Rozdział 16
-Christie-
Tego niedzielnego poranka mój spokojny sen został przerwany przez dźwięk SMS 'a. Okazało się, że to nadawca tej wiadomości jest Matthew.
- Dzień dobry :). Śpisz jeszcze?
- Tak się składa, że już nie :P.
- Masz jakieś plany na dzisiaj?
- Nie mam jakichś szczególnych.
- Bądź gotowa za piętnaście minut. Przyjadę po ciebie.
- Co ty kombinujesz?
- Dowiesz się w swoim czasie.
Szybko wstałam z łóżka po przeczytaniu tej wiadomości. Ubrałam się w niebieskie jeansy i czarny sweterek z rękawem trzy czwarte. Włosy związałam w kucyka, po czym poszłam na parter. Napisałam mamie kartkę, żeby się nie martwiła moja nieobecnością. Nim się obejrzałam przed moim drzwiami stał Matthew.
-Dziś dobry- pocałował mnie w policzek- Jesteś gotowa?
- Tak- odpowiedziałam w chwili, gdy podał mi kask pożyczony od Luisa.
- Rozmawiałeś z tatą Luisa w stawie motocykla twojego dziadka? - zapytałam idąc w stronę zaparkowanego motocykla.
- Tak. Powiedział, że zajmie się tym. Mam go do niego zawieźć w środę- odpowiedział wsiadając na pojazd.
Zmierzaliśmy do miejsca, które było mi zupełnie nieznane. Wyjechaliśmy z naszego miasta po czym prze kilka kilometrów jechaliśmy w stronę Filadelfii. Jednakże zboczyliśmy ze znanej mi trasy, jechaliśmy mało uczęszczaną drogą po czym zatrzymaliśmy się nieopodal jeziora, nad którym jeszcze nigdy nie byłam.
Po zdjęciu przeze mnie kasku Matt zasłonił mi oczy chustką. Wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić.
- Uwaga przeszkoda- ostrzegł.
- Zrób jeden duży krok- nakazał.
- Usiądź sobie i poczekaj chwileczkę.
- Matt powiesz mi wreszcie co ty kombinujesz? - zapytałam.
- Christie, coś ty taka niecierpliwa? Za chwilę się dowiesz. Spokojnie.
Jeszcze kilka minut siedziałam z zasłoniętymi oczami. Uważnie słuchałam odgłosów otoczenia. Szum wody tworzył niesamowity nastrój. Słońce delikatnie grzało mnie w ręce.
- Odsłonię ci oczy, ale na razie nie patrz- powiedział rozwiązując chustę.
- Teraz możesz otworzyć oczy- powiedział trzymając gitarę.
Byłam zachwycona, gdy zobaczyłam co Matthew przygotował dla mnie. Łódka, jezioro, wszystko to tworzyło wspaniały nastrój.
- ''Gdybym miał gitarę,
To bym na niej grał. Opowiedziałbym o swej miłości, którą przeżyłem sam.
A
ch te czarne oczy.
Gdybym ja je miał.
Za te czarne, cudne oczęta Serce, duszę bym dał.
Fajki ja nie palę,
Wódki nie piję,
Ale z żalu, z żalu wielkiego Ledwie co żyję - zaśpiewał grając na gitarze.
- Matt nie wiedziałam, że potrafisz grać na gitarze- powiedziałam oczarowana jego zdolnościami.
- Kochana, ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz- powiedział ruszając brwiami.
- Opowiedz o tej miłości o której, tak pięknie śpiewasz.
- No... nie będę ukrywał Christie zależy mi na tobie. Uwielbiam przebywać w twojej obecności. Uwielbiam twój piękny uśmiech, twoje ciemne oczy, twój subtelny śmiech.
Po tych słowach nie wiedziałam co mam powiedzieć. Postanowiłam okazać swe uczucia w prosty sposób; przytuliłam go.
- Chcesz usiąść mi na kolanach? - zapytał klaskając ręką w kolano.
Siedziałam na kolanach Matthew wtulona w jego tors. Czułam jak mną lekko kołysze na boki przez to, że co jakiś czas Matt wiosłował.
- Dziękuję, że dla mnie to przygotowałeś. Jesteś wspaniały.
- Kochana to jeszcze nie wszystko. Mam jeszcze kilka sztuczek w zanadrzu- powiedział wyjmując kosz piknikowy.
- Mam tutaj kanapki, winogron, czekoladę i... herbatę w termosie?
- Sam to przygotowywałeś, a dziwisz się co się znajduje w koszyku? - zapytałam zdziwiona.
- Można powiedzieć, że mama mi pomogła- powiedział lekko się śmiejąc jednocześnie drapiąc po głowie- To co zjesz? Może kanapeczkę? - zapytał.
- Z chęcią- odpowiedziałam wciąż siedząc na jego kolanach.
- Podpłyniemy do brzegu? - zapytał.
- Co masz jeszcze w planach? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, gdy zbliżaliśmy się do brzegu.
- To- powiedział ściągając spodnie i koszulkę.
- Zamierzasz pływać? - zapytałam w chwili, gdy zeskoczył do wody.
- Dlaczego nie? Mamy maj, jest ciepło. Wskakuj.
- Nie mam ubrań na zmianę.
- To zdejmij ubrania. A poza tym wyschły by, grzeje słońce- powiedział opierając się o łódkę.
- Namówiłeś mnie- mówiłam rozbierając się do bielizny.
Oboje znaleźliśmy się w wodzie. Była ona ciepła i przyjemna. Matthew pływał, że mną na plecach tak jak kiedyś pływaliśmy razem z tatą, za którym tak bardzo tęskniłam.
Po tym jak wyszliśmy na brzeg wzięliśmy swoje ubrania i poszliśmy na miło ogrzać się.
***
- Chciałabyś nauczyć się jeździć na motocyklu? - zapytał Matthew.
- Nie wiem. Ja się chyba do tego nie nadaję.
- Boisz się? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.
- Odrobinę.
- To nic strasznego.
Matthew chciał mnie nauczyć prowadzić motocykl. Nie był do tego całkowicie przekonana. Bałam się, że nie dam rady z taką maszyną.
- Nie bój się, pomogę ci- powiedział w chwili, gdy wsiadłam na motocykl.
- Teraz przekręć lekko manetkę do przodu, a jak będziesz czuła, że motocykl rusza to podnieś nogi. Ja będę obok- wytłumaczył- Spokojnie.
Wykonałam wszystkie instrukcje Matthew z ostrożnością i starannością.
- Wspaniale ci idzie. Teraz nauczymy cię skręcać.
- Doskonale. Za niedługo będziesz śmigać.
***
- Jedziemy już do domu? - zapytał Matthew.
- Tak, z miłą chęcią. Zrobiło mi się już trochę zimno.
- Proszę- dał mi swoją kurtkę od kombinezonu.
- Dziękuje, że się o mnie tak troszczysz.
- Nie ma za co- powiedział po czym pocałował mnie w czoło.
- Teraz ty jedziesz- podał mi kask.
- Nie, Matthew. Wolę żebyś to ty prowadził.
Całą drogę powrotną wtulona w Matthew wspominałam nasze spotkanie. Byłam mu bardzo wdzięczna za to co przygotował. Nigdy wcześniej nie pływałam łódką, a tym bardziej nie uczestniczyłam w pikniku na niej. Co jakiś czas Matthew podczas jazdy głaskał moja ręką wsuniętą pod jego koszulkę. Nie znam żadnego chłopaka, który w stosunku do mnie byłby tak bardzo czuły jak Matthew.
- Śpij dobrze- pożegnał mnie po czym pocałował mnie w czoło.
- Dziękuje- przytuliłam go mocno na pożegnanie.
Po tym jak Matt odjechał weszłam do domu. Zrobiłam sobie na kolację kanapki oraz ciepłą herbatę po czym usiadłam przed telewizor, aby oglądnąć swój ulubiony serial. W trakcie oglądania telewizji SMS'owała z Miriam na temat naszego wyjazdu na mecz do Nowego Jorku. Około godziny dwudziestej drugiej poszłam wsiąść prysznic. Ubrana w czyste spodenki i koszulkę udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku po czym zaczęłam przeglądać rodzinne fotografie. Gdy zobaczyłam zdjęcie mojego taty uroniłam kilka łez. Przypomniałam sobie, że mój tata obchodziłby urodziny w środę i zaplanowałam, że w tym dniu odwiedzę jego grób. Postanowiłam również tego dnia odwiedzić kwiaciarnię. Smutna położyłam się spać, lecz długo nie mogłam zasnąć. Wciąż zastanawiałam się, dlaczego tato postanowił odejść. Pogrążona w wspomnieniach dopiero po północy udało mi się zasnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro