Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sezon 2: Porcja szósta


Wzięłam pucharek z lodami i wskoczyłam na blat. Dziwnie było pracować z Eishim na tej samej kuchni, ale serwis był udany. Zrobiliśmy nawet więcej lodów niż było trzeba, więc sami możemy je zjeść. 

-Myślisz, że było dobrze? -Podniosłam pytająco brew, patrząc na białowłosego oczekująco- Czy wszystkim smakowało? Martwię się, że mogłem zrobić coś źle. Pan Henry dał mi możliwość... -Przerwał na chwilę, patrząc na mnie kątek oka. Wydaje mi się, że chodziło mu o to, że dzięki niemu może być bliżej mnie- Po prostu nie chce go ośmieszyć. 

Zaśmiałam się pod nosem i kiwnęłam twierdząco głową. 

-Spróbowałeś chociaż tego co podaliśmy? -Kiwnęłam głową w stronę gotowych dań, które zostały z serwisu- Serio nie jest źle. 

Jestem zadowolona, że poszło nam tak gładko. Po części jest to jego zasługa. Jego zdolności są na naprawdę wysokim poziomie, nie miałam wielu okazji, by pracować z kimś kto mnie nie opóźniał. 

-Faktycznie jest dobre... -Kiwnęłam głową, posyłając mu delikatny uśmiech, który odwzajemnił. Po paru sekundach wpatrywania się w jego oczy, poczułam się niekomfortowo... Czułam gorące powietrze w swoich płucach. W jednej chwili weszłam w stan jakbym przebiegła maraton. Wzięłam głębszy oddech, schodząc gładko z blatu. Muszę wyjść- Gdzie idziesz? 

Zerknęłam na niego i potarłam swój kark. 

-Do łazienki. 

Naprawdę muszę wyjść... Przynajmniej na krótką chwilę. Szybko wróciłam do swojego pokoju i wbiegłam do łazienki, zamykając drzwi ze strony jego pokoju. Prysznic dobrze mi zrobi...  

***

Otworzyłam drzwi i zatrzymałam się w pół kroku. Wpatrywałam się w zaskoczoną twarz Eishiego i mentalnie kopałam się w twarz za to, że dalej śpię w jego koszulce. Jest duża i wygodna... Po prostu dobrze mi się w niej spało, jest dobrą piżamą. Zamknęłam oczy, wypuszczając powietrzem, które nagromadziło się w moich płucach i paliło mnie żywym ogniem. Wychodzę na pieprzoną hipokrytkę, przez właśnie takie sytuacje. Z drugiej strony zastanawiam się jak zareaguje... Przełknęłam gulę, która powstała w moim gardle i podniosłam wzrok na jego twarz. Na jego ustach błąkał się delikatny uśmieszek, który próbował ukryć, ale wychodziło mu to opornie. 

-Więc... -Zaczęłam niepewnie, odgarniając włosy z twarzy- Co tu robisz? 

Odruchowo zacisnęłam dłoń na skrawku koszulki i zaczęłam go miętolić. Nie powinnam denerwować się w tej sytuacji, w końcu wiele razy widział mnie w tym wydaniu, a nawet gorszym, ale... Naprawdę nie czuję się komfortowo! Wzięłam głębszy wdech, ruszając w jego stronę. 

-Pan Henry dał mi to i powiedział... -Spojrzałam na wskazywaną butelkę. Wydaje mi się, że już wiem o co chodzi. Dlaczego ten staruch tak uparcie chce nas do siebie zbliżyć- Że możemy się napić, zanim wyjedziesz... -Spojrzałam na zegarek, mam jeszcze kilka godzin i właściwie chciałam wykorzystać, ten czas na drzemkę, ale to nie jest taki zły pomysł, otwierałam usta, by zgodzić się, a tą propozycje, ale Eishi mnie ubiegł- Wiem, że nie chcesz spędzać ze mną zbyt wiele czasu! Wybacz, mogłem domyślić się, że odmówisz, a zamiast tego wprosiłem się do twojego pokoju i postawiłem cię w niekomfortowym położeniu.

Przewróciłam oczami, patrząc na jego niepewną, a wręcz bojaźliwą mimikę, a w mojej wyobraźni strzeliłam mu już w pysk co najmniej pięć razy. Jest tak kurewsko  irytujący, że to, aż śmieszne, że tyle z nim wytrzymałam! Postukałam palcami o blat, by trochę rozładować swój gniew, ale gdy to nie poskutkowało, wzięłam głęboki oddech.

-Właściwie to chciałam się zgodzić. -Mruknęłam, obserwując jak szczęście wpływa na jego twarz- Ale skoro już wydałeś swoją opinię to tam są drzwi. 

Wzruszyłam ramionami, wskazując mu wyjście, ale doskonale wiem, że nie użyje go, a na pewno nie w tym momencie. Założyłam nogę na nogę i zaczęłam nalewać alkoholu do swojej szklanki. Spojrzałam na niego z nikłym uśmiechem i czekałam na to co powie.

-Wolałbym zostać, jeśli to nie problem. -Kienęłam głową, przechylając butelkę, by napełnić drugie naczynie- Rin? -Kiwnęłam głową, by kontynuował- Nie powinnaś ubrać się trochę mniej prowokacyjnie?

Podniosłam pytająco jedną brew i podparłam głowę na zaciśniętych w pięść palcach.

-Wiec jestem ubrana niestosownie?

-Nie! -Zaprzeczył od razu, a ja po prostu musiałam parsknąć- Chodzi mi o to, że... -Zawiesił się na chwilę, patrząc na mój odsłonięty obojczyk- To... Nic ważnego. 

Zwilżył usta w trunku, odwracając wzrok w innym kierunku. Coś czuję, że będziemy pili w ciszy... Dobrze! To nie jest dla mnie problem! 

~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro