25.
Paul wyszedł z domu Glorii, kiedy na dworze było już bardzo ciemno, a księżyc mocno świecił. Kobieta przygotowała dla nich kolację.
Paul po raz pierwszy od dłuższego czasu, kiedy zmarła jego mama, poczuł się szczęśliwy. Ogarnęło go uczucie panowania nad własnym życiem. Przyglądał się swojej sąsiadce zaraz po odbytym z nią stosunku. Widział jej sterczące blond włosy, które co jakiś czas chowała za ucho. Jego myśli wypełniły wspomnienia, gdy te same włosy leżały na poduszce, kiedy się z nią kochał. Wciąż czuł na palcach ich dotyk, jak przyciągał jej twarz do pocałunku.
Gloria starannie przygotowywała naleśniki, kiedy on badał jej każdy ruch. Wciąż wracał do tego myślami. Jak cudownie mu było i jak bardzo nie miał ochoty opuszczać jej domu.
Odprowadziła go do drzwi ubrana w koszulkę i szorty. Nic nie miała pod spodem i on o tym wiedział. Był lekko zawstydzony, chociaż po tym co zrobili w jej sypialni, nie powinien być. Taka była jego natura. Może niektórzy nie nazwą go prawdziwym mężczyzną, z tym określeniem już się spotkał, choć nikt nie powiedział mu tego w twarz. Był nieśmiały. Nie potrafił rozwijać znajomości, a tym bardziej nie miał talentu do podrywania, czy uwodzenia kobiet.
- Wpadnij jeszcze kiedyś - powiedziała i pocałowała szybko jego usta. To był przelotny buziak na pożegnanie, który chyba stanie się ich nawykiem.
- Jak napiszę rozdział, to się zobaczymy - odpowiedział starając się utrzymać kontakt wzrokowy.
- No tak, mieszkamy od siebie tak daleko i jest niemożliwe, żeby się zobaczyć - zaśmiała się Gloria. - Powodzenia w pisaniu - pożegnała się i wróciła do środka.
Tak samo jak pisarz, miała dobre wspomnienia. Sama nie wierzyła w to, co się stało. Co w nią wstąpiło? Pierwszy raz przespała się z chłopakiem, z którym nie była w związku.
Dotąd tylko raz spędziła noc z mężczyzną. Paul był drugi. Nie znała samej siebie od takiej strony. Było to ździrowate i zbyt łatwe jak na nią.
Nie wiedziała, gdzie podziała się jej nieśmiałość. Ich nieśmiałość.
Było miło i nie żałowała tego, ale gnębiła się przez to, że nie utrzymała swojego stanowiska. Miała zerwać z Paulem kontakty, a zamiast tego zaciągnęła go do łóżka. Żałosne.
Zaraz po tym, jak została sama, wróciły do niej jednak też nieprzyjemne chwile. Ludzie już o wszystkim wiedzieli... Nic nie dało się ukryć. Nawet z nic nieznaczącego spaceru, inni potrafili wyciągnąć wnioski i dopowiedzieć co trzeba.
Starała się o tym nie myśleć, stres nie był dla niej, dlatego wzięła się za porządki w domu. Musiała posprzątać sypialnię, bo pierwszy raz wyglądała, jakby przeszedł w niej huragan.
***
- Długo cię nie było - przywitał się ojciec pisarza, kiedy ten doszedł do swojego domu.
- Byłem u sąsiadki - machnął ręką Paul i chciał wejść po schodach do swojego pokoju, ale słowa rodzica go zatrzymały.
- To prawda, co ludzie mówią? - wypalił staruszek patrząc spod okularów na syna.
Paul westchnął i przetarł twarz dłonią. Był zmęczony tym wszystkim.
- Nie do końca - przyznał - najlepiej ich nie słuchaj, okej?
- Czemu muszę się dowiadywać od ludzi? - wyrzucił Wiliam. - Nie jestem gówniarzem, mogłeś powiedzieć! - rzucił gazetę na stolik.
- Nie było o czym gadać, tato - powiedział spokojnym tonem, nie przejmując się, że ojciec podniósł głos, chociaż to często się nie zdarzało.
- Spotykajcie się, spotykajcie, ale na litość boską, niech nie mówią mi o tym ludzie - rodzic Paula był rozdrażniony.
- Nie moja wina! - zaczął bronić się pisarz. - Rozmawialiśmy z Glorią o tym spotkaniu dla czytelników i jakaś babka nas zobaczyła.
- To nie jest twoje, duże miasto - powiedział zrezygnowany ojciec. - Wiesz jak tutaj jest. Ludzie wszystkim się interesują...
- Tak, tato - mruknął Paul.
- Byłeś teraz u niej... - zaczął Wiliam. To było do przewidzenia. Chciał wszystko wiedzieć.
- Tak - odpowiedział młodszy z mężczyzn.
- Znów omawialiście sprawy książek?
- Nie. To było spotkanie towarzyskie.
- Okej - odrzekł Wiliam i znów wziął gazetę w dłonie. Poprawił okulary na nosie i wrócił do czytania. W jego głosie nie było żadnych emocji, nie był zły, czy zadowolony. Pozostawał obojętny. Jakby mówił o pieczywie w sklepie.
Na przyszłość zapamięta: rób co chcesz, ale żeby ojciec nie dowiadywał się o tym z plotek.
- Zapal drugą lampę, dbaj o wzrok - pokazał dłonią na światło Paul i poszedł do siebie.
Wszedł do pokoju i od razu położył się na łóżko. Włączył laptopa, ale zanim system uruchomił się, pisarz patrzył w sufit i chciał to sobie przemyśleć. Nawet jego ojciec się o wszystkim dowiedział, jakby Paul robił coś złego. Prychnął na samą myśl o tym.
To popołudnie podobało się pisarzowi, chociaż lepiej żeby pozostało w tajemnicy.
To nie była pierwsza taka relacja w tej okolicy, że młoda kobieta jest ze starszym mężczyzną. Niektóre pary już zaryzykowały, ale nie byli najbardziej lubianymi sąsiadami.
Przeczesał krótkie włosy palcami i poruszył myszką. Chciał zacząć pracować.
Zaczął pisać kolejny rozdział romantycznej historii. A tym razem miał co opisywać.
Wiedział, że żadna relacja z Glorią nie będzie akceptowana przez ludzi. Z drugiej strony wiedział też, że dobrze czuje się w jej towarzystwie, no i ten wieczór... Był zdecydowanie nie do zapomnienia.
Zaczął wczuwać się w bohaterów swojej książki. Przelewał swoje uczucia, aż do późnej nocy.
***
Nowy dzień oczekiwał, że wszyscy wstaną i będą pełni energii.Gloria nie była. Obudziła się ze złym humorem, wiedziała, że musi iść do biblioteki. Wyjść do ludzi, którzy zawzięcie dyskutowali o jej losie.
Ze skwaszoną miną opuściła łóżko, w którym zeszłego wieczoru uprawiała seks z Paulem Beckettem. Na samo wspomnienie jej wnętrzności zaczynały tańczyć, ale nie mogła sobie tego wybaczyć. W jego towarzystwie traciła głowę.
Miała nadzieję, że tego dnia pisarz nie przyjdzie do biblioteki. Nie potrzebowali, żeby ludzie mówili o nich jeszcze więcej niż dotychczas.
Zmusiła się do dobrej miny. Umalowała się, pomadką powiększyła usta, podkreśliła oczy tuszem do rzęs. Zanim jeszcze wyszła, chciała wracać do domu.
Wyjęła telefon z torebki, kiedy usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości.
Jej oczy powiększyły się, kiedy przeczytała esemesa, a cała krew odpłynęła z jej twarzy. Przełknęła ślinę zalegającą w buzi i nie mogła poruszyć się z miejsca. Zdenerwowanie zawładnęło nad jej młodym ciałem, nie lubiła tego. Była zbyt wrażliwa, żeby panować nad stresem i nerwami. Kolana pod nią ugięły się. Takiej wiadomości spodziewała się... Nigdy się nie spodziewała. Nie śniło jej się to w najlepszych - albo najgorszych snach.
Kilka razy czytała rzędy liter i nie mogła zrozumieć o co chodzi. Szybko biegała wzrokiem po literach. W końcu wzięła głęboki wdech, który oczywiście w niczym nie pomógł, ale Gloria zmusiła się do podniesienia głowy i opuszczeniu jej z powrotem z większym skupieniem.
Po kolejnym przeczytaniu, w końcu zrozumiała, ale nie mogła w to uwierzyć.
"Wiem, że kłóciłaś się z rodzicami przeze mnie. Tata mi powiedział. Nie mów nikomu co chcesz zrobić, ale potrzebuję pomocy. Ufam tak bardzo tylko tobie i wiem, że zrobisz co w twojej mocy, żeby zabrać ode mnie tą wariatkę, którą niestety poślubiłem.
To mój nowy telefon, tylko dla ciebie, ale nie kontaktuj się ze mną. Ja będę kontaktował się z tobą. Na razie muszę kończyć. Zadzwonię kiedyś. "
Dla Glorii było jasne, wiadomość napisał Connie, jej brat.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro