Rozdział 11
*Po dziesięciu dniach*
-Christie-
Tego dnia zaspałam do szkoły. Poszłam się umyć do łazienki. Rozczesałam włosy. Ubrałam się w leginsy w czarno-białe kwiaty oraz granatową koszulkę. Pośpiesznie wzięłam z pokoju swój plecak, spakowałam do niego książki. Wychodząc ubrałam czarne nike'i oraz skórzana kurtkę. Śpieszyłam się do szkoły prawie że biegnąc. W porę dotarłam do szkoły, ponieważ moja klasa wchodziła już do sali.
W czasie zajęć nie mogłam się skupić na nauce. Ciągle rozmyślałam o Matthew. Przez te kilka dni wiele rozmawialiśmy dzięki czemu zbliżyliśmy się do siebie. To niewiarogodne, ale rozmawiając z nim czuję się jakbym znała go od lat.
- O kim rozmyślasz? - zapytała szeptem Miriam przerywając moje zamyślenie podczas lekcji fizyki.
- O nikim- odpowiedziałam próbując wymigać się od wyjaśnień, ale najwyraźniej mi się to nie udało.
- Widać, że kłamiesz. Czy to nie czasem Matthew jest powodem twojego zamyślenia? - dopytywała.
- Przed tobą nic nie uda ukryć- odwróciłam wzrok lekko się uśmiechając.
W tamtej chwili zrozumiałam, że moja przyjaciółka zna mnie na wylot. Miriam rozumie mnie bez słowa. Zauważyła, to że zaczynam coś czuć do Matthew. Pewnie po tym jak wydziała mnie do niego przytuloną na urodzinach Oliviera. Jednakże chwilami bałam się swoich uczuć, czułam coś takiego po raz pierwszy.
***
Zbliżała się godzina osiemnasta, więc postanowiłam zacząć się przygotować do spotkania z Matthew. Wzięłam krótki prysznic po czym ubrałam się w jasne rurki oraz białą, koronkową koszulkę. Zrobiłam delikatny makijaż, pozwoliłam sobie na kreski na powiece. Włosy rozczesałam następnie związałam je w koka. Założyłam długi naszyjnik. Popryskałam się moimi ulubionymi perfumami po czym wzięłam małą torebkę i opuściłam dom ubierać jednocześnie skurzaną kurtkę. W drzwiach minęłam mamę.
- Cześć. Wychodzisz? - zapytała mama.
- Tak- odpowiedziałam krótko.
- A o której będziesz?
- Będę w domu o dwudziestej pierwszej. Pa.
- Pa. Uważaj na siebie.
Idąc ruchliwą ulicą prowadzącą do centrum miasta słuchałam muzyki przez słuchawki, aby odciąć się od hałasu. Po trzydziestu minutach znalazłam się przed dużym budynkiem z wielkimi oknami. Było to miejscem pracy Matthew. Po tym jak weszłam do środka ujrzałam dobrze urządzone wnętrze, ściany wyłożone ozdobną cegłą. W barze znajdowało się około dwadzieścia osób.
- Hej- przytuliłam Matta po przyjacielsku.
- Co słychać? - zapytałam ściągając kurtkę.
- Nic ciekawego oprócz tego, że rozbiłem już dzisiaj dwie szklanki. Jestem takim ciamajdą- powiedział śmiejąc się z siebie.
- Idealnie nadajesz się na stanowisko barmana- powiedziałam naśmiewając się z bruneta.
- Napijesz się może czegoś? - zapytał z rozbawieniem przebywając szklankę.
- Tak, Coca Colę proszę- powiedziałam siedząc na stołku przy barze.
- Co myślicie z Miriam o naszej propozycji odnośnie tego żebyście pojechały z nami na mecz do Nowego Jorku? - mówił nalewając napój.
- Tak. Myślę, że to dobry pomysł. Z chęcią pojedziemy- odpowiedziałam po tym jak zrobiłam łyk napoju.
- O! Kogo ja tu widzę?!- odezwała się nieznajoma mi dziewczyna do Matthew, lecz on nie zwracał na nią uwagi.
- Matt możemy porozmawiać? - zapytała blondynka.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Idź stąd! - powiedział stanowczo jednocześnie z niechęcią do dziewczyny po tym jak zmierzył ją wzrokiem.
- Matthew ja chcę ci coś wyjaśnić- powiedziała siadając obok mnie na stołku przy barze.
- Vanessa tu niema czego wyjaśniać! Wychuchałaś bez słowa rok temu, a teraz nagle wracasz i pewnie myślisz, że będzie tak jak kiedyś! Mylisz się! - mówił podniesiony głosem.
- Kocham cię- dała mu dłoń na policzek.
- Ale ja cię nie kocham. Zrozum to- zdjął dłoń z policzka- Gdybyś mnie kochała nie wyjechałabyś z innym.
- Greg był pomyłką. Chcę do ciebie wrócić.
- Dla mnie nasz dwuletni związek był pomyłką. Ułożyłem sobie życie na nowo, nie zamierzam wracać do przeszłości. Skończmy już tą bezsensowną rozmowę. Idź już sobie.
- Przepraszam, że musiałaś tego słuchać. Ta pani już sobie idzie! - powiedział do mnie jednocześnie zwracając się do Vanessy.
- Zobaczysz jeszcze do mnie wrócisz- mówiła odchodząc.
- Nie sądzę- odpowiedział cicho pod nosem.
- Wybacz- zażenowany przetarł ręką twarz.
- Nic się nie stało.
- Wracając do naszej rozmowy. Powiem trenerowi, żeby kupił dwa dodatkowe bilety. Miejsca w autokarze zostało na tyle aby kilka dodatkowych osób mogło pojechać. Więc nie będzie problemu z dojazdem.
- Mógłbym prosić piwo? - zapytał klient przerywając nam rozmowę.
- Jasne, już leję- odpowiedział sięgając po kufel.
- A jaki jest mniej więcej plan wyjazdu? - zapytałam pijąc napój.
- Wyjazd będzie dziewiątego maja w piątek o siedemnastej z pod hali sportowej. Mecz odbędzie się następnego dnia o piętnastej. Powrót zaplanowany jest na niedzielę w południe- Matt odpowiedział na moje pytanie podając piwo klientowi.
- Która jest godzina? - zapytałam po tym jak skończyłam pić ze szklanki.
- Dochodzi dwudziesta pierwsza- zerkał na zegarek na ręce.
- Tak już późno? Muszę już wracać do domu- powiedziałam wstając ze stołka.
- Tak szybko idziesz? - zapytał wycierając blat.
- Obiecałam mamie, że wrócę o dwudziestej pierwszej.
- Z chęcią bym cię odprowadził, ale sama wiesz. Praca. Idź ostrożnie- przytula mnie na pożegnanie.
- Napisz, jak będziesz już w domu- nakazał opiekuńczo.
- Dobrze. Pa- pożegnałam Matta idąc w stronę wyjścia.
- Pa.
Wyszłam z budynku ubierając kurtkę. Było dosyć chłodno. Ulica, która mogłam dojść do domu była oświetlona kilkoma lampami ulicznymi, ponieważ robiło się już ciemno. Idąc mijałam wielu ludzi, nieraz takich z którymi nie chciałabym mieć nic do czynienia. Wielu mężczyzn znajdujących się w miejscach zakamarkach patrzyło się na mnie dziwnym wzrokiem. Jedynie o czym w tamtej chwili marzyłam to jak najszybciej znaleźć się w domu, w którym z pewnością czułabym się komfortowo. Żałowałam, że w tamtej chwili nie było w pobliżu Matthew przy którym zawsze czułam się bezpiecznie. Po trzydziestu minutach znajdowałam się w domu. Po tym jak ściągnęłam kurtkę i buty udałam się do swojego pokoju cicho by nie obudzić mamy która najprawdopodobniej spała w swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i postanowiłam napisać wiadomość do Matta.
- Dotarłam bezpiecznie do domu. Życzę ci miłej nocy- napisałam do Matthew.
- Bardzo się z tego powodu cieszę. Śpij dobrze- odpisaj
Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Po piętnastu minutach byłam już gotowa do snu. Ponieważ byłam głodna udałam się do kuchni po to by wziąć sobie jakiś owoc do jedzenia. Jedząc jabłko z powrotem udałam się do swojego pokoju na poddasze jednocześnie biorąc ze sobą butelkę soku pomarańczowego. Postanowiłam przed snem przeczytać choć kilka rozdziałów lektury szkolnej. Przykryłam się kordłą i zaczęłam czytać książkę. Lecz będąc zmęczona szybko zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro