Rozdział 35
*Po miesiącu*
-Matt-
Był osiemnasty grudnia, dwunasta. Razem z Jack'iem wydawaliśmy zamówienia których było tego dnia naprawdę dużo. Każdy w kuchni na prawdę się sprężał, aby klienci nie musieli zbyt długo czekać. Nie miałem w tamtym czasie chwili przerwy przez co nie zauważyłem, że Christie dzwoniła do mnie wiele razy.
- Matt! Christie do mnie dzwoniła wiele razy- powiedział Jack odrywając mnie od pracy- nieco mnie to niepokoi.
- Masz rację, coś się mogło stać. Do mnie też nie mogła się dodzwonić- powiedziałem sprawdzając nieodebrane połączenia- Zadzwonię lepiej do niej- powiedziałem wychodząc do pomieszczenia socjalnego.
Byłem nieco poddenerwowany. Ze stresu nerwowo przecierałem kark.
-Matt, Christie zasłabła, jesteśmy teraz razem z nią u szkolnej pielęgniarki- odezwała się Miriam.
- Ale co się dokładnie stało? - dopytywałem.
- Nie było nas przy tym.
- Ale przecież rano jak ją zawiozłem do szkoły wszystko było normalnie.
- Idąc do toalety zasłabła; zrobiło jej się ciemno przed oczami.
- Dobra siedźcie tam z nią zaraz będę- powiedziałem rozłączając się.
Poszedłem porozmawiać z szefem. Tłumacząc, że to nadzwyczajna sytuacja udało mi się wcześniej zwolnić z pracy. Przebrałem się i prawie że wybiegłem z restauracji. Zmierzając do auta nerwowo szukałem kluczy które znajdowały się w mojej kieszeni. Wsiadłem do auta i ruszyłem. Obficie padał śnieg, droga była śliska przez co jechałem wolno. Byłem zestresowany przez co moja koncentracja na jeździe była mniejsza niż zazwyczaj. Nim dotarłem na miejsce minęło prawie piętnaście minut. Wyszedłem z auta, pośpiesznie je zamknąłem i niemalże wbiegłem do szkoły. Udałem się na drugie piętro do gabinetu pielęgniarki. Czekała tam na mnie Christie, Miriam, Olivier i pielęgniarka, którą pamiętałem z czasów, gdy sam chodziłem do tej szkoły.
- Christie co się stało? - zapytałem zmartwiony wbiegając do pomieszczenia.
Siedziała na krześle pochylona lekko do przodu. Jej twarz była blada. W trzęsących się dłoniach trzymała kupeczek z wodą. Wyglądała naprawdę źle.
- Zrobiło mi się słabo- powiedziała kierując wzrok na mnie.
- Zabieram cię do domu- odparłem troskliwie chwytając ją pod rękę.
- Zajmę się nią- oznajmiłem mówiąc do przyjaciół.
Razem z Olivierem zaprowadziłem Tysię do auta. Żegnając się z przyjacielem ruszyliśmy w stronę domu, w którym mieszkała. Jadąc co chwilę zerkałem na Christie patrząc jak ona się czuje. Około trzynastej byliśmy już u Tysi.
Posadziłem ją na kanapie w salonie, przykryłem kocem po czym udałem się do kuchni robiąc dla nas ciepłej, malinowej herbaty. Idąc z dzbankiem gorącej herbaty i dwoma kubkami na tacce myślałem co mogło być powodem jej zasłabnięcia. Kładąc to co niosłem na stolik kawowy przyglądałem się jej twarzy, pomału wracał na nią normalny kolor. Chwyciłem ją ręką za jej wciąż chłodną dłoń, a drugą przyciągnąłem do siebie po czym złożyłem pocałunek na jej czole, przez co się uśmiechnęła. Chwilę tak siedziałem z nią po czym udałem się do kuchni, aby zrobić jej ciepłej zupy.
- I jak się czujesz? - zapytałem mówiąc nieco głośniej z kuchni, podczas gdy ona siedząc na kanapie w salonie oglądała telewizję i ogrzewała się pijąc kolejną porcję rozgrzewającego napoju.
- Znacznie lepiej. Dziękuje, że się mną zająłeś- powiedziała idąc do mnie owinięta puchatym kocem.
- Nie ma za co kochanie. Jak byłem chory też się mną zajęłaś- powiedziałem przytulając ją do siebie.
- Matt, ty nie byłeś chory tylko umierający- zaczęła się śmiać- Katar cichy zabójca.
- No może masz rację- pocałowałem ją w czoło- Trochę za bardzo to przeżywałem.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Co się stało, że zasłabłaś? Martwię się o ciebie- chwyciłem ją za dłoń i powiedziałem patrząc prosto w oczy.
- Nie wiem co się stało. Po prostu zasłabłam- odpowiedziała.
Jej odpowiedź wydawała mi się nie do końca szczera, ponieważ odpowiadając odwracała ode mnie wzrok. Nie dopytywałem nie chcąc jej denerwować, lecz nadal martwiłem się o nią.
Zjedliśmy wspólnie zupę, którą przygotowałem po czym poszliśmy do pokoju Tysi. Leżeliśmy przytuleni na jej łóżku. W pewnym momencie zasnęła przytulona do mnie. Odsunąłem ją delikatnie ode mnie po czym zszedłem na partej po koc, aby dodatkowo ją nim przykryć. Gdy przyjechała pani Elizabeth, pożegnałem się z Christie całując ją w czoło oraz z jej mamą, gdy wychodziłem.
*Następny dzień*
-Christie-
Budząc się zobaczyłam, że Matthew nie ma przy mnie. Zeszłam na dół, aby zrobić sobie herbaty. Wciąż myślałam o mojej wczorajszej rozmowie z Matthew. Pytał się co może być powodem mojego zasłabnięcia, a ja tak naprawę kłamałam, miałam pewne podejrzenia. Nie wiedziałam już sama co ma o tym myśleć. Postanowiłam zadzwonić do Miriam.
Przyjaciółka już po chwili była u mnie. Bardzo byłam jej wdzięczna za to że zawsze mogłam na nią liczyć. Opowiedziałam jej o wszystkim; o moich obawach związanych z ciążą, reakcją Matthew, reakcją rodziny. Prosiłam ją, aby nikomu nie mówiła o tym, ale to było zbędne, ponieważ wiedziałam, że ona zatrzyma to w sekrecie.
- Jak masz takie podejrzenia to najlepiej przekonać się czy są one prawdą. Kup test ciążowy w aptece, on na pewno rozwieje twoje wątpliwości- dała mi radę- Nawet jeśli to okaże się prawdą, to wiedz, że zawsze cię we wszystkim wesprze- przytuliła mnie mocno.
Jak tylko Miriam wyszła ubrałam się ciepło i udałam się do apteki po test. Wracając co chwilę patrzyłam na telefon czy aby Matt nie dzwoni. Bardzo się bałam. Miałam osiemnaście lat i nie byłam gotowa na ciążę i macierzyństwo. Wchodząc do domu postawiłam torebkę na komódce i czym prędzej udałam się na piętro do toalety, aby zrobić test.
Stałam w pokoju oparta o ścianę patrząc na tester i wyczekując jednoznacznej odpowiedzi. Do wczorajszego dnia myślałam, że brak miesiączki jest chwilowy, lecz zaczęłam się niepokoić o to że to może być oznaką, że spodziewam się dziecka.
Po chwili oczekiwania nadszedł czas prawdy. Test pokazał dwie kreski. Moje obawy się spełniły, w wieku osiemnastu lat spodziewam się dziecka. Zamarłam, nie wiedziałam co mam zrobić, bałam się reakcji rodziny. Bałam się, że gdy Matt się dowie, że spodziewam się jego dziecka porzuci mnie i zostawi samą z nowym życiem rozwijającym się w moim łonie. Siedziałam na podłodze oparta plecami o ścianę. Przyglądałam się testowi ciążowemu i myślałam co ma w tej chwili zrobić. Pełna obaw postanowiłam zadzwonić do Matthew, lecz gdy usłyszałam jego głos natychmiastowo zakończyłam połączenie. Teraz to Matt do mnie dzwonił, a ja siedziałam w kącie płacząc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro