Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41.

Bibliotekarka na spotkanie z Darshanem szykowała się dłużej niż zazwyczaj. Zrobiła porządny makijaż, wyprostowała włosy i włożyła na siebie długie spodnie obciskające jej duże pośladki, które swoją drogą planowała wyćwiczyć. Ubrała ciemną koszulę z dekoltem, a na usta nałożyła matową, jasną pomadkę. Niestety nie kupiła wcześniej soczewek, więc z bólem serca na nos włożyła okulary. 
Użyła swoich najlepszych perfum i wyszła. 

Jak tylko go zobaczyła z czerwoną różą, kiedy na nią czekał, poczuła dziwne uczucie w brzuchu. Wyglądał olśniewająco, był niesamowicie przystojny. Ubrany w drogą, również ciemną koszulę, której rękawy podwinął. Na nogach miał porządne buty i ciemne spodnie. Widać, że programistom nieźle się powodzi. 
Mimowolnie uśmiechnęła się na jego widok. Czekał na nią przed kawiarnią, w której się umówili, bo Gloria nie czułaby się zbyt pewnie w domu chłopaka. 
Na początku nie widział jej, bo rozglądał się dookoła. Widać z daleka, że był dużo młodszy od Paula. Patrzył w niebo mrużąc oczy. Wyglądał uroczo i Gloria w jednej chwili zapomniała o wszystkich złych rzeczach, które zrobił. 

- Cześć - podeszła nieśmiało. Będąc o krok od niego czuła niesamowitą woń wody kolońskiej i  nie wiadomo dlaczego, przez myśl przebiegło jej, że Paul nie używa takich perfum na co dzień. 
Opuścił głowę i spojrzał na nią. Kiedy spojrzeli sobie w oczy miała wrażenie, że cały świat przestał istnieć. 

- Miło cię widzieć - odparł zadowolony. - Jestem trochę głodny i potrzebuję mocnej kawy - mruknął.

- Nie spóźniłam się - dziewczyna rzuciła okiem na zegarek. 

- Jasne, że nie. Ja nie zdążyłem zjeść w domu, mam dużo pracy - podał jej kwiat z uroczym uśmiechem na ustach. 

- Ja też - mruknęła dając znak, że go rozumie. Szła obok niego i starała się iść silnym, pewnym krokiem i nie opuszczać wzroku na czubki butów. 

- Jak idzie, bibliotekarko? - zaśmiał się. - Przekonaj mnie do czytania książek, to będę wpadał do ciebie częściej. 

- Chyba mi wystarczy. Już kiedyś odwiedził mnie twój przyjaciel. 

- Przyznam, że pomyliłem się co do ciebie - otworzył drzwi do Driftwood Cafe. Kulturalnie wpuścił dziewczynę przed sobą. - Nie myśl, że chciałem zrobić ci krzywdę. W sumie to nie wiem, co mogłem chcieć - zaśmiał się dziwnie. 

Usiedli do stolika. Gloria zaciskała zęby, żeby nie zacząć na niego krzyczeć. 

- To było dziwne - powiedziała, ale przerwała, żeby złożyć zamówienie. - Miałam wrażenie, że jesteś jakimś gangsterem. 

Darshan patrzył na nią poważnie przez chwilę. Zacisnął usta w wąską linię, ale chwilę później głośno się zaśmiał nie zwracając uwagi, że kilka osób spojrzało w ich stronę. 

- Nie wierzę, że tak pomyślałaś! - poprawił się na krześle. 

- A co mogłam pomyśleć - też się zaśmiała. - Do mojej biblioteki wszedł osiłek i wygadywał głupoty! 

- Przepraszam - mruknął cały czas cicho śmiejąc się pod nosem. 

- Kto to był? 

- Nie wiem - wzruszył ramionami. Jego oczy wciąż się śmiały. - Dałem mu napiwek i to zrobił.

- Napiwek? - mruknęła Gloria. Serce zaczynało jej szybciej bić. 

- W ogóle nie chciał wejść do biblioteki. Dziękuję - powiedział do kelnerki, która postawiła przed nimi filiżanki z kawą. 

- Więc, co z tymi pieniędzmi? - zapytała. Dziękowała sobie w środku, że spotkali się w miejscu publicznym. Była niemal pewna, że kolega nie mógł jej nic zrobić, kiedy kilka metrów od nich znajdowała się gromada ludzi, która na pewno zareagowałaby, jeśli coś  by się działo. 

- Po tym, jak powiedziałaś mi, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, pieniądze zginęły - wzruszył ramionami. - Nie wiem gdzie. 

- Najwygodniej było pomyśleć, że to ja - uśmiechnęła się ironicznie dziewczyna. 

- Gloria - mruknął. Przeniósł wzrok z jej dekoltu w jej oczy. - Co mogę zrobić, żebyś mi wybaczyła? 

- Przestać patrzeć mi w cycki - powiedziała twardo. 

- Przepraszam... - ledwie wyjąkał. 

- Dobra - machnęła teatralnie ręką bibliotekarka. - Jak bawiłeś się na weselu?

Czekał chwilę z odpowiedzią, nie spieszył się z niczym. Popatrzył dłużej na dwudziestolatkę i odwrócił wzrok gdzieś w bok. 

- Było w porządku - odparł w końcu, kiedy Gloria miała ochotę go pospieszyć. 

- Byłeś sam? - szpiegowała dalej dziewczyna. 

- Tak, ale ty chyba nie. Z tego co widziałem - dodał. 

- Okej - uniosła ręce w geście obronnym. - Nie mam ochoty robić sobie nawzajem wyrzutów. 

- Żadnych wyrzutów - zgodził się wbijając wzrok w kawę. 

- Jak twoja Kurwa? 

- C-co? - podniósł szybko głowę. Miał zmarszczone brwi, patrzył wyczekująco na dziewczynę. 

- Co z twoim psem? - poprawiła się automatycznie bibliotekarka. 

- Nie żartuj! - mruknął rozbawiony chłopak. - A więc chodziło o psa... Wszystko z nim w porządku. 

- Kiedyś mi go pokażesz? 

- O każdej porze dnia i nocy - wyszczerzył zęby, aż w policzkach pojawiły się dołki. Nieświadomie jego wzrok znów powędrował w dekolt bibliotekarki, ale ona wydawała się być myślami gdzieś indziej. 


***

- Będzie lepiej, jeśli odprowadzę cię do domu - Darshan powstał z miejsca. Gloria odhaczyła to spotkanie jako nieudane, bo chociaż dobrze się bawiła, nie udało jej się wyciągnąć od chłopaka informacji o Sandrze. 

- Chyba potrafię trafić sama... - próbowała zaprzeczyć Gloria, jednak jej kolega jakby nie słyszał jej słów. 

- Zaczyna się ściemniać, nie możesz iść sama. 

- Z całym szacunkiem, nie jestem małą dziewczynką - mruknęła z zaciśniętymi zębami dziewczyna. Fajnie było porozmawiać z Darshanem o zwykłych rzeczach, ale wychodząc z domu miała zamiar wyciągnąć od niego informacje. Ku jej niezadowoleniu, chłopak był dobrym żołnierzem i nie pisnął nawet słówka. No i dodatkowo się narzucał, Paul nigdy by tak nie zrobił, pomyślała. 

- Fajnie było się spotkać - odparł, kiedy ona milczała od chwili. 

- Musimy to powtórzyć - uśmiechnęła się uroczo i odwróciła głowę w jego stronę. Chłopak spróbował złapać ją za dłoń, ale dziewczyna sprawnie uniknęła tego. Udała, że nie widziała tego gestu. Darshan chyba dał sobie spokój. 

- Daj znać, kiedy będziesz wolna - uśmiechnął się od ucha do ucha. Nie spuszczał jej z oczu. Gloria musiała przyznać sobie w myślach, że chociaż chłopak jest nieobliczalny, może nienormalny, ona ma do niego słabość. Chłopak niestety potrafi ją podejść, zna na nią sposób. Poza tym, jest przystojny i ma "to coś". Lubiła jego sposób bycia, jego każdy najmniejszy, ale bardzo przemyślany ruch. 

- Na razie mam dużo pracy, ale może kiedyś znajdę chwilę specjalnie dla ciebie.

- Będę czekał na twój telefon. Ale pamiętaj, że jeśli się nie odezwiesz, to cię odwiedzę. 

- Grozisz mi? - przystanęła Gloria. Zaczęła się denerwować, ale uczucie opuściło ją, kiedy Darshan zrobił minę niewiniątka. 

- To taki żart - wzruszył ramionami. Znacznie zbliżył się do dziewczyny, chcąc objąć ją ramieniem, ale bibliotekarka po raz kolejny mu na to nie pozwoliła. 

- Idź już do domu, muszę sobie to wszystko przemyśleć  - westchnęła, ale ucieszyła się, kiedy chłopak odsunął się na krok. 

 - Zadzwonisz? - zapytał jak małe dziecko. 

- Obiecuję - uśmiechnęła się. Pomachała mu, kiedy odwrócił się plecami i zmierzył w inną stronę. Przetarła czoło i nie przejęła się tym, że właśnie rozmazuje makijaż. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim domu. 

***

Paul nie krył zaskoczenia, kiedy Madeline oświadczyła, że zerwała zaręczyny z Normanem. Próbował pocieszyć starszą siostrę, ale miał z tym problem, bo nie wiedział jak się zachować. Widocznie oboje byli skazani na niepowodzenie w związku. Rzucił notatkami na stół w kuchni i przysiadł się do Edith. 

- Skończyłeś pisanie? - zainteresowała się popijając kawę. 

Paul kiwnął głową i uśmiechnął się z dumą. 

- Dlatego będę musiał wyjechać już wkrótce. 

- Jak to wyjechać - szeroko otworzyła oczy. - Joe jeszcze nie czuje się najlepiej... 

- Wiem - mruknął niezadowolony, chociaż starał się to ukryć. - Taka praca - próbował obojętnie wzruszyć ramionami. 

- Co ja zrobię bez ciebie - westchnęła, prawie ze łzami  w oczach. - Tyle mi pomagałeś... 

Pisarz nie odpowiedział już nic. Zgarnął z powrotem notatki ze stołu i wyszedł z domu. Skierował się do domu Jenkinsów. Dużym zaskoczeniem było, kiedy pukał do drzwi kilka razy, ale nikt nie otwierał. Spojrzał przelotnie na zegarek i stwierdził, że Gloria powinna już być w domu, bo biblioteka była zamknięta dawno temu. 
Współczuł jej w myślach, bo myślał, że dziewczyna została po godzinach i męczy się w pracy. Odręczne notatki zostawił na parapecie przy drzwiach. Odszedł, oglądając się kilka razy. Myślał, że uda mu się zobaczyć dziewczynę w oknie lecz zawiódł się. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro