Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 52

                   -Matt-

Był nieco pochmurny poranek. Mając na uwadze to, że do końca ciąży Tysi nie zostało dużo czasu razem z przyjaciółmi udaliśmy się na zakupy do sklepu z artykułami dla dzieci. Podczas gdy Christie razem z Miriam i Cler szukały ubranek dla malutkiej ja z chłopakami kupowałem wcześniej wybrane łóżeczko, wanienkę do mycia oraz kilka drobiazgów.

- Jak szybko to zleciało. Już za dwa miesiące zostaniesz ojcem - zauważył Olivier.

- Sam w to nie mogę uwierzyć. Jeszcze niedawno starałem się o względy Christie a teraz kupuje łóżeczko dla naszej jeszcze nie narodzonej córeczki - przyznałem chwytając na karton z drewnianym pomalowanym na biało łóżeczkiem.

- Szczerze mówiąc podziwiam cię - Luis pchał wózek sklepowy - Ja pewnie nie dałbym rady w takim wieku pełnić roli ojca.

- Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Nie ten jest ojcem kto przypadkowo daje życie, lecz ten który kocha i wychowuje" - zacytowałem zmierzając w stronę alejki, w której były plastikowe wanienki - Sam byłem przerażony, ale od samego początku wiedziałem, że nie zamierzam stchórzyć.

- Przyjacielu - Olivier klepnął mnie po ramieniu - Będziesz dobrym ojcem.

- Mam taką nadzieję - odhaczyłem kolejny zakup z listy.

Mając w wózku wszystko co było nam potrzebne udaliśmy się na poszukiwanie dziewczyn, które przebywały w dziale z ubrankami dla małych dzieci.

- Weź jeszcze to body w rozmiarze 50-55 - Miriam wzięła fioletowy strój z białym misiem do rąk i pokazała go Tysi, podczas gdy my w wypełnionym w sporej części koszykiem zmierzaliśmy w ich kierunku.

- Masz rację - przytaknęła w stronę Miriam biorąc miękką tkaninę do dłoni.

- Jak tam drogie panie? Macie już wszystko czego potrzebujemy? - zwróciłem się w stronę dziewczyn zapatrzonych w sklepowy mebel, na którym bym poustawiany różnoraki ubiór dla dzieci.

- Wydaje mi się, że.. tak - Cler udzieliła odpowiedzi na moje pytanie szukając w spojrzeniu Christie i Miriam potwierdzenia.

- To co? Jedziemy na obiad na miasto? - zaproponował Olivier patrząc na godzinę na telefonie, dochodziła czternasta.

- Dobry pomysł, tylko gdzie? - zapytała Cler, gdy zmierzaliśmy do kasy.

- Może na pizzę? - szybko odpowiedział Luis obejmując swoją dziewczynę ramieniem.

- Pizza w tym wypadku to trafienie w punkt - powiedziałem jednocześnie płacąc za zakupy.

Wychodząc ze sklepu wpakowaliśmy zakuty do auta i udaliśmy się do pizzerii nieopodal. Będąc już w lokalu po chwili zastanowienia zamówiliśmy pizzę. Wybór padł na Margaritte. Oczekując na nasze danie dziewczyny razem przeglądały ubrania dla dzieci na stronie internetowej sklepu, w którym wcześniej byliśmy, a my z Olivierem i Luisem naszą kolejną wyprawę na motocyklach.

- Może odwiedzilibyśmy Nicka i Lidię - podsumowałem pomysł Luisowi posyłając mu nieco sugerujące spojrzenie.

- No w sumie.. dawno się z nimi nie widzieliśmy - przemyślał moją sugestie - To, kiedy? - dopytywał.

- No myślę, że w sobotę będzie najlepiej - po zastanowieniu, które trwało kilka sekund odpowiedziałem.

***

Wiedząc, że moi rodzice wrócą do domu dopiero w nocy postanowiłem przygotować coś specjalnego na mojego skarbu. Poprosiłem nasze przyjaciółki o to by zajęły czymś Tysię do około dziewiętnastej nic nie mówiąc o tym co planuje.

Będąc już w domu sam wyjąłem z szafki z jadalni zapachowe świeczki oraz przyniosłem wcześniej kupione płatki czerwonych róż, czekoladki, bitą śmietanę i truskawki.

- Została mi jeszcze ponad pół godziny więc udałem się na drobne zakupy, ponieważ prosiła mnie o to mama. Niosąc zakupy w siatce popatrzyłem na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku przez co nieco przyspieszyłam tępo.

Gdy znajdowałem się na swoim podwórku szybko wszedłem do domu, następnie zamykając drzwi na zamek. Nie mając już co robić, ponieważ wszystko już przygotowałem czekałem leżąc leniwie na kanapie w salonie nie włączając przy tym telewizora, jedynie co to korzystałem z telefonu.

- Miriam? Maty na pewno nie wspominał ci, gdzie poszedł? - ponieważ drzwi były otwarte słyszałem, jak zbliża się do drzwi wejściowych rozmawiając przez telefon.

Usłyszałem jak zamek w drzwiach się otwiera, dlatego stanąłem zaraz przy ścianie tak aby tego nie widziała.

- No, nie mówił mi nic, dlaczego pytam - weszła do środka mówiąc nieco poważniejszym głosem.

Chcąc ją nieco zaskoczyć stanąłem obok niej i pocałowałam ją delikatnie w policzek, przy czym ją objąłem.

- Już się znalazł - powiedziała do telefonu zauważając mnie, następnie się rozłączyła.

Patrzyła na mnie nieco zdziwiona nic nie mówiąc. Wziąłem jej torebkę chwytając ją za rękę, zaprowadziłem do salonu po to by doprowadzić mój plan do końca. Przyniosłem jej ciepłe kakao oraz bezy, które wcześniej przyniosłem od babci.

Wyszedłem do salonu, następnie poszedłem do łazienki i spędziłem w niej kilka minut.

- Kochanie, co ty kombinujesz? - zapytała, gdy zasłoniłem jej oczy chustką, chwytając ją za dłoń zacząłem prowadzić w stronę naszego pokoju.

- Nic co by tobie się nie spodobało - odpowiedziałem w chwili, gdy doprowadziłem ją do łóżka i kazałem się jej na nim położyć.

Tysia leżała na plecach a ja odsłoniłem jej brzuch podnosząc koszulkę. Położyłem dłonie na jej okrągłym brzuchu kładąc się obok. Składając pocałunki na jej brzuchu zacząłem powoli ściągać jej leginsy.

- Matt - Głaskała mnie - Co ty robisz? - nieco zdziwiona zapytała jednocześnie się delikatnie śmiejąc.

- Skarbie, proszę nie zadawaj już tylu pytań. Mogę cię zapewnić o tym, że na pewno będzie ci przyjemnie - zsunąłem jej delikatnie leginsy z nóg i odłożyłem ja na bok.

Zdjęłam ukochanej bieliznę a po chwili ona pozostała naga więc nałożyłem na nią biały puchaty szlafrok i zacząłem prowadzić w miejsce docelowe. Po krótkim prowadzeniu jej za rękę kazałem jej stanąć na środku i powolnym ruchem rozwiązałem chustkę zasłaniającą jej oczy.

- Nie spodziewałam się zupełnie, że coś takiego przygotujesz - wpatrywała się w wannę wypełnioną ciepłą wodą, w której pływały płatki róż i w świeczki rozstawione w niektóre miejsca łazienki.

- Chciałem sprawić ci przyjemność - pocałowałam ją w czoło - Mam nadzieję, że spodoba ci się kąpiel.

- W twoim towarzystwie na pewno mi się spodoba.

Podniosła dłońmi moją koszulkę następnie ją zdejmując. Przytuliła się do mojej nagiej klatki piersiowej jednocześnie prawą ręką chwytając za rozporek moich Jeanowych spodenek. Nie mając na sobie już nic nieco rozwiązałem szlafrok Christie i zacząłem całować ją po szyi schodząc coraz niżej na ramiona. Poluźniając go jeszcze bardziej w końcu sprawiłem, że całkiem zsunął się z jej ciała na ziemię. Stanąłem z tyłu Tysi obejmując ją, moje dłonie spoczęły na jej biodrach. Podczas tego uścisku całowałam jej szyję oraz powolnym ruchem masowałem jej bioderka.

Po kilku minutach pieszczot w objęciach weszliśmy do dużej wanny. Ja siedziałem za Tysią a ona oparła się o mnie. Delikatnym ruchem masowałem jej brzuszek wsmarowując w niego balsam do mycia a ona wpatrując się w moje oczy trzymała mnie za moją dłoń.

Wokół było czuć wiśniową świeczkę, której zapach roznosił się po całej łazience.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro