Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 44

                      -Matt-

              *Po tygodniu*
Mimo tego, że jest weekend ta sobota jest za równo dla mnie jak dla Christie pracowita. Podczas gdy ja pomagam babci w cukierni Tysia bierze udział w kursie organizowanym przez szkołę. Mimo nieobecności ukochanej byłem pewien, że nie będę się nudzić, ponieważ dzisiejszego dnia naszą babcie ma odwiedzić Julia; moja czternastoletnia kuzynka. Mimo tego, że jest ode mnie o sześć lat młodsza mam z nią wspaniały kontakt, jak to mówią "Wiek a rozum to dwa słowa które nie idą w parze".

Powiedziałam babci, że będę u niej o dziewiątej więc zaraz po tym jak zawiozłem Tysię do szkoły udałem się do babci. Będąc w drodze do babci wcześniej niż mówiłem postanowiłem tam zabrać ze sobą Julie, akurat miałem po drodze. Czekałam chwilę przed mieszkaniem wujków oparty o auto, lecz widząc blondynkę zmierzającą w moją stronę stanąłem równo na nogi, podszedłem do niej energicznym ruchem po czym ją mocno przytuliłem na przywitanie. Wsiedliśmy do samochodu, lecz nie ruszałem, jedynie co robiłem to patrzyłem sugerująco na Julie.

- Dlaczego nie ruszamy? - nie wiedziała o co chodzi.

- Pasy - odpowiedziałem krótko.

Dalej nie wiedziała o co chodzi. Postanowiłem powiedzieć wprost.

- Nie masz zapiętych pasów.

Przyjęła do wiadomości to co powiedziałem i od razu je zapięła. Ruszyliśmy.

Pozostawiliśmy samochód na parkingu po czym weszliśmy do środka. Od razu poczuliśmy zapach ciast oraz kawy z ekspresu. Odkąd tylko pamiętam przebywając w tamtym miejscu apetyt mnie nie opuszczał, tak jak dzisiaj.

Przywitaliśmy się z babcią i od razu zabraliśmy się do roboty. Ja wymieniałem uszczelkę w zlewozmywaku a Julia układała towar na zapleczu. Naprawiając zlewozmywak w moich myślach nieustannie była Christie, myślałem o naszym dzisiejszym spotkaniu w barze razem na które zabieram kuzynkę. Martwiłem się o to czy będę się dogadywać; nie znają się długo.

- Matt mógłbyś pomóc w układaniu towaru na zapleczu? - położyła dłoń na moim ramieniu, podczas gdy ja po naprawieniu usterki przecierałem naczynia szmatką.

- Oczywiście babciu - odpowiedziałem z uśmiechem po czym od razu udałem się na zaplecze, gdzie moja czternastoletnia kuzynka zmagała się z rozkładaniem produktów spożywczych na półki.

- Tak więc w czym ci pomóc? - przyglądałem się nastolatce stojącej do mnie tyłem.

- Potrzebuję pomocy w ustawianiu mąki, a ja nie dosięgam - objaśniła problem.

- Trzeba sobie nawzajem pomagać - zacząłem wyciągać paczki z kartonu i ustawiać je na najwyższej z szafek.

- Nasze dzisiejsze wyście na miasto nadal aktualne? - zapytałem.

- Tak. Bardzo się cieszę, że będę mogła z wami spędzić ten czas.

Z moją kuzynką mam wspaniały kontakt pomimo tego, że dzieli nas sześć lat. Jak mówią słowa piosenki - wiek a rozum to dwa słowa które nie idą w parze. Dla mnie jej wiek nie miał znaczenia, uwielbiałem z nią spędzać czas. Wspólne wygłupy przypominały mi wspaniałe dzieciństwo.

Wyszliśmy z cukierni przed czternastą. Napisałem wiadomość do Tysi, że opuściliśmy lokal naszej babci, wsiadając do auta. Christie odpisała, żebyśmy tam na nią poczekali. Wsiedliśmy do auta po czym ruszyliśmy.

- Julia tylko nie myśl sobie, że kupię ci jakikolwiek alkohol. Mówię tak dla jasności - powiedziałem patrząc się na kuzynkę, gdy zatrzymaliśmy się na światłach.

- Spokojnie, nawet o tym nie pomyślałam.

- A już się bałem. No wiesz młoda; ten wiek, dojrzewanie.

- A może ty po prostu uważasz mnie za gówniarę? - zapytała żartobliwie.

- Hmm. Jak by to powiedzieć? - zadałem pytanie sam sobie śmiejąc się - Uważam, że jesteś za młoda na alkohol. I dojrzewanie, no wiesz - odpowiedziałem.

- A co ma wspólnego z tym dojrzewanie? - zadawała kolejne pytania.

- Wtedy nieraz robi się robi głupie rzeczy, wiem coś o tym.

- No Matt pochwal się co ty takiego robiłeś, gdy dojrzewałeś - podkreśliła słowo dojrzewałeś.

- Lepiej żebyś tego nie wiedziała - powiedziałem przekonany jednocześnie śmiejąc się sam z siebie.

Będąc już blisko celu zatrzymałem się w pewnym miejscu, aby zrobić pewien zakup. Mając to co chwiałem wsiadłem do auta po czym znów ruszyłem.

-Christie-

Doszłam na miejsce naszego spotkania, był nim bar, w którym kiedyś dorabiał sobie Matthew. Wchodząc do środka zauważyłam Julią siedzącą przy barze pijąc sok. Matthew nie było. Podeszłam do nastolatki, przywitałam się i siadając na barowe krzesło zamówiłam szklankę coli.

- Matt prosił abym ci to przekazała - podała mi różę stojącą na blacie - Musiał nagle pojechać do szefa w pilnej sprawię, za chwilę wróci.

Powąchałam kwiat, który dostałam z nieco smutną miną, jednakże osoba, która się wtedy pojawiła sprawiła, że smutek zupełnie minął.

- Przepraszam kochanie za moją nieobecność. Musiałem pilnie jechać do szefa. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie bardzo zła - pocałował mnie w policzek.

Uwielbiałam jego czułe pocałunki, jego obecność i wszystko co mi się z nim kojarzyło. Mimo że nasze dziecko nie przyszło jeszcze na świat wiedziałam, że Matt będzie wspaniałym tatą, widziałam troskę z jaką opiekował się mną oraz swoim siostrzeńcem. Cieszyłam się, że wspólnie zakładamy rodzinę, ale chwilami wciąż obawiałam się tego czy sobie poradzimy.

- Tysia wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? - Matt był zmartwiony moim zamyśleniem.

- Tak, tak. Zamyśliłam się - zrobiłam łyk coli.

Czas, który wspólnie spędziliśmy minął w miłej atmosferze. Wracając odwieźliśmy Julię do domu. Będąc już sami w aucie zaczęliśmy się namiętnie całować.

Będąc już pod domem znów się pocałowaliśmy. Mimo, że dziś się nic szczególnego nie wydarzyło byliśmy ogromnie szczęśliwi. Wchodząc do środka trzymaliśmy się za ręce. Rodzice Matthew, gdy nas tylko zobaczyli czule na siebie popatrzyli, widać było, że cieszyli się naszym szczęściem.

Podczas gdy Matt wyjmował z lodówki składniki potrzebne do przygotowania kolacji, ja wyjęłam wazon, nalałam wody po czym ustawiłam na stole w jadalni uprzednio wstawiając do niego różę, którą dostałam od Matthew.

- Co myślisz o wegetariańskiej zapiekance na kolację? - chciał poznać moje zdanie na ten temat.

- Myślę, że na pewno będzie smakować mi jak i twoim rodzicom - zaczęłam pocierać jego dłoń.

Wspólnie ugotowaliśmy makaron, pokroiliśmy paprykę oraz pomidory, Matt otworzył puszkę z kukurydzą. Gdy wszystko zostało odpowiednio rozłożone na żaroodpornym naczyniu, obłożyliśmy wszystkie składniki serem i odpowiednio przyprawiliśmy. Po dwudziestu minutach w piekarniku była gotowa więc wyjęliśmy ją. Chwilę później razem z rodzicami Matthew zjedliśmy kolację, podczas której rozmawialiśmy, rodzice Matthew byli naprawdę wspaniali, zżyłam się z nimi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro