Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Gloria nawet nie mogła by pomyśleć, że sąsiad posunie się o krok za daleko, ale nie oszukujmy się - bardzo jej się to podobało. 

- Darshan? Przykro mi, ale nie dam rady się z tobą spotkać - powiedziała do komórki w słoneczny wakacyjny poranek. 

- Dlaczego? Coś się stało?

- Nic. - Bibliotekarka zdziwiła się, że kłamstwo przeszło jej tak łatwo przez gardło. - Uważam, że nie mam teraz czasu na spotkania z kolegami. 

- A co z randkami? Masz czas? - bezpośredniość chłopaka zaskoczyła blondynkę, ale nie przypadła jej do gustu. 

- Teraz nie - po raz kolejny bibliotekarka skłamała. 

- Szkoda, myślałem, że jeśli gdzieś wyjdziemy...

- Ale nie wyjdziemy - pospiesznie wtrąciła kobieta. - Muszę zająć się swoimi sprawami, a nie chciałam, żebyś na coś liczył. Nie szukam związku, ani bliższych relacji. To nie moja bajka i myślę, że to zauważyłeś. Na razie możemy być znajomymi. 

- Wielka szkoda - powtórzył się chłopak i odłożył od razu słuchawkę. 

Bibliotekarka wzruszając ramionami przyspieszyła, żeby czym prędzej znaleźć się w bibliotece. 

- Pan znów tutaj? - zdziwiła się. 

- To takie dziwne, że pisarz inspiruje się w bibliotece? - mężczyzna zaśmiał się cicho. 

- Byłoby mniej dziwne, gdyby pisarz tu czytał, albo coś. 

- Mogę powiedzieć, że sama obecność pewnych osób mnie inspiruje - mrugnął do Glorii, na co ona tylko przygryzła wargę. 

- Więc proszę się czuć jak u siebie - zaprosiła starszego sąsiada do środka. 

- Czy nie chciałabyś powtórzyć wczorajszego wypadu? 

Kobieta przystanęła w miejscu. Odłożyła powoli książki na półkę i nie spiesząc się odwróciła się twarzą do trzydziestolatka. On natomiast jakby nigdy nic oglądał przypadkowe książki na półkach z uniesionymi brwiami. 

Może się denerwował? Starał się unikać jej wzroku? 

- Nie wiem, czy powinniśmy proszę pana - odparła Gloria i z całych sił chciała opanować drżenie głosu. 

- No jasne, jeśli tylko nie chcesz...

- Nie! To nie tak, tylko...

- Ludzie będą gadać? Będą, to małe miasteczko, w którym nic się nie dzieje. Nie chcę do niczego cię zmuszać Glorio - książka powędrowała w rząd innych, a on zbliżył się do bibliotekarki, aż dokładnie czuła jego zapach. 

- Chce się pan mną zainspirować? - mruknęła. 

- Przy okazji... - odpowiedział po chwili milczenia, jakby chciał przemyśleć jaka odpowiedź byłaby najlepsza. 

- Czułabym się jak materiał do eksperymentu. 

- Przecież wiesz, że nie jestem typem bawidamka - mruknął cichym głosem i odsunął kosmyk jej włosów za ucho. Przeszywał ją wzrokiem, co dodatkowo stresowało dziewczynę. 

Na szczęście Glorii drzwi do biblioteki otworzyły się, a w nich pojawiła się młoda kobieta z literaturą w torbie. 

Bibliotekarka odskoczyła od pisarza. Policzki paliły ją ze wstydu, jakby ktoś ją przyłapał na wiele gorszej rzeczy niż rozmowa z sąsiadem. Odkaszlnęła i starała się zachować normalnie. 

- Muszę obsłużyć panią - przeprosiła i wyminęła Paula. 

Chociaż kobieta, która pojawiła się w bibliotece była piękna, zdaniem Glorii, Paul nawet nie zwrócił na nią uwagi. Podążał za bibliotekarką wzrokiem badając każdy, nawet najmniejszy jej ruch. 
Ona nie ukrywała, że to jest dla niej krępująca sytuacja.
 
Po wczorajszym spotkaniu Paul ewidentnie przejął inicjatywę, co było dla niej nie małym zaskoczeniem. Jakby w jednej chwili wszystko się zmieniło.

Pisarz pozostał wrażliwy i nieśmiały, ale zachowywał się jakby znali się kupę czasu. Cóż, może tak było, ale przedtem nawet nie rozmawiali. 

- Możemy kontynuować? - podszedł do dziewczyny za biurkiem, kiedy tylko czytelniczka odeszła w głąb biblioteki. 

- Nie widzę przeszkód. Może pan przyjść do mnie dziś wieczorem? Potrzebujemy omówić parę spraw związanych z pańskimi książkami - Gloria musiała się naprawdę postarać, żeby głos brzmiał najbardziej naturalnie. Nie chciała zwrócić uwagi klientki. Tutaj wszyscy się znali, byłoby niezłe zamieszanie.

- Z przyjemnością. O której pani kończy? - Paul jakby wyczuł o co chodzi. Gloria na to uśmiechnęła się nieśmiało. 

- O osiemnastej zamykam. Później jestem wolna. 

- Okej, do zobaczenia - zamilkł i powiedział już ciszej jej imię. Potem odszedł zostawiając ją z różowymi policzkami. 

Pisarz znajdując się na ulicy w drodze powrotnej przypominał sobie wydarzone sytuacje. 

- Jakie to było cholernie stresujące, kurwa mać - przeklął pod nosem. Rozejrzał się wokoło, czy nikt nie słyszy. 

"Jesteś idiotą. Przestań do siebie gadać" pomyślał i wywrócił oczami. 

Teraz musiał się naszykować na spotkanie u sąsiadki. Chciał obmyślić cały plan, żeby nie zrobić nic głupiego. 
Tak, jak ten wczorajszy pocałunek, którego nie planował. 
To było głupie, racja, ale podobało im się.  Nikt z nich nie żałował. A nawet pragnęli czegoś więcej. 

------------------------------------

Cześć. Jak być może wiecie, jeśli śledzicie moją tablicę ogłoszeń, ostatnio miałam niezłe zamieszanie. Działo się wiele rzeczy, nie tylko tych złych, ale również dobrych, przez które niestety nie miałam czasu zająć się pisaniem. 

Dziś znalazłam chwilę dla was, dlatego dostajecie rozdział. 
Mam nadzieję, że zostawicie gwiazdkę i komentarz na dowód, że wam się podoba. 
Oczywiście, jeśli coś wam się nie podoba to mile widziane są komentarze o odpowiedniej treści ;) 

Wybaczcie dłuższą nieobecność i do następnego! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro