23.
Następnego dnia w bibliotece był spory ruch. Od samego rana ludzie schodzili się, żeby wziąć książki.
- Pomóc w czymś pani? - Gloria podeszła do staruszki, która za rękę trzymała małą wnuczkę. Wspólnie wyraźnie chciały znaleźć coś ciekawego.
- Chyba są już książki Paula Beckett'a? - upewniła się staruszka poprawiając okulary na nosie. Gloria wiedziała, że ktoś w końcu zacznie ten temat. Wczorajszy spacer szybko wyszedł na jaw.
- Tak, właśnie dodałam je do systemu. Może pani wypożyczyć - nieszczerze uśmiechała się dwudziestolatka.
Dziewczynka z warkoczykami na ramionach zgodnie podążała za babcią trzymając w ustach lizaka i co chwila uderzając nim o zęby. Miała może pięć lat, ale wydawany przez nią dźwięk drażnił Glorię.
Staruszka ubrana była w długą spódnicę i koszulkę z plamami pod pachami. Wzięła książkę podaną przez bibliotekarkę i dokładnie obejrzała jakby miała w dłoni jakiś ważny skarb.
- Przepraszam, nie chcę być wścibska...
Zaczyna się, pomyślała Gloria.
- Nie wiedziałam, że u Beckett'ów jest taki sławny pisarz - zaczęła 'delikatnie' i kontynuowała. - Jego książek nie było tu wcześniej.
- Ma pani rację - zgodziła się dwudziestolatka. W środku drżała z nerwów. Zaraz zejdzie na niebezpieczny tor rozmowy...
- Dobrze, że się zgadaliście - uśmiechnęła się niby miło, jakby nic nie powiedziała. Jakby nie naruszała jej prywatności.
- Mhm - sarkastycznie uśmiechnęła się Gloria, ale miała ochotę wykrzyczeć starej wariatce, żeby wypieprzała i zajęła się swoimi sprawami i ledwie się powstrzymywała.
Naucz wnuczkę, że w bibliotece się nie żre nawet lizaków! - miała ochotę wrzasnąć. Te słowa miała na końcu języka.
- Chyba dużo czasu ze sobą spędzacie?
Przeginasz stara próchnico...
- Słucham? - Glorię zatkało.
- Spokojnie, to na pewno sympatyczny człowiek... - chciała się wytłumaczyć, jednak młodsza nie dała jej dojść do słowa.
- Zdaję sobie sprawę, że starsi ludzie nie mają swojego życia, dlatego zajmują się sprawami innych - Gloria uśmiechnęła się tak szeroko i sarkastycznie, że z jej oczu zrobiły się niewielkie szparki i policzki zaczęły boleć. - My z panem Paulem musieliśmy tylko ugadać kilka spraw związanych ze spotkaniem czytelników, które swoją drogą będzie w przyszłym tygodniu - pokazała palcem na plakat powieszony na drzwiach. - Świetna książka - podała dzieło Paula. - Jeśli się pani spodoba, lub będzie pani chciała dowiedzieć się więcej ploteczek na temat pana Beckett'a, zapraszam - warknęła bibliotekarka.
Już nawet nie miała siły używać ironii, a chciało jej się płakać. Wiedziała, że tak będzie. Stała się obiektem wielu nieprawdziwych historii.
Kobieta opuściła bibliotekę powolnym krokiem. Bezczelna starucha bez wstydu.
Ręce zaczęły jej drżeć, a gardło ścisnęło się. Podeszła do okna i sprawnym ruchem otworzyła je, żeby nabrać świeżego powietrza. Wzięła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze z płuc.
To oczywiście nie pomogło w uspokojeniu się.
Pierwszą myślą Glorii było: co zrobić, żeby ludzi przestali gadać? To proste. Zerwać kontakty z Paulem.
Dziewczyna przełknęła łzy i odeszła od okna. Próbowała zająć się swoją pracą, ale jej mózg niestety powtarzał słowa klientki. Im bardziej chciała wyrzucić tą sytuację z głowy, tym bardziej ją przeżywała.
Chciała zniknąć z powierzchni ziemi. Nienawidziła, kiedy ktoś wścibski wtrąca się w jej sprawy i odbiera prywatność. Wolałaby skoczyć z mostu niż być obiektem pomówień.
Trudno jej było zająć się biblioteką, chociaż może nic się nie stało, albo w wielkim świecie nie miało to znaczenia.
Serce mocno uderzało o klatkę piersiową i nie zamierzało zwolnić. Gloria czuła jak całe jej ciało drży.
Ludzie ze wszystkiego potrafią zrobić sensacje, ale dwudziestolatka nie potrafiła sobie z tym poradzić.
- Dzień dobry - powiedziała cicho młoda dziewczyna, która zdążyła wejść do biblioteki. Miała czerwone oczy i nie wyglądała za dobrze. Chociaż chciała ukryć twarz w gęstych złotych włosach, Gloria zauważyła jej grymas.
Koszulka nastolatki wirowała przy powiewie wiatru, który wpadał przez otwarte okno.
- W czymś pomóc? - bibliotekarka opanowała drżenie głosu i zajęła się nową klientką.
- Znajdę tu coś o dobrej przyjaźni? Najlepszy będzie poradnik jak być dobrą przyjaciółką - pociągnęła nosem i Gloria już wiedziała, że dziewczyna płakała.
- Coś się stało? - wstała od biurka i podeszła bliżej do nastolatki, żeby dodać jej otuchy.
Poczuła mocny dezodorant i pot. Położyła dłoń na jej ramieniu i zajrzała pod włosy.
- Tak - odparła, ale zaraz szybko zaprzeczyła. - Nie! - prawie krzyknęła. - Potrzebuję jakąś fajną książkę - sprostowała.
- Pomogę ci coś znaleźć - pocieszyła bibliotekarka prowadząc ją w rząd książek młodzieżowych.
- Ale coś, co mnie wciągnie.
- Postaram się coś dobrać - zaśmiała się Gloria. - Jesteś stąd? Chyba wcześniej cię tu nie spotykałam.
- Przyjechałam na wakacje do przyjaciółki - uniosła ramionami nieznajoma.
- Dlatego płaczesz? - wyparowała bibliotekarka, przez co dziewczynę na chwilę zatkało.
- Powiedziała, że muszę wracać do siebie, bo kolega zaprosił ją pod namioty. Wariuje na jego punkcie i zgodziła się. Co z tego, że to ze mną przyjaźni się od kilku lat? Wybrała miłość, nie przyjaźń - skończyła smutno.
- Oh... - zaczęła zaskoczona szczerością dziewczyny Gloria. - Bardzo mi przykro - wyznała z żalem w głosie.
- Czuję się wykorzystana - załkała dziewczyna chowając twarz w dłonie, jakby chcąc ukryć łzy.
Gloria nie wiedząc co zrobić pogłaskała dziewczynę po plecach. Usłyszała otwierające się drzwi biblioteki i spojrzała w tamtą stronę.
Na jej nieszczęście był to pisarz.
- Miałaś rację, że będzie niezłe zamieszanie - powiedział. - Ludzie tworzą lepsze historie niż ja w swoich książkach...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro