Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

                               -Christie-
Nasze wakacje dobiegły końca. Ledwie co wróciłam do domu, a już jechałam do Matthew biorąc ze sobą wcześniej ubranie na zmianę. Nie mieliśmy na te późne już południe konkretnych planów, chcieliśmy tak po prostu poleżeć i się polenić.

- Co robimy? - zapytałam, gdy wspólnie siedzieliśmy na bujanym fotelu stojącym na werandzie.

- Szczerze? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

Pokiwałam głową na tak.

- Jestem głodny. Mam ochotę na domowe frytki. Zrobimy je? - zaproponował ruszając brwiami, chcąc mnie przekonać do pomysłu.

- Przystaję na twoją propozycję o ile ty głównie się tym zajmiesz, wolałabym jednak nie robić tego wszystkiego sama- powiedziałam ze śmiechem.

- Tysia nie martw się. W końcu mam w planach pracować jako kucharz- śmiał się.

Obraliśmy ziemniaki, pokroiliśmy je i wrzuciliśmy je na wrzący olej. W sumie robienie frytek zajęło nam niecałe pół godziny. Usiedliśmy w salonie i oglądaliśmy telewizję jedliśmy je ze smakiem popijając mrożoną herbatą. Wspominaliśmy nasz wyjazd; to co na nim robiliśmy. Mówiliśmy o naszych szaleństwach, spontanicznych wypadach planach na przyszłość i tych które mamy względem siebie nawzajem.

Oglądaliśmy telewizję do chwili, gdy nastał wieczór. Postanowiłam wtedy wziąć prysznic i przebrać się w piżamę, którą dał mi Matt, czyli jego szary podkoszulek i czarne dresowe spodenki zawiązywane na sznurek. Ubrana w piżamę dołączyłam do Matthew leżącego w łóżku przygotowanego do snu; umytego i ubranego w zwiewne, nadające się do spania spodenki.

- Ale nie myśl, że nie mam asa w rękawie. Zaopatrzyłem się w ten oto deser- pokazał na plastikowe pudełko z deserem lodowym.

- Ty mój kochany Sorbeciku- tymi słowami wywołałam u niego zdziwienie i pewnego rodzaju niewiedzę.

- Moja babcia nazywała mnie tak gdy miałem jedenaście lat i wyglądem przypominałem Kubusia Puchatka. Skąd ty to.. - nie dokończył zdania zdziwiony.

- Trzy dni przed naszym wyjazdem odwiedziłam twoją babcię. Powiedziała mi kilka ciekawych rzeczy na twój temat.

- Wiesz ty co? Knuć za moimi plecami? - powiedział z udawanym żalem.

- Każde słowo może zostać użyte przeciwko tobie.

- Ej! Ty! Może ja wypytam twoją mamę o to jaka byłaś w dzieciństwie? Co? Zobaczysz, jak to jest, gdy ktoś się z ciebie śmieje- próbował się odgryźć.

- Ja w dzieciństwie byłam bardzo grzeczna- mówiąc zadzierałam nosa- Ale mogę Ci powiedzieć co niedawno zrobiłam, bo i tak prędzej czy później się dowiesz- zaproponowałam.

- No! Zamieniam się w słuch- zaciekawiony odparł obejmując mnie.

- Jakiś czas przed zakończeniem roku szkolnego zapisałam się na kurs prawa jazdy. Jak dobrze pójdzie to już we wrześniu będę miała uprawnienie do kierowania motocyklem- powiedziałam myśląc nad reakcję Matthew.

- Jestem z ciebie taki dumny- pocałował mnie w czoło przy okazji brudząc mnie sorbetem, który właśnie jedliśmy- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?

- Nie wiedziałam, czy to wypali, nie chciałam zapeszać- odpowiedziałam wpatrując się w jego uśmiech jednocześnie wycierając czoło.

Puściłam na odtwarzaczu cichą muzykę. Przytuliliśmy się mocno do siebie; moja głowa znalazła się na jego piersi, a jego prawa dłoń znajdowała się pomiędzy moimi świeżo umytymi włosami. Było mi niesłychanie ciepło. Słysząc bucie jego serca nieoczekiwanie zasnęłam.

               *Następnego dnia*

Leżę na łóżku obok Matthew i wpatruję się w niego jak słodko śpi. Co jakiś czas się uśmiechał, przez co wydaje mi się, że chyba o czymś śni. Podniosłam się z łóżka i chwyciłam za mój zegarek, który stał na biurku. Dochodziła jedenasta, dlatego poszłam do łazienki, aby się ubrać i odświeżyć. Wychodząc z łazienki postanowiłam zejść na chwilkę na dół. Zobaczyłam wtedy panią Jasmin która zaczynała przygotowywać obiad w kuchni.

- Dzień dobry- przywitałam się z mamą Matthew idąc w stronę kuchni.

- Dzień dobry. Jak ci się spało? - zapytała pani Jasmin posyłając mi szczery uśmiech.

- Dziękuję. Spało mi się wspaniale. Matt z resztą jeszcze to robi. Pomóc może pani? -zapytałam-będzie o wiele szybciej.

- Złote z ciebie dziecko-położyła dłoń na moim ramieniu-Jeśli byłabyś tak dobra i mogłabyś mi pomóc w krojeniu warzyw. Byłabym bardzo wdzięczna.

- Już się robi- zabrałam się do krojenia warzyw po tym jak umyłam ręce.

- Zapomniałam cię jeszcze spytać. Jesteś może głodna- zapytała z życzliwością- Rano zrobiłam mnóstwo kanapek- wskazała na duży talerz.

- Z chęcią bym coś przekąsiła- oparłam się o kuchenną szafkę.

- Częstuj się- odparła pani Jasmin.

- Dzień dobry Christie- pan Josef wszedł do kuchni.

- Witam pana- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.

- Gdzie jest Matt? - rozpoczął rozmowę z małżonką.

- Śpi jeszcze- wyciągała kolejne warzywa z lodówki- Potrzebny Ci do czegoś?

- Tak. Potrzebowałbym pomocy przy koszeniu trawy- odpowiedział.

- Pewnie wolałby spędzić czas z Christie zamiast kosić trawę- oboje spojrzeli na mnie.

- Spokojnie, pójdę do Matthew i przekonam go do tego- powiedziałam w międzyczasie jedząc kanapkę.

Matt wszedł do kuchni z szerokim uśmiechem i nieco nieogarniętymi włosami. Ubrany był w białą koszulkę z szarymi napisami oraz granatowe spodenki z pomarańczowymi wstawkami po bokach.

- Do czego mnie przekonasz? - zapytał po czym pocałował mnie czule w czoło.

- Do tego, abyś wyręczył swojego tatę w koszeniu trawy. Ja w tym czasie pomogłabym w kuchni twojej mamie. Dasz się na to namówić? - zapytałam mając ogromną nadzieję, że da się do tego przekonać.

- Dla Ciebie wszystko kochanie. Tylko się nieco ogarnę i zaraz zabiorę się do roboty- przeczesał palcami włosy po czym wziął sobie kanapkę.

Matthew poszedł do góry jedząc kanapkę, a ja zajęłam się krojeniem warzyw; czerwonej papryki, pomidorów i cebuli.

- Masz na niego wspaniały wpływ- powiedziała z zachwytem.

- Wydaje mi się, że to pani syn wpłynął na mnie. Mimo, że znamy się krótko, bo od końca marca bardzo dużo mu zawdzięczam. Dzięki niemu tak naprawdę która przestała dla mnie istnieć po stracie taty, pomógł mi się uporać z tęsknotą, wybawiał z opresji- opowiedziałam szczerze za co jestem wdzięczna ukochanemu- Jestem teraz w stanie powiedzieć, że bez niego nie byłabym tą osobą, którą teraz jestem.

- Słuchaj skarbie, życie pisze różne scenariusze, w których nie może obejść się bez zwrotów akcji. Czasami bywa bolesne, ale dzięki uczymy się o wartości życia; o jego kruchości, o cenie, którą musimy ponieść za nasze działania.

Słowa pani Jasmin dały mi wiele do myślenia, zrozumiałam jak wiele mam do stracenia i ile jeszcze przeszkód do pokonania mnie czeka. Kończąc kroić warzywa, wciąż myślałam o słowach które wcześniej usłyszałam. Podeszłam do Matthew koszącego trawę bez koszulki i przytuliłam się do jego opalonych pleców okazując swoje uczucia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro