12.
Bibliotekarka Gloria Jenkins po poznaniu Darshana coraz częściej rozmyślała o swojej przyszłości. Czy chciała być sama do końca życia? Oczywiście, że nie. Nikt tego nie chce. Nie była przekonana, czy mężczyzna z dziecięcą twarzą był tym jedynym.
Dwudziestolatka wróciła do domu po dniu spędzonym w czterech ścianach w bibliotece. Od razu po wejściu do domu, otworzyła okna w salonie i sypialni.
- Potrzebuję więcej życia w tym domu - powiedziała do siebie.
Szybko przebrała się z eleganckiej koszuli i jeans'ów w luźne legginsy i koszulkę.
Bluzę sąsiada, którą zostawił przy ostatniej wizycie starannie złożyła i położyła na łóżku w sypialni. Ostatnio, kiedy odwiedził ją Darshan i jej siostra, granatowa bluza znalazła się na dnie szafy Glorii. Dobrze, że sobie o niej przypomniała.
Książka Paula Beckett'a leżała na półce nocnej. Bibliotekarka czytała ją przed snem, bo wtedy miała najwięcej wolnego czasu.
Włączyła laptop i z gorącą herbatą usiadła do stołu.
Od razu przywitała ją strona główna Facebooka. Zupełnie o tym zapomniała. Wzięła łyk napoju z kubka i wpatrywała się w powiadomienie oznaczone czerwoną kropeczką.
Paul Beckett zaprosił Cię do grona znajomych.
Kursor migał, jakby chciał pospieszyć bibliotekarkę. Kobieta spojrzała na zegarek, wskazywał on dwadzieścia minut po dziewiętnastej. Miała jeszcze czas.
Rozejrzała się po pokoju. Był porządek, chociaż mogłoby być lepiej. Dziewczyna więc wstała i poszła po odkurzacz. Zawsze lepiej być przygotowanym na odwiedziny.
Zajrzała do kuchni. Zupełnie wypadło jej z głowy zmywanie po wczorajszej imprezie.
Miała więc co robić, do samego przybycia pisarza.
Kiedy Paul Beckett wrócił do domu z biblioteki od razu wykonał telefon do Edith. Oznajmił jej, że muszą porozmawiać. Chciał powiedzieć co sądzi o zachowaniu Nel i przy okazji usprawiedliwić Glorię, w razie, gdyby mała poskarżyła się na niestosowne słowa bibliotekarki.
Edith przyjechała po szesnastej do domu teściów i oderwała Paula od pisania rozdziału.
Mężczyzna nic nie powiedział, tylko od razu wyszedł do niej do kuchni.
- Co jest Paul, jakieś problemy? - zagadnęła od razu.
- Byłem z dzieciakami w bibliotece - zaczął mówić jednocześnie robiąc sobie kawę. Dobrze, że nigdzie w pobliżu nie było dzieci. - Nel była na mnie śmiertelnie obrażona - kontynuował. - Mógłbym to zrozumieć, gdyby nie mówiła o mnie źle do obcych ludzi. Powiedziała, że jestem beznadziejny, rozumiesz...
- Słucham?! - Edith prawie upuściła kubek. Wiedziała, że Paul mówi prawdę, bo nigdy nie zdarzyło się, żeby brat jej męża wyolbrzymiał, albo kłamał dla własnych potrzeb.
- Serio, nie chciałem nic ci mówić, ale myślę, że to przegięcie. Upokorzyła mnie przy ludziach, nie mogę sobie na to pozwolić.
- Jezu Paul przepraszam cię za nią! - kobieta przeraziła się. - Porozmawiam z nią.
- Nie musisz przepraszać. Nel już to zrobiła, bo bibliotekarka przemówiła do niej...
- Nie rozumiem...
- Takie tam - machnął ręką. - Upomniała ją. Zrobiło jej się głupio, że obca pani zwróciła jej uwagę.
- Obiecuję ci, więcej to się nie powtórzy...
- Nie szkodzi. Wolałbym tylko, żeby trochę gryzła się za język.
- Oczywiście - odrzekła pospiesznie Edith. Było jej głupio za córkę. - Powinniśmy jechać w takim razie...
- Książki dzieciaków są w salonie - poinformował i pokazał palcem stolik.
- Dzięki Paul - pocałowała go w policzek i znikła.
***
Drzwi otworzyła uśmiechnięta Gloria, której kilka kosmyków włosów wyszło ze związanego koka.
- Przeszkadzam? - zagadnął Paul rozglądając się po pomieszczeniu. Wszędzie było czysto i przytulnie.
- Nie, nie. Zapraszam, zrobię panu kawę - uprzejmie wpuściła go do środka i poszła do kuchni, a mężczyzna zajął miejsce przy stole.
- Swoją drogą - powiedziała Gloria głośniej, żeby Paul dokładnie ją usłyszał. - Myślę, że jestem winna przeprosiny...
- Ty? Za co?
- Chyba trochę za ostro potraktowałam Nel... - zaczęła delikatnie tłumaczyć. Było jej niezręcznie.
- Nie szkodzi. Przydało jej się to, podziałało jak kubeł zimnej wody.
- To dziecko... a mi tak tylko się wyrwało - przepraszająco uśmiechnęła się do mężczyzny, kiedy usiadła naprzeciwko niego.
Była widoczna różnica między ich stosunkami. Kobiecie nie drżała warga, kiedy zwracała się do pisarza. Mężczyzna natomiast mógł już spokojnie na nią patrzeć (i bardzo to lubił).
- Nel przesadza. Często jest niegrzeczna i dobrze, że ktoś jej to wytłumaczył - zaśmiał się Paul.
- Mam nadzieję, że nie jest na mnie zła.
- Nie wiem, było jej głupio się do mnie odzywać.
- Cóż...
- Ale myślę, że nie jest zła. Jesteś taką osobą, której się wszystko wybacza.
- Nie wiem, czy powinnam podziękować - prychnęła Gloria z zawstydzenia.
- Nie dziękuj, tylko wyjdź gdzieś ze mną - wyrwało się Paulowi.
Te słowa zaskoczyły ich oboje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro