36.
Poranek po weselu nie zapowiadał się tak kolorowo, jak poprzedni wieczór. Gloria obudziła się przy partnerze, którego ręka znajdowała się na jej biodrze. Mężczyzna cicho pochrapywał mając lekko rozchylone usta. Dziewczyna przez pewną chwilę nie mogła przypomnieć sobie jak się znaleźli w łóżku, po małej kłótni poprzedniej nocy. Poszło o to, że Gloria chciała zaatakować bratową widząc ją z Darshanem. Paul ledwie poradził sobie, żeby ją odciągnąć od pijanej żony Conniego. Gloria co chwila krzyczała, że Sandra chce zniszczyć ich rodzinę. Paul nie wiedział dokładnie o co chodzi, mógł tylko zauważyć nienawiść jaką pałała jego partnerka. Nie wiedział też czy chce się pakować w problemy rodzinne kochanki, ale podążył za swoim sumieniem i próbował zająć się bibliotekarką, żeby nie zrobiła nic głupiego.
Tego ranka dwudziestolatka czuła się okropnie. Pamiętała każdy moment z imprezy, gdyż nie była tak pijana, żeby cokolwiek zapomnieć.
Wstała z łóżka i poprawiła piżamę. Było jej głupio i czuła zażenowanie jak jeszcze nigdy dotąd. Przypuszczała, że Paulowi nie spodobała się taka sytuacja i również jak ona musiał najeść się wstydu. Nie wiedziała jak ma go za to przeprosić.
Wyszła z sypialni po czym od razu uderzyło ją jasne światło słońca. Było południe.
Szybko przeszła do kuchni z myślą zaparzenia sobie kawy, bez której funkcjonowanie nie byłoby możliwe.
Wstawiła czajnik, słuchając jak woda zaczyna się gotować, sięgnęła po kalendarz, w którym planowała swoje cele na dany dzień.
Usiadła na krześle, przez myśl przeszło jej, że powinna posprzątać, bo wszędzie walały się ubrania i kosmetyki z poprzedniego dnia.
- Lepiej zajmę się tym od razu, zanim Paul to zobaczy - mruknęła, przy czym otworzyła kalendarz na zaznaczonej stronie.
1. Zająć się kwiatami na balkonie
2. Pranie
3. Faktury do biblioteki
4. Wystawka książek w bibliotece
Wszystko było starannie napisane odręcznie. Westchnęła ciężko. Nie miała najmniejszej ochoty opuszczać domu i pracować, ale była zmuszona, bo biblioteka też musi funkcjonować.
Popatrzyła za okno mrużąc oczy i zaczekała, aż woda w czajniku będzie gotowa to użycia. Starała się zachowywać cicho, żeby uniknąć kontaktu z sąsiadem. Zalała wrzątek do kubka i wzięła marynarkę Paula z krzesła. Odkładając ją na wieszak, poczuła wibrujący telefon. Nie powinna go ruszać, to oczywiste, wiedziała o tym. To nie byłoby fair. Najlepiej to zignorować.
Wyjęła komórę. Wyświetlacz wzbudził się.
Kim do cholery jest Caroline i czemu dzwoni do Paula w południe?
Nie odebrała, zamiast tego zachowując stoicki spokój odłożyła telefon na stół. Przecież jej nie obchodzi, że Paul ma inną.
Zdjęła koszulkę, w które spała i w samym staniku podreptała do łazienki. Zebrała brudne ubrania i wrzuciła do pralki po czym skreśliła w kalendarzu jeden z punktów.
Szybko umyła się, a następnie usiadła przed telewizorem i popijała kawę. Właśnie leciał jej ulubiony serial - "Pierwsze wejrzenie", który oglądała w wolnych chwilach, żeby zająć się czymś innym niż pracą. Pokręciła głową, gdy zwróciła uwagę, że przegapiła właśnie jeden odcinek. Będę musiała nadrobić wieczorem, pomyślała.
Paula obudził dźwięk pochodzący z telewizora. Przetarł oczy i westchnął. Nie miał ochoty wstawać po przeżyciu tak ciężkiego wieczoru.
- Dzień dobry - wyjrzał z sypialni i jego wzrok zatrzymał się na kochance z wyciągniętymi nogami na sofie. Drgnęła słysząc jego głos i wstała.
- Cześć, wyspałeś się? Zrobię ci kawy - mruknęła.
- Oglądasz porno na telewizorze? - pokazał palcem na serial.
- Po co miałabym oglądać porno, kiedy śpisz w pokoju obok?
Mężczyzna na to zaśmiał się i zaczerwienił.
- Chyba już pójdę - odparł. - Muszę odwiedzić brata i mam trochę roboty w domu.
- A kawa?
- Wypij sama, chyba ci się przyda.
Glorię zatkało i nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. Trzydziestolatek włożył wczorajsze ubrania, zgarnął telefon ze stołu i wyszedł bez słowa. Dziewczyna płonęła od środka. Przetarła czoło trzema palcami i westchnęła ciężko. Poczuła się urażona i zażenowana. Żałowała zachowania z poprzedniego wieczoru.
Wzięła łyk kawy i znów usiadła przed telewizorem. Chciała zapaść się pod ziemię.
***
Po skończonym serialu dwudziestolatka nie wiedziała co ze sobą zrobić. Miała tyle do roboty, ale jednak nic jej się nie chciało. Najchętniej chyba leżałaby cały dzień przed telewizorem i śmiała się z głupich żartów. Wyjrzała przez okno, obejrzała swoje podwórko. Zanotowała w pamięci, że musi jak najszybciej umyć okna.
Sprawdziła Facebooka, czy czasem nie odezwał się Paul, ale jej skrzynka była pusta. Jak na zawołanie telefon wydał dźwięk. Roni wysłała zdjęcia z wesela, które zrobił Luke swoim telefonem. Para młoda i Gloria z Paulem, wszyscy uśmiechnięci, pisarz wyszedł wyjątkowo przystojnie.
Zapisała zdjęcie, dodała reakcję i wygasiła wyświetlacz.
- Kwiaty, kwiaty na balkonie - mruknęła do siebie.
***
- Jak było? - Edith weszła do salonu, w którym siedział Paul wpatrzony w komórkę.
- W porządku - odparł podnosząc wzrok.
- Tylko w porządku? - opadła na kanapę obok mężczyzny.
- Fajna zabawa, niezły wieczór, co jeszcze mam powiedzieć? - zaśmiał się.
- No, podobało ci się, czy nie? - dociekała.
- Tak, podobało.
- A jak tam twoja kochanica? - zaśmiała się.
- Partnerka - mruknął. - Też chyba jej się podobało.
- Nie zarzygała ci auta, jak poprzednia?
- Jakoś się udało że nie - zaczął się śmiać. - Gloria pije z umiarem, zdecydowanie.
- Fajnie - zachowała obojętność kobieta. - Idę posprzątać w kuchni.
Pisarz przebrany w koszulkę i czyste spodnie dresowe wbiegł po schodach na górę. Otworzył laptop i połączył się przez kamerkę z Michaelem i Caroline.
- Cześć - przywitał się Michael. - Jak praca nad książką?
- Mam wakacje - odparł Paul.
- Pisarz nigdy nie ma wolnego! - zaśmiał się. Oczywiście żartując chciał dać do zrozumienia, że terminy ich gonią.
"Jakbym zajmował się tylko promocją, też byłbym taki mądry" pomyślał pisarz, ale zamiast tego odrzekł:
- Wiem, wiem.
- Żartuję stary, tylko wiesz, nie chcemy mieć przypału - Michael zapalił papierosa i dmuchnął gęstym dymem w kamerkę.
- Jak tam okładka, Caroline? - zwrócił się Paul do kobiety, która trzymała małego chłopca na kolanach.
- Mam na razie dwa pomysły - kiwnęła głową.
Mężczyźni wytężając wzrok usłyszeli krzyk chłopaka Caroline. Musiał być zdenerwowany, na co kobieta zaczerwieniła się po uszy i pewnie modliła się w duchu, żeby Ted nie wszedł do pokoju. Uśmiechnęła się tylko przepraszająco i odchrząknęła.
- Ted, ja pracuję! - odkrzyknęła.
W tle udało się usłyszeć "dobra kurwa, sam wszystko załatwię!". Paul udał, że nic nie słyszy, odwrócił wzrok i udał że bardo interesują go klawisze na klawiaturze. Michael cały czas delektował się tytoniem i wciąż dmuchał dymem w rozmówców.
- Przepraszam, miał ciężką noc - mruknęła kobieta i poprawiła synka na kolanach.
- Caroline, nie pierdol - zaśmiał się Michael i usiadł prosto przed komputerem.
- O co ci chodzi? - nie rozumiała, a Paul przysłuchiwał się rozmowie tej dwójki.
- Pojebani jesteście - zaśmiał się w głos. - Patologia.
- Słucham?! - zdenerwowała się Caroline.
- Kurwa, żartuję! - Odgiął się w fotelu i wychylając głowę do tyłu śmiał się do łez. Paul bez zrozumienia zaśmiał się i pokręcił głową. Carolinie wyraźnie zrobiło się głupio.
- Zamknij się już - oburzyła się. - Pal tego skręta.
- Kochanie, to zwykły papieros.
- Mówcie szybko o co chodzi, bo ja jestem poważną i dorosłą osobą i nie mam czasu na głupoty!
- Uroczyście chciałbym was zaprosić na spotkanie, żeby omówić dokładne sprawy, nanieść poprawki i tak dalej - był z siebie dumny Michael.
- Michael, przecież muszę wydać książkę przed październikiem, z czym się spieszysz? - zaskoczył się pisarz.
- Niestety, musisz wracać - odkaszlnął facet po drugiej stronie komputera.
- Kiedy?
- Jak najszybciej! Na początku sierpnia się widzimy! - klasnął w dłonie i przeczesał włosy.
- Nie wracam przed wrześniem - upomniał się o swoje Paul.
- Tak miało być, ale musisz kurwa, bo wydawca się wścieka.
- Niech się nie wścieka, ja się nie wybieram nigdzie.
- Caroline powiedz mu coś! - zdenerwował się Michael.
- No, Paul niestety, ale też musiałam zmienić swoje plany - westchnęła zmieszana Caroline.
- Układam sobie życie, a wy mówicie, że mam wracać? Potrzebuję wypocząć...
- Jak wydasz książkę, to obiecuję, że będziesz mógł wrócić do siebie na wieś i dokończyć układanie sobie życia - puścił mu oczko Michael.
- Tylko, że ja na prawdę nie za bardzo mogę... - pisarz był zszokowany i nie wiedział co powiedzieć. Nawet puścił mimo uszu fakt, że nie mieszka na wsi. Teraz myślał o wszystkim i wiedział, że nie podoba mu się powrót, był w tak zwanej rozsypce. Miał mętlik w głowie, jakby był między młotem, a kowadłem.
- Sorry, ale ryzykujesz swoją karierą w tym momencie.
- Kurwa! - zdenerwował się Paul i zamknął głośno laptop.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro