Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 Cortez

  Kami-sama no Inai Nichiyoubi Opening HD  

Dodaję szybciej z względu na walentynki! <3

— Sabina —

Obudziłam się, lecz dalej pozostawałam w tej samej pozycji. Chciałam z powrotem zasnąć, lecz mi się to nie udawało. Z zirytowaniem otworzyłam oczy i zaczęłam tępo wpatrywać się w biały sufit. Dlaczego boli mnie głowa? — zapytałam, dotykając dłonią swojego czoła. Nagle moje źrenice się rozszerzyły, a ja gwałtownie siadłam. Obawiałam się, że zamiast swojego pokoju zobaczę całkowicie nowe miejsce — przecież nie wiedziałam, na co stać tego mężczyznę. W momencie, kiedy zobaczyłam swoją sypialnie poczułam jak kamień spada mi z serca. Przez myśl mi przeszło, że może to wszystko było głupim snem. Ale to było takie realistyczne... Złapałam się za głowę. Nie wiem, co jest rzeczywistością, a co jawą! Muszę jakoś sprawdzić, jaka jest prawda! Najłatwiejszym sposobem było upewnić się czy mama jest w domu.

Zeskoczyłam z łóżka i postawiłam parę kroków w kierunku drzwi, lecz zakręciło mi się w głowie, przez co zatrzymałam się. Co się dzieję? Dlaczego czuję się tak słabo? A co jeśli... To naprawdę się wydarzyło?! Przecież zamaskowany przyłożył mi coś do nozdrzy, co poskutkowało tym, że zasnęłam. Mimo, że zmęczenie ogarniało moje ciało, a powieki same się zamykały, szłam dalej. Wyjść z pokoju było dość łatwo — uderzyłam się tylko dwa razy w małego palca u lewej stopy. Mimo, bólu kontynuowałam swoją wędrówkę. Wiedziałam, że muszę iść dalej. Chciałam przecież by ta dziwna sytuacja się wyjaśniła...

Doszłam do schodów i uznałam, że o ile łatwo było wyjść z pokoju to zejście na dół może okazać się bardziej kłopotliwe. Westchnęłam, zmuszając swój umysł do pracy na pełnych obrotach. Złapałam się dwoma dłońmi za barierkę i z strachem ściskającym serce, zaczęłam powoli schodzić. Kiedy zostały mi tylko dwa stopnie, ból głowy i stopy nasilił się. Zakręciło mi się w głowie, przez co straciłam równowagę i potknęłam się. Przez strach od razu oprzytomniałam i zaczęłam myśleć o tym jak tu się uchronić od nieszczęścia. Zacisnęłam dłonie na barierce — mając nadzieję, że w czymś mi to pomoże. Moje działanie, może nie zlikwidowało spotkania z podłoga, ale je złagodziło — zamiast na twarz upadłam na tyłek. Rozmasowałam bolące miejsce i powoli wstałam.

Już wiedziałam, że jestem w domu sama — gdyby było inaczej mama już dawno byłaby obok mnie. A to oznacza tylko jedno... Ten list jak i mężczyzna był prawdziwy. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze przerażenia. Bałam się tego, co może nadejść... Z moich oczu wyleciało parę łez bezradności, lecz prawie, że od razu je starłam. Nie mogę płakać. Nie powinnam teraz okazywać słabości. Muszę być silna i pokazać temu kretynowi, że z Sabiną Ereter się nie zadziera! Zacisnęła dłonie w pięści. Nikt nie będzie układał mi życia. Nikt! Niespodziewanie mój brzuch zaburczał. Mimo, że byłam sama na moje policzki wkradała się zdradziecka czerwień. Skierowałam się do kuchni, by napełnić swój żołądek.

W chwili, kiedy tylko weszłam do pomieszczenia moją uwagę przykuła leżąca na blacie kartka. Zmarszczyłam brwi, po czym zbliżyłam się do niej. Wzięłam papier w dłoni i rozprostowałam go. Oczom ukazało mi się to samo eleganckie i staranne pismo. Wiedziałam już, od kogo jest wiadomość i mówiąc szczerze nie chciało mi się jej czytać. Jednak dla spokoju postanowiłam zapoznać się z jej treścią — nie chciałam dawać obserwatorowi powodów do skrzywdzenia moich bliskich.

Mam nadzieję, że głowa nie boli za bardzo?

Prychnęłam. A skąd u niego ta troska? Mógł mi nie dawać żadnego świństwa i na pewno by mnie wtedy nie bolała. Mimo swojej niechęci, kontynuowałam czytanie.

Kochanie, zapewne nie zapomniałaś o tym, co jest jutro, prawda? Moi ludzie będą o dziesiątej. Mam nadzieję, że pierwszy dzień w akademii minię ci dość dobrze. Już niedługo znowu się spotkamy, Sabino.

Przekręciłam oczami. Facet powinien się leczyć. Może inni się go słuchając, lecz ja nie mam zamiaru tego robić. A jutro to pójdę do szkoły, ale na pewno nie dotrę tam z pomocą jego „niewolników", nie ma nawet takiej opcji. Zdenerwowana wyrzuciłam list do kosza, po czym zaczęłam przyrządzać swoje śniadanie. Po kilku minutach jajecznica była gotowa, a ja zapominając o wszelkich problemach zasiadłam do jedzenia. Brałam do ust już drugi kawałek, gdy nagle mój telefon wydał z siebie dźwięk — powiadamiając mnie, że właśnie dostałam wiadomość. Jęk opuścił moje usta, a ja popatrzyłam na te piekielne urządzenie. Co ono tu w ogóle robi? Przecież dzisiaj go nie znosiłam... Ale z drugiej strony, wczoraj nie zabrałam go na górę. Z westchnięciem odblokowałam telefon. Od razu zauważyłam, że wiadomość jest od mojej mamy. Najwyraźniej dotarła już na miejsce... Ciekawe czy wszystko przebiegło pomyślnie. Moje serce przyśpieszył, kiedy przypomniałam sobie o groźbach nieznajomego. Przełknęłam ślinę, po czym szybko otworzyłam SMS.

Mama:

Hej córusi! Jestem już na miejscu i muszę ci powiedzieć, że jest tu cudownie! Ponownie spotkałam Corteza. Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego powodu...

Uśmiechnęłam się. Lubiłam, kiedy moja rodzicielka była szczęśliwa. W Kanadzie miała wiele przyjaciół, lecz kiedy poznała mojego ojca przeprowadziła się do miejsca, w którym mieszka do dziś. Była szczęśliwa, lecz... Po śmierci taty, Angelika została ze mną całkiem sama. Miałam wtedy dopiero pięć lat. Niby mówiła, że życie w Anglii ją cieszy, lecz ja wiedziałam, że tęskni za swoim znajomymi — a w szczególności za jej pierwszą miłością, Cortezem — i moim tatą. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości.

Mama:

Sabino? Nie mów mi, że urządziłaś imprezę i jeszcze śpisz?! Boże, czy ja jestem w niebie?

Zaśmiała się pod nosem. Ona nigdy się nie zmieni, zresztą ja też.

Ja:

Nie, nie urządziłam żadnej imprezy. Powiedź mi lepiej, co tam słychać u Corteza?

Byłam pewna, że zmiana tematu w tej chwili będzie najodpowiedniejszym posunięciem.

Mama:

Ach... Cortez... Czy wiesz, że pomimo pięćdziesiątki na karku on dalej wygląda jak grecki bóg?! Powiedź mi moje kochane dziecko jak to jest w ogóle możliwe?!

Mimo upływu tych lat, moja matka dalej go kochała... To bardzo słodkie. Zapewne gdyby nie ta ciąża była by z nim, a nie z moim tatą. Na jednej z imprez moi rodzice przesadzili z alkoholem i doszło do pewnego incydentu, którego skutkiem były moje narodziny. Mimo, że byłam nieplanowanym — a wręcz niechcianym — dzieckiem, moim rodziciele nigdy nie wypominali mi, że to ja popsułam im życie. Miałam szczęście, że urodziłam się w takiej rodzinie...

Ja:

Dalej go kochasz, prawda?

Minęło parę minut, lecz Angelika dalej mi nie odpisała... Moja wiadomość najwyraźniej musiała ją zaskoczyć.

Ja:

Mamo, jeśli chcesz spróbuj z nim. Mi to nie będzie przeszkadzać, najważniejsze byś ty była szczęśliwa.

Nie minęła nawet minuta, a ja otrzymałam odpowiedź.

Mama:

Wiem kochanie, ale boję się... Nie wiem czy nadal mam u niego szanse. Wiesz, on ma syna...

Westchnęłam. To ja nie mam chłopaka, a rozumiem więcej niż moja matka.

Ja:

A ma żonę?

Mama:

Nie.

No i na co ona jeszcze czeka? Przecież jego syn nie będzie stać im na drodze, co nie?

Ja:

No to, na co czekasz? Bierz się za niego!

Mama:

Ha Ha... Jesteś o sto lat za młoda by mówić mi, co mam robić... No, ale dobrze! Posłucham się ciebie i spróbuję zdobyć Corteza! Musze już kończyć, dziewczyny zabierając mnie do Spa. Odezwę się później!

Przynajmniej ona będzie szczęśliwa... Ale to dobrze. Należy jej się odrobina radości. Ja natomiast muszę zmierzyć się z swoi stalkerem. Ciekawe, kim on w ogóle jest?

CDN

Od razu pragnę poinformować, że Cortez i jego syn odegrają bardzo ważna rolę, ale jaką? O tym w kolejnych częściach! Następny rozdział w poniedziałek! Wytrzymacie, co nie? :D

(Data opublikowania tego rozdziału: 14.02.17r)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro