Rozdział 34
*Po miesiącu*
-Matt-
Czekałem na przyjście Christie, byliśmy umówieni na osiemnastą. Zapiekanka już dochodziła w piekarniku. Z racji tego, że moich rodziców nie będzie w domu na noc mogliśmy spokojnie zjeść kolację i spędzić czas razem. Korzystając z chwili wolnego czasu nakryłem do stołu oraz doprowadziłem swój wygląd do ładu; przebrałem się, ułożyłem włosy. Doglądając zapiekanki usłyszałem dzwonek do drzwi. Zdjąłem rękawicę kuchenną z dłoni i czym prędzej poszedłem do drzwi, aby je otworzyć.
- Cieszę się, że cię widzę- pocałowałem ją w czoło obejmując mocno ramieniem- zapraszam- wskazałem na jadalnie.
Zaprowadziłem są do jadalni, gdzie było wszystko przygotowane; zaścielony obrus, ułożone naczynie i sztućce. Podsunąłem jej krzesło, gdy siadała po czym udałem się do kuchni, aby wyciągnąć z piekarnika zapiekankę, którą sam przygotowałam. Miałem nadzieję, że będzie jej smakowała. Oboje usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy konsumować.
- Nie spodziewałam się, że przygotujesz dla nas kolację i to w dodatku taką pyszną- powiedziała po tym jak przełknęła.
- No... miała to być niespodzianka. Cieszę się, że Ci smakuje- chwyciłem za szklankę, aby zrobić łyk soku pomarańczowego.
- Mi zawsze smakuje to co przygotujesz- chwyciła mnie za lewą dłoń i uśmiechnęła się pokazując przy tym swoje bialutkie ząbki.
- Konstruktywna krytyka też jest czasem dobra- powiedziałem gestykulując.
- Przecież nie mam żadnych powodów do krytyki- lekko się zaśmiała.
- Śmiejesz się, czyli kłamiesz! - powiedziałem w żartach również się śmiejąc.
- No może... ta karpatka ci kiedyś nie wyszła.
- Ta do które przywarła folia do pieczenia? - zapytałem domyślając się.
Pokiwała głową na zgodą po chwili wybuchając śmiechem.
- Tak myślałem - oboje zaczęliśmy się śmiać nie wiadomo z jakiego powodu.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy uśmiechnięci jednocześnie jedząc. W tamtej chwili nic nie musieliśmy mówić; nie potrzebowaliśmy tego. Mówią, że oczy to zwierciadła duszy, że można z nich wszystko wyczytać. Ja w jej widziałem blask; tą iskierkę szczęścia którą uwielbiałem w jej spojrzeniu.
Po skończonej kolacji nadszedł czas na deser. Posadziłem Christie na kanapie, po czym sam poszedłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki miseczkę z truskawkami oraz puszkę bitej śmietany. Siadając obok Tysi położyłem naczynie z owocami na stoliku kawowym, puszka z bitą śmietaną wciąż znajdowała się w mojej dłoni. Chwyciłem za jedną z truskawek i nakładając na nią odrobinę zawartości puszki włożyłem jej do ust. Jadła ją z szerokim uśmiechem. Z tego co wiem to uwielbia truskawki pod każdą postacią. Opróżniliśmy prawie całą miseczkę karmiąc się wzajemnie, było to dla nas świetną zabawą.
Zachwyceni złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Wyczuwałem wciąż na jej ustach smak słodkiego dodatku do deserów. Trzymając dłoń na jej ustach wpatrywałem się głęboko w jej oczy, wciąż zauważałem w nich ten niezwykły promyczek. Chwytając ją lekko za udo przyciągnąłem ją do siebie i złożyłem na jej dolnej wardze długi pocałunek jednocześnie ją delikatnie przegryzłem. Jej dłoń znalazła się w okolicach mojego biodra. Chwyciłem ją za dłoń, wstałem po czym wciąż trzymając prowadziłem ją na piętro. Idąc wpatrywałem się w jej piękne, ciemne oczy z miłością oraz pragnieniem. Chciałem, aby czuła się wyjątkowa i najważniejsza dla mnie.
Wchodząc do pokoju wziąłem ją na ręce, po czym zrobiwszy kilka kroków położyłem delikatnie na łóżku. Usiadłem obok niej wpatrując się w jej oczy które bacznie mnie obserwowały w tamtej chwili. Z jej ust wciąż nie schodził uśmiech. Całując ją w szyję położyłem się obok niej następnie zdejmując koszulkę. Po kilku minutach kreślenia kółek na jej brzuszku, postanowiłem przejść do następnego kroku i zacząłem zdejmować jej bluzkę ówcześnie odpinając guzik od jej jeansów. Nie mając już koszulki Tysia podnosząc się lekko rozpięła pasek od moich spodni, wyciągnęła go i rzuciła na ziemię. Posłała mi nieco uwodzicielskie i buntownicze spojrzenie. Kładąc dłoń na moje udo zagryzała wargę wciąż przesuwając dłoń do góry po mojej nodze. Chwyciła za mój rozporek po czym rozpięła w nim zamek. Rozbudziła tym mój temperament przez co siadając okrakiem zacząłem delikatnie zdejmować jej spodnie przesuwając się coraz bardziej w dół dzięki czemu mogłem zobaczyć jej czarną koronkową bieliznę. Ściągając spodnie na chwile podniosłem się z łóżka. Wracając do pozycji leżącej zacząłem całować Christie po szyi przechodząc coraz niżej. Chwyciła dłońmi za moje włosy, chcąc je pociągnąć zwracając tym uwagę na swoje górne partie ciała; chciała abym spojrzał na jej twarz. Zwilżyła językiem delikatnie wargi po czym je zagryzła rozluźniając jednocześnie palce poprzeplatane pomiędzy moimi włosami wciąż je mierzwiąc. Chwyciłem za jej bieliznę delikatnie ją zdejmując. Sam nie mając już bielizny na sobie wszedłem w nią.
Spędziliśmy ze sobą upojny czas pijąc wino bezalkoholowe które wcześniej na wszelki wypadek schowałem w swoim pokoju razem z dwoma lampkami. Nie zabrakło namiętnych pocałunków. Po wspólnym stosunku poszliśmy wspólnie wziąć prysznic. Myłem Christie plecy, gdy ta była obrócona do mnie tyłem. Odgarniając jej mokre włosy pocałowałem ją czule w plecy obejmując ją dłońmi, sprawiłem tym, że ukochana się do mnie odwróciła i chwytając mnie za podbródek musnęła mnie w dolną wargę. Moja dłoń znalazła się na biodrze, a spojrzenie utkwiło w jej oczach. Uśmiechała się lekko, przegryzając przy tym dolną wagę. Ona naprawdę mnie kusiła!
Umyci położyliśmy się do łóżka. Leżeliśmy mocno do siebie przytuleni, nasze nocy się stykały, moja dłoń znalazła się na jej brzuszku. Jeździłem palcami po jej boku przez co pojawiły się u niej gęsia skórka. Uwielbiałem patrzeć w takiej sytuacji na jej wyraz twarzy. Denerwowało ją to odrobinę, ale ja mimo to kochałem mojego małego nerwuska. Sama wyczuwając dreszcze na swoim ciele uśmiechnęła się lekko po czym opuściła wzrok. Chwytając za jej podbródek znów sprawiłem, że patrzyła się dla mnie. Z lekkim zawstydzeniem z powodu reakcji swojego ciała położyła dłoń na moim policzku. Moja dłoń znalazła się na jej biodrze. Masując je składałem namiętne pocałunki na jej jasnoróżowych ustach. Z zamkniętymi oczyma całowaliśmy się bez wytchnienia, było nam tak wspaniale. Odrywając się od namiętnego pocałunku biorąc oddech zaczęła rozmowę.
- Cieszę się, że to właśnie ciebie mam- powiedziała cicho patrząc mi prosto w oczy.
- Wiesz co? - zapytałem przez co jej wyraz twarzy nieco się zmienił.
- Oboje mieliśmy szczęście, że na siebie natrafiliśmy - powiedziałem głaszcząc jej włosy.
- Oby to nasze szczęście trwało wiecznie- wyszeptała rozmarzona z wielkim uczuciem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro