38.
- Holly! - zaskoczona Gloria otworzyła drzwi swojego domu. Miała na sobie zniszczoną koszulkę i sprane szorty, bo po powrocie z biblioteki nie miała zamiaru niczego robić. Na zewnątrz zaczynało się ściemniać, więc światło dawała tylko stojąca lampa. Dwudziestolatka związała włosy w niechlujną cebulę i miała zmyty makijaż. Nie kontaktowała się z Paulem od jego wyjścia z biblioteki i nie wiedziała jak sobie z tym radzić. Wypożyczyła mu książki i mężczyzna wyszedł bez słowa. Teraz zobaczyła swoją koleżankę w progu swego domu.
- Nie chciałaś przyjść, więc ja przyszłam do ciebie! - zaśmiała się dziewczyna machając torbą z zakupami przed nosem.
- Wiesz, nie miałam ochoty na imprezy... -Gloria wpuściła koleżankę do domu. Trochę było jej głupio, że wygląda źle przy zadbanej i stylowo ubranej Holly.
- Żadna impreza, to było zaproszenie na kawę - udała, że oburza się Holly i usiadła wygodnie na sofie.
- Zrozumiałam, że to duże przyjęcie!
- Nie ma mowy, jestem za stara na przyjęcia urodzinowe! - zaśmiała się Holly.
- Rozgość się, zrobię ci kawy.
- Daj sobie spokój, bo mam wino - wzruszyła ramionami koleżanka Glorii.
- Trafiłaś! - westchnęła Gloria. - Mam teraz ochotę tylko na uchlanie się dobrym winem - usiadła wygodnie na podłodze i w jednej chwili przestała się przejmować wyglądem. Holly to była jej najlepsza koleżanka z którą uwielbiała pić wieczorami alkohol.
***
- Żadnej pracy nie utrzymuję dłużej niż przez trzy miesiące - poskarżyła się pijana już Holly, lekko sepleniąc i myląc się w słowach. - Omal nie doszło do zaręczyn z moim szefem, który miał dwie żony i ma pięcioro dzieci. Popierdolone to życie, nic mi się nie udaje...
- U mnie też jest do dupy... - mruknęła Gloria. Na dworze było już całkiem ciemno, ale nie było to nic dziwnego, bo dochodziła północ. Holly została na noc, a Gloria nie przewidziała konsekwencji kolejnego dnia. Leżała obok sofy obierając głowę o kolana koleżanki. Nadszedł ten moment, kiedy obie się otwierały i mówiły szczerze o swoich problemach.
- Widziałam na fejsie, że fajnie wyszło wasze spotkanie z pisarzykiem.
- To popieprzone.
- Co u niego? Czy aby nie macie romansu? Czytałam komentarze pod postem.
- To raczej jest skomplikowane. Ostatnio się pokłóciliśmy i mamy ciche dni.
- O co poszło? - Holly przystawiła kieliszek do ust i upiła duży łyk.
- Jesteśmy pojebani- zaśmiała się wesoła bibliotekarka.
- A on nie jest trochę starszy?
- Owszem, owszem...
- Może się nie rozumiecie? To stary facet, ma inne doświadczenia niż ty.
- Ale jest taki przystojny... - rozmarzyła się dwudziestolatka. Wyciągnęła na podłodze nogi i oparła głowę o dłoń leżącą na sofie.
- Raczej nie mój typ - prychnęła Holly. - Ale co kto lubi.
- Jest dobry...
- W łóżku?
- Też... W łóżku jest świetny... - westchnęła Gloria. - Aż czasem nie mam ochoty go wypuszczać. Holly powiesz, ile ja mam lat, że zachowuję się jak nastolatka, mam motylki w brzuchu, kiedy go widzę i w ogóle chcę spędzić z nim każdą chwilę.
- To chyba normalne... - mruknęła Holly. - Jesteście idealną parą.
- Nie jesteśmy razem - pobudziła się Gloria szybko przecząc ruchem głowy. Jej koleżanka na to zmarszczyła brwi.
- Chcesz powiedzieć, że sypiasz ze starszym facetem dla przyjemności? Ty?
- Mówiłam, że to skomplikowane...
- Zmieniłaś się od czasów szkolnych. Jeśli mieszkacie obok siebie, musicie porozmawiać i bądźcie razem bo jesteście fenomenalni! - Holly gestykulowała.
- Paul to pisarz - Gloria spojrzała w oczy koleżanki. - Nie wiem, czy byśmy do siebie pasowali, bo dobrze nam w łóżku i tyle.
- On to pisarz, a ty bibliotekarka - przetarła oczy dłonią. - Wiem, że jesteś wrażliwa i masz niską samoocenę. Nie jesteś wystarczająco śmiała, żeby rozpocząć z nim związek...
- To nie tak...
- Gloria, ja myślę, że cię znam i albo zacznij z nim chodzić, albo go sobie odpuść. - Pokręciła głową koleżanka bibliotekarki.
Była już bardzo pijana, chyba nie dałaby rady wstać z sofy na własnych nogach. Z bibliotekarką nie było lepiej i z minuty na minutę było tylko gorzej. Dziewczyny sobie nie odmówiły alkoholu tego wieczora. Bibliotekarka czuła, że tego potrzebowała.
- To cię zniszczy, jeśli będziesz brnąć w to dalej, zrób coś. Jesteś fajna dziewczyna. - Tym razem Holly oparła głowę o sofę.
- Dla ciebie zawsze było wszystko, albo nic.
- Takim sposobem nie tracisz czasu na coś, co nie ma sensu. Czy on chciałby z tobą być?
- Nie wiem - zmarszczyła brwi Gloria. - Nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat...
- Sama zdecyduj, czy chcesz go dla siebie, czy nie. - Zamknęła oczy i bibliotekarka była pewna, że koleżanka zaraz zaśnie.
- Chciałabym, ale chyba się nie odważę - zaśmiała się Gloria. - Powinnyśmy iść spać, bo jutro mam pracę, nie mogę sobie odpuścić.
- Ja nie mam - prychnęła pogardliwie Holly. - Dorosła kobieta, która siedzi na utrzymaniu rodziców i jest od nich totalnie zależna...
- Jak uwierzysz w siebie, to ci się uda - zapewniła dwudziestolatka.
- I ty to mówisz - zaśmiała się głośno Holly i zasnęła.
***
Jak wszyscy mogą się spodziewać, Gloria następnego dnia żałowała, że dała się ponieść. Nie miała najmniejszej ochoty wstać z łóżka, w którym zasnęła. Złapała się za głowę i odgarnęła włosy z twarzy. Nawet nie chciała sobie wyobrazić co musiała czuć Holly śpiąc na kanapie z butelką po winie obok głowy. Kiedy zadzwonił budzik Glorii, ta nie wiedziała co się dzieje. Musiała się doprowadzić do porządku. Dawno nie rozmawiały szczerze z Holly, choć w czasach szkolnych zdarzało się niemal co weekend.
Gloria wyszła z sypialni i zastała koleżankę leżącą na podłodze. W nocy musiała spać, ale bibliotekarka nie dała rady jej przenieść do sypialni. Nawet sama ledwie się tam doczołgała.
- Bożee! - ryknęła Holly z podłogi i położyła się na brzuchu. - Nie dam rady, chyba zaraz umrę!
- Ale tu śmierdzi - pociągnęła nosem bibliotekarka. - Muszę otworzyć okno. - Przeszła szybkim krokiem i uchyliła je. - Lepiej wstawaj, zrobię kawy, ale niedługo muszę uciekać do biblioteki.
- Tęskniłam za tymi czasami - westchnęła Holly podnosząc się z podłogi. Przeciągnęła się wyciągając ręce wysoko w górę. - Mogę się umyć?
- Okej, mogę ci dać ubrania, jeśli coś będzie na ciebie pasowało.
- Bez przesady - prychnęła - zaraz się zwijam.
- Zrobię kawy. Za godzinkę muszę być w bibliotece, ale zdążymy się napić.
- Wczoraj też tak mówiłaś. - Holly zaśmiała się mrużąc oczy.
***
Paula obudziły krzyki z sąsiedniego pokoju. Przypomniał sobie, że Madeline wróciła z wakacji i ona była winna pobudki pisarza. Usłyszał, że jego siostra musi być zdenerwowana.
- Przecież cię o to prosiłam! - usłyszał trzydziestolatek.
- Przestań się w końcu drzeć - powiedział głośno jej narzeczony. Musiał być zirytowany.
Paul przeczesał włosy palcami i wstał z łóżka. Wziął z szafy czyste ubrania, dbając, żeby były w miarę ciemne i wygodne. Sprawdził telefon, miał dwie wiadomości od Michaela, ale nie chciał z nim rozmawiać, chociaż wiedział, że to niegrzeczne nie odpowiadać na wiadomości i urywać kontakt. Usiadł na łóżku i pomyślał co ma robić z planowanym wyjazdem, bo nie chciał wracać do dawnego życia, gdzie wszystko pędzi, ale wiedział, że tam może robić to, co kocha. Tam może spełniać swoje marzenia. Już po krótkiej chwili stwierdził, że musi pędzić za swoimi marzeniami i je spełniać.
Kłótnia siostry i jej chłopaka tylko się rozkręcała, ale mężczyzna nie starał się im przeszkadzać, bo to ich sprawa, a on nie miał prawa rozwiązywać ich problemów. Nauczył się, że nie można wtrącać się po chamsku do czyjejś rozmowy.
Po ubraniu się wyszedł do kuchni po poranną kawę. Dzień zapowiadał się upalnie. Mężczyzna usiadł przy stole i wyjrzał przez okno i zauważył ojca, pracującego w ogrodzie. Słońce odbijało się od jego gładkiej głowy, z której włosy coraz szybciej wypadały.
Paul stwierdził, że tutaj ma wszystko, żeby się ustatkować. Kto mógłby zostać z ojcem, żeby pomóc mu na starość, kto lepszy od niego? Tutaj też jest Joe, który choruje i jest w złym stanie, dlatego Paul czuje się odpowiedzialny za jego rodzinę. Wiedział też, że pisanie jest jego przyszłością i jego kierunkiem do spełniania się, robienia tego, co kocha. Przecież może odwiedzać rodzinny dom częściej, niż ostatnio. Było mu przykro, że wyjechał do wielkiego miasta, żeby pisać i nie porozmawiał z matką przed jej śmiercią. Telefon lub kamerka internetowa to za mało, żeby pożegnać ukochaną osobę.
Jego książka była już prawie gotowa, kiedy ją wyda mógłby przyjechać do ojca i brata, żeby odpocząć i zrobić sobie przerwę. Miał w głowie mętlik.
Przez cały czas, kiedy pił kawę, rozmyślał nad swoją przyszłością, a kiedy skończył, wziął książkę z biblioteki i wyszedł na zewnątrz. Usiadł pod drzewem na krześle ogrodowym i zaczął czytać pierwsze linijki rozdziału, ale po jego myślach wciąż błąkały się wyobrażenia, co będzie, jeśli dokona złego wyboru. Westchnął ciężko, a ta książka wcale go nie wciągała. W bibliotece dokonał złego wyboru, a bibliotekarka wiedziała co dobrego mu polecić. Był ciekawy, czy wciąż jest na niego obrażona, ale nie chciał zagadać pierwszy, żeby to sprawdzić. Nie miał ochoty się angażować, bo to był tylko wakacyjny romans, który wyszedł przez przypadek i w żadnym stopniu nawet nie był planowany.
Zapisał sobie w pamięci, że koniecznie musi oddzwonić do Michaela i porozmawiać.
***
Gloria w tym momencie myślała o słowach koleżanki, która doradziła jej związek, ale bibliotekarka nie była o tym przekonana, bo stwierdziła, że raczej nie zbudowaliby szczęśliwego związku, który mógłby przetrwać długie lata. Nie potrafiła kochać na próbę, z resztą czy w ogóle go kochała?
Gloria uważała, że to tylko przygoda, dobrze było im razem w łóżku i tyle. Polubiła to, że ją akceptował, nie komentował jej wyglądu i nie musiała się dla niego zmieniać.
To nie była miłość.
Rozmyślania przerwała nastolatka, będąca stałą klientką biblioteki, która często odwiedzała Glorię i brała najnowsze książki z półki romansu.
- Widziałam na stronie internetowej, że jest w bibliotece taka książka... - zaczęła nastolatka silnym głosem. - Nie wiem, czy dokładnie pamiętam tytuł, ale było coś o niepamięci, istnieniu...
- "Zapomniana miłość"? - rzuciła tytułem Gloria.
- Nie, nie... Na okładce był taki dobrze zbudowany mężczyzna...
- Chyba wiem - rozejrzała się Gloria po półce, aż z jednej wysunęła szukaną książkę. - "Zapomnij, że istniałem"?
- Właśnie! - zachwyciła się nastolatka i Gloria odpowiedziała jej uśmiechem. - Nie wiem jak to robisz, że zawsze dajesz mi to, czego szukam - zaśmiała się. - Ostatnio hitem są też te książki miejscowego pisarza. Byłam na waszym spotkaniu, chociaż nie czytałam żadnej jego książki.
- Paul Beckett - mruknęła bibliotekarka i wysiliła się na uśmiech. - Powinnaś przeczytać jego książkę, którą właśnie mam w bibliotece. To co prawda kryminał, ale romantyczna historia też się znajdzie gdzieś na boku.
- Dobre są w ogóle te książki? Czytałaś?
- Czytałam. Powiem, że są ciekawe na wolną chwilę, kształtują osobowość, no i wiele osób je chwali.
- Hit wakacji - przewróciła oczami nastolatka. - Możesz mi podać? Chciałabym sprawdzić, czy książki na pewno są fajne.
Dwudziestolatka podeszła do innej półki i rozejrzała się.
- Dam ci tą, którą uważam za najlepszą. Inne miejscami mogą przynudzać.
Wyjęła książkę z rzędu innych i podała ją dziewczynie.
- Daj znać jak przeczytasz. W przyszłym miesiącu robię też zamówienia na nowe książki, więc jakbyś miała jakieś tytuły, które myślisz, że są warte bycia w bibliotece...
- Podeślę ci na maila - dziewczyna ucieszyła się, że bibliotekarka ją o coś poprosiła. To był dla niej zaszczyt, Gloria widziała to w jej oczach.
Nawet nie wiedziała jak dziewczyna ma na imię. Rozmawiały ze sobą, jakby znały się od lat, ale to na pewno było spowodowane tym, że były w dość podobnym wieku. Nastolatka pierwsza zaczęła mówić jej na "ty", więc Gloria szybko to załapała.
Po wyjściu nastolatki, Gloria sprawdziła, że miała nieodebrane połączenie.
Dzwonił Darshan.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro