Rozdział 9
Wracałam ze szkoły wraz z Alyą , która mnie odprowadzała. Szłyśmy bardzo wolno , gadałyśmy i się śmiałyśmy. Często po szkole gdzieś się spotykamy. Czasem idziemy do jakieś kawiarni , czasem do domu którejś z nas z czasem porostu do parku usiąść na ławce i pogadać. Zdarza się też tak że któraś odprowadza drugą do domu.Akurat dziś ani ja ani Alya jakoś nie miałyśmy ochoty nigdzie zostawać zwłaszcza że jestem cholernie zmęczona. Musze się chwile położyć. Gdy byłyśmy już pod drzwiami do piekarni moich rodziców jeszcze chwile gadałyśmy. Po jakimś czasie postanowiłam się już pożegnać i iść do domu.
- Alya chcesz do mnie wpaść ?
Zapytałam z grzeczności. Szczerze mówiąc miałam nadzieje że odmówi. Nie chce wyjść na nie miłą i chamską , ale porostu nie mam ochoty na gości.
- Nie , Marinette radzę ci się położyć. Wyglądasz jak Zombie. Zresztą jutro mamy kartkówkę z geografii , muszę się pouczyć. To lecę pa.
Pocałowała mnie w policzek i pożegnałyśmy się. Weszłam do piekarni i przywitałam się z mamą.
- Cześć mamo.
- O cześć Marinette jak tam w szkole ?
- Jak zawsze , dobrze.
Szłam po schodach gdy jeszcze usłyszałam krzyk mamy.
- Marinette nie zapomnij że jutro masz kartkówkę z geografii ! A po jutrze sprawdzian z historii !
- Dzięki, wiem
Otworzyłam drzwi do swojego pokoju. Drzwi z wielkim hukiem uderzyły o krzesło. Co ono tam robiło ? Nie przypominam sobie żebym je tu kładła. A rodzice zajęci są pracą. Nie wychodzą nigdy z piekarni podczas swoich godzin. Jedynie do łazienki. Postanowiłam już nie zwracać na to uwagi. Może podrostu nie pamiętam z tego zmęczenia że rano położyłam krzesło obok drzwi. Właśnie miałam paść na łóżko , lecz mój wzrok padł na Adriena. Jezus Maria ! Co on tu robił ! Drugie na co zwróciłam uwagę to to że mam cały pokój w jego fotografiach. Oczywiście wiedział o tym , ale oprócz paru zdjęć na ścianie miałam jego fotografię na lustrze. Jego twarz na tym zdjęciu była otoczona wielkim czerwonym sercem. Oprócz tego w komputerze miałam go na tapecie. Widocznie już to widział ponieważ mój komputer był już otwarty. Czy zostawiłam go otwartego ? Jeśli tak to ekran powinien wygasnąć. Mniejsza z tym.
- Em cześć Adrien , co ty tu robisz ?
- Przepraszam Marinette że tak wszedłem bez ostrzeżenia, ale chciałem z tobą porozmawiać.
Adrien nieśmiało podrapał się w tył głowy.
- Em okej
- Marinette , więc czy ty , bo wiem że kogoś kochasz z naszej klasy i czy tą osobą jestem ja ?
Serce zabiło mi z całej siły. Byłam zdezorientowana.
- Bo wiesz tak wszedłem do twojego pokoju i wszędzie są moja zdjęcia. Nawet na twojej tapecie. I w szufladzie masz cały album z moimi wszystkimi zdjęciami. Od najstarszego do najnowszego.
- Skąd wiesz co mam w szufladzie ?!
Spojrzał na mnie zmieszany.
- Przepraszam Marinette , ale musiałem to wiedzieć.
- Adrien jak mogłeś , nie wiedziałam że ty taki jesteś !
Czułam jak łzy powoli nabierały mi się do oczu.
- Nie chce być nie miła, ale czy mógłbyś wyjść z mojego pokoju i najlepiej iść do domu ?!
Poczułam jak łzy już lecą mi po całej twarzy. Adrien spojrzał na mnie smutnym spojrzeniem. Serce mnie zabolało. To nie miało być tak ! Usiadłam w kącie. Byłam załamana. Moje miraculum było skradzione. Władca ciem będzie pewnie wysyła dużą ilość złoczyńców by ukraść również miraculum czarnego kota. Oprócz tego Adrien grzebał w moich rzeczach i się dowiedział co do niego czuje. Z jednej strony to dobrze , ale z drugiej jednak chciałam mu sama powiedzieć. Chciałam żeby to była wyjątkowa ,romantyczna chwila. Co ja mam zrobić ? Nie miałam ochoty już żyć. To chyba pierwsza moja taka makabryczna myśl w życiu. Nie mogłam już wytrzymać wzięłam cyrkiel z biurka i zrobiłam coś czego nigdy od siebie bym się nie spodziewała. Przyjechałam sobie po nadgarstku z całej siły ostrzem. Rana nie była duża. Lekko leciała mi krew. Ręka bardzo mnie szczypała i piekła , ale to pozwoliło mi zapomnieć o moim marnym życiu. Cała zapłakana położyłam się w łóżku. Przykryłam całe ciało kołdrą. Wstrząsały mną ogromne dreszcze. Było mi bardzo zimno. Koszmarnie się czułam. Przymknęłam oczy. Przez chwile udało mi się zasnąć , lecz zaraz się obudziłam. Nie miałam siły wstać z łóżka. Wszystkie mięśnie i kości mnie bolały. Próbowałam dalej zasnąć lecz po trzecim obudzeniu się poddałam się. Nie miałam siły nawet płakać. Światło od żarówki bardzo raziło mi oczy , ale nie miałam jak zgasić. Zastanawiałam się która jest godzina. Bez podnoszenia głowy podniosłam wzrok do góry by spojrzeć na zegarek który stał przy łóżku. Było późno w nocy. Nagle do mojego pokoju weszła mama.
-Marinette co ty robisz o tej godzinie ?
Nie miałam siły odpowiedzieć. Mama na mnie spojrzała. Miała starsznei przetsraszoną minę.
- Jezu Marinette co ci się stało ?
Duknęła mojego czoła i od razu zabrała rękę.
- Ty aż parzysz. Pobiegła po termometr i mojego tatę. Po chwili oboje przybiegli. Mama zmierzyła mi temperaturę.
- Jezus Maria czterdzieści i pół stopnia.
- Jedziemy do szpitala.
Tata wziął mnie lekko na ręce i pobiegliśmy do samochodu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro