawdziwej twarzy- szepnął chłopak- ale to do czasu. W każdym razie ostrzeż Marinette, żeby nie ufała w jego sztuczne uśmiechy i gry uczuciami. 

Mina Alyi stawała się coraz bardziej rozbawiona, aż wreszcie się tak zaśmiała, że masa ptactwa poderwała się do lotu. Kpiła z niego! 

- Żeby potem nie było, że nie ostrzegałem- rzekł Nino. 

Niespodziewanie przerwał. Alya próbowała teraz w jego stronę rzucić docinkami, ale Nino zakrył jej usta jednym palcem, a drugim wskazał na coś niepokojącego. 

Jakieś wielkie kolosalne monstrum zmierzało w kierunku ich szkoły. Usłyszeli jego parszywy śmiech. Zobaczyli masę ludzi, uciekający, gdzie tylko to było możliwe. Jednak duża z nich część została uwięziona w kokonie z rośliną. Cały Paryż też w coraz większym stopniu stawał się terenami zalesionymi. 

Alya nie wiedziała, co ma robić. Zazwyczaj cechowała ją bystrość umysłu, ciekawość i spryt, lecz tym razem ściągnęła tylko na siebie kłopoty. Stwór ją dojrzał i zaatakował. 

Nino widząc dramatyczną sytuację swojej koleżanki z patrolu, zignorował swoją obrażoną dumę i pociągnął ją do siebie. Następnie wziął za rękę i zaczęli uciekać. Planowali udać się do piwnicy, gdzie stwór nie będzie mógł ich dopaść. 

Pomimo ogromnego ryzyka, poprzez drzwi główne udało się im wbiec do placówki, gdzie już panowała panika, a ludzie masowo biegali i krzyczeli. To tylko wabiło potwora, skuszonego dużą ilością "przeszkadzajek" w jego zamiarach. 

***

Spokój w czasie ataku zachowali tylko dwaj uczniowie. Marinette i Felix. Ta pierwsza zdecydowała się w panującym harmidrze zamienić się w Biedronkę. Natomiast Felix usunął się bardzo szybko z pola widzenia chłopaków, po czym wypowiadając słowa transformacji, pojawił się jako Czarny Kot. Obaj wyskoczyli na dach szkoły, niszczonej przez potwora. 

***

Alya i Nino wbiegli do piwnicy. Była ona opustoszała, dochodziły ogromne huki z góry, a sufit zaczął pokrywać się korzeniami nowych drzew, ale przynajmniej tutaj było bezpiecznie. Na razie. Wbiegli oni w samą porę, bo wyjście niemal natychmiast zarosło, więc nie mogli się stąd wydostać. Oboje się martwili.

Nino, nie wiedział, co podziewa się z jego słabszym przyjacielem. Czy podzielił los większości mieszkańców i stał się ozdobną roślinką, czy może się wyratował jak oni? Alya miała dokładnie niemal te same wątpliwości. Można wręcz stwierdzić, że nawet pod wpływem myśli się zgrywali, niestety nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. 

Musieli oczekiwać na rezultat walki Biedronki i Czarnego Kota. To miała być ich trzecia akcja, więc mieli tą nadzieję, że po dwóch zwycięstwach nabrali więcej odwagi, a przeciwnik szybko zostanie pokonany i odmieniony w swoją pierwotną postać. 

Schronili się oni w jednym kącie dosyć ciemnego, wilgotnego pomieszczenia. Robiło się coraz groźniej. 


---

Dziękuje za kolejny rozdział! Ten rozdział dedykuje @Fernmist , która opracowała dla was nową okładkę ZA DARMO. Jeżeli ktoś jest ciekawy, o kim mówię, zapraszam na posta do tablicy z dnia 27.03.2022! Dzięki za wsparcie, jakie mi okazujecie! Dzięki niemu moja książka, znalazła się na 10 miejscu z ok. 1200 pozycji. Do następnego! 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro