Rozdział 5
Siedziałam za śmietnikami zdenerwowana i przerażona. Co ja mam zrobić teraz ? Czarny kto podał pomysł by iść do mistrza Fu. Pomyślałam by znaleźć coś czym mogłabym zakryć twarz by nie pokazywać swojej tożsamości lecz nic nie było pod ręką. Coś trzeba było zrobić. To była jedna z najgorszych i najbardziej stresujących sytuacji w moim życiu. Mogłabym sama wrócić do domu i przejść się do mistrza Fu gdyby nie to że byłam bardzo daleko. Autobus też nie wchodził w grę iż nie miałam karty miejskiej ani pieniędzy na bilet. Na gapę też nie mogę jechać bo to nie jest jeden czy dwa przystanki. Jako biedronka szybko bym wróciła tak samo jak tu się pojawiłam , ale jako Marinette na piechotę szła bym cały dzień. Byłabym głodna i musiałabym robić co jakiś czas odpoczynki.
- Gdyby nie to że mam bardzo daleko do domu to bym poszła sama , ale sam wiesz że jak jest daleko. Chyba będę musiała wyjść i-i poznasz moją tożsamość.
Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. Czułam się bezbronna i bezużyteczna.Miałam ochotę schować się pod kocem z herbatą i nigdy nie pokazywać się światu.
- Nie płacz , jakoś sobie poradzimy. Wszytko będzie dobrze kropeczko.
To mnie odrobinkę uspokoiło. Co jak co , ale czarny kot zawsze potrafi mnie pocieszyć.
- Dobra nie marnujmy czasu - Wzięłam się w garść i otarłam łzy z oczu - Musze wyjść
Zrobiłam krok do przodu i się zatrzymałam. Co jeśli czarnemu kotu nie spodoba się to co zobaczy ? Jeśli spodziewał się zupełnie kogoś innego ? Zacisnęłam pięści i zrobiłam jeszcze dwa kroki. Wyszłam zza śmietników i spojrzałam czarnemu kotu prosto w oczy. Miał oczy pełne szoku. Po chwili nie potrafiłam utrzymać kontaktu wzrokowego i opuściłam głowę.
- M-M-Marinette to ty .- Zająkał się- O matko niespodziewałem się
Poczułam że łzy znowu spływają mi po twarzy. Czarny kot podszedł i mnie przytulił.
- Marinette , jak się cieszę że to ty jesteś biedronką.
Po chwili nikt się nie odzywał. W końcu postanowiliśmy już iść. Czarny kot wziął mnie lekko na ręce i pobiegł prosto do mistrza fu. Dosłownie po paru minutach staliśmy pod jego drzwiami. Wziełam głęboki wdech i zapukałam. Otworzył drzwi. Na początku uśmiechał , ale gdy dokładnei zobaczył co się stało , prawie zemdlał.
- Jezus Maria , co się stało ?! Co wy zrobiliście ?
Weszliśmy do środka. Nie wytrzymałam i łzy popłyneły mi strugami po polikach. Czarny kot objął mnie. Wszytko opowiedział co się wydarzyło. Zaczynając od powstania złoczyńcy i kończąc na wyprawą tutaj. Mistrz Fu zdjął jeden kolczyk który mi został i włożył go do pudełka.
- Myśle że na razie powinien zostać tutaj. Musimy pomyśleć nad tym co zrobić i jak odzyskać twój drugi kolczyk.Bez Miraculum biedronki nie złapiemy żadnej akumy.- Westchnął-Czy Marinette poznałaś tożsamość czarnego kota ?
- Nie
- Marinette myślę że wrazie czego dostaniesz inne MIraculum które możesz sobie wybrać. Nie wiem jednak jak będziesz łapać akumy bez miraculum.
Mistrz coś klinkął i coś wpisał i szkatułka się otworzyła.Zajrzałam do środka.Było tam mnóstwo różnych miraculi , miałam problem z wybraniem jednego.W końcu wzięłam miraculum lisa. Trudno było mi się zdecydować , ale wybrałam właśnie je. W razie czego zawsze mogę tu przyjść i wybrać inne. Po jakimś czasie wyszliśmy z mieszkania mistrza. Pożeganłam się z czarnym kotem , przybił mi żółwik i zatwierdził w przekonaniu , że wszytko będzie dobrze.Następnie pobiegł w swoją stronę.
Ruszyłam powoli do domu. Naprawdę chciałam się zamknąć w swoim pokoju i może coś poczytać żeby zapomnieć o rzeczywistości. Pobiegłam truchtem do domu. Weszłam do piekarni , przywitałam się z mamą , która właśnie sprzedawała bochenek chleba jakiemuś panu. Poszłam po schodach do swojego pokoju. Tam usiadłam przed swoją toaletką i totalnie zatopiłam się łzach. Choć rzadko płaczę teraz bardzo mi się chciało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro