Rozdział 7
-Christie-
Wstaliśmy tego dnia dosyć późno. Głodni postanowiliśmy wspólnie zrobić sobie na śniadanie naleśniki z Nutellą.
- Jak myślisz wyjdą nam te naleśniki? - zapytał mieszając potrzebne składniki.
- Miejmy taką nadzieję- powiedziała wyciągając patelnię do naleśników.
- A tak w ogóle widziałem, że nieźle się bawiłaś na dyskotece- zaczął temat smażąc naleśnika.
- Tak. Było przyjemnie- wyraziłam zdanie uśmiechając się pod nosem.
- Partnera do tańca też miałeś niezłego- stwierdziła.
- Bo zaraz się obrazę- powiedział udając oburzonego wywołując tym u nas śmiech.
- Ty się lepiej nie obrażaj tylko przewróć tego naleśnika, bo zaraz go przypalisz- powiedziałam robiąc łyk soku pomarańczowego.
- W sumie to polubiłam Matthew- ujawniłam swoją sympatię składając naleśniki.
- Na serio? Tylko polubiłaś? Widać, że coś ukrywasz- wywnioskowała.
- No dobra może czuje coś więcej do niego- odpowiedziałam nie będąc pewna swoich uczuć.
- Ale co dokładnie czujesz? - dopytywała.
- Nie wiem co w nim jest, że aż tak zwrócił moją uwagę. Z jednej strony, gdy z nim rozmawiam czuję się tak swobodnie jakbyśmy się znali od lat, a z drugiej strony znamy się za krótko bym jednoznacznie mogła powiedzieć, że te uczucie nie jest złudzeniem.
- Dlaczego tak szybko wyszliście z dyskoteki? - zapytałam zaciekawiona jednocześnie chcąc zmienić niewygodny dla mnie temat.
- Byliśmy już zmęczeni, nogi nas bolały od tańca- odpowiedział.
- Daniel podwiózł cię? O ile wiem to nie spał tutaj- zapytała.
- Nie. Wróciłam z Matthew. Dzięki niemu nie musiałam się obawiać tego, że ktoś znowu będzie chciał mi coś zrobić.
- Czekaj, czekaj. Jak to znowu? Co się stało? - zapytała zmartwionym głosem wymagając odpowiedzi.
- Nic. Jak wracałam w piątek od Oliviera ktoś w parku zaczął się do mnie dobierać. Na szczęście Matt znalazł się w pobliżu- odpowiedziałam.
- I dopiero teraz nam o tym mówisz? - zapytał lekko poddenerwowany.
- Nie mówiłam, bo nie chciałam was martwić, a poza tym to nic się nie stało- wyjaśniłam.
- Nie chciałaś nas martwić, ale jednak to robisz. Następnym razem masz nam takie rzeczy mówić od razu- nakazała.
Po tym jak wspólnie przygotowaliśmy i zjedliśmy naleśniki postanowiłam pożegnać się z przyjaciółmi i wrócić do domu. Gdy mijałam kawiarnie w mojej głowie narodziła się pewna myśl. Po drodze odwiedziłam pobliski sklep i kupiłam składniki potrzebne do upieczenia szarlotki.
Będąc w domu włączyłam płytę Verby i zajęłam się przygotowywaniem wypieku uwielbianego przeze mnie jak i przez moją mamę.
- Co robisz? - zapytała mama przyglądając się wykonywanym przeze mnie czynnością.
- Ciasto. A może wspólnie byśmy je upiekły? - zaproponowałam.
- To od czego mam zacząć? - ubrała fartuszek kuchenny jednocześnie zgadzając się z moją propozycją wspólnego pieczenia ciasta.
- Możesz przygotować piekarnik.
- Jasne- odpowiedziała.
- To wkładamy- powiedziałam, gdy ciasto było już gotowe do włożenia do piekarnika.
-Matt-
Nie mając planów na spędzenie dzisiejszego dnia oglądałem telewizję. Przełączałem z jednego programu na drugi nie mogąc znaleźć żadnego ciekawego filmu. Moje myśli wciąż sprowadzały się do ostatniej nocy, a właściwie do tego w czyim towarzystwie ją spędziłem. Tańcząc w objęciach Christie zrozumiałem, że naprawdę mi na niej zależy, jednakże obawiałem się wykonać pierwszego kroku. Bałem się, że zamiast dać mi jakąkolwiek nadzieję zupełnie mnie zlekceważy.
Znudzony bezsensownym oglądaniem telewizji postanowiłem wyjść z domu i odwiedzić Luisa po to by sprawdzić w jakim jest stanie. Wsiadłem na Kawę, założyłem kask, przekręciłem kluczyk w stacyjce po czym ruszyłem do domu przyjaciela.
Gdy dojechałem zostawiłem motocykl na podjedzie i podszedłem do drzwi.
- Dzień dobry. Jest może Luis? - przywitałem się z panią Black.
- Dzień dobry Matt. Tak, jest w swoim pokoju. Proszę wejdź- zaprosiła mnie do środka.
- Dziękuje- udałem się w stronę schodów prowadzących do pokoju mojego kumpla.
Po otwarciu drzwi do pokoju obaczyłem to czego właściwie mogłem się spodziewać, a mianowicie mojego przyjaciela wciąż odsypiającego noc, mimo że była godzina siedemnasta.
- Stary, jest godzina siedemnasta, a ty jeszcze śpisz- powiedziałem to budząc go.
- Podałbyś butelkę z woda, a nie marudził. Stoi na biurku- powiedział wskazując na mebel.
- Kaca masz? - zapytałem widząc w jakim jest stanie.
- A nie widać? - powiedział po tym jak napił się wody z butelki.
- W sumie to widać. Nie wiem, jak można doprowadzić się do takiego stanu- usiadłem na łóżku obok przyjaciela.
- A widocznie można. Pewnie też tak miałeś, ale się do tego nie przyznasz.
- Akurat tak się składa przyjacielu, że nie. Lepiej powiedz mi co to za szatynka, z którą bawiłeś się w klubie- szturchnąłem go w ramie.
- Cler. Cler Chambers. Powiem ci, że całkiem dobrze się bawiliśmy. Dała mi swój numer- odpowiedział na moje pytanie uśmiechając się pod nosem.
- Ty też miałeś towarzystwo niczego sobie- mówił co chwilę pijąc wodę.
- No nie powiem, że nie. Zależy mi na niej.
- Tak ci zależy, a pewnie, gdyby nie moja wskazówka nawet byś ją nie zaprosił do tańca tylko się cały czas gapił. Z resztą tak jak od jakiegoś czasu to robisz.
- Ty już się o mnie nie martw. Dam sobie radę.
- Już to widzę- mówiąc to kiwał głową.
- Masz jakieś plany na dzisiejszy dzień czy wolisz się obijać w łóżku? - zapytałem.
- Raczej to drugie- powiedział jednocześnie włączając telewizor znajdujący się w pokoju.
- To nie będę ci przeszkadzał
Wróciłem do domu. Moi rodzice postanowili tego dnia pojechać do babci dzięki czemu miałem wolną chatę. Ubrałem bluzę i rybaczki i zająłem się za grzebanie przy motocyklu; sprawdziłem płyn hamulcowy oraz dokładnie wyczyściłem mój pojazd. Siedząc w garażu postanowiłem napisać wiadomość do Christie.
- Dziękuje za świetną zabawę. Mam nadzieję, że to kiedyś powtórzymy- napisałem.
- Niewykluczone. Nigdy z nikim tak dobrze mi się nie tańczyło jak z tobą- powiedziałem szczerze.
- Cieszę się. Co byś powiedziała na to jakbym zaprosił cię na kawę?
- Odpowiedziałabym, że z chęcią bym spędziła z tobą czas. Może wpadłbyś jutro do mnie na kawę? Upiekłam szarlotkę- zaproponowała.
- Hmm. Twoja propozycja wydaje się kusząca.
- To o której wpadasz?
- Może po treningu o osiemnastej?
- Dobrze. Czekam. :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro