Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25

            -Christie- 
Zakończenie roku szkolnego - czas, na który wszyscy uczniowie z utęsknieniem wyczekiwali. Jeszcze tylko ta formalna uroczystość w szkole i wszyscy na dobre będziemy mogli powitać wakacje. Aby zdążyć na swoje zakończenie roku szkolnego które miałam na godzinę dziewiątą wstałam o ósmej. Moje przygotowania nie trwały zbyt długo; szybko wzięłam prysznic, ubrałam czarno-białą sukienkę i czarne buty na koturnach z paskiem na kostce, zaplotłam włosy w kłosa oraz zrobiłam delikatny makijaż. Matt miał po mnie przyjechać za dwadzieścia dziewiąta więc szybko wypiłam słabą kawę oraz spakowałam do torebki klucze oraz kilka najpotrzebniejszych rzeczy.

Gdy Matt znajdował się przed moimi drzwiami pobiegłam szybko je otworzyć. Przytuliłam go stojącego w drzwiach. Czułam dokładnie zapach jego płynu po goleniu. Przerwaliśmy nasze objęcie. Złapał mnie delikatnie za dłoń. Myślałam, że ten dzień będzie zupełnie zwyczajny, jednakże tego poranka zaskoczył mnie swoją pomysłowością. Uklęknął przede mną i wyciągnął kask, który chował za plecami.

- Christie. Czy ty... zostaniesz moją motocyklistką? - zapytał ze szczerym uśmiechem i szalonym wyrazem twarzy.

Przykucnęłam przy nim i u odpowiedziałem.

- Oczywiście, że tak.

Słysząc moją odpowiedz założył mi kask na głowę. Oboje wstaliśmy i poszliśmy w stronę czarnego motocykla stojącego na podjeździe. W między czasie Matthew założył swój kask, który idealnie pasował do jego czarnego garnituru, który założył na zakończenie roku szkolnego. Wsiedliśmy na motocykl i oczywiście pojechaliśmy do szkoły.

Uroczystość odbywała się na boisku szkolnym. Ustawiono tam mównicę, która często była wykorzystywana w takiego rodzaju sytuacjach. Matt jako absolwent poszedł do przodu, a ja stanęłam wraz z Olivierem, Miriam i rodzicami Matthew nieco dalej. Przemowa dyrektora rozpoczęła się. Wiele młodych osób podczas niej bardzo się nudziło; rozmawiało między sobą. Po długiej przemowie, która trwała ponad pół godziny nastąpiło wręczanie świadectw. Po kolei zostali wyczytywani uczniowie kończący naszą szkołę, po czym podchodzili po odbiór swoich świadectw. Cała formalna uroczystość zakończyła się o godzinie trzynastej.

Wszyscy rozeszli się do domów z uśmiechami na twarzy. Po tym jak Matt mnie odwiózł do domu, przebrałam się w luźniejsze ubrania, po czym w kuchni zrobiłam sobie napój z kostkami lodu. Usiadłam na kanapie z chłodnym napojem po czym dostałam SMS 'a od Matthew.

- Cześć kochana. Co być powiedziała na dzisiejsze ognisko całą paczką wieczorem nad jeziorem?

- To bardzo dobry pomysł. Pytałeś się reszty?

- Nie. To jest inicjatywa Luisa. On ma pytać o zdanie reszty.

- A wspominał o której miałoby to być?

- Około godziny dwudziestej pierwszej. Mamy jeszcze sporo czasu na przygotowania.

- Trzeba w czymś pomóc? - zapytałam po tym jak zrobiłam łyk napoju ze szklanki.

- Tym razem to my faceci się tym zajmujemy.

- No. Powiedz po prostu co trzeba zrobić?

- Nic. Jak wcześniej wspomniałem poradzimy sobie :)

- Uraziłam twoją męską dumę, czy jak? :)

- Nie. Spokojnie;) Wystarczy tylko, że przyjdziesz.

Odłożyłam telefon na stolik kawowy. Oparłam się wygodnie o kanapę i rozmyślałam o tym co mam do zrobienia dzisiejszego dnia. Obiecałam mamie, że pomogę jej w segregowaniu dokumentów z pracy. W dodatku muszę jeszcze wypielić ziemię wokół oczka wodnego. Wpierw zabrałam się za pielenie, ponieważ mama dopiero o piętnastej wraca z pracy. Wyrywając trawę z pomiędzy kamieni przy oczku, przyjechała Miriam na rowerze.

- Hej-pocałowała mnie w policzek.

- Cześć- powiedziałam radośnie zdejmując rękawiczki brudne od ziemi.

- Przygotowujesz coś na ognisko? - zapytała opierając rękę o stojący na nóżce rower.

- Nie. Matt mówił, że tym razem to faceci wszystko przygotowują.

- Ciekawe jak im to wyjdzie.

- Też się nad tym zastanawiam- przetarłam ręką czoło.

Dzięki Miriam która zdecydowała się mi pomóc w pracach ogrodowych bardzo szybko się z tym uwinęłam. Zaprosiłam ją na ciasto, które dzień wcześniej upiekłam. Niestety po połowie godziny musiała ona pójść do domu. Po powrocie mojej rodzicielki zabrałam się za dokumenty które czekały na poukładanie.

Wolna od prac domowych byłam dopiero o osiemnastej. Zjadłam kanapki z szynką i serem po tym jak je przygotowałam, napiłam się herbaty z melisy. Zaczęłam się przygotować do wyjścia około godziny dziewiętnastej trzydzieści. Wzięłam więc krótki prysznic, związałam włosy w warkocza. Ubrałam na siebie. Czarne leginsy, zieloną koszulką z hasztagiem girls, oraz czarne Vansy. Na biodrach także przewiązałam bluzę w kolorze szarym. Wpakowałam do małego plecaka butelkę wody oraz aerozol na komary.

Wyszłam z domu. Poruszałam się spokojnie chodnikiem w stronę jeziora. Uwielbiałam spacery a szczególnie w tak piękną pogodę. Od dawna nie poszłam na spotkanie ze znajomymi sama, zazwyczaj to Matt mnie gdzieś zawoził. Tym razem myślałam, że dotrę na miejsce sama, myliłam się. Na mojej drodze pojawił się Luis.

- Hej. Wsiadaj- powiedział Luis po tym jak zdjął kask z głowy.

- Myślałam, że się przespaceruję tego pięknego wieczoru.

- Christie. Nie narzekaj- sapnął niezadowolony.

- Masz- dał mi swój kask- Matt by mnie zabił, gdyby się dowiedział, że jechałaś bez kasku.

Dojechaliśmy na miejsce. Myli już tam Dan, Olivier, Nicol, Cler oraz Miriam. Brakowało jedynie Matthew. Dołączyłam do rozmawiających przyjaciół; Miriam i Oliviera. Przywitałam się z nimi po czym zadzwoniłam do ukochanego, aby poinformować go, że jestem już na miejscu i nie musi się mną fatygować niestety nie odbierał. Chwilę później zjawił się na miejscu.

- Hej- pocałował mnie- Nie mówiłaś, że sama dotrzesz na miejsce.

- Masz rację, nie uprzedziłam Cię. Pewnie moja mama ci powiedziała, że poszłam sama? - zapytałam obejmując go.

- Tak. Wyobraź sobie, że nie zastałem ciebie w domu. Otworzyła mi twoja mama. Sama tu przyszłaś? Przecież to jest dosyć duża odległość. Spokojnie mogłem podjechać.

- Nie chciałam ci zawracać głowy.

- Moją głową zawróciłaś w chwili, gdy Olivier mnie ciebie przedstawił na korytarzu szkolnym- pocałował mnie w czoło-Ciągle o tobie myślę, odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem.

Zabawa upłynęła nam w cudownym towarzystwie. Takie rozpoczęcie wakacji zostanie nam w pamięci na długo, a szczególnie z powodu pomysłu Luisa, który był na prawdę szalony. Wymyślił abyśmy o północy poszli się kąpać w jeziorze.

Niezbyt przekonana do tego pomysłu moczyłam nogi w samej bieliźnie. Matt po tym jak mi się chwilę przyglądał postanowił wnieść mnie do wody. Po wniesieniu mnie do wody na wysokość pasa, postawił mnie abym mogła swobodnie podpłynąć do reszty przyjaciół, asekurowana przez niego.

Wyszliśmy z wody i usiedliśmy przy ognisku. Było nam dziewczynom zimno. Chłopcy oddalili się od nas i poszli po coś do auta. Mieli w zanadrzu przygotowane ręczniki, koce oraz kosz piknikowy w którym znajdowały się termosy z ciepłymi napojami oraz kanapki przygotowane przez męskie grono. Siedziałam przy ognisku wtulona w Matthew. Okryliśmy się kocem.

- Dziewczyny- Matt zrobił przerwę, aby zwrócić na nas swoją uwagę- rozmawiałem już o tym z chłopakami. Co byście powiedziały na to, abyśmy pojechali wszyscy wspólnie na wakacje do Bostonu. Olivier ma znajomego, który prowadzi hotel w bardzo dobrej lokalizacji. Jest w stanie nam odrobinę zejść z ceny podczas wynajmowania apartamentu, w którym akurat wszyscy byśmy się pomieścili.

- W dodatku w okolicy jest parę niezłych klubów. Nie będzie nam się nudziło. Do plaży mielibyśmy jedynie sto metrów- argumentował Luis typowy imprezowicz.

- No cóż oferta brzmi interesująco- powiedziała Cler pijąc herbatę- Kiedy wy to wszystko zdążyliście zorganizować? - zapytała.

- Głównie to Matt i Luis się tym wszystkie zajmowali, jeżeli chodzi o wyjazd. W organizacje ogniska zaangażowaliśmy się wszyscy- powiedział Olivier przytulony do Miriam.             

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro