Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi. słowa które zawsze będą wywoływać morza łez.
I są osoby na myśl, o których zawsze sypie się lawina wspomnień.


-Christie-

Było marcowe południe, padał deszcz. Ze łzami w oczach wyjrzałam przez okno. Taka pogoda wywoływała u mnie smutek. Ciągle rozmyślałam, z jakiego powodu mój ojciec popełnił samobójstwo, nie mogłam zrozumieć, dlaczego posunął się do tak radykalnej decyzji, choć nic tego nie zapowiadało. Czułam się bardzo osamotniona. Mimo że minęły miesiące, wydawało się mi, jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj.

Sięgałam pamięcią do chwili, gdy pewnego grudniowego wieczoru postanowiłam odwiedzić swoją najlepszą przyjaciółkę Miriam. Wróciwszy następnego dnia w południe do domu, zastałam płaczącą matkę. W tamtym momencie moje życie zupełnie się zmieniło, ponieważ dowiedziałam się, że mój ojciec postanowił odebrać sobie życie w garażu, zaciskając sznur na szyi. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego to się stało. Chwilami sama siebie obwiniałam o to. Pocieszeniem byli moi przyjaciele. To oni wspierali mnie w najgorszych chwilach, okazując potrzebną pomoc i troskę.

Gdy się nieco rozpogodziło, postanowiłam wyjść z domu. Założyłam zwykły czarny sweterek oraz jeansy. Swoje długie brązowe, sięgające pasa, włosy zaplotłam w warkocz. Wychodząc, założyłam botki oraz płaszczyk i zaczęłam słuchać muzyki przez słuchawki. Dzięki temu mogłam choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.

Po krótkim spacerze postanowiłam odwiedzić swoich przyjaciół. Około dziewiętnastej znalazłam się przed wielkim białym otoczonym wysokimi drzewami domem, w którym mieszkała Miriam wraz z rodzicami i starszym o dwa lata bratem Danielem. Zadzwoniłam. Po chwili drzwi zostały otworzone przez szczupłego oraz wysokiego szatyna w okularach z czarnymi oprawkami.

- Cześć, Christie - powiedział Oliver, przytulając mnie na przywitanie.

- Hej - radośnie przywitałam się, mierzwiąc przyjacielowi włosy.

- Witaj, kochana - powiedziała z uśmiechem rudowłosa Miriam, przytulając mnie.

- Może napijesz się z nami herbaty? - spytał, wyciągając kubki z szafki kuchennej.

- Z chęcią. Mam nadzieję, że wam nie przeszkodziłam w planach - powiedziałam, wieszając płaszcz na wieszaku przy drzwiach.

- Jasne, że nie przeszkadzasz. Mieliśmy nawet do ciebie zatelefonować, po to by zaproponować ci wspólne obejrzenie jakiegoś filmu - odpowiedziała siedemnastolatka, przygotowując przekąski w kuchni.

Wkrótce wszyscy znaleźliśmy się na kanapie. Kubki z herbatą malinową czekały na stoliku. Oglądaliśmy wspólnie film, śmiejąc się z niektórych fragmentów. Miriam położyła głowę na ramieniu chłopaka, czule się do niego przytulając. Widać było, że czuje się w jego towarzystwie naprawdę wspaniale.

- Może poszlibyśmy w sobotę do jakiegoś klubu? - zaproponował Oliver, bawiąc się włosami ukochanej.

- No, nie wiem - odparłam niepewnym głosem.

-Nie mów nam, że wolisz spędzić sobotę, siedząc w domu. Daj się namówić - powiedziała Miriam, patrząc sugestywnie na Olivera.

- Będziemy się świetnie bawić - dodał siedemnastolatek, przytulając swoją dziewczynę.

- Dobrze, udało wam się - powiedziałam, uśmiechając się leciutko w stronę przyjaciół.

-Cóż, zrobiło się późno. Muszę już wracać do domu - powiedziałam, wypijając ostatni łyk chłodnej już herbaty.

- Odprowadzimy cię - zgodnie oznajmili przyjaciele brązowowłosej dziewczyny.

Wychodząc z domu, założyliśmy kurtki. Miriam zamknęła dom. Wtuliła się w ukochanego.

- Co robisz jutro po szkole o piętnastej? - spytała Miriam, jednocześnie patrząc skupionym wzrokiem na mnie.

- Nie mam jeszcze żadnych planów - odpowiedziałam, zakładając kosmyk włosów za ucho.

-A dlaczego pytasz? - dodałam po chwili podejrzliwym głosem.

-Może poszłabyś ze mną na trening siatkówki? Zobaczyłybyśmy, jak Oliver sobie radzi w nowej drużynie - powiedziała patrząc się na Oliviera.

-Nie mówcie mi, że chcecie to oglądać - powiedział ze zdziwieniem, jednocześnie lekko się uśmiechając.

- A dlaczego nie? - zapytałam, uśmiechając się szeroko.

Po kilku minutach spokojnego spaceru znaleźliśmy się pod moim domem. Dom był duży, wokół niego rosło wiele roślin. Uroku dodawała mu przede wszystkim rosnąca obok brzoza oraz oczko wodne.

- To co, widzimy się jutro w szkole? - zapytał Oliver, przeczesując palcami swoje kruczoczarne włosy.

- Jasne. Dziękuję, że mnie odprowadziliście - powiedziałam, przytulając swoich przyjaciół na pożegnanie.

- Nie ma za co. Śpij spokojnie - odpowiedziała moja przyjaciółka, idąc z Oliverem w stronę wyjścia z posesji.

- Do jutra - powiedziałam, wchodząc do domu.

Ściągnęłam buty, powiesiłam kurtkę na wieszaku. Ponieważ byłam zmęczona, szybko wzięłam prysznic, założyłam zwykłą szarą koszulkę oraz dresowe spodenki. Poszłam do swojego pokoju na poddaszu, położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęła.

***
Następnego dnia rano wstałam o siódmej. Ubrałam czarne jeansy oraz szary sweterek. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Nie lubiłam mocnego makijażu, więc nałożyła tylko korektor pod oczy, pomadkę oraz rusz do rzęs. Użyłam także perfum o zapachu róży. Założyłam na rękę biały zegarek. Wychodząc z pokoju, wzięłam swój czarny plecak, spakowałam kilka książek i zeszłam na dół do dużej kuchni. Wzięłam butelkę z wodą oraz jabłko i skierowałam się do wyjścia.

- Christie, nie zjadłaś śniadania - powiedziała moja mama.

- Nie jestem głodna - odpowiedziałam obojętnie.

Przed wyjściem z domu założyłam czarne botki na obcasie oraz skórzaną kurtkę. Zabrałam także klucze z komódki. W drodze do szkoły spotkałam Miriam oraz Oliviera.

- Cześć. A co wy dzisiaj tak szybko? - spytałam zdziwiona, patrząc na zegarek, na którym widniała 07.33.

- Hej - powiedzieli, przytulając mnie na przywitanie.

- Chcieliśmy przed lekcjami oddać książki do biblioteki - dodał po chwili Olivier.

- Trochę się ich nazbierało - powiedziała Miriam, pokazując na pełną książek torbę niesioną przez nastolatka.

- O której dzisiaj jest ten trening siatkówki? - zapytałam po chwili Oliviera, zaczynając jeść jabłko.

- O 15.15 - odpowiedział nastolatek, poprawiając okulary.

Po kilku minutach dotarli do biblioteki publicznej.

- Dziewczyny, niestety musicie pójść do biblioteki same, muszę jeszcze porozmawiać z kapitanem drużyny - powiedział Olivier, podchodząc do czekającego nieopodal nastolatka na motocyklu.

- No dobrze, to widzimy się w szkole - odpowiedziała Miriam, wchodząc ze mną do biblioteki.

- Robimy jakąś imprezę urodzinową dla Oliviera? Kwiecień się zbliża i trzeba byłoby się zastanowić - powiedziała Miriam półszeptem odkładając książki na półki.

- Byłoby fajnie, gdzie?- zapytałam, patrząc na przyjaciółkę.

- Nie wiem. Może ognisko nad jeziorem zorganizujemy? -zasugerowała Miriam.

- W sumie to dobry pomysł. A kogo zaprosimy? - zapytała Miriam, spoglądając na telefon.

- Nie wiem, ale na pewno kilka osób się znajdzie.

- Chodźmy już do szkoły, za niedługo zaczyna się pierwsza lekcja.

Obie po chwili znalazły się w szkole. Idąc długim korytarzem, spotkały Oliviera rozmawiającego z wysokim, umięśnionym brunetem.

- Matthew, poznaj moją dziewczynę Miriam oraz przyjaciółkę Christie - powiedział wskazując na nas.

- Miło mi was poznać - powiedział Matthew podając rękę na przywitanie oraz uśmiechając się.

- Mnie również miło cię poznać - powiedziałam radosnym głosem, podając rękę nowo poznanemu na przywitanie.

- Hej - powiedziała Miriam.

- Widzimy się na treningu? - spytał Matt spoglądając na plan zajęć zawieszony na tablicy z ogłoszeniami.

- Jasne - odpowiedzieli w chwili, gdy zabrzmiał dzwonek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro