Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

To miło że dziewczyny zabrały mnie ze sobą. Jak zwykle musiałem się wymknąć bo ojciec by mi nie pozwolił. Nie wiem dlaczego jest inny niż inny ojcowie. Często się zastanawiam dlaczego ? To przez stratę mojej matki ?

Podeszliśmy do lodziarza. Każdy wziął bo dwie gałki i usiedliśmy na ławce. Alya lekko pchneła Marinette żeby ta usiadła obok mnie. Marinette sztywno usiadła. Bardzo ją lubię. Jest dobrą przyjaciółką i zawsze można na nią liczyć , ale już od pewnego czasu zauważyłem że czasem jest przy mnie bardzo sztywna i boi się że coś zrobi źle jak gdyby to się stało miał być koniec świata. Wszyscy jedliśmy lody , śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Cieszyłem się że wreszcie opuściłem swój pokój. Zazwyczaj opuszczam go tylko gdy muszę być czarnym kotem , gdy idę do szkoły i gdy mam dodatkowe zajęcia. W pewnym momencie wszystkie zaczęły mówić , że muszą iść oprócz Marinette. Dziewczyna była zdziwiona , ale w pewnym momencie wyglądała jak by zrozumiałą o co chodzi jej przyjaciółką . Tylko chyba ja nie rozumiałem. Już miała powiedzieć że też musi iść gdy odezwała się Alya.

- Marinette przecież masz całe wolne popołudnie , a Adrien tak rzadko wychodzi zostań z nim.

Marinette zrobiła kwaśną minę. Widać było że chciała już iść. Czyżby mnie nie lubiła ? Zrobiło mi się przykro. Gdy to przemyślałem zauważyłem że to nie pierwszy raz gdy próbuje się wymigać od pozostania ze mną sam na sam. Co raz bardziej myślę że mnie nie lubi.
Wszytstkie uciekły. Marinette została. Na początku nikt się nie odzywał. Się działa cicho. Chciałem przerwać ciszę i zapytałem prosto z mostu.
- Marinette czy ty mnie nie lubisz? Ciagle się od emnie odsuwasz i niechcesz zostac że mną sam na sam.
Marinette stała się czerwona
- Ja? Ja cie bardzo lubię. Znaczy trochę lubię. Znaczy lubię, normalnie. Jak przyjaciela, nie jak chłopaka. I nie chce mieć z tobą trujki dzieci i chomika. Znaczy chce jesli ty chcesz, znaczy ja cie nie kocham..
- Okej rozumiem
Marinette była zagubiona. Nagle za rogiem usłyszałem ogormny trzask. Spojrzałem się w tamtą strone.
O nie poraz 268 pan Gołąb Znowu zaatakował miasto. Ciągle go łapie akuma. Muszę się szybko zamienić w czarnego kota.
- Marinette skocze na chwilę do łazienki
Prubowałem się wymigać
- Okej, w sumie ja też muszę
Gdy weszlem do kabiny zawołałem
- Plagg wysuwaj pazury!
Zaczal zamieniać się w czarnego kota.
Szybko wibiegłem z toalety i pobiegłem do Pana gołębia. Musiałem poczekać na biedronkę bo sam nie złapie akumy. Nie musiałem długo czekać bo po chwili się zjawiła. Boże jaka ona jest piękna!
- część kropeczko
- Yh nie nazywaj mnie kropeczką.
Jak ja lubię się z nią droczyć. Pobiegliśmy do Pana gołębia. Jak zwykle trzeba było zniszczyć jego gwizdek. To nie było trudne. Biedronka zaczęła walczyć z Panem Gołębiem. Wyrwała mu gwizek z szyi i mi rzuciła ją szybko zawałem:
-Kotaklizm
I dotknołem gwizdka. Rozpadł sie na drobny popiol. Z popiołu wyleciała akuma. Biedronka ją zlapała i dalej mówiła to co zawsze. Na końcu przybiliśmy żółwika, pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoja strone.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro