Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdzial 2

5 stycznia 1900r.

Razem z Panem Bakerem weszliśmy do starego młynu, w celu uzyskania jakichkolwiek informacji na temat morderstwa. Zaczęłam przyglądać się w poszukiwaniu poszlak, które mogły być istotne dla ślectwa. Ciało naszego denata znajdowało się przy ścianie odwrócone plecami do góry. Jego koszula była rozerwana, a na plecach znajdowały się głębokie zadrapania ciągnące się od samego karku, aż po mniej szlachetną część pleców. A w jego ręce znajdowała się biała róża, o której mówił wcześniej Charles.

[CH] - Nieźle mu się oberwało. - stwierdził po czym szybko się zamyślił. - Jak myślisz te rany były jego przyczyną śmierci?- dodał po krótkim zamyśleniu.
[S] - Raczej nie.
[CH] - Ale nie ma innych ran na ciele, a te są głębokie i...
[S]-Widzisz tu gdzieś krew? Bo ja widzę tylko kilka kropli na róży. Dziwne jest to, że z tak poważnych ran nie płynęła krew, jest to biologicznie wręcz niemożliwe. - przerwałam mu spokojnie.
[CH] - Będzie trzeba go przetransportować na sekcję zwłok. Może dowiemy się z niej czegoś więcej.
[S] - Andrew zajmie się naszym przyjacielem. A teraz choć trzeba przesłuchać jego żonę.

***
[S] - Panno Barkley, co robiła pani w czasie morderstwa męża?
[O] - Erick poszedł do młynu porobić porządki, a ja zostałam w domu i robiłam pranie, gdy długo nie wracał postanowiłam do niego iść i zobaczyć czy wszystko w porządku, i wtedy go znalazłam. - zalała się ponownie łzami.
[S] - Pani mąż miał jakiś wrogów, albo pokłócił się z kimś w ostadnim czasie? - zadawałam kolejne pytania, a Charles stał z boku przypatrując się nam i słuchając uważnie, wszystko zapisywał w swoim notesie.
[O] - Nie, z mężem mieliśmy dobre relacje z wszystkimi, kto to mógł zrobić? - zapytała z żalem bardziej siebie niż nas.
[S] - Gdyby pani coś chciała nam jeszcze powiedzieć proszę zadzwonić pod ten numer - podałam jej swoją wizytówkę - obiecuję pani, że zrobimy wszystko co możemy, żeby złapać zabójcę. - stwierdziłam, że skończę przesłuchanie z żoną Barkley'a. I tak w tym stanie nic nie powie więcej, a po co dokładać jej więcej bólu?

[K] - Olivio! Tak mi przykro z tego powodu. Erick był jeszcze tak młody.
[S] - Kim pani jest? - zwróciłam się do kobiety, która przed chwilą przybiegła do żony denata.
[O] - To jest Kate, Kate Brown moja serdeczna przyjaciółka. - uśmiechnęła się smutno, patrząc na znajomą twarz.
[S] - Możemy z Panią porozmawiać? - zwróciłam się do panny Brown.
[K] - Oczywiście.

Razem z Charlesem i panną Brown odeszliśmy w miejsce, w którym nikt nas nie słyszał.

[S] - Od jak dawna pani zna pannę Barkley?
[K] - Od jakiś 6 lat. - odpowiedziała z zamyśloną miną.
[S] - Więc powinna pani wiedzieć jak wyglądało małżeństwo państwa Barkley...
[K]- Chce pani zapytać o to czy byli dobrym małżeństwem? Otóż byli, praktycznie się nie kłócili. Wrogów też nie mieli. To wszystko co mogę państwu powiedzieć, a teraz przepraszam idę pocieszyć przyjaciółkę. - przerwała, odpowiadając na moje nie dokończone pytanie z pewnością siebie i odeszła do panny Barkley, a my z Charlesem odprowadziliśmy ją wzrokiem.

[CH] - Nie ufam jej, coś ukrywa. - dodał z miną zamyślonego dziecka, przez co się zaśmiałam pod nosem. - Z czego się śmiejesz?
[S] - Z niczego. Jedźmy lepiej do prosektorium, może Andrew już czegoś się dowiedział.
[CH] - W takim razie zapraszam do samochodu.

***
Przepraszam za wszystkie błędy.
Ignis.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro