Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

Nowy dzień zapowiadał się pracowicie. Słońce znów zbudziło wszystkich nakazując zebranie się z łóżka i zrobienie czegoś pożytecznego. Chcą, nie chcąc - każdy  musiał w końcu wstać, żeby zabrać się do pracy. 

- Chciałam odwiedzić rodziców - powiedziała bibliotekarka do komórki. 

Roni nie czekała, aż jej siostra dobrze się rozbudzi. Zadzwoniła do niej z prośbą. Gloria była jej potrzebna, żeby załatwić drobnostki związane z weselem. 

- Nie mam na głowie tylko twojego wesela - mruknęła niezadowolona bibliotekarka, kiedy siostra nie potrafiła przyjąć odmowy. 

- Myślałam, że znajdziesz tylko chwilę - powiedziała zawiedziona Roni i Gloria poczuła wyrzuty sumienia. 

- Mam pracę do osiemnastej. Później jadę do mamy - powiedziała jednak twardo. - Poproś jakąś koleżankę. 

- Mam poprosić obcą dziewczynę, bo własna siostra mi odmówiła? 

- Gdybyś powiedziała wcześniej... Ale nie mogę, serio. Ostatnio bardzo odpuściłam bibliotekę i jak tak dalej pójdzie, zostanę pod mostem. 

- Myślałam, że przynajmniej rzucisz okiem na ten makijaż. 

- Możesz wysłać mi zdjęcie, okej? 

- To nie będzie to samo. 

- Masz tą kosmetyczkę umówioną na czternastą, tak? 

- Tak, ale mogłabym nawet po ciebie przyjechać. 

- Zróbmy tak, że zamknę bibliotekę - odpowiedziała bibliotekarka, jednak nie była zadowolona z takiego rozwiązania. Była uległa i nie potrafiła odmówić siostrze. Wiedziała, że dużo ryzykuje, biblioteka już i tak nie prosperowała dobrze. Mogła wyenumerować ile razy ryzykowała sobą. Miała nadzieję, że Roni kiedyś się odwdzięczy. Nie chciała, żeby było jej przykro. 
Bibliotekarka wiedziała jak to jest, kiedy czuje się zawiedzenie na bliskiej osobie. Nikt tego nie lubi. 

- Dzięki, wiesz jakie to dla mnie ważne - ucieszyła się Roni. 

- Dla mnie biblioteka wcale nie jest ważna - zironizowała Gloria. Była już nieźle wkurzona, ale miała za dobre serce, żeby powiedzieć nie. Wiedziała, że nie może działać w afekcie. 

- Uspokój się, będzie fajnie... - chciała coś jeszcze powiedzieć, ale młodsza nie dała jej skończyć. Użyła czerwonego przycisku i zakończyła rozmowę. Trudno jej było zachować spokój. Dużo sobie odpuszczała, żeby pomóc, tymczasem jej siostra nawet nie podziękowała. To, że niedługo miał odbyć się jej ślub, nie znaczy, że jest pępkiem świata i każdy ma obowiązek jej pomagać. 

Zdążyła odłożyć komórkę i podeszła do szafy, żeby coś na siebie narzucić. Dzień zapowiadał się naprawdę gorąco. Wybrała koszulkę z nadrukiem i spódnicę przed kolano. 
Blond włosy jak zawsze zwinęła w kok, żeby nie przeszkadzały jej w pracy. 

Telefon poinformował ją o nowej wiadomości. Gloria warknęła zdenerwowana. Była pewna, że to znów Roni, która czegoś chce. 

Była to jednak wiadomość na Messengerze. Sąsiad zapytał, czy ma czas gdzieś wyskoczyć tego wieczoru. 
 Myśli przywołały wspomnienia z poprzedniego dnia. Czuła się szczęśliwa z Paulem i często o nim myślała. Bała się jednak oceny ludzi. Wiedziała, że nie obejdzie się bez plotek. 

Postanowiła w tamtym momencie pomyśleć tylko o sobie i chętnie zgodziła się na spotkanie. Dlaczego jej szczęście miałoby być uzależnione od obcych osób? 
Zapowiadał się męczący dzień. 

                                                                                                                      ***

Roni była punktualna, jak zawsze, kiedy na czymś jej zależało. 

- Jestem strasznie podekscytowana! - pisnęła, kiedy zobaczyła Glorię. Ona delikatnie uśmiechnęła się, ale w środku myślała, że zaraz wybuchnie. 

- To tylko próbny makijaż weselny. 

- No Gloria, to bardzo ważne! - widać, że ewidentnie była zachwycona tym, że Gloria rzuca swoje sprawy i jest na każde jej zawołanie. - Dziś zdecydujemy jak będę wyglądała najlepszego dnia w życiu! 

- Cudownie - powiedziała, a raczej mruknęła bibliotekarka. Martwiła się o swoją pracę. Miała masę zadań do zrobienia, które zeszły na drugi plan. 

- Rozchmurz się! - pocieszyła ją siostra mocno ściskając kierownicę. 

- Jedźmy już. Mam jeszcze coś do zrobienia - optymizm wcale nie pojawił się w głosie Glorii. Raczej mruczała oburzona pod nosem. 

- Opowiedz coś o twoim partnerze - Roni zmieniła temat. 

- Nie bardzo chce mi się o tym rozmawiać - zmarszczyła brwi młodsza. - Jest cudowny i tyle. Pójdziemy razem tylko na to wesele. 

- Nie mów! Jeśli jest idealny to dlaczego nie będzie z tego czegoś więcej? - w  jej głosie można było wyczuć zainteresowanie. 

- Chyba do siebie nie pasujemy. 

- Nie pieprz, mówiłaś, że jest cudowny. 

- Dla mnie tak. Wam by się nie spodobał. Ale dobrze, że to tylko osoba towarzysząca na jeden wieczór. 

- Co z nim nie tak? - podejrzany wzrok Roni wylądował na dwudziestolatce. 

- Moim zdaniem wszystko w porządku. 

- Okej przyjdź z nim to zobaczymy. 

- Ale to tylko znajomy. 
- Wszyscy tak mówią - zaśmiała się Roni. - Znalazłaś idealną sukienkę? 

- Prawie jestem pewna w czym pójdę. 
- Na pewno będziesz wyglądała olśniewająco. No... na pewno nie tak jak ja, ale prawie - obie zaśmiały się, a Roni przyspieszyła na prostej drodze. 

- Lepiej trochę zwolnij - zwróciła uwagę bibliotekarka. 

- Nie bądź sztywna Gloria - prychnęła Roni, jakby powiedziała dobry żart. Młodszej to nie bawiło. 
- Ty będziesz sztywna, jak w coś zaraz walniesz - mruknęła dwudziestolatka odwracając wzrok od licznika. 

----------------------------------------------------
Dzisiejszy dzień zapowiada się nieźle dlatego żeby było jeszcze lepiej zrobiłam wam niespodziankę. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczycie co dla was przygotowałam, a to już niedługo!

Sama jestem podekscytowana i nawet zadowolona z siebie. Mam ogromną nadzieję że też będziecie szczęśliwi.

Dzisiejszy rozdział krótki, ale obiecuję, że te w przyszłości będą miały po 1500/2000 słów. Sama muszę się ograniczać bo mogę się rozpisać!

Jeśli czytasz notatkę do końca zostaw komentarz. Będzie mi miło. Kocham czytać wasze komentarze ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro