3.
- Ja od razu wiedziałam, że nie powinnaś mieszkać sama - powiedziała przez telefon Sophia Jenkins.
- Dzięki mamo za wiarę we własną córkę - odparła sarkastycznie Gloria.
- Myśl realistycznie kochanie. Ta biblioteka nie daje ci takich zysków jakie chciałabyś osiągać.
- Bo dopiero się rozwija.
- Musisz włożyć w to wszystko dużo pracy.
- Wiem - Gloria siedziała na kanapie gotowa do wyjścia. - Właśnie wybieram się załatwić jakieś dofinansowanie na dział dziecięcy.
- Chciałabym ci pomóc.
- Wiem, ale nie musisz.
- Z biblioteką musisz sobie dać radę, ale do rachunków ci się dorzucimy.
- Nie potrzeba - przeciwstawiła się Gloria, bo nie chciała od nikogo pomocy. Później było pewne, że usłyszy "a nie mówiłam?"
- My z Frankiem dajemy sobie radę i spokojnie możemy ci pomóc.
- Jestem dorosła i sobie poradzę.
- Nie wątpię, ale nalegam.
- Dobra mamo, odezwę się później. Trzymaj się.
Po zakończeniu rozmowy od razu wyszła z domu. Miała na sobie żółtą sukienkę w czerwone kwiaty, która powiewała na wietrze. Włosy związała w kok z wypełniaczem, bo nie były one wystarczająco pełne, żeby utrzymały się same.
- Dzień dobry! - krzyknęło dziecko sąsiadów, kiedy przechodziła obok płotu.
- Dzień dobry Nel - odpowiedziała i uśmiechnęła się. Znała dzieci Edith. Wydawała się być sympatyczną kobietą i często bywała u teściów, pewnie ze względu na to, że sama z mężem mieszkała blisko. Nie poznała się z Edith oko w oko, ale znały się z widzenia. Jak ze wszystkimi sąsiadami. Spotykała się z Joe długo czasu przed tym, zanim wzięli ślub.
Za dziećmi wyszedł mężczyzna, którego spotkała już w bibliotece. "Pan Paul" pomyślała.
- Dzień dobry - posłała mu nieśmiały uśmiech, jeden z tych, które posyła się do nieznajomych na ulicy.
- Dzień dobry - odpowiedział miłym, kojącym głosem.
Nie wiedzieli co zrobić, więc Gloria szła dalej, choć zwolniła kroku, żeby móc po kryjomu przyjrzeć się sąsiadowi. Dyskretnie oglądała się za siebie tak, żeby mężczyzna nic nie zauważył.
"Jeszcze sobie coś pomyśli" myślała. "Przecież on ma swoją kobietę" - prychnęła na tę myśl i zaśmiała się szczerze. Czego to ludzie nie wymyślą. Nie dadzą normalnie żyć człowiekowi.
Natomiast Paul Beckett był tak nieśmiały, że bał się nawet patrzeć na kobietę przechodzącą obok jego domu, jakby miała go ugryźć, wyśmiać, albo coś w tym rodzaju. Oczywiście nie był burakiem, który mruczy "dzień dobry" pod nosem i nie zaszczyci rozmówcy ani jednym spojrzeniem.
- Idźcie się czymś zająć - powiedział do dzieci. - Nel rzuć na nim okiem.
- A ty? - zapytała z wyrzutem dziewczynka.
- Idę do biblioteki.
- Też chcemy! - okazały sprzeciw maluchy.
- Zaraz przyjedzie po was tata.
- Nie. Jest w pracy - mądrzyła się najstarsza.
- Powiem tylko dziadkowi, że idziemy - mruknął.
***
- Zamknięte - przeczytała Nel na drzwiach biblioteki napis napisany ręcznie na kartce papieru.
Na słowa siostry Wendy i Oliver na rękach Paula zasmucili się.
- Szkoda - mruknęła mała Wendy i zawinęła falbankę sukienki na palec.
- Coś musiało się stać! - panikowała Nel.
- Pewnie nie. Wracajmy - wujek chciał odciągnąć bratanicę za rękę, ale ona wyrwała się i przykładając czoło do szklanych drzwi i zasłaniając rękami światło zaglądała do środka.
- Pani zawsze tu była - tłumaczyła.
- Ta?
- Tak.
- No a dziś nie ma.
- Przecież szła w tę stronę, więc pewnie coś się stało - Oliver zapukał piąstką w drzwi i zapiszczał. Paul uśmiechnął się do niego, a Wendy złapał za rękę, żeby nie wpadła jej do głowy ucieczka.
- Szła w stronę miasta, może gdzieś pojechała - nie przejmował się mężczyzna.
- Albo ktoś ją porwał.
- Bez przesady. Wracajmy do domu - chciał przewrócić oczami, ale powstrzymał się w ostatniej chwili.
- Dzień dobry! - teraz krzyknęła Wendy do osoby stojącej za wujkiem.
- Dzień dobry - do uszu Paula doszedł cichy głosik, dlatego odwrócił się.
- Miałam kilka spraw do załatwienia, więc biblioteka miała być nieczynna - Gloria pokazała ręką na kartkę.
- Tak, właśnie mieliśmy sobie iść... - chciał tłumaczyć mężczyzna.
- Jeśli to jakaś nagła sprawa, mogę zrobić dla was wyjątek i was wpuścić.
- Nie trze...
- Tak! - przerwała wujkowi Nel. - To bardzo nagła sprawa.
- Zatem już otwieram - uśmiechnęła się szeroko dziewczyna, aż w jednym z policzków pojawił się dołeczek. Próbowała jednak uniknąć spojrzenia Paula. Zawstydziła się, kiedy spojrzała mu w oczy, a on zrobił to samo.
- Może jednak nie trzeba - odparł speszony mężczyzna. - Nie chcemy robić problemu.
- Żaden problem - chciała udać wyluzowaną Gloria, ale było to dla niej trudne. - Właśnie robię dział dziecięcy i przyda się ktoś, kto spojrzy na to trzeźwym okiem - zaśmiała się.
- Możemy pani pomóc - odezwała się Nel.
- Nie zawracaj pani głowy - upomniał bratanicę Paul.
- Każda pomoc się przyda - zgodziła się kobieta i rozgościła się w środku biblioteki. Wendy z młodszym bratem rozglądała się po półkach i trudno było jej cokolwiek znaleźć, bo nie potrafiła jeszcze dobrze czytać.
- Tutaj mam już kilka półek z książkami dla dzieciaków - zaprowadziła dwudziestolatka. - Myślę, że ta książeczka może spodobać się Wendy - wyjęła jedną i podała dziewczynce.
- Spodoba się, spodoba - ucieszyła się pięciolatka.
- Wujek pomoże czytać - zaśmiała się cicho bibliotekarka.
- A ja już sama potrafię! - wtrąciła Nel.
- Ta? Ja też sobie radzę - odparła Gloria złośliwie i znów nerwowo zaśmiała się, kiedy przypomniała sobie, że to jeszcze dziecko, a obok stoi jej wujek.
On jednak nic sobie nie zrobił tylko patrzył na swoje buty.
- Pomogę - zapewnił kobietę i spojrzał jej w oczy.
Zarumieniła się lekko i zaczęła wybierać inne książki.
- Ta powinna spodobać się Oliverowi.
- On nie rwie się do książek - wzruszyła ramionami Wendy.
- Może po tej się przekona.
- A wujek pisze książki - Nel wróciła zza regału.
- Tak? - zdziwiła się Gloria.
- Tak z nudów - wzruszył ramionami mężczyzna nie chcąc się chwalić.
- Może pani przynieść jakieś, żeby pani oceniła - wtrąciła Nel po raz kolejny.
- Może - zgodziła się bibliotekarka i pierwszy raz w życiu odważyła się spojrzeć sąsiadowi w oczy dłużej niż pięć sekund i posłali sobie nieśmiałe uśmiechy.
------------------------------------------------
Cześć wszystkim!
Witam w kolejnym rozdziale. Fajnie, że dotrwaliście.
Jak u was szkoła? U mnie dużo roboty, ale znajduję trochę czasu, żeby przypomnieć się do was.
Oceńcie kolejny rozdział.
Jeśli czytacie notatki do końca napiszcie w komentarzu '❤️'.
Mamy nieśmiałych bohaterów, akcja będzie rozwijać się powoli w porównaniu z innymi pracami na Wattpadzie. Jednak mam nadzieję że nie zanudzę was w początkowych rozdziałach!
Miłej niedzieli!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro