Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

Następnego dnia w bibliotece był spory ruch. Od samego rana ludzie schodzili się, żeby wziąć książki.

- Pomóc  w czymś pani? - Gloria podeszła do staruszki, która za rękę trzymała małą wnuczkę. Wspólnie wyraźnie chciały znaleźć coś ciekawego. 

- Chyba są już książki Paula Beckett'a? - upewniła się staruszka poprawiając okulary na nosie. Gloria wiedziała, że ktoś w końcu zacznie ten temat. Wczorajszy spacer szybko wyszedł na jaw. 

- Tak, właśnie dodałam je do systemu. Może pani wypożyczyć - nieszczerze uśmiechała się dwudziestolatka. 

Dziewczynka z warkoczykami na ramionach zgodnie podążała za babcią trzymając w ustach lizaka i co chwila uderzając nim o zęby. Miała może pięć lat, ale wydawany przez nią  dźwięk drażnił Glorię. 

Staruszka ubrana była w długą spódnicę i koszulkę z plamami pod pachami. Wzięła książkę podaną przez bibliotekarkę i dokładnie obejrzała jakby miała w dłoni jakiś ważny skarb. 

- Przepraszam, nie chcę być wścibska... 

Zaczyna się, pomyślała Gloria. 

- Nie wiedziałam, że u Beckett'ów jest taki sławny pisarz - zaczęła 'delikatnie' i kontynuowała. - Jego książek nie było tu wcześniej. 

- Ma pani rację - zgodziła się dwudziestolatka. W środku drżała z nerwów. Zaraz zejdzie na niebezpieczny tor rozmowy... 

- Dobrze, że się zgadaliście - uśmiechnęła się niby miło, jakby nic nie powiedziała. Jakby nie naruszała jej prywatności. 

- Mhm - sarkastycznie uśmiechnęła się Gloria, ale miała ochotę wykrzyczeć starej wariatce, żeby wypieprzała i zajęła się swoimi sprawami i ledwie się powstrzymywała. 

Naucz wnuczkę, że w bibliotece się nie żre nawet lizaków! - miała ochotę wrzasnąć. Te słowa miała na końcu języka. 

- Chyba dużo czasu ze sobą spędzacie?

Przeginasz stara próchnico...

- Słucham? - Glorię zatkało. 
- Spokojnie, to na pewno sympatyczny człowiek... - chciała się wytłumaczyć, jednak młodsza nie dała jej dojść do słowa. 

- Zdaję sobie sprawę, że starsi ludzie nie mają swojego życia, dlatego zajmują się sprawami innych - Gloria uśmiechnęła się tak szeroko i sarkastycznie, że z jej oczu zrobiły się niewielkie szparki i policzki zaczęły boleć. - My z panem Paulem musieliśmy tylko ugadać kilka spraw związanych ze spotkaniem czytelników, które swoją drogą będzie w przyszłym tygodniu - pokazała palcem na plakat powieszony na drzwiach. - Świetna książka - podała dzieło Paula. - Jeśli się pani spodoba, lub będzie pani chciała dowiedzieć się więcej ploteczek na temat pana Beckett'a, zapraszam - warknęła bibliotekarka. 

Już nawet nie miała siły używać ironii, a chciało jej się płakać. Wiedziała, że tak będzie. Stała się obiektem wielu nieprawdziwych historii. 
 
Kobieta opuściła bibliotekę powolnym krokiem. Bezczelna starucha bez wstydu.

Ręce zaczęły jej drżeć, a gardło ścisnęło się. Podeszła  do okna i sprawnym ruchem otworzyła je, żeby nabrać świeżego powietrza. Wzięła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze z płuc. 
To oczywiście nie pomogło w uspokojeniu się. 

Pierwszą myślą Glorii było: co zrobić, żeby ludzi przestali gadać? To proste. Zerwać kontakty z Paulem. 

Dziewczyna przełknęła łzy i odeszła od okna. Próbowała zająć się swoją pracą, ale jej mózg niestety powtarzał słowa klientki. Im bardziej chciała wyrzucić tą sytuację z głowy, tym bardziej ją przeżywała. 

Chciała zniknąć z powierzchni ziemi. Nienawidziła, kiedy ktoś wścibski wtrąca się w jej sprawy i odbiera prywatność. Wolałaby skoczyć z mostu niż być obiektem pomówień. 
Trudno jej było zająć się biblioteką, chociaż może nic się nie stało, albo w wielkim świecie nie miało to znaczenia. 

Serce mocno uderzało o klatkę piersiową i nie zamierzało zwolnić. Gloria czuła jak całe jej ciało drży. 

Ludzie ze wszystkiego potrafią zrobić sensacje, ale dwudziestolatka nie potrafiła sobie z tym poradzić. 

- Dzień dobry - powiedziała cicho młoda dziewczyna, która zdążyła wejść do biblioteki. Miała czerwone oczy i nie wyglądała za dobrze. Chociaż chciała ukryć twarz w gęstych złotych włosach, Gloria zauważyła jej grymas. 

Koszulka nastolatki wirowała przy powiewie wiatru, który wpadał przez otwarte okno. 

- W czymś pomóc? - bibliotekarka opanowała drżenie głosu i zajęła się nową klientką. 

- Znajdę tu coś o dobrej przyjaźni? Najlepszy będzie poradnik jak być dobrą przyjaciółką - pociągnęła nosem i Gloria już wiedziała, że dziewczyna płakała. 

- Coś się stało? - wstała od biurka i podeszła bliżej do nastolatki, żeby dodać jej otuchy. 

Poczuła mocny dezodorant i pot. Położyła dłoń na jej ramieniu i zajrzała pod włosy. 

- Tak - odparła, ale zaraz szybko zaprzeczyła. - Nie! - prawie krzyknęła. - Potrzebuję jakąś fajną książkę - sprostowała. 

- Pomogę ci coś znaleźć - pocieszyła bibliotekarka prowadząc ją w rząd książek młodzieżowych. 

- Ale coś, co mnie wciągnie. 
- Postaram się coś dobrać - zaśmiała się Gloria. - Jesteś stąd? Chyba wcześniej cię tu nie spotykałam. 

- Przyjechałam na wakacje do przyjaciółki - uniosła ramionami nieznajoma. 

- Dlatego płaczesz? - wyparowała bibliotekarka, przez co dziewczynę na chwilę zatkało. 

- Powiedziała, że muszę wracać do siebie, bo kolega zaprosił ją pod namioty. Wariuje na jego punkcie i zgodziła się. Co z tego, że to ze mną przyjaźni się od kilku lat? Wybrała miłość, nie przyjaźń - skończyła smutno. 

- Oh... - zaczęła zaskoczona szczerością dziewczyny Gloria. - Bardzo mi przykro - wyznała z żalem w głosie. 

- Czuję się wykorzystana - załkała dziewczyna chowając twarz w dłonie, jakby chcąc ukryć łzy. 

Gloria nie wiedząc co zrobić pogłaskała dziewczynę po plecach. Usłyszała otwierające się drzwi biblioteki i spojrzała w tamtą stronę. 
Na jej nieszczęście był to pisarz. 

- Miałaś rację, że będzie niezłe zamieszanie - powiedział. - Ludzie tworzą lepsze historie niż ja w swoich książkach... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro